Podróż do przeszłości.doc

(534 KB) Pobierz

Nowa okładka

 

Autor opowiadania: Zuzanna Głuszczak

Autor okładki: Małgorzata Czerniszewska

 

 

Naprawdę, bardzo trudno mieszka się z dwoma braćmi.

Coś o tym wiem, bo sama mam rodzeństwo: starszego
o 2 lata brata Ryan`a i młodszego o 3 lata Ethan`a. Jako środkowe dziecko mam chyba najgorzej. Przynajmniej ja tak uważam. Owszem, nie chodzę w ciuchach po bracie, ale to chyba jedyna zaleta posiadania rodzeństwa płci męskiej (na razie, nic innego nie przychodzi mi na myśl).

              Ryan jest ideałem (żeby było jasne – to nie ja tak myślę). Podobno jest przystojny, gra w szkolnej drużynie koszykarskiej, ma dobre oceny, zna 3 języki (nie licząc ojczystego) i jest chlubą rodziny.

              Ethan, z kolei jest totalnym przeciwieństwem Ryan`a, co prawda są do siebie podobni z wyglądu, więc Ethan jest niebrzydki, ale to nie mnie oceniać, bo dla mnie jest paskudny pod każdym względem. Dlatego, że jest najmłodszy, wiele rzeczy uchodzi mu na sucho, co mnie często denerwuje.

              Moi rodzice są jednak fajni. Tata Jeremy jest lekarzem, dokładnie dentystą (FUJ! wiem…), a mama Ava pracuje jako agentka nieruchomości.

              Taka jest ta moja rodzinka…

              Jestem jeszcze ja… przeciętna szesnastolatka, mieszkająca z rodziną w Nowym Yorku, w apartamentowcu na Manhattanie, a  w wakacje w Californii, w Sacramento (u siostry mojej mamy).

Mam takiego pecha, że muszę chodzić do jednej szkoły z moim bratem, gdzie ciągle słyszę:

„Abigail, twój brat jest bardzo zdolny i aktywny w szkole, a ty?” lub „Czemu nie jesteś podobna do brata?”. To mnie totalnie wkurza, ale kocham Ryan`a.

Kiedy miałam 10 lat, uratował mnie od utonięcia..

              Wracając do tych porównań, to jakoś je znoszę i staram się zadowolić nauczycieli, rodziców, a przede wszystkim samą siebie.

W szkole nie jestem najgorsza. Startowałam
w wyborach do samorządu szkolnego, ale się wycofałam ze względu na brata, bardzo mu zależało, a jeszcze nie zdobył tego tytułu, tj. przewodniczącego, a mnie i tak by nie wybrano.

              Mówiąc o sobie „przeciętna” chyba zapomniałam dodać, że … no, więc może wydać się to trochę dziwne, ale potrafię odczytywać przeszłość, tj. rozwiązuję różne zagadki historyczne i mogę przenosić się w przeszłość. Mogę powracać do wydarzeń z przeszłości, np.: znajduję się w miejscu,
w którym popełniono zbrodnię dawno temu i mogę to wszystko zobaczyć, to tak jakbym podróżowała w czasie, a gdy coś się dzieje w przeszłości nie tak, to moim obowiązkiem jest naprawienie tego, aby wszystko się zgadzało. Czasem to dobra zabawa, a czasem poważne zadanie, ale pomaga mi w tym mój nauczyciel historii – pan Gordon Madison, to nie znaczy, że podwyższa mi oceny z historii, bo i tak mam dobre. Moja rodzina o niczym nie wie, bo kiedy przenoszę się do przeszłości czas jakby się zatrzymuje i nikt nie zauważa mojej nieobecności.

              Fajnie, co…

2

Rodzeństwo jest beznadziejne! Szczególnie młodsi bracia!

Ethan`owi wszystko uchodzi płazem, co jak już mówiłam bardzo mnie irytuje. Jest obrzydliwy! Pije prosto z butelki lub kartonu, nie opuszcza deski w łazience, zero manier przy stole! Owszem, rodzice czasem zwracają mu uwagę, ale wpuszcza to jednym uchem, a drugim wypuszcza i potem robi tak samo.

              Dziś jednak przegiął. Naprawdę! Rano zbił mój ulubiony kubek i nawet nie przeprosił, powiedział nawet, że to moja wina, a gdy chciałam nalać sobie soku, zabrał mi karton
z ręki i wypił wszystko. Tak mnie to zdenerwowało, że nawrzeszczałam na niego i powiedziałam mu, co myślę o jego zachowaniu. A on… nawet się nie przejął i wyszedł z kuchni.

To zakała całego klanu Brooks`ów.

              W szkole miałam bardzo zły humor. Przez brata i przez to, że jest poniedziałek, a ja nienawidzę poniedziałków (nawiasem mówiąc Ethan urodził się w poniedziałek, ale to nie tylko dlatego nie cierpię tego dnia tygonia), ponieważ jest już po weekendzie i trzeba iść do szkoły. Tam z kolei jest nawet fajnie, bo nie ma Ethan`a (na razie), więc denerwuje mnie TYLKO Ryan.

              Dziś po lekcji historii zatrzymał mnie pan Madison:

– Słuchaj Abigail, znów będziesz musiała cofnąć się do przeszłości.

– Dobrze. – odpowiedziałam ze spokojem, bo to dla mnie żadna nowość – A gdzie tym razem?

– Do Paryża, lat dwudziestych XX wieku.

– Paryż? Lata 20-ste? Dla mnie super!

– To dobrze, że się cieszysz, bo to nie będzie krótka wizyta, tylko coś poważniejszego. Chodzi o kradzież bardzo cennego przedmiotu pewnej bogatej rodziny. Bez tej rzeczy przyszłość rodziny się poważnie zmieni, a jest to o tyle ważne, bo dotyczy to twojej rodziny…

– Mojej rodziny? – zdziwiłam się.

– Tak. Bo widzisz, ten cenny przedmiot należał do rodziny twojej babki, a bez tej rzeczy nie pozna swojego przyszłego męża, a więc możesz się nie urodzić. Sama więc widzisz, jakie to ważne.

Byłam lekko zszokowana tym co powiedział nauczyciel.

– Mówi pan o babci Jade?

– Właśnie tak.

– Z tego co mówili mi rodzice pochodziła z Francji,
w czasach Wielkiego Kryzysu przeniosła się z rodziną do Stanów Zjednoczonych, co moim zdaniem było niemądrym pomysłem. Nie mieli pieniędzy, więc sprzedali wszystkie rodzinne pamiątki, które miały wysoką wartość materialną. Jedną z tych rzeczy kupił mój dziadek i tak się poznali... – prawie wyrecytowałam.

– Nie mam pewności, że spotkaliby się bez tej rzeczy, więc wolałbym abyś ją odzyskała.

Ucieszyłam się, że spotkam babcię, bo nie żyje od kilku lat. Zmarła mając 87 wiosen (urodziła się w maju), a dziadek jeszcze przed moim urodzeniem. Tylko Ryan go znał, ale był bardzo mały, więc go pewnie nie pamięta.

To moje najciekawsze zadanie.

Już nie mogę się doczekać!

 

 

7

Jak już mówiłam, kiedy przenoszę się w czasie nikt nie zauważa mojej nieobecności. Tak było również tym razem, zjawiłam się w tym samym miejscu, z którego przeniosłam się do przeszłości, czyli w moim pokoju.

              Jest wieczór, przed kolacją przygotowywaną przez moją mamę. Jak zwykle wszyscy musimy się na niej pojawić, no chyba, że ktoś ma naprawdę poważny powód, który usprawiedliwia jego „nieobecność” na kolacji. Przez „poważny powód” rozumie się jakieś zajęcia dodatkowe, dużo lekcji itp., a nie zakupy z najlepszą przyjaciółką w centrum handlowym.

Zjawiłam się na kolacji. Dziś moja mama zrobiła spaghetti.

Jest wyśmienite! Kocham je!

– Jak dziś było w szkole dzieci? – zapytała mama.

– Ja miałem egzamin z matematyki – pochwalił się Ryan.

– I co z tego… –  odburknął Ethan, grzebiąc widelcem w makaronie.

– Nie odzywaj się tak do brata. – upomniał go tata,
a Ethan nie odezwał się już do końca kolacji.

– A tobie jak minął dzień, słonko? – zwróciła się do mnie mama.

– Jak zwykle, normalnie – odpowiedziałam, nakładając sobie dokładkę spaghetti.

Przy kolacji było nudno jak zwykle, ale to ja musiałam po niej posprzątać (dziś moja kolej) i wtedy zadzwonił telefon.

– Abb, to do ciebie! – krzyknęła mama z salonu.

– Już idę!

Wzięłam słuchawkę od mamy:

– Halo? – powiedziałam.

– Cześć, Abigail! – usłyszałam w słuchawce.

Dzwoniła moja najlepsza przyjaciółka Emily. Znamy się od podstawówki. Zaprzyjaźniłyśmy się w pierwszej klasie i tak już zostało…

– Nie uwierzysz jak ci powiem! –  krzyknęła podekscytowana. – Stało się coś wspaniałego!

 

 

 

 

8

– Zaprosił mnie! –  usłyszałam od Emily.

– Kto cię zaprosił i gdzie? – zapytałam zdezorientowana.

– No jak to kto? Chris oczywiście, na zabawę z okazji zakończenia lata. Przecież wiesz, że to w przyszłym tygodniu.

– No tak. Zapomniałam…

– A ty z kim idziesz?

– Z nikim. Chyba nie pójdę.

– Co? Nie rób mi tego! Miałyśmy iść obie. Znajdziesz sobie kogoś na pewno.

– Może, ale nie zależy mi na tym.

– Jak chcesz, ale pomyśl nad tym.

– Pamiętasz zeszły rok…

– Taa… fajnie było, a nie miałyśmy partnerów.

– Bo to był początek liceum, a teraz jesteśmy w drugiej klasie, jest zupełnie inaczej.

– Pomyślę nad tym, ale nie będę szukać chłopaka na siłę.

– Ok. Do jutra.

– Na razie. – odłożyłam słuchawkę.

              Ten bal to fajna sprawa. Organizują go zawsze najstarsze klasy.

              W zeszłym roku było super, ale nie miałam partnera, pewnie z tego powodu, jaki podała Emily.

              A w tym roku nikt mnie nie zaprosił i raczej nie zaprosi, bo bal jest już w sobotę, w przyszłym tygodniu.

              Gdy szłam do mojego pokoju, zaczepił mnie Ryan:

– Masz już partnera na bal?

– A co? Chcesz mnie zaprosić? – zażartowałam.

– Raczej nie. Idę z Emmą. A ty z kim?

– Chyba nie pójdę.

– Bo nikt cię nie zaprosił?

– Nie. Nie tylko dlatego. Daj mi spokój! – krzyknęłam, trzaskając drzwiami od mojego pokoju.

              Wkurzona włączyłam bardzo głośno moją ulubioną płytę „The Dutchess” - Fergie i rzuciłam się na łóżko. 

 

 

9

              Całe to zamieszanie z tym głupim balem jest beznadziejne. Najchętniej zostałabym w pokoju, leżąc w łóżku.

– Abb! Ścisz tą muzykę! – krzyknęła mama zza drzwi.

              Ściszyłam i usiadłam na łóżku.

„Nie! Nie będę się załamywać z powodu głupiej szkolnej zabawy!” pomyślałam. „Co z tego, że nikt mnie nie zaprosił! Świat się na tym nie kończy. Mam to gdzieś!”

              Następnego dnia w szkole, gdy stałam przy mojej szafce podeszła do mnie Emily:

– I co? – zapytała.

– Co, „co”?

– Co będzie z tobą? Idziesz na bal?

– Jeszcze nie wiem. Jeśli ktoś mnie zaprosi to pójdę, ale prawdę mówiąc nie dbam o to. Mogę iść sama.

– Myślę, że Michael cię zaprosi.

– Coś ty! Micki? On pójdzie z jakąś cheerleaderką! Poza tym nie sądzę, aby zwrócił na mnie uwagę, on jest
w klasie mojego brata.

– A Chris? On też i jakoś mnie zauważył. Poza tym słyszałam, że Michael chce cię zaprosić. 

              Emily i jej plotki. Ona już taka jest. Wierzy we wszystko, co usłyszy. Już widzę jak zaprasza mnie na zabawę najprzystojniejszy chłopak w szkole („rzekomo” po moim bracie).

              Mnie, przeciętną drugoklasistkę o złotych włosach za ramiona, lekko kręconych na końcach, zielonych oczach w kształcie migdałów, jasnej karnacji, długich rzęsach, jasnych brwiach, smukłej twarzy, prostym nosku, koralowych ustach
i szczupłej sylwetce.

              Wedle szkolnego kanonu piękna, jestem zupełnie przeciętna.

              Z kolei moja przyjaciółka Emily (należy do drużyny cheerleaderek) jest ideałem piękności. Ma ok. 170 cm wzrostu (ja mam 168), długie kasztanowe włosy, piwne oczy, jest szczupła (tak jak ja), ma biust rozmiaru C (ja B) i świetnie się ubiera.

– Nie dziw się, że Chris cię zaprosił. Jesteś popularna
w szkole i coś mi się nie chce wierzyć w te twoje „plotki”.

– Jak uważasz. Twoja sprawa.

Zadzwonił dzwonek na następną lekcję. 

– Do zobaczenia na lunchu. – powiedziałam i poszłam na angielski.

 

 

 

10

– WIEDZIAŁAM! – krzyknęła Emily w damskiej toalecie podczas przerwy na lunch. Dobrze, że nikogo tam nie było.

– Ciszej! – upomniałam ją.

– Przepraszam, ale strasznie się cieszę, że Micki cię zaprosił, a ty się zgodziłaś. Tylko ty się chyba nie cieszysz…

– Cieszę się, ale nie mam zamiaru podskakiwać
z radości.

– A tak właściwie to kiedy cię zaprosił? Widziałyśmy się na ostatniej przerwie.

– Kiedy szłam na angielski. Mijałam go, a on mnie zaczepił, rozmawialiśmy chwilę i zapytał czy poszłabym z nim na zabawę. Nie zgodziłam się od razu, ale w końcu zmieniłam zdanie.

– I bardzo dobrze, wiesz ile dziewczyn będzie ci zazdrościło?! Ale teraz chodźmy już na lunch. Jestem bardzo głodna, po tylu przeżytych wrażeniach. – roześmiała się.

              Zajęłyśmy ten stolik co zawsze, obok okna z widokiem na ulicę, po której co chwilę przejeżdżał samochód.

              Przy stoliku z nami dwoma siedzą: Lea – nasza nowa koleżanka z Philadelphii,

Grace –  kuzynka Emily i kilka innych osób.

              Wieści szybko się rozchodzą, bo Lea i Grace winszowały mi najprzystojniejszego partnera, chociaż Grace podoba się mój brat (FUJ!)

– Ale masz szczęście! Chodzisz z najprzystojniejszym chłopakiem  w szkole! – mówiła podniecona Lea.

– Nie chodzimy ze sobą! – upomniałam ją– Zaprosił mnie tylko na zabawę szkolną.

– Ale poprosi cię o chodzenie, zobaczysz! – wtrąciła Grace.

– Możemy zmienić temat? – zapytałam.

– Kiedy ten jest bardzo ciekawy! – powiedziała Grace.

– Ale ja nie chcę o tym rozmawiać bez przerwy.

Lunch się skończył i zaczęła się następna lekcja – historia.

 

11

– Gratulacje siostrzyczko! – zagadał do mnie Ryan kiedy szłam przez hall do swojego pokoju.

– O co ci chodzi? – zdziwiłam się.

– Jak to o co? O to, że idziesz na bal z Mickim.

– Ty też?! – wkurzyłam się – Dajcie mi spokój! Czemu robicie takie zamieszanie z tego powodu?

– Bo takie dziewczyny jak ty nie chodzą na bale
z takimi chłopakami jak Micki…

– A co to, przepraszam, miało znaczyć?! – zapytałam, bardzo zdenerwowana tą uwagą.

– Chodzi mi o to, że on jest dosyć popularny, a ty trochę mniej…

– I przez to, to dla was takie dziwne, że ja mało znana osóbka, idę na bal szkolny z bardzo popularnym chłopakiem?!

– Trochę tak…– odpowiedział trochę niepewnie.

              Byłam już tak wyprowadzona z równowagi, że nic mu nie odpowiedziałam tylko wbiegłam po schodach do swojego pokoju i trzasnęłam drzwiami.

„Co on sobie wyobraża?!” krzyczałam w myśli „Ma trochę racji, ale brak mu taktu aby mówić coś takiego. Bezczelny cham! Nie wiem co dziewczyny w nim widzą!”

              Na chwilę obecną nie cierpiałam go! Nie miałam nawet do kogo zadzwonić i wyżalić się, bo moja najlepsza przyjaciółka Emily jest tego samego zdania.

              Postanowiłam, że pójdę sama do mojej ulubionej kawiarni, jak tylko się przebiorę.

 

 

 

12

              Jak to możliwe, że on tu jest?! Czy to sen? Nie,
z pewnością nie!

– Lucas? – zaczepiłam dziwnie znajomego chłopaka, w kawiarni.

– Clara? – tak samo zdziwił się na mój widok, jak ja na jego. 

– Co ty tu rob…– zaczęłam.

– Abb! – krzyknęła Emily wchodząca do kawiarni.

– Abb, twoja mama powiedziala mi, że tu jesteś i…– urwała, gdy zobaczyła Lucasa obok mnie. – Kto to?

– Jestem John.

– Emily. Miło poznać, a teraz mogłabym porwać Abb?

– Ale…– wtrąciłam.

– Tak, jasne. – odpowiedział.

– Super. Na razie. – powiedziała Emily.

– Cześć. – rzuciłam szybko zanim znalazłam się na ulicy.

– Do zobaczenia.

– Co się stało? – zapytałam, kiedy odciągnęła mnie trochę dalej.

– To ja chciałabym o to zapytać ciebie. Czemu do mnie nie zadzwoniłaś?

– Możemy stąd wyjść? – zapytałam.

              Po wyjściu z kawiarni, kierowałyśmy się w stronę metra.

– Rozmawiałam z moim bratem i trochę mnie zdenerwował.

– A co ci powiedział? ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin