Andrea Gasparino Msza święta. Wieczerza Pańska.doc

(36 KB) Pobierz
Andrea Gasparino: Msza święta

Andrea Gasparino: Msza święta. Wieczerza Pańska

 

 

Przedmowa

 

Jest to już drugie wydanie książki, noszącej tytuł Msza święta - Wieczerza Pańska autorstwa o. Andrea Gasparino, odpowiedzialnego za Centrum Misyjne o. de Foucauld w Cuneo. Książka ta jest zbiorem rozmów przeprowadzonych bezpośrednio z członkami wspólnoty oraz za pomocą turyńskiego "Radio Incontri". Obecna edycja została wzbogacona i uzupełniona po ogromnym sukcesie poprzednich czterech wydań dla młodzieży oraz po ukazaniu się drukiem przekładu w języku koreańskim. Spośród wielu teologiczno-duszpasterskich opracowań na temat Mszy świętej książka ta wyróżnia się ze względu na swój żywy język, który potrafi tak wciągnąć czytelników, jak gdyby słuchali tej katechezy z samych ust mistagoga (albowiem chodzi o prawdziwą mistagogię opartą na stanowiących istotę celebracji pojęciach-kluczach), a zwłaszcza z powodu bogactwa refleksji i konwersacji, które w trzeciej części książki przedstawiają Eucharystyczną Komunię jako ważny moment zaszczepienia się w boskość. Po tym jak reforma liturgiczna przybliżyła Mszę św. do jej natury - Wieczerzy Pańskiej (stąd podwójny tytuł książki), wypełniając bolesne pustki jansenistycznej i separatystycznej przeszłości od sakramentu do ofiary, pozostaje ciągle wrażenie, że wielu wiernych nie zdaje sobie jeszcze sprawy z wymagań, niesionych przez ten sakramentalny kontakt, gdy Pan jednoczy nas z sobą i czyni nas członkami Swojego Ciała. Umieszczenie w części trzeciej - poświęconej właśnie Komunii - tematów, które zwykle znajdują swoje rozwinięcie gdzie indziej, a przeważnie w części ogólnej dotyczącej Mszy, wskazuje na wagę, jaką autor pragnął nadać tej sakramentalnej chwili, która upodabnia nas poprzez współuczestnictwo i przemianę do sakramentalnej ofiary. Aktualizacja eucharystycznej doktryny w stosunku do nowoczesnych zagadnień: zgromadzenia liturgicznego, które czyni ze Mszy św. sakrament zgromadzonego Kościoła, mocy ducha epiklezy zwłaszcza nad przyjmującymi Komunię, dwoistości stołów, co stawia na tym samym poziomie rzeczywistości sakramentalność słowa i sakramentalność eucharystyczną (różnica leży jedynie w stopniu, nie w charakterze) - wszystko to nadaje tej nowej edycji wartość katechetycznej skuteczności, która może przekonać i skłonić do lepszego zrozumienia i zakosztowania "eucharystycznego dramatu", jak mówi sam autor. Ta katecheza, skierowana na początku do młodzieży, może okazać się użyteczna dla duszpasterzy celebransów oraz liturgicznych animatorów naszych znużonych zgromadzeń, i jakkolwiek nie zamierza ona wyczerpać wszystkich aspektów eucharystycznej tajemnicy, ma niewątpliwą inspirującą wartość. Wystarczy jej bezpośrednio doświadczyć!
Enzo Lodi  

 

1. Eucharystyczny dramat

 

 

Eucharystia jest w Kościele problemem niezwykle doniosłym, ponieważ wymaga od wszystkich wierzących ogromnej odpowiedzialności. Ta odpowiedzialność ciągle narażona jest na ryzyko. Nietrudno dziś stwierdzić: nasza eucharystyczna wiara jest słaba, często budzi litość! A jednak Eucharystia jest najwyższym aktem czułości Jezusa wobec nas, wobec Swojego Kościoła.

Umiłowawszy swoich do końca ich umiłował!.

Kiedy Jezus powierza Dwunastu Apostołom Eucharystię, składa nieprawdopodobny dar, który łamie wszystkie schematy, rozbija wszelkie pojęcia.

"Gorąco pragnąłem spożyć tę Paschę z wami, zanim będę cierpiał" (Łk 22,15).

Święty Tomasz, który nie ma w zwyczaju grzeszyć przesadą (waży każde słowo), napisał:

"Eucharystia: największy ze wszystkich cudów dokonanych przez Chrystusa, cudowny dokument Jego niezmierzonej miłości do ludzi".

Rzeczywiście, trzeba to wyznać: cóż mógł dla nas uczynić więcej ponad swoją śmierć, zmartwychwstanie i dar Ducha Świętego?

Może powinniśmy mówić o "eucharystycznej czułości", aby odpowiedzieć na dar Chrystusa. Jeżeli postawimy na eucharystyczną czułość, wyleczymy się z naszego grubiaństwa. Być może jest to jedyna odpowiedź na chłód, który otacza Eucharystię i przytłacza Kościół we wszystkich jego strukturach.

Sytuacja jest tragiczna: otwórzmy oczy!

Tragiczna wśród wiernych...: opustoszałe kościoły, Msze św. w dni powszednie z trzema staruszkami na krzyż, niedbale odprawiona Eucharystia, pajęczyna na tabernakulum. Zaniedbanie tkwi także i w nas, kapłanach, którzy sprawujemy Mszę pospiesznie i bez życia. W parafiach nie uczy się o wartości Eucharystii... a potem piętrzą się tylko skargi na temat lenistwa i braku zaangażowania ze strony wiernych.

Musimy znaleźć świętą odwagę, my kapłani, aby powiedzieć sobie całą prawdę na temat sytuacji eucharystycznej, nawet kosztem rozdrapania do krwi naszej pychy. Opat Pierre opowiada, że kiedy sprawował swoją pierwszą Mszę św. o. de Lubac, jego spowiednik, udzielił mu takiej rady: "Kiedy będziesz leżał na ziemi przed biskupem w dniu święceń, poproś tylko o jedną łaskę, abyś był antyklerykalny na wzór świętych".

Czy chcecie zważyć rzeczywistość waszego eucharystycznego chłodu? Zwróćcie uwagę na to, jak wchodzicie do kościoła i natychmiast zrozumiecie, jaki jest stosunek waszego serca do Eucharystii. Zapytajcie się, gdzie podążają wasze oczy, kiedy wchodzicie do kościoła: czy spoglądacie na obecnych? A jeśli nie ma nikogo, to patrzycie na kwiaty, na świece, na obrazy...? A na Niego? Czy patrzycie na Niego? Kim On jest dla was?

Czy chcecie uznać realną prawdę o waszym eucharystycznym chłodzie? Pomyślcie o rzeczywistości waszych Komunii. Czy nie są absurdem?

Spróbujcie wyobrazić sobie, posługując się odrobiną logiki: wasz przyjaciel przyszedł do was w odwiedziny, przynosząc wszelakie dobra... a wy, skoro zobaczyliście, że nadchodzi, wyszliście kuchennymi drzwiami, zostawiając biedaka samego z jego darami... Co powiedzielibyście o podobnym zachowaniu? To szaleństwo godne osoby pozbawionej rozumu!

Jednak czyż nie takie właśnie są wasze Komunie? On przychodzi, przynosząc wiele darów, a wy wymykacie się do waszych zajęć, pozostawiając go samego... To haniebna bezmyślność, ale tak do niej przywykliśmy, że nie zwracamy już nawet uwagi na nasze niedbałe Eucharystie. Złem nie jest roztargnienie, ale przyzwyczajenie do braku skupienia - głupota, która nie stanowi żadnego problemu!

Mówi Cantalamessa: "On przychodzi, ale nas nie znajduje, bo nie pozwalamy Mu się nawet odnaleźć!".

 

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin