Parker I.J. - Smoczy zwój.pdf

(1221 KB) Pobierz
1105023155.001.png
I. J. Parker
Smoczy zwój
(The dragon scroll)
Tłumaczył Michał Kompanowski
1
Postacie :
(imiona rodowe podane jako pierwsze)
Główni bohaterowie
Sugawara Akitada – szlachcic, dwudziestokilkuletni, niższy rangą urzędnik wysłany z misją do
prowincji Kazusa Seimei – służący rodziny Sugawara i zaufany towarzysz Akitady
Tora – dezerter, który dostaje się na służbę do Akitady Osoby powiązane z morderstwami
Fujiwara Motosuke – gubernator prowincji Kazusa, kuzyn Kosehiry
Sekretarz Akinobu – prawa ręka Motosuke
Kapitan Yukinari – dowódca lokalnego garnizonu Prefekt Ikeda – zrządca okręgu, podwładny
Motosuke Pan Tachibana – były gubernator prowincji, na emeryturze Pani Tachibana – jego młoda
małżonka
Mistrz Joto – przełożony świątyni Poczwórnej Mądrości Kukai – diakon tej świątyni Higekuro –
kaleki nauczyciel sztuk walki
Ayako – jego starsza córka, także nauczycielka sztuk walki Otomi – jego młodsza córka, głuchoniema
malarka Szczur – żebrak
Hidesato – żołnierz bez pracy
Fujiwara Kosehira – szlachcic ze stolicy, najlepszy przyjaciel Akitady
Takashina Tasuku – kolejny przyjaciel ze stolicy Pani Asagao – dama na cesarskim dworze
Pozostałe osoby
Minamoto Yutaka – dyrektor Biura Cenzorów
Soga Ietada – minister sprawiedliwości
Sato, Peonia, Junjiro – służący w domostwie Tachibanów Blizna, Yushi, Jubei – trzech zbirów
2
Jaśmina – prostytutka
Jisai – sprzedawca Seifu – kupiec handlujący jedwabiem (oraz rzesza mnichów, żołnierzy i
mieszczan) 3
Prolog
Podglądacze
Heian Kyo (Kioto)
Miesiąc zmiany liści (wrzesień) 1014 roku Tej nocy było w ogrodzie dwóch podglądaczy.
Jednym z nich był siedzący na werandzie starzec. Wychylił się odrobinę do przodu, gdy do jego uszu
dobiegł odgłos szurają-
cych delikatnie po ścieżce stóp, dochodzący od strony małego pawilonu.
W końcu dostrzegł młodą kobietę. Wracała sama! Przez chwilę karmił swoje oczy tęczą kolorów
jedwabnej szaty i blaskiem wpiętego we włosy złota. Światło księżyca prześwitywało nie-
śmiało przez korony drzew, wzrok staruszka nie był już tak sprawny, jak niegdyś. Minął jakiś czas,
nim zauważył, że kobieta płacze. Potknęła się tuż przed wychodzącą na ulicę bramą.
Zasłoniła twarz rękawem, smukłą dłonią szukając po omacku właściwej drogi. Gdy doszła do bramy,
obejrzała się raz jeszcze w stronę pawilonu i zniknęła w ciemnościach.
Starzec uśmiechnął się, wykrzywiając bezzębne usta. Niechyb-nie sprzeczka dwójki kochanków.
Mężczyzna, któremu odnaj-mował pokój, był młody i przystojny. Nie dziw, że udało mu się zapoznać
z panią o tak wysokim statusie, o czym świadczyły bogate sukna i złote spinki, o jakich zwykli
śmiertelnicy mogli jedynie śnić.
Był zadowolony. Jego życie skurczyło się w miarę upływu lat do chwil spędzanych na obserwowaniu
niewielkiego ogrodu, jaki widział ze swojej werandy. Tajemne przyjemności i uciechy wysoko
urodzonych wypełniały mu samotne i wolno płynące godziny najprzeróżniejszymi domysłami. Z
niecierpliwością 4
wyczekiwał nocy podobnych do tej. Wzdychając, uradowany poszedł chwiejnym krokiem do łóżka.
Drugi podglądacz też był zadowolony. Klęczał w zaroślach, w których skrył się, gdy zakochana para
doprowadziła go do swej kryjówki. On także zauważył złote ozdoby migoczące w kobie-cych
włosach. Gdy przebiegła obok niego, nie mógł nadziwić się swemu szczęściu. Nie sądził, iż wyjdzie
tak szybko ani że wyjdzie sama. Ruszył za nią.
Kobieta biegła szybko przez opustoszałe ulice. Nigdy jeszcze nie podążała tą drogą ani żadną inną
bez towarzystwa. Zazwyczaj podróżowała powozem lub w palankinie, zawsze zaś ze służbą lecz tym
razem nie było to zwyczajne wyjście. Zawsze gdy szli tędy razem, ukrywała twarz za woalem i
pozwalała, by ją prowadził. Teraz z niepokojem szukała wzrokiem znajomych budynków.
Raz, a może dwa razy skręciła w złą uliczkę. Przez chwilę zdawało jej się, że słyszy za plecami kroki
i miała nadzieję, że to jej kochanek, lecz gdy się odwróciła, nie zobaczyła nikogo. Większość
mijanych przez nią starych domów stało pustych, powoli popadając w ruinę. Inne odgradzały od ulic
gęste krzewy, zaś ich bramy zatrzaśnięto na cztery spusty, by odstraszyć bądź
zniechęcić do wizyty niechcianych gości.
Zaczęła słaniać się na nogach. Księżyc znaczył srebrem spływające po policzkach strużki łez. Ich
spotkania w ukrytym pawilonie utrzymywane były w najściślejszej tajemnicy. Nic nie mogło się
równać ich namiętności. Z własnej woli oddała swe życie w ręce kochanka, a teraz była sama i
zrozpaczona.
Na ulicach nie było żywego ducha, lecz w koronach drzew czaiły się kształty czekające cierpliwie na
swoją ofiarę. Skądś dobiegł ją wrzask małego zwierzątka, coś przebiegło obok niej, ocierając się o
smukłą kostkę. Przycisnęła do piersi zwisającą do stóp suknię i znów zaczęła biec, obawiając się
polujących nocą 5
tygrysów i demonów o ostrych, umorusanych krwią kłach, które podążały jej tropem. Dziwne
postacie wyłoniły się z ciemności skrywających opuszczone ogrody; przeraźliwe dźwięki dobiega-
ły z rozpostartych nad jej głową koron drzew. Gdy nocny ptak wzbił się w powietrze, muskając przy
tym jej policzek, krzyknę-
ła, wzywając boginię Kannon.
Wtem dostrzegła pozłacany ornament dachu pagody i odetchnę-
ła z ulgą. Dotarła do zniszczonego muru starej, opuszczonej świątyni i wreszcie wiedziała, gdzie jest.
Święty budynek stał w ciszy, oświetlony księżycową poświatą Tam mieszkała bogini, opiekunka
słabych i potrzebujących. Usłyszała jej wołanie o pomoc.
Zaraz za świątynią, na otwartym polu, na którym bezdomni wznieśli swe nędzne lepianki, drugi
podglądacz dogonił młodą kobietę.
Drapieżnik sądził, iż jego ofiara wracać będzie w towarzystwie kochanka i dlatego, lękając się jego
ostrego miecza, rozstawił w pobliżu swych ludzi, nakazując im czekać. Dziś szczęście uśmiechnęło
się do niego. Niepotrzebnie obawiał się i trudził.
Uśmiechając się złowrogo, zabiegł jej drogę. Zatrzymała się i przestraszona wstrzymała oddech. W
tej właśnie chwili nad ich głowami rozwiały się chmury i światło księżyca padło na twarz
mężczyzny. Cofając się na ten widok, wrzasnęła przerażona.
Tym razem bogini nie usłyszała jej błagalnych krzyków.
6
Rozdział 1
Zgłoś jeśli naruszono regulamin