Pięcioksiąg cz. II - Rdz (Od Noego do Abrahama).doc

(74 KB) Pobierz
Dojazd od strony Wrocławia, Katowic (przez Ostrów Wlkp

10

 

 

Od Noego do Abrahama

 

Noe, ocalony podczas potopu, zapewnił prze­trwanie oczyszczonego świata. Księga Rodzaju przedstawia go jako człowieka sprawiedliwego. Ale i ludzie dobrzy mają swoje słabości i upadki. Taka właśnie jest wymowa epizodu zawartego w Rdz 9, 18-29, zamykającego cykl opowiadań o No­em. Jest to jeden z najtrudniejszych fragmentów Biblii, który doczekał się niezliczonych komenta­rzy i objaśnień. Na pierwszy rzut oka czytelnik odnosi wrażenie, że występek Chama nie był zbyt wielki, a ponadto rodzi się pytanie, dlaczego prze­kleństwo Noego spadło na Kanaana, syna Chama, a nie na Chama, który dopuścił się występku.

Występek Chama nastąpił w kontekście pijaństwa Noego, jego ojca. Warto zwrócić uwagę, że pijaństwo  jest tu połączone z występkami natury seksualnej: odurzony winem Noe ,,leżał nagi w swoim namiocie" (w. 21). Cham, ujrzawszy nagość ojca, "powiedział o tym swym braciom, którzy byli po­za namiotem" (w. 27). Na ogół objaśnia się te słowa jako aluzję do naśmiewania się z własnego ojca. Lecz w oparciu o starożytną egzegezę żydowską pojawiają się sugestie, podpierane inny­mi tekstami biblijnymi wzmiankującymi "odkry­wanie nagości", że występek, o którym mowa, polegał na tym, że Cham współżył z jedną z żon własnego ojca. Zwrot "oglądać czyjąś nagość" ma w Księdze Kapłańskiej charakter idiomatyczny i oznacza "współżyć z żoną innego mężczyzny" (zob. Kpł 18, 7.8.14.16; 20, 11.20.21). Syn zdecy­dowawszy się na współżycie z jedną z żon swego ojca, a więc nawet nie ze swoją matką, godził w wyłączne prawa ojca, bo posiadanie jego żony było usiłowaniem wydarcia przywilejów należnych wyłącznie ojcu (por. np. 2 Sm 16,20-­23). Kanaan był dzieckiem zrodzonym z tego nie­godziwego związku.

Zaplecze tego opowiadania jest bez wątpienia palestyńskie, a inspira­cja pochodzi z czasów, gdy Izraelici pozostawali w bezpośrednich kontaktach z Kananejczykami. W opowiadaniu można rozpoznać wyraźne echa niechęci wobec przedizraelskich mieszkańców Palestyny. Sugerowano, że początki opowiadania mogą sięgać nawet XIII/XII w. przed Chr., gdy Izraelici od wschodu weszli do Kanaanu. a jednocześnie Filistyni umacniali swoje pozycje na wybrzeżu. Nieco później, pod koniec XII w. przed Chr., Kananejczycy znaczyli już niewiele, a konflikt dzielił odtąd Izraelitów i FiIistynów. Ale dawna wrogość wobec Kananejczyków przetrwała przez stulecia. Epizod z klątwą Noego rzuconą na Kanaana posłużyłm jako wyjaśnienie i usprawiedliwienie od­wiecznej wrogości wobec Kananejczyków. Prze­kleństwo pojedynczej osoby, traktowanej jako pierwsze ogniwo w łańcuchu genealogicznym, przesądziło o separacji od kultury i religii pogańskich sąsiadów Izraelitów. Fakt wrogości był wcześniejszy niż opowiadanie, które powstało po to, aby go wyra­zić. Takie opowiadanie nazywamy etiologiczym (od greckiego rzeczownika aitia = przyczyna, powód), bo usiłuje obrazowo określić przyczyny istniejącego stanu rzeczy albo zjawiska.

Bardzo znane jest też opowiadanie o wieży Babel (11, 1-9). Jego usytuowanie pod koniec drugiej części "pradziejów biblijnych" czyni z niego paralelę do opowiadania o zepsuciu, którego końcem był potop. W centrum epizodu znajduje się nie­wierność wobec Stwórcy. Aby ustalić, na czym polegała, trzeba zauważyć, że na opowiadanie składają się dwie odsłony: ww. 1-4 opisują to, co dzieje się na ziemi, ww. 5-8 skupiają uwagę na Bogu, natomiast w. 9 zamyka całość. Ten schemat przywołuje na pamięć Prolog w Księdze Hioba (Hi 1-2).

Co się tyczy pierwszej odsłony opowiadania (ww. 1-4), przyzwyczailiśmy się kojarzyć budowę wieży Babel z człowieczą pychą. Jednak powołując się na inne teksty biblijne oraz potępianą w Starym Testamencie praktykę czci bożków uprawianą w górach lub na tzw. wyżynach, stwierdzić można, że wieża, o jakiej mowa w przypowieści, ma związek z taką czcią, czyli idolatrią. Taka również była funkcja rozpowszechnionych na terenie Babi­lonii tzw. zigguratów, czyli charakterystycznych bu­dowli o tarasowatej strukturze z sanktuarium po­gańskiego bóstwa na szczycie. "Wieża" była więc dla Izraelitów synonimem bałwochwalstwa. Zło decyzji o jej wybudowaniu polegało na tym, że ludzie podjęli próbę wyrugowania Boga ze świata oraz z własnego życia. Zamierzali utworzyć taki porządek, w którym nie będzie miejsca dla Boga. Ich zamiarem było ubóstwienie dzieła własnych rąk, z którym wiązano bluźniercze nadzieje. Epi­zod z wieżą Babel opisuje zatem początki bałwochwalstwa. Ludzki wytwór, dzieło rąk i te­chniki, miał zamiast Boga stać się czynnikiem in­tegracji ludzkości.

W drugiej odsłonie opowiadania (ww. 5-8) widać, jak  niecne zamiary zostały przez Boga udaremnione. Jego odpowiedzią było rozproszenie ludzi i pomieszanie ich języków. Plany okazały się tragicznie fałszywe, a skutek całkowicie odwrotny do zamie­rzonego: zamiast zjednoczenia nastąpił totalny chaos i podział ludzkości, jaki znalazł wyraz m.in. w sferze języka. Wieża, a dokładniej ustawiony na jej szczycie bożek, był rozmaicie określany. Nazywając go inaczej, każdy uznawał go za coś innego! Oto geneza politeizmu, czczącego pod rozmaitymi postaciami jedno i to samo: własny produkt.

Pisarze biblijni nie posiadali naukowych infor­macji na temat przyczyn geograficznego rozmiesz­czenia narodów i różnorodności języków. Gdyby założyć, że poznaliby dzisiejsze naukowe teorie w tych dziedzinach, być może mogliby nieco zwery­fikować albo zabarwić nimi fabułę lub, co chyba bardziej prawdopodobne, wcale by się o to nie troszczyli. Spożytkowali pradawną opowieść o zabarwieniu mezopotamskim, ubogacając ją o własne doświadczenia nawiązujące m.in. do fun­kcji "wieży" jako siedliska kultu pogańskiego. W ten sposób udzielono odpowiedzi na ważny prob­lem teologiczny: czym wyjaśnić fakt, że wszystkie narody wokół Izraela są pogańskie i jakie są początki Izraela? Ten drugi problem znajdzie odpowiedź  poczynając od Rdz 12, gdzie bohaterem narracji staje się Abram/Abraham.

Epizod z wieżą Babel, podobnie jak wszystkie pozostałe w Rdz 1-11, wynika z głębokiego do­świadczenia religijnego. Przynosi odpowiedź na jeden z podstawowych dylematów, a mianowicie na pytanie o stosunek Boga wobec świata, tym razem wobec świata pogańskiego. Jest to zarazem prototyp procesu, który we wszystkich czasach może odwodzić ludzi od prawdziwego Boga.

 

Rodowody i liczby w Rdz 1-11

 

W pierwszej części Księgi Rodzaju, dotyczącej początków świata i człowieka, połączono umiejętnie dwa rodzaje tworzywa. Jeden to opowiadania, mające na ogół podłoże i zabarwienie mityczne, drugi to rodowody, ustalające pokrewieństwo między pokoleniami i poszczególnymi grupami ludzkości. Opowiadania wymagają osobnego omówienia, przede wszystkim pod kątem historyczności tego, co zawierają, zwróćmy więc uwagę na rodowody.

Pierwszy rodowód jest zawarty w Rdz 5,1-32 i ma charakter „wertykalny”, dzięki czemu ustala sukcesję pokoleń.  Podaje wykaz potomków Adama, wyszczególniający dziesięć pokoleń, doprowadzony do osoby Noego. Drugi rodowód, zamieszczony w rozdziale 10,1-32, ma charakter horyzontalny: wylicza potomstwo synów Noego – Sema, Chama i Janeta. Obydwa spełniają doniosłą rolę. Pierwszy pojawia się w środku, przepoławiając „pradzieje biblijne” na dwa etapy, a mianowicie dzieje przedpotopowej ludzkości i dzieje ludzkości po potopie, natomiast drugi zamyka  pierwszą część Księgi Rodzaju i ma na względzie zróżnicowanie ludzkości, pokazując na jego tle odrębność Abrahama jako praprzodka Izraelitów. Celem obydwu rodowodów jest wykazanie ustawicznego spełniania się Bożego błogosławieństwa płodności wypowiedzianego wobec pierwszej pary ludzkiej (Rdz 1, 28). Ludzie, zgodnie z przykazaniem Bożym, rozmnażają się w czasie, dzięki czemu istnieje następstwo pokoleń (Rdz 5), oraz w przestrzeni, dzięki czemu zaludniają coraz to nowe obszary ziemi (Rdz 10). Przykazanie Boże nie pozostało bezowocne, zaś człowiek stopniowo, lecz skutecznie opanował dwa podstawowe wymiary swego bytowania, czyli czas i przestrzeń.

Rodowody dobrze ilustrują również postęp, jaki się dokonał w łańcuchu pokoleń. Jego kolejne oznaki to pasterstwo i rolnictwo jako dwie równoległe formy organizacji życia społecznego (4, 1-2), budowa pierwszych miast, czyli początki tak ważnego w rozwoju cywilizacyjnym procesu urbanizacji (4, 17), narodziny muzyki i sztuki, co pozwoliło na artystyczne wyrażanie i ekspansję człowieczych przeżyć (4, 21), pojawienie się rzemiosła (4,22) i początki myślistwa (10, 9). Z drugiej jednak strony nie zabrakło oznak postepującej dekadencji, jak nasilanie się objawów mściwości i zemsty (4,23-24), pojawienie się pijaństwa i jego zgubnych skutków, do których należą wynaturzenia w sferze seksualnej (9, 20-27), czy nasilanie się przewrotnej pychy popychającej ludzi do bezbożnych działań (11, 1-9). Tak więc tekst Rdz 1-11 charakteryzuje biegunowość,  ambiwalencja, która odsłania dobre i złe, radosne i mroczne strony życia oraz zmagania o kształt ludzkiej egzystencji.

Wiele nieporozumień łączy się z podawanymi w rodowodach liczbami określającymi długość życia poszczególnych protoplastów ludzkości. Staranne zsumowanie wszystkich dat z pierwszych jedenastu rozdziałów Księgi Rodzaju prowadzi do wniosku, że od stworzenia Adama do potopu upłynęło 1656 lat, zaś od potopu do Abrahama 290 lat. Łącznie „pradzieje biblijne” obejmują 1946 lat. Wyznawcy judaizmu i chrześcijanie długo traktowali te dane dosłownie, co znalazło wyraz np. w żydowskiej rachubie czasu. Kalendarz żydowski podaje datę „od stworzenia świata” i we wrześniu 2006 r. rozpoczął się dla Żydów rok 5767. Ponad trzy stulecia temu, w 1654 r.  arcybiskup James Ussher, prymas Irlandii,  po drobiazgowym przestudiowaniu Pisma Świętego konkludował, że Bóg ukończył dzieło stworzenia 26 października 4004 r. przed Chr. o godzinie 9 rano (czyli w porze niedzielnej mszy świętej). Do tej rachuby nawiązują cztery niedziele Adwentu, poprzedzające święta Bożego Narodzenia.

Ale liczb z rodowodów w Rdz 1-11 nie powinno się traktować dosłownie. Rozmaite nauki przyrodnicze zgodnie utrzymują, że dzieje świata i człowieka obejmują niewyobrażalnie dłuższe epoki i okresy. Archeologowie dowiedli, że Jerycho, najstarsze miasto świata, liczy sobie około 10 tysięcy lat, a niewiele młodsze są inne miasta na Bliskim Wschodzie oraz w Anatolii i w Egipcie. Pisarze biblijni nie wiedzieli, ile czasu upłynęło od stworzenia świata i człowieka do powołania Abrahama, który jest pierwszą osobą, jaką można osadzić w konkretnych ramach czasowo-przestrzennych. Słusznie przyjmowali, że trwało to bardzo długo, zaś celem rodowodów i liczb, jakie zamieścili na początku Biblii, było przezwyciężenie tego dystansu. Podając cyfry, pisarze „zapanowali” nad nieuchwytnym czasem, zmierzyli go i w pewien sposób ujarzmili. Biblia chce jak gdyby ujarzmić odległą i nieznaną przeszłość. Zestawienie kolejnych pokoleń i postaci miało też wykazać ciągłość rodzaju ludzkiego i jest wyraźnie ukierunkowane ku Abrahamowi.

O Adamie mówi się, że żył 930 lat, jego syn Set miał żyć 912 lat, Enosz 905 lat, itd. Trzeba zauważyć, że całkowita długość życia protoplastów ludzkości staje się coraz krótsza, aż wreszcie Terach, ojciec Abrahama, żył „tylko” 275 lat. Istnieją domysły, że tak wysokie liczby mają znaczenie symboliczne, chociaż nie potrafimy go jednoznacznie ustalić. W tekście biblijnym na pewno nie chodzi o chronologię w naszym sensie tego słowa, lecz o symboliczne przedstawienie niewyobrażalnie długich dziejów oraz wydobycie ich najważniejszych etapów, które przesądziły, że były to nade wszystko dzieje Bożej obecności w świecie. Wyjątkowość i rolę czcigodnych protoplastów ludzkości wyrażono przez powiązanie z nimi wielkich liczb, nasuwających skojarzenia o ogromnej doniosłości i randze.

Między pierwszym (Rdz 5) a drugim (Rdz 10) rodowodem istnieje ta różnica, że w linii potomków Seta dodaje się, że każdy z nich „miał synów i córki”. W ten sposób idea wybrania została zogniskowana na osobie Noego, który stał się narzędziem ocalenia świata od całkowitej zagłady, do której by doszło wskutek postępującej degeneracji ludzkości. W rodowodzie dominuje ogólnikowość i schematyzm, które są o tyle zrozumiałe, że zgodnie z przyjętym spojrzeniem przyjętym chodzi o przeszłość, której nie da się już wskrzesić. Kontrastuje z tym rodowód potomków Noego, od których wywodzi się ludzkość zamieszkująca całą ziemię. Horyzontalny układ tego rodowodu przypomina obraz rozgałęziającego się drzewa, a zarazem wypełnia przepaść, jaka istniała między najodleglejszymi początkami świata i człowieka a epoką zapoczątkowaną wybraniem, powołaniem i losami Abrahama.

 

Historyczność Rdz 1-11

 

Dochodzimy nieuchronnie do pytania: czy to, o czym opowiada tekst Rdz 1-11 wydarzyło się naprawdę oraz czy wydarzyło się tak, jak zostało przedstawione? To pytanie można sformułować inaczej: czy Rdz 1-11 należy pojmować literalnie, jako dosłowny zapis wydarzeń wyznaczających prapoczątki ludzkości, czy jest to raczej opowiadanie symboliczne? Tak postawiony problem powraca w dociekaniach nad tym, jak prehistoria biblijna ma się do naukowego pojmowania początków wszechświata oraz do teorii ewolucji.

Wielu wierzących nie widzi w tym napięciu większego problemu. Mając do wyboru dane Biblii albo hipotezy naukowców, zdecydowanie opowiadają się za Biblią  pojmowaną dosłownie. Powołują się na nauczanie Kościoła, który jeszcze w początkach XX w. bronił Mojżeszowego autorstwa Pięcioksięgu i dosłownego rozumienia jego zawartości. Naukowcy określają  to nastawienie jako fundamentalizm. Ci z nich, których związki z Kościołem są słabe, sugerują, że w wierze chrześcijańskiej nie ma innej możliwości interpretacji ksiąg świętych jak tylko w sensie dosłownym, a to jest dla nich nie do przyjęcia. Taki sposób myślenia bywa redukowany do skrajnie uproszczonego stwierdzenia: jeżeli coś, co opisuje Biblia, nie wydarzyło się dokładnie tak, jak ona to przedstawia, zatem nie wydarzyło się wcale. Oznacza to, że narracja biblijna pozbawiona historyczności w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, jest prawie bezwartościowa.

Wyobraźmy więc sobie, że tekst pradziejów biblijnych stanowi dosłowny opis wydarzeń z prapoczątków świata i człowieka. Wynikałoby stąd, że pamięć o występku Adama i Ewy, zabójstwie Abla, zepsuciu przedpotopowej ludzkości i innych szczegółach z epoki przed potopem została przekazana przez Noego i ocaloną z nim w arce najbliższą rodzinę. Oni i ich potomstwo staliby się także depozytariuszami pamięci o tym, co wydarzyło się wkrótce po potopie. Właśnie ta pamięć musiałaby być przekazana Abrahamowi, o którym traktują kolejne rozdziały Księgi Rodzaju, a potem jego potomstwu, czyli Izraelitom przebywającym długo w niewoli egipskiej, a w końcu utrwalona na piśmie. Nie trzeba przekonywać, że taka hipotetyczna rekonstrukcja nie ostaje się wobec różnych wątpliwości i braków. Jest zbyt łatwa i prosta, żeby mogła być prawdziwa. Istnieje zatem druga możliwość, znana jako teza o tzw. Objawieniu pierwotnym. Według niej, sam Bóg pouczył Mojżesza, uznawanego w takim ujęciu za autora Pięcioksięgu, o wszystkim co się wydarzyło, zaś Księga Rodzaju stanowi wierny zapis owego nadprzyrodzonego pouczenia. Takie w gruncie rzeczy było do niedawna stanowisko Kościoła. Takie, jak można się domyślać, wciąż pozostają zapatrywania tych czytelników Biblii, którzy boją się, że inne podejście naraża na szwank ich wiarę, a nawet burzy spokojny obraz Pisma Świętego jako słowa Bożego.

Tymczasem nie było nikogo, kto pamiętałby albo uczestniczył w pradziejach świata i ludzkości.  Pozostawały one dla biblijnych Izraelitów, podobnie jak dla nas, zagadką. Daleko bardziej żaden człowiek nie był świadkiem stworzenia. W biblijnych opowiadaniach o początkach świata i człowieka spożytkowano mity, które wywodziły się z politeistycznego środowiska starożytnego Bliskiego Wschodu. Izraelici nie byli pierwszymi ludźmi, którzy stawiali trudne i śmiałe pytania o prapoczątki. Na długo przed nimi czynili to inni: Sumerowie, Akadowie, Asyryjczycy, Babilończycy, Egipcjanie, a także ich najbliżsi sąsiedzi, czyli Kananejczycy i Fenicjanie. Mity to wyraz określonego światopoglądu, a mianowicie przednaukowego, czyli innego niż dominujący dzisiaj światopogląd naukowy. Całe starożytne myślenie było mityczne i dlatego ujmowało rzeczywistość w określony schemat.

Niegdyś można było przypuszczać, że sam Bóg pouczył pisarzy natchnionych o przebiegu wydarzeń z początków świata i ludzkości. Skoro jednak pierwsze rozdziały Biblii zawierają opowiadania symboliczne, zatem tekst Rdz 1-11 to nie historia, lecz teologia historii. Opowiadając o prapoczątkach świata i człowieka, biblijny Izrael opowiadał o swoim doświadczeniu Boga wyrażonym w wierności Mu, ale i w niewierności, a także w ustawicznie powtarzających się powrotach, znanych jako nawrócenia. Chociaż opowiadania zawierają ślady myślenia mitycznego i wykorzystują tworzywo podobnych opowieści krążących wśród pogańskich sąsiadów, jednak są one nie do pomyślenia poza Izraelem. Teologia historii to religijna wizja dziejów podjęta przez pryzmat doświadczenia wiary Izraelitów. Różniło się ono zasadniczo od spojrzenia ościennych ludów tym, że stanowiło część religii monoteistycznej, czyli osobistego spotkania z jedynym Bogiem. Ten Bóg to nie tylko partner przymierza i opiekun Izraela, lecz również Stwórca i Pan całej ludzkości. Głęboka zażyłość z Nim i wiara w Jego zbawcze działanie przywiodły Izraelitów do silnego przeświadczenia, że cały świat wywodzi od Niego swoje istnienie oraz że wszyscy ludzie są istotami stworzonymi na Jego obraz i podobieństwo. To przeświadczenie, będące rezultatem całkowitego zawierzenia Bogu, legło u podstaw Rdz 1-11 i przesądza o prawdziwości tej części Biblii.

A teoria ewolucji? Chociaż wciąż jest to tylko teoria, pozostaje ona na poziomie nauk przyrodniczych najbardziej zadawalającym rozwiązaniem kwestii początków świata i człowieka. Tekst Rdz 1-11 jej nie potwierdza ani  jej nie zaprzecza. Dotyczy bowiem innej, a mianowicie religijnej płaszczyzny. Opowiada o życiodajnej obecności Boga, od początku i stale obecnej w dziejach, oraz o nieustannych zmaganiach, jakie toczą się w człowieku miotanym pokusami samowystarczalności i egoizmu. Chronologia, z jaką mamy do czynienia w Rdz 1-11, nie przystaje do naszych kryteriów historyczności, lecz stanowi wyraz symbolicznego ujęcia prapoczątków, o których historia nic pewnego powiedzieć nie może, bo nie dysponuje żadnymi ówczesnymi świadectwami i źródłami pisanymi. Tekst Rdz 1-11 nie zstępuje podręcznika biologii, paleontologii, historii czy archeologii. Wydobywa natomiast i podkreśla to, co jest prawdziwe i doniosłe w spotkaniu człowieka z Bogiem – spotkaniu zapoczątkowanym i „wyreżyserowanym” przez Boga. Jest historyczny w tym znaczeniu, że podobne zmagania pojawiają się w każdym pokoleniu, a nawet w każdym człowieku. W każdym z nas powtarza się dramat Adama, Kaina, Lameka, Noego, Chama czy budowniczych wieży Babel. I każdy z nas słyszy pytanie Boga kierowane od zarania dziejów: „Adamie, gdzie jesteś?”, to znaczy: kim się stałeś?

 

Teologia „pradziejów biblijnych”

 

Opowiadania o początkach świata i człowieka, o ogrodzie Eden, przebiegu i skutkach nieposłuszeństwa Bogu, zabójstwie Abla, potopie, występku Chama i wieży Babel są tak barwne, że czytając je na ogół nie rozpoznajemy fundamentalnego zamysłu, dzięki któremu połączono je w zwartą całość, składającą się na jedenaście pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju. Tymczasem „pradzieje biblijne” mają przemyślaną i starannie zorganizowaną strukturę, którą tworzą dwie zasadnicze części, a mianowicie Rdz 1,1 – 7,24 oraz 8,1 – 11,26. Każda z tych części zawiera sześć wątków tematycznych.

Kompozycja części pierwszej:

a)      stworzenie świata i człowieka (Rdz 1,1 – 2,7),

b)     zażyłość pierwszych ludzi z Bogiem (2,8-24),

c)      upadek pierwszych rodziców i jego skutki (3,1-24),

d)     grzech Kaina i występne Kainowe potomstwo (4,1-24),

e)      Set „w zamian za Abla” i jego potomstwo (4,25 – 5,32),

f)       pochodzenie „gigantów” (6,1-4), zepsucie całej ludzkości oraz Boże postanowienie zagłady zrealizowane jako potop (6,5 – 7,24).

Kompozycja części drugiej:

a)      „nowe stworzenie”, czyli troskliwa obecność Boga widoczna w ocaleniu świata od totalnej zagłady (8,1-19),

b)     nowa zażyłość człowieka z Bogiem, widoczna w przymierzu, które zawarł Noe (9,1-17),

c)      brak rozwagi Noego (jak niegdyś Adama) oraz

d)     występek Chama i jego skutki (9,18-29),

e)      Sem, Cham i Jafet – praojcowie ludzkości po potopie (10),

f)       występek mieszkańców „całej ziemi”, rozproszenie ludzi i pomieszanie ich języków (11, 1-9).

Następuje lista potomków Sema (11,10-26), zamykająca „pradzieje biblijne” i doprowadzona do Abrama/Abrahama.

Obie części Rdz 1-11 są mniej więcej równe rozmiarami. Każdemu epizodowi w części pierwszej odpowiada analogiczny epizod w części drugiej. Opowiadanie o ocaleniu świata od całkowitej zagłady rozpoczyna drugą część „historii początków” (Rdz 6,5 – 11,26), na którą składają się trzy inne epizody: nowa zażyłość człowieka z Bogiem (8,20 – 9,17), brak rozwagi Noego i występek Chama (9,18-29) oraz budowa wieży Babel (11,1-9). Między drugim a trzecim epizodem znajduje się rodowód wyjaśniający pochodzenie popotopowej ludzkości (10), a całość zamyka wykaz potomków Sema, jednego z trzech synów Noego (11,10-26). Każdy wątek tematyczny tej części ma odpowiednik w części pierwszej, przedstawiającej dzieje ludzkości przed potopem.

Kompozycja Rdz 1-11 świadczy, że nie mamy tu do czynienia z historią w naszym rozumieniu tego słowa, lecz z religijną wizją dziejów. Dla jej opracowania spożytkowano mity, krążące wśród pogańskich sąsiadów. Izraelici mieli do wyboru dwie możliwości: albo posłużenie się potocznym językiem świeckim, albo zaadoptowanie języka religijnego innych ludów i narodów. Wybrano drugą możliwość, bo był to już ówczesny język religijny. Mit ułatwiał myślenie i  wypowiadanie się w sferze sakralnej, dostarczał pojęć, słów i obrazów o treści religijnej. Odwołanie się do mitów miało również inny wymiar i cel: ich dawne mityczne zabarwienie ustąpiło miejsca wyrażeniu wiary w jednego Boga. Dzięki temu mity straciły pogański wydźwięk i przestały zagrażać religijności Izraelitów. Świadomie posłużono się takim językiem, aby zdyskredytować obce poglądy religijne, używając do tego ich własnej broni. Taki sposób postępowania z mitami można zasadnie nazwać ich monoteistyczna „demityzacją”, wskutek której straciły one swój mityczny wydźwięk i oddziaływanie.

Pierwsze jedenaście rozdziałów  Księgi Rodzaju stanowi genialną syntezę teologiczną, obrazującą trwałą dwubiegunowość dziejów biblijnego Izraela i całej ludzkości, naznaczonych piętnem człowieczych występków i zwycięstwami łaskawości Boga. Ani następstwo opowiadań, ani ich równoległość w obu częściach nie mogą być sprawą przypadku. Gdy uważnie przyglądamy się kompozycji Rdz 1-11, rozpoznajemy dwukrotnie powtórzony schemat:

  1. inicjatywa Boga (stworzenie i „nowe stworzenie”),
  2. zażyłość między Bogiem a człowiekiem (ogród Eden i przymierze z Noem),
  3. grzech i jego skutki (upadek Adama i brak rozwagi Noego),
  4. pogarszający się stan ludzkości (zabójstwo Abla i występek Chama),
  5. występne człowiecze potomstwo oraz dogłębne zepsucie ludzkości,
  6. reakcja Boga w postaci potopu oraz pomieszania języków.

W dwukrotnie powtórzonym schemacie widać starannie przemyślaną teologię dziejów, dzięki której powstała spójna wizja prapoczątków świata i człowieka. Była ona możliwa jedynie dzięki ludziom wierzącym w Boga jedynego, mającym za sobą długie doświadczenia monoteistycznej religijności. W Rdz 1-11 nie chodzi o odtwarzanie  prapoczątków, bo w tej dziedzinie biblijni Izraelici byli jeszcze bardziej bezsilni od nas, którzy dysponujemy zaawansowanymi wynikami nauk przyrodniczych. Dominująca perspektywa tego tekstu  polega na ukazaniu sensu dziejów oraz podkreśleniu, że nie są one ślepym zrządzeniem losu ani przejawem nakładania się na siebie przypadkowych zdarzeń. Rządzi nimi Bóg – Pan natury i Pan historii. Takie rozumienie Boga było na pewno rezultatem monoteistycznej wiary biblijnego Izraela.

Jak doszło do opracowania tak wspaniałej teologicznej syntezy prehistorii świata i człowieka? W jej schematycznym uporządkowaniu w kilka  następujących po sobie i dwukrotnie powtórzonych wątków znalazło wyraz spojrzenie, przez które Izraelici rozciągnęli sposób ujmowania własnych dziejów na odległe w czasie prapoczątki całej ludzkości. Dokonując wnikliwego obrachunku z przeszłością, rozpoznali w niej wyraźną inicjatywę Boga, która uzewnętrzniła się w wybraniu narodu, oraz Jego intymną bliskość, dzięki której Izrael mógł zaistnieć i przetrwać. Lecz widziano też, jak związek z Bogiem uległ popsuciu wskutek  różnych niewierności i występków, tym więcej niebezpiecznych, że rodziły nowe, jeszcze gorsze odstępstwa. Kiedy zepsucie osiągało ogromne rozmiary, a Izraelici kierowali się ku samozagładzie, wtedy znowu wkraczał Bóg, dokonując surowego sądu, ocalającego naród od całkowitej zagłady. Geniusz autorów natchnionych i pomoc Boża są widoczne w tym, że rezultaty zbiorowej oceny własnej przeszłości rozciągnięto na losy całej ludzkości. Właśnie to, jak słusznie napisał Norbert Lohfink, stanowi „akt hagiograficzny”, czyli znak skutecznej asystencji Boga w kształtowaniu świętej Tradycji biblijnego Izraela i wyrosłego z niej Pisma Świętego. Żeby dojść do opracowania takiej syntezy, trzeba było głęboko doświadczyć przyjaźni z Bogiem, odczuć Jego życiodajną obecność, przeżyć złudzenia i klęskę, jakie powoduje grzech, doznać oczyszczającego ukarania, nawrócić się i dostąpić przebaczenia.

         Opowiadania o początkach świata i ludzkości są prawdziwe w tym znaczeniu, że wyrażają sedno religijnych losów Izraela oraz sedno losu każdego człowieka wierzącego w Boga.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin