RODZINNY ANIOŁ.doc

(28 KB) Pobierz
RODZINNY ANIOŁ

RODZINNY  ANIOŁ

                             

 

            Od kiedy Zuzi przyśnił się Anioł, to ona maluje wciąż anioła za aniołem. Ale żaden nie jest jej zdaniem jak żywy i prawdziwy, czyli ten ze snu właśnie. Poprosiła więc Zuzia ciocię Mariannę, by jej do malunku pozowała (bo ten Anioł we śnie był trochę do niej podobny). Ciocia siedzi, zerka, uśmiecha się i mówi: „Wiesz, mnie też się przyśnił Anioł i kazał mi jechać w nocy do was. Od razu – nie czekając.” Zuzia słucha zdumiona, nie przestając malować. A ciocia opowiada dalej: „ A na stacji był właśnie pociąg do was – jakby czekał na nas. To ten Anioł nas tu prowadził – całą drogę. Kierowca taksówki był też taki dobry, że nie chciał zapłaty. No i ty tu czekałaś na nas.” Zuzia się uśmiecha, ale ciocia poważnie dodaje: A co najważniejsze, to potem dowiedziałam się, że w moim mieszkaniu zaraz po naszym wyjeździe pękła gazowa rura w nocy. I gdybyśmy wtedy tam zostali i spali, to byśmy oboje z Jasiem się otruli. Zuzia przestaje malować zdumiona. A ciocia pyta jeszcze: „A czy wiesz, do kogo Jaś się wciąż uśmiecha przez sen? Chyba do tego Anioła.” I ciocia Marianna wskazała na śpiącego jej maleńkiego synka Jasia. Tak, uśmiechał się…jakoś tak anielsko. Zuzia więc maluje na kartonie już chyba pięćdziesiątego Anioła podobnego trochę do cioci, ale z tym anielskim uśmiechem Jasia. Ten Anioł jest naprawdę udany i patrzy jak żywy. Ciocia patrzy na niego i mówi: „Tak, to właśnie ten Anioł, co i mnie się przyśnił.” I wtedy wchodzi tatuś, patrzy na rysunek Zuzi i mówi: „Zuziu, skąd ty znasz tego Anioła? Przecież to właśnie ten, co nagle pokazał mi się przed maską samochodu, dając mi znak stop. Zatrzymałem się natychmiast i zobaczyłem, że most się zawalił - tuż przede mną. Tak, to był ten Anioł.” Z kuchni wychodzi mama zaciekawiona opowieścią taty, patrzy na anioła Zuzi i mówi zdumiona: „Przecież i ja go widziałam, ale we śnie, jak Zuzia! Powiedział mi wtedy: Będziesz miała córeczkę. I uśmiechnął się… O, tak jak Jaś właśnie.” Wszyscy się śmieją, a Zuzia kończy malować już tego najładniejszego ze wszystkich swoich Aniołów. Tato mówi: „Jest taki piękny, dobry i czujny, że umieścimy go w ramie i powiesimy nad drzwiami.” – „Ale jak on może mieć na imię?” – pyta ciocia. Wszyscy się zamyślają. – „Myślę, że to nasz Anioł Rodzinny. Poprośmy Pana Boga, żeby był do końca nasz.” – powiedziała mama, a Jaś zamachał rączkami, jakby ktoś wyciągnął do niego niewidzialne ramiona.

                                

Zgłoś jeśli naruszono regulamin