SCENARIUSZ PRZEDSTAWIENIA
PT. '' CUKIERKI''
WYSTĘPUJĄ:
Narrator, czarodziej Sopuch, Marcin, Halinka, woźny-
Pan Roman, pani Stasia, pani Felicja, dzieci.
Narrator:
W Koszałkach Opałkach brak było reportera, który biega po świecie, różne wieści
zbiera. Fotografuje wydarzenia, filmy nakręca ze wsi i z miasta. Na wieść o tym
stanąłem przed Panem Redaktorem i powiedziałem, że będę przynosił wiele
reportaży o wszystkim co się wydarzy!
Duduś widzi! Duduś wszystko słyszy, wypatrzy, wszędzie się wkręci!
Zacząłem swą pracę od zaraz. Wpadłem na trop czarodzieja Sopucha, który
mieszkał w strasznym zamczysku.
Czarodziej:
No, nareszcie się udało! Moje cukiereczki w paseczki pójdą w świat już jutro.
Czarodziej Sopuch był podstępnym i złym człowiekiem. Wiele lat strawił na
poszukiwaniach substancji, która zmieniłaby ludzi w bezmyślnych posłusznych
niewolników.
No, czas żebym się przebrał.- No, już.( przegląda się w lustrze)
Wyglądam jak miły, elegancki starszy pan. Czyż nie? Jeszcze laseczka.
No, w drogę, szukać dzieciaków!
( idzie w stronę podwórka)
O jakiś zapłakany chłopiec.- Czy mogę ci w czymś pomóc?
Chłopiec:
Nie. ( burknął)
Widzę, że ktoś cię skrzywdził.
Nie chcą się ze mną bawić, zawsze mnie przeganiają.
Och, jacy nieuprzejmi koledzy! Nie płacz chłopcze, może wkrótce twój los się
Odmieni. A na razie poczęstuj się. Te cukierki na pewno poprawią ci humor.
Czy-mo-gę-do-stać-je-szcze-je-dne-go-cu-kier-ka?
Potem, potem.......Teraz pójdziesz do mojego zamku i będziesz mi służył.
a w nagrodę czasem dostaniesz jednego małego cukiereczka hi, hi......
Narrator
Tym sposobem czarodziej Sopuch zdobył sobie pierwszego niewolnika,
a potem następnego i następnego........małe dzieci czyściły posadzki w starym
zamczysku, karmiły tłuste pająki, pracowały w labolatorium.
Zdenerwował się pan Roman.
Woźny:
Przysięgam, że złapię tego łobuza, co uprowadza dzieciaki. Znikają te
najbiedniejsze, najbardziej osamotnione, te które często stoją w kącie, bo koledzy
odpędzili, bo pani dała pałę, bo w domu awantura.
( woźny zamiata, na podwórku dziewczynki skaczą na skakance)
Ola:
W ogóle nie umiesz skakać, idź do domu niezdaro!
( do Halinki zbliża się czarodziej, woźny go odpycha)
Co od ciebie chciał ten gagatek?
Halinka:
Był miły, pocieszał mnie, chciał mnie poczęstować cukierkami.
Ani mi się waż od niego brać, to był porywacz!
Czarodziej Sopuch nie mógł już ludziom pokazywać się w dotychczasowym
przebraniu. W domach, w szkołach, na ulicach i w sklepach wisiały opisy
groźnego porywacza. Nauczyciele opowiadali o nim dzieciom.
( chodzi i myśli)
Co by tu zrobić?.........Wiem! Poślę z cukierkami któregoś z tych dzieciaków,
co tu się snują po zamku.
( woźny sprząta, podbiega Halinka)
Proszę pana, spotkałam Tomka. On tak dziwnie mówił i patrzył. Poczęstował
mnie cukierkami, ale nie zjadłam.
Mądra z ciebie dziewuszka. Daj je, trzeba je zbadać.
( woźny i pani Stasia oglądają)
Pani Stasia:
Cukierki jak cukierki.
A może to jakaś trucizna! Sprawdźmy to!
Wiem, zaniesiemy je pani Felicji- naszej kucharce. Ona świetnie gotuje, chyba też
zna się na takich różnych dziwach. Wiem cos o tym. Widziałam to i owo.
( kucharka ogląda)
Pani Felicja:
To takie złe czary, że nie macie państwo pojęcia. Musimy znaleźć tego, co je robi
i zniszczyć całą fabrykę.
Znaczy, że to trucizna!
P. Felicja:
Gorzej niż trucizna! To świństwo odbiera człowiekowi wolę, staje się żywą kukłą,
nie myśli, nie czuje.
No więc co teraz?
Musimy się naradzić! ( narada)
Dzieci! Od tej chwili dziewczynki mają pilnować, żeby żadne z dzieci nie
zostawało samo, odepchnięte, takie z którymi nikt się nie bawi. A chłopcy
mają rozglądać się, jak zobaczą kogoś, kto dawniej zginął, albo kogoś kto
częstuje cukierkami, mają natychmiast zawiadomić pana Romana, panią Stasię
albo mnie!
( w zamku)
No co jest. Dlaczego nie można nikomu dać cukierków, co?
Dzieci:
Nie- ma - sa -mot -nych- dzie- ci.
Jak to nie ma?
Wszy - scy - ba - wią - się - ra - zem. Nie - ma - sa mot - nych - dzie- ci.
( czarodziej tupie ze złości)
No to częstujcie cukierkami nawet dzieciaki w grupach.
( dzieci przybiegają do woźnego)
Mamy tu takiego co nas częstował cukierkami!
Jak ma na imię?
Mar- cin.
Słuchaj, musisz nas zaprowadzić do czarodzieja, któremu służysz.
Do- brze- od- daj- cie-mi tyl-ko- cu- kier- ki.
Ruszamy!
( wchodzą do zamku)
Natychmiast wyjdźcie na zewnątrz i czekajcie na mnie.
A - cu - kier- ki- czy- dos- ta -nie -my -cu- kier- ki ?
Później, później........
Gdzie ten czarodziej?
( czarodziej przechadza się po labolatorium, nagle zobaczył panią Felicję)
Najpierw zniszczę te świństwa. ( wyrzuca)
Czarodziej: Jak śmiesz! Zniszczyłaś całą moją pracę, wszystko muszę zacząć od nowa!
1. Każdy z nas jest ważny i niepowtarzalny.
2.W grupie czujemy się bezpieczniej i łatwiej rozwiązujemy prolemy.
3. Powinniśmy pomagać innym, gdy tego potrzebują.
4. Wspólna zabawa i wzajemna pomoc może rozwiązać wiele
problemów.
5. Dzieci powinny mieć ograniczone zaufanie do obcych dorosłych.
6. Osoba zagrażająca bezpieczeństwu dzieci może wyglądać
zwyczajnie, jej wygląd może wzbudzić zaufanie.
7. Przedmioty, którymi się posługuje mogą wydawać się atrakcyjne np.
cukierki, gumy do żucia, naklejki.
8. Substancje, które szkodzą - mogą pięknie wyglądać, ale ich działanie
czyni z nas niewolników.
9. Gdy nas ktoś namawia do użycia substancji szkodliwych - możemy
stanowczo odmówić, bronić swojego bezpieczeństwa.
10. Gdy ktoś obcy zaczepia nas lub puka do drzwi, powinniśmy nie
wchodzić z nim w kontakt, odmówić, nie otwierać drzwi.
11. Każdy dorosły w naszej szkole może nam pomóc, gdy jest taka
potrzeba.
BIBLIOGRAFIA:
- Grzelak A. 2002;'' Cukierki''. Kraków, Fundacja Homo Homini im. Karola de Foucauld.
mgr Jadwiga Naleśnik
zabcia83