Księżna Łowicka.PDF

(1376 KB) Pobierz
4418380 UNPDF
Aby rozpocząć lekturę,
kliknij na taki przycisk ,
który da ci pełny dostęp do spisu treści książki.
Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym
LITERATURA.NET.PL
kliknij na logo poniżej.
4418380.001.png 4418380.002.png
WACŁAW GĄSIOROWSKI
KSIĘŻNA ŁOWICKA
Powieść historyczna z XIX wieku
Wydawnictwo „Tower Press”
Gdańsk 2001
2
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gdańsk 2000
3
TOM PIERWSZY
4
I
Wiosna roku 1818 dla ziem polskich zdawała się być wierną strażniczką postanowień kon-
gresu wiedeńskiego. Bo choć po staremu, po dawnemu miała jeden i ten sam płaszcz zieleni
na pokrycie całego chrobrowego władania, choć tymi samymi warkoczami słonecznych pro-
mieni grzała wszystkie złomy Rzeczypospolitej, przecież dla każdej poszczególnej części
nowego rozbioru inne hołubiła nadzieje, inne budziła tęsknice, inne zawołania, inne troski
serdeczne.
Więc gdy Warszawa rozbrzmiewała ochotą wskrzeszonego, a ledwie co ukończonego sej-
mu, gdy jako stolica Królestwa Kongresowego bramy triumfalne stawiała swemu monarsze, a
kwiatami słała każdą piędź ziemi, stary gród Zygmuntowy stroił się równocześnie w kiry,
żałobne przywdziewał szaty, a w grobach królewskich gotował spocznienie zwłokom Ko-
ściuszki.
Więc gdy Wilno roiło jedynie, aby „król-odnowiciel” ziścił co prędzej swe miłościwe na-
pomknienia i Litwę obdarował statutami Kongresówki – Lwów marzył już tylko o takiej
wspaniałomyślności Wiednia, która by nareszcie pozwoliła Galicji zakosztować pełni au-
striackiego obywatelstwa.
Każda poszczególna połać dawnej Rzeczypospolitej w inną ciążyła stronę, każda zabiegała
o wytrzeźwienie się, o pojednanie z losem, o wyzbycie niedogodnych wspomnień. Każda na
swój sposób zamyślała bytować, każda swoją własną rozpoczynała politykę.
I może by wiosna roku 1818 przywiodła naród polski do uznania tego nowego rozbioru
Rzeczypospolitej, może by raz na zawsze rozszczepiła dzieci jednej ziemi, gdyby nie poszmer
idący sponad Warty, gdyby nie rozhowor lip osłaniających prastare siedziby rycerskich rodów
wielkopolskich, gdyby nie zawziętość ludu poznańskiego, co nie tylko na „świętym przymie-
rzu nie umiał się poznać, ale nawet nie chciał się pokłonić takiemu „odnowicielowi” Polski,
który dzieło odnowienia począł od przyznania królowi pruskiemu kolebki Piastów.
Boć tu jedynie na pograniczu Brandenburgii, tu jedynie na ziemi Mieczysława nie próbo-
wano nowym życiem żyć, nie kwapiono się nowemu panu, hołdować, nie przyznawano do
obłąkania napoleońskiego, nie wypierano wczorajszych haseł. A jeżeli i tu przyjmowano niby
uroczyste nadania królewskiej mości, to przecież snadź mając własne sprzed roku 1806 racje
o pruskich przyrzeczeniach, niewiele obiecywano sobie nawet z uroczystych zaręczeń wie-
deńskich.
Ponoć i sam książę Radziwiłł, namiestnik poznański a królewski kuzyn, stracił po kongre-
sie grunt dla swych rachub, a choć na czele nowego księstwa stał, ani wiedział, dokąd iść,
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin