G. le Bon - Psychologia tłumu.doc

(695 KB) Pobierz
Gustaw leBon

Gustaw leBon

 

Gustaw Le Bon, ur. 7 V 1841, Nogent-le-Rotrou, zm. 15 XII 1931, Paryż; francuski lekarz, filozof, socjolog i psycholog, wraz z G. Tarde'em uznawany za inicjatora psychologii społecznej oraz jeden z głównych przedsta­wicieli psychologizmu w socjologii. Działalność: po ukończeniu studiów lekarskich i uzyskaniu stopnia doktora medycyny został wysłany przez rząd francuski do Indii (1884) w celu zbadania zabytków archeolo­gicznych, następnie podróżował po Europie, Afryce Północnej i Azji; był inicjatorem i wydawcą serii „Bibliotheąue de Philosophie scientifiąue". Główną dziedzi­ną zainteresowań Le Bona była psychologia społeczna, a zwłaszcza psychologia tłumu i zbiorowości, ale inte­resował się także anatomią, fizjologią, antropologią, fizyką, chemią, etnopsychologią i historią cywilizacji, etnografią, archeologią i paleografią oraz teorią wy­chowania i psychologią wychowawczą. Jako pierwszy Le Bon dokonał psychologicznej analizy zachowania tłumu ludzkiego (1895). Jego zdaniem w wyniku następstw rewolucji przemysłowej życie polityczne zaczynają opanowywać tłumy, które pod względem psychologicznym są tworem anormalnym, ponieważ rządzą nimi popędy i cechują je zachowania irracjonalne, ze skłonnością do ulegania sugestii; wy­chodząc z tych przesłanek, Le Bon zwalczał socjalizm i syndykalizm oraz wszelkie tendencje egalitarne. Był również autorem antyintelektualnej koncepcji, według której ustroje społeczne wywodzą się z instynktów ludz­kich.

 

Przedmowa do trzeciego wydania polskiego

Urodzony w 1841, a zmarły w 1931 r., Gustaw Le Bon żył w okresie obfitującym we Francji w liczne i ważne wydarzenia o charakterze zarówno politycz­nym, jak i kulturowym. Już jako dorosły mężczyzna był świadkiem oblężenia Paryża przez Prusaków, Komuny Paryskiej, a następnie niezwykle burzliwego życia politycznego III Republiki, z jej licznymi kryzy­sami, pojawieniem się nowych prądów politycznych. Był to również okres szybkiego rozwoju różnych dyscy­plin naukowych, a w tym nauk społecznych (np. E. Durkheim), psychologii (Th. Ribot, któremu Le Bon zadedykował swoją Psychologię tłumu). Le Bon nie tylko był świadkiem tych zmian, ale także ich aktyw­nym uczestnikiem.

Z wykształcenia był lekarzem i opublikował kilka prac z zakresu medycyny, ale zajmował się również fizyką i astronomią. Był również zapalonym podróżni­kiem i publikował sprawozdania ze swoich podróży. Jako ciekawostkę można podać (za J. Ochorowiczem, [7]. że Le Bon opisał swoją wycieczkę w Tatry. To, że wiele pisał na różne tematy, spowodowało zapewne, iż styl jego prac jest jasny i czyta się je łatwo. Jed­nakże owa łatwość jest często zwodnicza. Czytając bowiem prace Le Bona, nie zauważamy, kiedy do­konuje on nieuzasadnionych uogólnień, kiedy powta­rza się, zmieniając przy tym swoje poglądy, kiedy niezbyt precyzyjnie posługuje się wprowadzanymi terminami, kiedy wreszcie z naukowca zamienia się w politycznego publicystę.

Podróże doprowadziły Le Bona do zainteresowania się cywilizacjami krajów, które zwiedzał. Próbował on znaleźć zasady rozwoju owych cywilizacji, co ostate­cznie przywiodło go na teren nauk społecznych. Na­pisał wiele prac, jednak tylko Psychologia tłumu osiągnęła szczególne powodzenie, była wielokrotnie wznawiana we Francji, tłumaczona na wiele języków, w tym również na język polski.

Podawane są dwie daty pierwszego wydania fran­cuskiego Psychologii tłumu: rok 1895 i 1897. Różnica ta wynika z faktu, że praca została pierwotnie opubli­kowana w postaci artykułów w „Revue scientifiąue", a następnie w 1897 r. w postaci książkowej. Jeżeli chodzi o tłumaczenia na język polski, to były dwa: pierwsze w 1899 r. [8], a więc bardzo szybko po opubli­kowaniu książki we Francji; drugie [9] w 1930 r. Z uwagi na to, że język drugiego tłumaczenia jest bardziej współczesny, wznowiony zostaje właśnie ten przekład 2.

Jest kilka powodów, że Psychologia tlumu cieszyła się i nadal cieszy powodzeniem.

Publikując tę swoją pracę, Le Bon dał początek no­wej dziedzinie badań, znajdującej się gdzieś na pogra­niczu psychologii społecznej i socjologii — dziedzinie, dla której nie mamy jeszcze dobrej nazwy. Czasami nazywa się ją psychologią zbiorowości lub badaniem za­chowań zbiorowych. Kiedy czytamy Psychologię tłumu, rychło przekonujemy się, że tytuł pracy jest mylący, przez tłum autor rozumie bowiem nie tylko tłum uliczny, zbiegowisko czy tłum agresywny, ale tłumem jest dla niego parlament, ława przysięgłych, ogół wy­borców, warstwa społeczna czy wreszcie naród. Bardzo pouczająca jest podana przez Le Bona klasyfikacja tłumów; dzieli je on na: tłumy heterogeniczne, zali­czając do nich tłumy bezimienne, takie jak uliczni gapiowie, i tłumy mające nazwę, nie anonimowe, a więc takie jak parlament czy ława sędziów przysięgłych, oraz tłumy homogeniczne, takie jak sekty, warstwy i kasty. Ponadto, niejako osobno, zajmuje się tłumem zbrod­niczym. Tak więc Le Bonowi w Psychologii tłumu. chodziło nie tylko, a może nawet nie głównie, o tłumy w potocznym rozumieniu tego słowa, ale nieomal o wszelkie zbiorowości. Jest to nadużycie terminu „tłum", z tym że — jak się wydaje — jest to omyłka zamierzona, tym innym bowiem zbiorowościom Le Bon świadomie przypisuje cechy charakterystyczne raczej dla tłumu ulicznego, w którym między człon­kami zachodzą bardziej bezpośrednie interakcje, niż ma to miejsce w przypadku innych zbiorowości, gdzie takie interakcje maja bardziej upośredniony charakter. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że takie sta­wianie sprawy budzi liczne wątpliwości. Czy można w sposób uzasadniony przenosić na inne zbiorowości to, co zostało zaobserwowane w tłumie ulicznym? Mówiąc inaczej: czy prawidłowości wykrytych w jed­nym rodzaju zbiorowości można używać do opisu i tłu­maczenia zjawisk występujących w zupełnie innego rodzaju zbiorowościach?

Można by bronić autora, zwracając uwagę, jak na przykład czyni S. Cat-Mackiewicz [11], że w czasach, w których żył Le Bon, zarówno parlament francuski, jak i sądy (np. w sprawie Dreyfusa) zachowywały się podobnie do tłumu ulicznego. Jest to jednak argu­ment niewystarczający i słusznie zauważa J. Szacki [16], że w przypadku poglądów Le Bona mamy do czynienia z wątpliwą koncepcją psychosocjologiczną, według której to, co wiemy o tłumach, stanowi klucz do wyjaśniania nieomal wszelkich zjawisk społecznych. Sprawa ta ma jeszcze dodatkowy aspekt, który szcze­gółowo omówimy nieco później, a mianowicie ter­min „tłum" może wywoływać negatywne skojarzenia i wobec tego inne zbiorowości określane takim mianem mogą również nabierać ujemnego zabarwienia, co pozwala Le Bonowi na uprawianie swoistej propa­gandy.

Pomimo wspomnianych wyżej zastrzeżeń nie ulega wątpliwości, że Le Bon zapoczątkował badania za­chowań zbiorowych i do dzisiaj odwołują się do niego ludzie zajmujący się tą problematyką [l, 14, 17].

W innym miejscu [12] zwracałem uwagę, że praca Le Bona jest dobrym przykładem wczesnonaukowego okresu rozwoju psychologii społecznej, kiedy to pró­bowano, co prawda w sposób niesystematyczny i me­todologicznie wątpliwy, niekiedy z wykorzystaniem anegdotycznych opisów zachowań, analizować te za­chowania i wykrywać pewne prawidłowości. Podejście takie było niewątpliwie postępem w stosunku do wcześniejszego okresu, kiedy to ograniczano się przede wszystkim do spekulacji.

Gdy czytamy Psychologią tłumu, odnosimy jednak wrażenie, że dane empiryczne, którymi operuje autor, pochodzą zwykle ,,z drugiej ręki". Jedyny przypadek zachowania tłumu zaobserwowany przez samego Le Bona wskazuje na pochopność jego wniosków. Twier­dzi on bowiem, że tłum się pomylił, biorąc za szpiega kogoś, kto dawał znaki świetlne w nocy (rzecz działa się w czasie oblężenia Paryża przez Prusaków w 1871 r.), bo nie można przecież zobaczyć tych syg­nałów z odległości kilkunastu kilometrów. Wiemy jednak, że oko ludzkie jest szczególnie czułe i może zauważyć takie znaki nawet z dużej odległości. Tak więc może rację miał tłum, a nie Le Bon. Odnosi się również wrażenie, że autor dosyć dowolnie dobierał przykłady zachowań tłumu, żeby przedstawić go w ne­gatywnym świetle. Szczególnie dobrze nadawały się do tego celu opisy ekscesów tłumów w czasie Wielkiej Rewolucji Francuskiej.

Le Bon omawia te cechy tłumu, które jego zdaniem odróżniają tłum od zbioru jednostek będących jego uczestnikami. W tym stwierdzeniu kryje się podsta­wowe założenie przyjmowane przez autora, że tłum to coś więcej niż po prostu zbiór tworzących go jed­nostek.

Podstawową cechą tłumu, nazywaną przez Le Bona ,,prawem jedności umysłowej", jest to, że uczucia i myśli tłumu mają jeden kierunek. Mówiąc inaczej, tłum przeżywa jedno uczucie i opanowany jest jakąś jedną ideą. Dobrym przykładem może być tłum sztur­mujący Bastylię, dla którego ową ideą jest zdobycie i zniszczenie obiektu symbolizującego określony sy­stem polityczny, a uczucia czy emocje przez ten tłum przeżywane to gniew i wściekłość.

Do tej części koncepcji Le Bona w dużym stopniu nawiązują Turner i Killian [17], wskazując, że w cza­sie powstawania tłumu zachodzi proces, który można nazwać symbolizacją. Polega on na nadawaniu jakie­muś obiektowi określonego znaczenia, z którym zwią­zane są zwykle silne emocje negatywne bądź pozy­tywne. Przykładem symbolu negatywnego może być w czasie zamieszek na tle rasowym jakaś grupa etniczna. Natomiast przykładem symbolu pozytywnego dla tłumu ekspresyjnego o charakterze religijnym jest Złota Świątynia w przypadku Sikhów. Milgram i Toch [14] zwracają uwagę, że proces symbolizacji, a więc nadawania jakiemuś obiektowi pozytywnego lub ne­gatywnego znaczenia, może być procesem długotrwa­łym, znacznie wyprzedzającym w czasie powstanie tłumu. W procesie tym poważną rolę mogą odgrywać środki masowego przekazu. Analizując treść jednego z dzienników amerykańskich, autorzy ci wykazali, że w ciągu kilku miesięcy poprzedzających zamieszki na tle rasowym członków grupy, przeciw której skiero­wane były te zamieszki, przedstawiano w coraz bar­dziej negatywny sposób.

Jednakże, niezależnie od faktu, że myśli i uczucia tłumu mają jeden kierunek, tłum wredług Le Bona bywa zmienny, tzn. owe myśli i uczucia często ulegają zmianom. I tak np. tłum, który do pewnego momentu zachowywał się bohatersko, staje się tłumem pani­cznym pod wpływem strzałów oddanych przez policję. Owa zmienność tłumu wyraża się i w tym, że raz bywa on rewolucyjny, a kiedy indziej konserwatywny.

Ze zmienności tłumu wynika jego następna cecha, a mianowicie to, że nie jest on wytrwały, tzn. nie potrafi przez czas dłuższy dążyć do celu, łatwo się zraża, szczególnie jeżeli natrafia na trudne do poko­nania przeszkody.

Inne cechy tłumu są związane z jego uczuciowością. Zdaniem Le Bona uczucia tłumu są przesadne, skrajne, tłum często jest impulsywny, niszczycielski. Bez względu na to, w jakim stopniu słuszne są powyższe twierdzenia, przynajmniej w stosunku do niektórych typów tłumów, widać wyraźnie ograniczoność podejścia autora. Jest to podejście wyraźnie statyczne, traktu­jące tłum jako coś niezmiennego, a przecież tłum

powstaje, tworzy się i dopiero w jakiejś fazie jego istnienia może dojść do pojawienia się jakiejś jednej wspólnej idei i przeżywania jednego siJnego uczucia. Widać to dobitnie na przykładzie tłumów ekspresyj­nych, w których chodzi o wyrażenie pewnego uczu­cia, jak ma to miejsce w przypadku tłumów religij­nych. Przy tym początkowe uczucia wcale nie bywają silne, a ich intensywność zwiększa się w miarę zacho­wywania się tłumu w pewien rytualny sposób. Rów­nież i wyrażane uczucia wcale nie muszą mieć de­struktywnego charakteru — innymi słowy, tylko nie­które tłumy, w pewnej fazie swojego rozwoju, bywają silnie agresywne.

Le Bon uważał również, że tłum jest nietolerancyjny. Jednolity w swoich poglądach i uczuciach, które do tego są skrajne, tłum nie potrafi tolerować poglądów innych niż własne, a głosicieli takich poglądów jest w stanie zniszczyć.

Autor ten charakteryzował również tłum od strony intelektualnej. Zwracał uwagę, że tłum myśli obra­zami, wyobrażeniami, między którymi pojawiają się proste skojarzenia. Dlatego też tłum jest podatny na różnego rodzaju halucynacje, potwierdzające jego przekonania. Stąd właśnie w tłumie mamy do czynie­nia z różnymi niezwykłymi zjawiskami. Nic więc dziwnego, że po takiej charakterystyce funkcji inte­lektualnych tłumu Le Bon dochodzi do wniosku, iż tłum wykazuje niższy poziom intelektualny niż two­rzące go jednostki, gdyby znajdowały się poza tłumem. Krytycy Le Bona słusznie zwracają uwagę, że ide­alizuje on jednostkę, która przecież nie będąc w tłu­mie bywa skrajna w emocjach, myśli obrazami itd.

Te i inne cechy tłumu w różnych sformułowaniach powtarzane są wielokrotnie przez Le Bona. Już Z. Freud [4], który stosunkowo wcześnie nawiązał do pracy tego autora, zwrócił uwagę, że niektóre z cech charakteryzujących według Le Bona tłum przypo­minają mu cechy jego pacjentów, a więc jednostek.

Można powiedzieć, że przy czytaniu Le Bona od­nosi się wrażenie, iż według niego tłum zachowuje się jak jednostka, coś przeżywa, w określony sposób rozu­muje itd. Taki sposób pojmowania zachowań tłumu przyczynił się do powstania w psychologii społecznej długotrwałej kontrowersji na temat istnienia psychiki zbiorowej czy psychiki grupy. Z jednej strony mieliś­my do czynienia ze stanowiskiem, że całość, jaką stanowi zbiorowość, to coś więcej niż zbiór składają­cych się na nią jednostek, i że całość ta może myśleć, decydować, przeżywać uczucia itd., a więc że istnieje psychika zbiorowa. Przeciwnicy takiego stanowiska uważali, że nie ma niczego takiego jak psychika zbio­rowa, a to tylko członkowie danej zbiorowości myślą, przeżywają określone emocje, z tym że te stany są niekiedy do siebie podobne i właśnie to podobieństwo prowadzi do fałszywego wniosku o istnieniu jakiejś zbiorowej psychiki. Kontrowersja ta trwa nadal, dość bowiem trudno jest o jakieś dowody empiryczne, które by pozwoliły ostatecznie ją rozstrzygnąć.

Większość cech charakteryzujących, zdaniem Le Bona, tłum to cechy negatywne, z wyjątkiem owej jednokierunkowości i zdarzających się niekiedy zacho­wań bohaterskich. Nic wiec dziwnego, że tak scharak­teryzowany tłum, a przez to i inne tak nazywane zbiorowości, nie budzą sympatii Czytelnika. Niemniej niektóre z cech tłumu podane przez Le Bona istotnie występują w niektórych typach tłumów i w pewnych fazach ich istnienia.

Le Bon nie tylko charakteryzował tłum jako całość. Próbował również charakteryzować zachowania i pro­cesy psychiczne jednostek znajdujących się w tłumie.

Było dlań oczywiste, że jednostka w tłumie nie jest tożsama z jednostką znajdującą się poza tłumem. Twierdzenie to jest pochodne w stosunku do tezy o jedności myśli i uczuć w tłumie. Człowiek, będąc w tłumie, przestaje być sobą, czy jak to formułował Le Bon — u jednostki znajdującej się w tłumie nastę­puje zanik świadomości swego „ja". Będąc w tłumie, jednostka traci swoją odrębność, swoją indywidual­ność. Ta interesująca obserwacja stała się podstawą bardziej współczesnej koncepcji dezindywidualizacji [3, 18]. Dezindywidualizacja to zarówno proces, jak i stan polegający na pozbawieniu człowieka niektórych wyróżników jego odrębności, indywidualności, przez co staje się on anonimowy. Dezindywidualizacja może prowadzić do zachowań nieco innych niż zachowania tego samego człowieka w warunkach normalnych. I tak osobnik, u którego nastąpiła dezindywidualizacja, może być bardziej agresywny niż wtedy, kiedy nie jest jednostką pozbawioną indywidualności [18], może nie przyjść z pomocą komuś bardzo jej potrzebującemu lub, odwrotnie, w pewnych warunkach może zacho­wywać się bardziej prospołecznie [5]. Przebywanie w tłumie jest tylko jedną z sytuacji, w których może nastąpić proces dezindywidualizacji — w tłumie je­steśmy anonimowi, nie różnimy się od innych. Dezindywidualizację może powodować np. ciemność czy strój uniemożliwiający identyfikację. Tak więc właśnie Le Bonowi zawdzięczamy pierwociny koncepcji dez­indywidualizacji.

Inną interesującą cechą jednostki znajdującej się w tłumie, na którą zwrócił uwagę Le Bon, jest jej poczucie niezwyciężoności i bezkarności. Duża liczba podobnie myślących i czujących osób wydaje się z łatwością osiągać to, do czego dąży; nic im w tym nie może przeszkodzić. Nic więc dziwnego, że tak właśnie spostrzegają sytuację jednostki składające się na tłum. Jednocześnie anonimowość czy dezindywidu-alizacja sprawia, że ludzie stanowiący tłum nie oba­wiają się kary za popełnione czyny aspołeczne, anty­społeczne czy niezgodne z prawem. Stąd niejedno­krotnie w tłumach mamy do czynienia z tego rodzaju zachowaniami. Na sprawę poczucia bezkarności osób znajdujących się w tłumie zwracali również uwagę Miller i Dollard [13], analizując zachowania tłumu z punktu widzenia ich własnej teorii uczenia się.

Podobnie jak tłum rozumiany jako całość, również znajdujące się w nim jednostki kierują się w s\voich zachowaniach sugestiami innych i tzw. zaraźliwością (o czym za chwilę). Innymi słowry, znajdująca się w tłumie jednostka nie kieruje się procesami racjo­nalnymi.

Co więcej, Le Bon uważał, że u jednostek w tłumie przeważają  nad   procesami  świadomymi   procesy  nie­świadome. Pisząc o roli owych czynników nieświado­mych,   autor   przedstawia   bardzo   niejasną,   wyraźnie rasistowską koncepcję, której  nie ma tu powodu ob­szerniej omawiać. Stoi on mianowicie na stanowisku, że istnieje nie uświadamiana dusza rasy (ponieważ jest wiele ras, wobec tego istnieje wiele różnych dusz), na którą   składa   się   kilka   zasadniczych,   zwykle   religij­nych idei, stanowiących podstawę danej rasy czy na­rodu. Tych kilka idei w bliżej niejasny sposób kontro­luje zachowania członków danej  rasy, z tym że idee te muszą znajdować się w ich nieświadomości. A po­nieważ   u   jednostek   znajdujących   się   w   tłumie   za­czynają  się  nasilać  procesy  nieświadome,  to  właśnie w nim przejawia się szczególnie wyraźnie owa dusza rasy. Inny jest według Le Bona tłum romański, a in­ny   anglosaski,   germański   czy  słowiański,   szczególnie jeżeli  chodzi  o  jego  impulsywność,  a  także  to,  o  co

czy przeciw czemu walczy. Gdy idee stanowiące duszę rasy zaczynają zanikać, mamy do czynienia z upad­kiem danej cywilizacji, w co Le Bon święcie wierzył, jeżeli chodzi o cywilizację francuską. Nie wydaje się, żeby warto było polemizować z tym fragmentem kon­cepcji Le Bona, natomiast przyczyniła się ona między innymi do zainteresowania się jej autorem przez fa­szystów. I tak M. Billig [2] twierdzi, że Mussolini korespondował z Le Bonem, a w Mein Kampf Hitlera możemy znaleźć ślady jego koncepcji.

O ile poprzednie uwagi Le Bona na temat cech jed­nostki znajdującej się w tłumie można zaakceptować z takimi czy innymi zastrzeżeniami, to poważną wąt­pliwość budzi inna podana przez niego cecha jed­nostki w tłumie, a raczej cały zespół takich cech. Le Bon uważa, że jednostkę w tłumie charakteryzuje entuzjazm człowieka pierwotnego, który chce za wszelką cenę zrealizować ową jedną ideę, jaka owład­nęła tłumem. Jednakże zachowując się w ten sposób, jednostka cofa się w swoim rozwoju intelektualnym, staje się okrutna, dzika i popędliwa. Tak więc ta część charakterystyki jest wyraźnie negatywna, co jeszcze raz świadczy o negatywnym stosunku Le Bona do przedmiotu swoich studiów.

Jeżeli chodzi o podaną przez Le Bona charaktery­stykę jednostek w tłumie, to można jej zarzucić, że traktuje je ona w sposób zbyt uniformistyczny, jedno­lity. A przecież, jak to wskazują Turner i Killian [17], tłum, szczególnie we wcześniejszych fazach powsta­wania, składa się z osób o bardzo różnych motywa­cjach. I tak na przykład, gdy pojawia się jakieś wy­darzenie prowadzące do gromadzenia się ludzi, mogą wśród nich znaleźć się tacy, którzy uważają, że trzeba coś w tej sytuacji zrobić; tacy, którzy są po prostu widzami; tacy, którzy odczuwają zadowolenie z faktu przebywania w tłumie — są to zwykle ludzie o obni­żonym poczuciu bezpieczeństwa, a przebywanie w tłu­mie daje im to poczucie siły, o którym wspominał Le Bon; są w tłumie ludzie lojalni w stosunku do własnej grupy, jeżeli jej członkowie stają się z jakichś powodów uczestnikami tłumu; są tacy, którzy inspirują tłum do zachowań aspołecznych czy antyspołecznych, często są to osobnicy o przeszłości kryminalnej czy psychiatrycznej, których zachowania mogą modelować zachowania innych uczestników tłumu; wreszcie są ci, którzy manipulują zachowaniami tłumu, a więc jego przywódcy. Dopiero w późniejszych fazach, kiedy zo­stają wciągnięci w tłum różnego rodzaju przypadkowi osobnicy lub odwrotnie, kiedy odpadną oni od tłumu, można mówić o uniformizmie zachowań, a więc o owej jedności myśli i uczuć tłumu.

O tym, że tłum nie jest tak jednolity, jak to się wydawało Le Bonowi, świadczą także inne dane, cho­ciażby analiza zdjęć fotograficznych tłumu. Okazuje się, że w tłumie mamy do czynienia z jego jądrem i obrzeżami [14]. Jeżeli tłum nie porusza się, to w za­leżności od otoczenia fizycznego ma kształt koła lub półkola, w środku którego jest owe jądro. Gęstość tłumu jest największa w środku, a maleje w miarę posuwania się od środka na zewnątrz. Jeżeli jest to tłum poruszający się, to jego jądrem jest czoło tłumu. W jądrze tłumu znajduje się Jego przywódca lub przedmiot stanowiący dla tłumu jego symbol. Na ob­wodzie koła, na jego obrzeżach, mamy do czynienia z przyłączaniem się nowych lub odpadaniem przypad...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin