biografia_zen.pdf

(96 KB) Pobierz
E8325BB.doc
Biografia Kodo Sawaki Roshi
Kodo Sawaki urodzil sie w dostatniej i szczesliwej rodzinie, niedaleko Ise Shrine w 1880
roku. Nosil nazwisko Tsaikishi. Kiedy mial piec lat, stracil matke, a trzy lata pózniej zmarl
jego ojciec. Kodo zostal wówczas adoptowany przez przyjaciela swojego zmarlego wuja,
Sawaki Monchiki.
Nowy opiekun Kodo byl slabym i leniwym czlowiekiem, którego interesowalo jedynie
palenie tytoniu i seks. Jego jedenasta z kolei partnerka byla prostytutka i miewala czeste
ataki histerii.
Mlody Tsaikishi juz majac trzynascie lat musial zarabiac na swoje utrzymanie. Zaczal
prace w niebezpiecznej dzielnicy, pilnujac bezpieczenstwa hazardowych graczy. Któregos
dnia, w domu pewnej prostytutki, byl swiadkiem smierci starego czlowieka. Pod wplywem
tego brutalnego doswiadczenia postanowil, ze jego zycie nie skonczy sie w tak haniebny
sposób. Wlasnie to wydarzenie skierowalo go na droge buddyzmu.
Gdy spotkal Morite Sishichi, osobe uczciwa i czysta, która otrzymala staranna edukacje,
zdecydowal sie isc wlasna droga, odrzucajac swoje nedzne zycie. Spotkanie to otworzylo
Tsaikishi na prawde. Zaczal podrózowac po klasztorach shinshu, a kiedy zdecydowal, ze
zostanie mnichem, pewien kaplan doradzil mu Zen.
Najpierw udal sie do Eihei-Ji. Tam napotkal pierwsze trudnosci. Jako osoba nieznana, nie
mógl od razu zostac mnichem i musial zaakceptowac prace sluzacego. Pomimo wszystko
pomoglo mu to nauczyc sie zazen.
Po jakims czasie, dzieki pomocy Sawade Koho Osho, otrzymal tokudo w klasztorze
Kyushu i zostal mnichem, przyjmujac imie Kodo.
Pózniej spotkal mistrza Fueoka Sunum Osho, który nauczyl go wlasciwego postepowania:
nie szukac satori (oswiecenia ) ani czegokolwiek innego. Usiasc po prostu w zazen bez celu i
korzysci. Ta wiez pomiedzy Kodo a mistrzem trwala przez rok i zostala przerwana wybuchem
wojny rosyjsko-japonskiej, w której musial on wziac udzial i w czasie której odniósl powazne
rany.
Po pieciu latach przerwy, w wieku dwudziestu pieciu lat, wstapil do szkoly klasztoru Horyu-
Ji w Nara, gdzie studiowal filozofie, nie zaniedbujac jednak ani zazen, ani Shobo--genzo*.
W 1912 roku Kodo zostal pierwszym asystentem w dojo Yosen-Ji. Pózniej, az do 37 roku
zycia, zyl w samotnosci. Przez nastepne lata pelnil wiele odpowiedzialnych funkcji w róznych
klasztorach Zen. W 1935 roku zostal nauczycielem zazen na uniwersytecie w Kanazawa, a
nastepnie godo (odpowiedzialnym w sali medytacji) w klasztorze Soji Ji.
To wlasnie wówczas, w 1936 roku, jego uczniem zostal Yasuo Deshimaru.
Tuz przed wojna Kodo Sawaki prowadzil, polozony w górach, wielki klasztor Tengyo Zen
Ien.
Po wojnie prowadzil sesshin i obozy letnie w róznych czesciach Japonii, co sprawilo, ze
stal sie bardzo slawny w calym kraju.
Nauczal zarówno ludzi swieckich, jak i mnichów, wyglaszal konferencje na wielu
uniwersytetach, a nawet w wiezieniach. Pomagal takze w tworzeniu nowych dojo.
Byl nazywany „Kodo bez domu”, gdyz odrzucal mozliwosc osiedlenia sie na stale w
któryms z klasztorów. Stale podrózowal samotnie.
Wniósl ozywczy powiew w upadajacy Zen, pokazujac uniwersalna praktyke zazen.
Przez caly ten czas podazal za nim wszedzie Deshimaru Roshi, dzieki czemu Kodo
Sawaki przekazal mu istote buddyzmu.
W wieku 86 lat Kodo Sawaki zapadl na ciezka chorobe i ostatnie trzy miesiace zycia
spedzil w klasztorze Antai Ji, tym samym, który przemienil w miejsce czystej praktyki. Ze
swego lózka spogladal dlugo na szczyt góry Takagamine i trzy dni przed smiercia powiedzial
pewnej mniszce: „Popatrz, jak piekna jest przyroda. Rozumie problemy ludzi. W calym moim
zyciu nie spotkalem osoby, której bym sie podporzadkowal lub która bym podziwial. Ale ten
szczyt Takagamine zawsze patrzy sie na mnie, mówiac mi: Kodo, Kodo...”
To byly ostatnie jego slowa. Umarl 21 grudnia 1966 roku o godzinie trzynastej piecdziesiat.
Ksiazeczka Kodo Sawakiego
Poczatkowo nie mialem zamiaru tworzyc ksiazki. To tylko dwadziescia kilka konferencji
zebranych w jednym tomie. Dlatego styl jest niewyszukany, a forma prosta i surowa. Mówie z
calkowicie otwartym sercem.
Pewien czlowiek opowiedzial mi taka historie: Przechodzil kiedys obok sali, w której
prowadzilem konferencje. Mój szczególnie silny i agresywny glos sklonil go, aby zajrzec do
srodka. Byl zaskoczony, widzac naprzeciwko mnie tylko dwie osoby.
Niewazne, czy mówie dla jednej, stu, czy tysiaca osób. Mówie zawsze z glebi mojego
serca. To dlatego w kazdym slowie, w kazdym zdaniu mój duch, moje cialo, a takze krew sa
calkowicie odkryte.
Nie potrafie uzywac jezyka malo konkretnego, niepewnego, jak so dro – „bez watpienia,
ze...”, albo aru kamo sirenai – „mozliwe, ze...”. Mówie jasno: „To jest to, i jest tak, a nie
inaczej”. I jezeli, po przeczytaniu tej ksiazki, wasza postawa stanie sie troche silniejsza, to
wlasnie dzieki takiemu sposobowi mówienia.
Bede mówic o Shodoka mistrza Yoka Daishi. Bardzo lubie te sutre. Jej sedno daje
swiezosc i budzi ducha. Jest to poemat i kiedy go czytamy, recytujemy, brzmi to wspaniale.
Brudny duch staje sie nagle oczyszczony i lsniacy.
Chcialbym, abyscie czytali te ksiazke, nie zwracajac uwagi na szczególy; wtedy bedziecie
mogli poczuc tajemny smak Zen.
1940, pierwszy dzien
sesshin Rohatsu
Geya, klasztor Zen Tengyo.
Ewolucja Shodoka.
Tutaj, na tym swiecie, który mozemy nazwac „swiatem ludzi” lub „nasza ziemia”, istnieje
zjawisko religii.
Czlowiek pierwotny takze wyznawal swoja religie. Kiedy uderzal piorun lub gdy nastapilo
trzesienie ziemi, myslal, ze to dzielo jakiegos boga. Pózniej ludzkosc i religie, takie jak
Buddyzm czy Chrzescijanstwo, staly sie bardziej skomplikowane. Nie zostaly one jednak
zwyciezone przez nowoczesna nauke.
Sposród wspólczesnych religii tylko buddyzm nie zostal wymyslony przez czlowieka.
Buddyzm jest koncem ludzkich wymyslów. Kiedy ktos zostaje nagle obudzony, mówimy, ze
jest hodoketa – rozwiazany, uwolniony. Takze nazwa hotoke ma po japonsku ciekawa
etymologie.
Jesli chodzi o buddyzm, gdy Budda Shakyamuni zyl na swiecie, jego obecnosc byla
wystarczajaca nauka. Nawet bez kazan, które sa niejasne i prawie podejrzane, jego osoba
sama w sobie byla doskonalym i wywierajacym wplyw kazaniem. Ludzie oceniali osobe
Shakyamuniego, a nie logiczne argumenty.
Jakkolwiek by nie bylo, czlowiekowi pisana jest smierc i swiat ludzki moze byc poruszony
przez egzystencje lub nieegzystencje istoty. Dlatego Shakyamuni akceptowal zarówno
lagodnosc, jak i zgryzoty zycia i dzialal z glebi tej akceptacji. Jego kazania mówily o rzeczach
zwiazanych z realnym zyciem. To samo w sobie wystarczalo wszystkim. Taka osoba byl
Budda Shakyamuni.
Lecz czlowiek ten – Shakyamuni – odszedl (to znaczy pograzyl sie w nirwanie).
Opowiadano, ze gdy wszedl w nirwane, niektórzy zaczeli tanczyc mówiac: „W koncu nasz
surowy ojciec odszedl. Teraz juz mozemy pic, ile zapragniemy”. Widzac to, Mahakashyapa
powiedzial: „Wcale nie! Od tej chwili, gdy Shakyamuni zniknal, musimy traktowac Dharme,
jakiej nas nauczyl, jako bedaca w rzeczy samej Nim”.
Prawde mówiac, bylo faktem, ze jedno spojrzenie w twarz Shakyamuniego sprawialo, iz
wszystkie troski i zmartwienia znikaly. Jezeli zwracalo sie oczy w jego kierunku z
szacunkiem, nawet po raz pierwszy, nie mozna bylo go zapomniec. Niejeden z brahmanów,
widzac szlachetnosc zachowania sie Shakyamuniego i slyszac szlachetne brzmienie jego
glosu podczas kazan, obawial sie, by nie odebral mu uczniów. Pewna wdowa zachwycona
pieknem jego glosu powiedziala sobie, ze bylby on idealnym mezem i próbowala go zdobyc.
Buddyzm pod wplywem Shakyamuniego stal sie pelen szlachetnosci i godnosci.
I wlasnie ten Shakyamuni umarl. Jako ze nie bylo innej mozliwosci, jego nauki zostaly
spisane.
W ten sposób powstaly sutry.
W Yuikyogyo jest napisane: „Odtad, jezeli moi uczniowie podrózuja i praktykuja, to samo w
sobie jest to cialem Dharmy Tathagaty, który istnieje od zawsze i który nie zna konca”.
Po smierci osoby dharma staje sie mistrzem. Napisano wiec duzo sutr. Zostaly one
przetlumaczone na jezyk chinski, a potem z chinskiego na japonski. W kazdym kraju, w
którym pojawiala sie kultura obcojezyczna, ludzie uzdolnieni jezykowo byli bardzo
szanowani. Z powodu tylu tlumaczen staly sie konieczne stosowne objasnienia. W ten
sposób powstaly komentarze do sutr. Tlumaczenia, które nie posiadaja komentarzy, sa
niezrozumiale.
Takze erudyci ciezko pracowali nad trudnymi tlumaczeniami. Interpretacja sutr stala sie
nudna, a mysl zbyt skomplikowana. Znajdujemy wiec w sutrach mieszanine psychologii,
logiki i byle czego.
W Japonii ci, którzy potrafia objasniac sutry, sa wysoko cenieni.
Poza tym istnieja dwa style tlumaczenia: doslowny i wolny. Pojawily sie wiec rózne wersje
tych samych tekstów. Ponadto powstaly analizy sutr w swietle nowoczesnej historii i
archeologii, a dzieki nim nowe teorie poglebiajace ich niezrozumialosc.
To wlasnie nazywamy nowoczesnymi badaniami buddyjskimi.
Lecz jezeli pytamy: „Czy to wystarczy?”, odpowiedz brzmi: „Na pewno nie!”. Bo istnieje
cos, co nie pojawia sie w literach i slowach – bezposredni przekaz pomiedzy dwojgiem osób.
Taki przekaz dokonal sie, gdy ktos byl poruszony osoba Shakyamuniego i znalazl sie pod
jego wplywem. Oznacza to, ze zetknely sie dwie osoby. Mistrz i uczen. Dwie osoby spotkaly
sie tak dokladnie, ze nawet ich cien nie moze ich oddzielic. Dwie osoby zestrajaja sie
idealnie, calkowicie zespalaja sie ze soba. Jest Sakyamuni i Mahakashyapa, i musza oni
stac sie jednoscia.
Manzan Osho napisal w swoim poemacie: „Lacznosc, zjednoczenie serc i mysli, bez
zapomnienia, widzac siebie i widzac drugiego kazdego dnia, dlaczego oddzielac zycie i
smierc?”.
Jakkolwiek silne byloby uczucie pary kochanków, nigdy nie osiagna tego stanu. Moze
przez krótki czas znajda zjednoczenie serc, lecz nie moga oni wejsc w stan „zjednoczenia
mysli bez zapomnienia”. Jezeli jakas starsza osoba umiera, szybko o niej zapominamy.
Dlaczego oddzielac zycie i smierc?
Byc martwym czy zywym, nie jest samym w sobie problemem. Wy i ja jestesmy zawsze
razem. Dzieki wam jestem oswiecony. Mysl Sokratesa mogla byc przekazana innej
szlachetnej osobie, jak Platon, bez zadnej zmiany w formie czy tresci. Stalo sie to mozliwe
tylko dzieki przekazowi osobistemu. Taki wlasnie jest przekaz Zen. Czym jest ten przekaz?
To przekaz ducha, specjalny przekaz „mimo nauczania, mimo pisma i slów”.
W tym wypadku malo zalezy od ilosci napisanych lub wypowiedzianych slów, nic nie
zostaje powiedziane; rozmowa jest cicha. Tak wiec nie ma to nic wspólnego z tlumaczeniem
czegos, wolnym lub doslownym. Czesto powtarzam, ze kazanie mnicha musi byc podobne
do jezyka gluchoniemych. Uzywanie przekonywujacych slów, takich jakie uzywamy w
zwyklych, codziennych sytuacjach, nie przynosi nigdy dobrego efektu. Nauczenie sie na
pamiec starodawnych kazan i recytowanie ich ujmujacym glosem nie jest wcale sluszne.
Zeby cos uderzylo, trzeba sie wyrazac spontanicznie. Niezgrabnosc wypowiedzi nie jest tu
przeszkoda.
Ktos powiedzial kiedys, ze w szkole Zen „mimo liter i slów” lepiej byloby nie miec literatury.
Jezeli jednak przyjrzymy sie dobrze, Zen posiada najwiecej literatury posród wszystkich
szkól buddyjskich. Dlaczego tak jest? Poniewaz wciaz pojawiaja sie nowe, pelne
kreatywnosci odkrycia. Sa one przewaznie bardzo oryginalne, dlatego niezwykle interesujace
jest przeczytanie z nich chocby jednego zdania.
Jednak jakkolwiek by nie bylo, jesli nikt nie rozumie tresci, mowa jest jak pusta skorupka.
Jestesmy wtedy jak niewidomy, który poszedl ogladac kwiaty czeresni i, krazac dookola
drzewa, pytal: „Gdzie sa czeresnie? Czy dotykam teraz czeresni?”. To jest wlasnie cala
róznica pomiedzy czlowiekiem, który widzial i który nie widzial czeresni.
Czytajac Shodoka, jestesmy zaskoczeni kazdym wersem. Ten, który nie jest zaskoczony,
udowadnia wlasna glupote. Gdybysmy recytowali niektóre wiersze Shodoka jakiemus
kaplanowi zainteresowanemu wylacznie zdobyciem pieniedzy, pomyslalby: „Jezeli bede
mówil takie rzeczy, to nigdy nie dostane jalmuzny”. Na przyklad: „W oku realizacji nie ma nic
do zobaczenia”, albo: „Wszystkie rzeczy we wszechswiecie sa tylko babelkami w oceanie”,
lub tez: „Wszyscy medrcy i naukowcy znikaja jak blyskawica”. Jezeli chodzi o mnie, to zdania
te mi wystarczaja i daja rozkoszna przyjemnosc. Nie moge sie nimi znudzic. Tym bardziej, ze
kazdy z tych wierszy jest prawdziwy.
Dzieki nauce mozemy dowiedziec sie, ze piec skandh (zmyslów) to forma, postrzeganie,
idee, wola i swiadomosc; ze szesc narzadów zmyslu to: wzrok, sluch, wech, smak, dotyk i
intelekt; i ze lancuch dwunastu przyczyn zawiera w sobie ignorancje, akcje, które z niej
wynikaja, swiadomosc, funkcje mentalne i ich obiekty, piec narzadów i ducha, element
stykowy, postrzeganie, pragnienie, przywiazanie, istnienie, narodziny, starosc i smierc. Iluzja,
akcja i cierpienie, przeszlosc, terazniejszosc i przyszlosc. Jesli zgromadzimy tego rodzaju
wiedze, bedziemy mogli zdac egzamin, ale to nie ma nic wspólnego z czlowiekiem. Zen nie
na tym polega. Osoba Buddy zostala przekazana az do czasów obecnych, jak prad
elektryczny. Jezyk tradycyjny jest po prostu niewystarczajacy, aby to wyjasnic, wiec nie ma
innego wyjscia, musimy uzywac slów, które maja poetycki wydzwiek.
Wsród tekstów Zen, które nie sa napisane proza, pierwszy powstal w Chinach. Byl to Shin
Jin Mei Patriarchy Sosana (?–606). Pózniej pojawil sie Shodoka Mistrza Yoka Daishi (665–
713). Oryginalny tekst jest napisany w jezyku chinskim, lecz aby kazdy mógl go zrozumiec,
dodalem kany i przepisalem go. Zachecam zdecydowane osoby, aby nauczyly sie
chinskiego, gdyz jest to jezyk bardzo gleboki.
Darani (formuly magiczne) z Indii i Waka oraz haiku japonskie sa znakomite, ale zalety
literatury chinskiej sa zupelnie wyjatkowe. Co wiecej, literatura taoistyczna byla bardzo
popularna, gdy rozwijal sie Zen, i mówi sie, ze miala na niego wplyw.
Nie jestem historykiem i nie moge powiedziec, co wywodzi sie z Zen, a co z literatury
chinskiej. W kazdym razie pojawil sie pewien rodzaj glebokiej literatury Zen.
Shikantaza – prawdziwy zazen
Mnich posiada cechy mnicha. Profesor – profesora. Wojskowy posiada cechy
wojskowego. Biedna osoba ma znamie biedy, bogaty – bogactwa. Kazdy ma wlasciwe sobie
cechy charakterystyczne.
Droga zaczyna sie, kiedy wychodzimy poza te wszystkie charakterystyki. Zródlem swiata
zjawisk sa przyczyny i okolicznosci. Jesli zjawiska posiadaja przyczyne jako zródlo, to nie
maja wlasnej natury. Tylko wtedy, kiedy rozpoznacie i zaakceptujecie ten brak wlasnej
natury, dojdziecie do czystej ziemi. Nasze codzienne zycie jest zyciem transmigracji i
zablakania w swiecie naszych marzen i fantazji. To nazywa sie podrózowaniem przez dluga
noc ignorancji.
Co robia ludzie z taka zawzietoscia? Oni transmigruja... Wola bawic sie w chowanego i
gonic halasliwie za swoimi pragnieniami. Próbuja uciec od tego, czego nie lubia, ale czy
istnieje jakies miejsce, w które mozna by uciec? Nie.
Czy istnieje jakis cel, który mozna osiagnac? Nie.
Jezeli marzycie o osiagnieciu bogactwa, zdrowia lub satori, nie jestescie nikim innym, jak
tylko zebrakami. Ale jezeli potraficie zapomniec o tych zwyklych pragnieniach ludzkiej natury,
nie zostanie w was nic, co byloby oddzielone od nieba i ziemi.
Kiedy praktykujecie zazen, jestescie jak w trumnie. Bedac w trumnie, mozecie zrozumiec,
ze nic nie jest wasze. Wszystkie rzeczy, które zgromadziliscie, takie jak wiedza, pieniadze,
drobiazgi, bibeloty, sa tylko doczesnymi pozyczkami.
Praktykujac zazen, mozecie uczynic wasze zycie stabilnym i niewzruszonym. Jesli
zapominacie o osobistej korzysci, dharma Buddy pojawia sie blyskawicznie. Cokolwiek
dobrego byscie robili, jezeli kierujecie sie tylko swoim ego, jest to zalosne. Istoty ludzkie
posiadaja coraz wieksza wiedze, lecz ja mysle, ze ostatecznym celem jest mozliwosc
sluchania dzwieku doliny i patrzenia na kolor góry. Innymi slowy, trzeba patrzec rzadziej na
ludzi, a czesciej na ksiezyc, drzewa i sluchac kazania calego wszechswiata.
Badzcie wiec twórcami terazniejszosci waszego prawdziwego ego. Tej terazniejszosci,
która tryska bez przerwy, wolna i bez wiezów. Nazywamy to „bez myslenia”, Hishiryo .
Gdyby ludzkosc na tej ziemi pragnela Drogi, nie byloby zadnych wojen, glodu ani
bezuzytecznych istnien, które znajduja swoje potwierdzenie tylko we wspólzawodnictwie. Ta
ziemia moglaby stac sie rajem. Lecz ludzie wola wymyslac historie przez ich wlasne ego.
Bez myslenia i bez pragnien – Hishiryo – nie oznacza wcale, ze trzeba byc jak tepak.
Znaczy to tylko, ze nie nalezy weselic sie, gdy pojawia sie Budda, i nie smucic, gdy pojawia
sie demon. W królestwie Drogi ego znika. Znika z calego wszechswiata.
Kiedy praktykujemy zazen, nie istnieje zaden grzech. Zazen jest jedyna regula przekazana
przez Buddów i Patriarchów.
Shikantaza jest identyczna z zazen Bodhidarmy i Shakyamuniego. Ale jezeli jest to zazen,
w którym szukamy czegos, nawet najwyzszego, to traci on cala swoja wartosc i zostaje tylko
Zgłoś jeśli naruszono regulamin