8• WSTĘP
twórczyni nowofalowa i również „inna", do tego poetka nieomal powszechnie ceniona i - - co ważniejsze - - po prostu lubiana. Ponieważ jej odrębność ujawniła się dość wcześnie (debiutowała tomem Wiersze w 1967 roku), a jej dalsze artystyczne przypadki wydają się pozbawione momentów dramatycznych konwersji, „nie zmieściła się" w granicach tej książki. To samo dotyczy wielu innych autorów, którzy — z dzisiejszej perspektywy — wydają się znajdować obok szlaków, jakimi podążała większa część polskiej literatury. To „obok" może jednak znaczyć „poza koniunkturami". Bez wątpienia obraz ostatniego dwudziestoparolecia, widziany z większej odległości, ulegnie wielokrotnym przetasowaniom, a w ich ramach miejsce swoje odnajdą twórcy najbardziej konsekwentni, którzy przyzwyczaili odbiorcę do własnego stylu czy gatunku. Twórcy ci niejednokrotnie, choć mimowiednie, „wytyczali trasy" polskiej literaturze, by jednak później obrać własną ścieżkę (jak np. Hanna Krall, która przeszła od reportażu do „baśni dokumentalnych"), by trwać przez lata przy wybranej formule pisania (Kazimierz Brandys) bądź przy najgłębiej sobie odpowiadającej konwencji (jak np. Kornel Filipowicz). Dla nich, jak również dla twórców uprawiających gatunki nieliterackie (Marian Brandys, Ryszard Kapuściński, Józef Kuśmierek), twórców znaczących, ważnych, dających nam dzieła o niewątpliwych walorach artystycznych, miejsca w naszej książce będzie pewnie zbyt mało w stosunku do rangi, jaką osiągnęli we własnych dziedzinach. Ten niedostatek miejsca nie jest odpłatą za niezmienność (wszak historia literatury żywi się nie tylko zmianą), lecz raczej owej niezmienności potwierdzeniem.
Trzeba podkreślić, że jak w częściach porządkujących wybrane zjawiska nie jest naszym celem unieruchamianie bogactwa dorobku poszczególnych pisarzy w typologicznej sieci, lecz wskazanie możliwych kontekstów interpretacyjnych, tak poprzez fragmenty portretowe nie dążymy do ustalenia współczesnego Parnasu. On także pozostaje otwarty.
1976-1981
Kłopoty z realizmem
Świat nie przedstawiony Kornhausera i Zagajewskiego — program
realizmu i krytyka literatury zastanej (mały realizm, nurt chłopski).
Obrazy polskości w prozie schyłku lat siedemdziesiątych. Droga od
realizmu krytycznego do realizmu tendencyjnego
Rok 1976 nie otwiera nowego okresu w literaturze polskiej, choć trudno zlekceważyć rolę zmian, które w okolicach tamtego roku zaczęły się w kulturze krystalizować. Procesy, które ujawniły się po 1976, polegały na uwyraźnieniu wcześniejszych idei, na zapoczątkowaniu nowych - - bezpośrednich, pomijających państwowego mecenasa — zasad komunikacji, a także na wybraniu z tradycji literackiej gatunków służących pogodzeniu coraz wyraźnie j -szego wymogu tamtego okresu — czyli prawdy — z literackością. Rok 1976 zatem to nie granica rozcinająca powojenną literaturę na dwa okresy, lecz moment, od którego układ literacki -- pod koniec lat sześćdziesiątych niewyrazisty — poczyna się stabilizować i klarować.
W zakresie prozy jednym z głównych czynników sprzyjających stabilizacji był coraz powszechniejszy wymóg realizmu. Najgłośniejszym wyrazem owego żądania okazała się książka Świat nie przedstawiony Juliana Kornhausera i Adama Zagajewskiego (1974), w której autorzy sformułowali nowe oczekiwania estetyczne. Książka dwóch krakowskich poetów i krytyków stanowiła właśnie równoczesne zamknięcie i otwarcie „międzyokresu" w historii powojennej literatury. Zamknięcie, ponieważ przekazywała całościowy — inna rzecz, że miejscami grubo ciosany -obraz literatury, krytykowała ją za mówienie „zastępcze" i „nieistotne", odrzucała alegoryzowanie, paraboliczność i fantasmagorię, a więc wszystkie środki literackie służące mówieniu nie wprost, kwestionowała uznane utwory, stawiała zarzuty pisarzom i postawom. Była równocześnie otwarciem, ponieważ formuło-
12 • KŁOPOTY Z REALIZMEM
wała kryteria oceny dzieł, nazywała oczekiwania, jakie wobec literatury żywił czytelnik tamtego czasu, przekazywała wyrazistą koncepcję literatury i wskazywała na utwory, które ową koncepcję spełniały, wreszcie podpowiadała sposoby interpretacji i kreśliła wizję przyszłości.
Koncepcja Kornhausera i Zagajewskiego wyrastała z połączenia romantycznego i realistycznego myślenia o literaturze. Romantyczne (sięgające Mochnackiego) było bowiem — fundamentalne dla Świata nie przedstawionego — przekonanie, że literatura jest samoświadomością społeczeństwa, że właśnie dzięki niej społeczeństwo potrafi określić swoją tożsamość, rozpoznać własne położenie w historii, wyznaczyć sobie wzory zachowań, sformułować cele na przyszłość, jednym słowem — zrozumieć siebie. Realistyczna natomiast była idea powieści jako sondy zapuszczanej w głąb życia społecznego, jako „podstawowego źródła wiadomości o świecie i ludziach" (s. 10).
„Próbujemy w tej książce z różnych stron oświetlić problematykę literatury — jako składnika kultury — aby przekonać się, dlaczego tak niewiele wiemy o nas samych i o naszym świecie, podczas gdy tak wiele od tej świadomości zależy. Gdyby czytelnik chciał poznać odpowiedź, jaką znaleźliśmy, powiedzielibyśmy, że chodzi o realizm, ale nie realizm jako prąd literacki, lecz jako właściwość całej kultury i odpowiadająca jej postawa duchowa" (J. Kornhauser, A. Zagajewski, Świat nie przedstawiony, Kraków 1974, s. 5).
KŁOPOTY Z REALIZMEM • 13
młodzieżowych i młodych naukowców, bibliotek i budek z piwem" (s. 44). Kornhauser i Zagajewski, przyjąwszy takie kryteria, konsekwentnie odpytywali prozę przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ze stanu nasycenia realiami PRL. Wniosek, do jakiego doszli, brzmiał: literatura uciekła z naszego świata (a gdy świat jest „nie przedstawiony", wówczas naszą świadomością poczyna rządzić i manipulować masowa rozrywka i ideologia). Krytykowali więc autorzy Konwickiego, bo nie dostrzegał w świecie PRL niczego wartościowego, Lema, bo tworzył alegorie, Bocheńskiego, bo uprawiał parabole, Nowakowskiego, bo opisywał peryferie miejskie, Kuśniewicza i Wojciechowskiego, jako pisarzy zapowiadających nurt emigracji wyobraźni, bo uciekali w realia austro-węgierskie, Kijowskiego, bo przedstawiał świat dzieciństwa, Myśliwskiego i Nowaka, jako przedstawicieli tzw. nurtu chłopskiego, bo skupiali się na doświadczeniu inicjacji. Krytykowali mały realizm za jego trywialność, nurt wiejski za mityzację rzeczywistości, emigrację wyobraźni za... emigrację ze współczesności. Krytykowali także Herberta, Harasymowicza, Grochowiaka...
Świat nie przedstawiony - - co wypomnieli autorom recenzenci i co sami autorzy po latach przyznali -- był książką niesprawiedliwą i retorycznie rozbuchaną, chwilami doktrynerską, a często skrywającą niedostatek myśli pod maską płomiennego oburzenia. Jednakże dyskusja wokół tego manifestu, na którą złożyło się około siedemdziesięciu artykułów (!), świadczyła, że wiele osób myślało podobnie i że autorzy wypowiedzieli jakąś prawdę wspólną.
Zgodnie z tym szukali autorzy we współczesnej sobie literaturze „Polski przedstawionej", a więc wszystkich tych rzeczy, zjawisk, procesów, które dotyczyły ogółu społeczeństwa. Nie chodziło im jednak o naiwne opisywactwo, bierne rejestrowanie rzeczywistości, lecz o rzetelną — filozoficznie pogłębioną — analizę tej rzeczywistości, o powtórne zakorzenienie czy nawet zaangażowanie się literatury w życie społeczne, o odnalezienie głębokiej prawdy „rzeczywistości zebrań partyjnych i meczów piłkarskich, Wyścigu Pokoju i dowcipów politycznych, szpitali i transparentów, [...] domów kultury i bójek na wiejskich weselach, piosenek
„Reakcje na książkę były zaskakujące. Solidaryzowali się z nią ludzie, którzy na co dzień nie spotykali się przy jednym stole. Potwierdzało się, że sojusze światopoglądowe zawiązują się niezależnie od metryk" (Z. Men-tzel, Nie rozwiązany węzeł, „Polityka" 1979, nr 11).
Porozumienie ponad pokoleniami okazało się możliwe, ponieważ Świat nie przedstawiony najmocniej wyraził jedno — niezgodę na literaturę połowiczną i pisaną obok rzeczywistości.
14 • KŁOPOTY Z REALIZMEM
„[...] książka ma w sobie tę siłę przekonywania, która właściwa jest wizjom całościowym i koncepcjom nie ograniczonym doraźnym partykularyzmem. I jednocześnie siłę, którą cechuje się każda krytyka zjawisk rzeczywiście dojmujących: a przecież nie ma chyba myślącego czytelnika, który nie poczułby w pewnym momencie, że niemal cała literatura współczesna pisana jest zamiast, że czegoś podstawowego w niej brakuje [...]. Ale w momencie, gdy autorzy zaczynają swój atak bardziej konkretyzować, a już przede wszystkim wtedy, gdy [...] próbują zaprojektować literackie «wykonanie» tego «realizmu rozumianego jako postawa duchowa» — zaczynają się moje wątpliwości" (S. Barańczak, Nerwy spór o realizm, „Student" 1974, nr 26).
Jeśli wcześniej wymienione nazwiska skrytykowanych pisarzy przełożymy na nazwy nurtów i poetyk, okaże się, że autorzy — dość pobieżnie, ale ze sporym wyczuciem — nazwali jało-wość tzw. małego realizmu, uchwycili moment kryzysowy nurtu chłopskiego, a także chwilę krystalizacji nurtu nostalgicznego. ...
Iwa.4