Eichelberger Wojciech - Alchemia Alchemika.pdf

(66 KB) Pobierz
Eichelberger Wojciech - Alchemia alchemika
ALCHEMIA ALCHEMIKA
Legenda mówi, Ŝe kiedy mały Budda przyszedł na świat, zaraz po wyjściu
z łona matki zrobił siedem kroków, prawą ręka wskazał niebo, lewą ziemię i
powiedział: "Ponad niebiosami i pod niebiosami ja jestem jeden!".
Słowa te moŜna odczytać róŜnie. Umysł egocentryczny pomyśli: "Facetowi od-
biło! ToŜ to skrajne samouwielbienie, pycha i egotyzm!". Ale ci, którzy mają
oczy do patrzenia i uszy do słuchania oraz czyste serca, zrozumieją, Ŝe skoro
mały Budda otworzył juŜ usta, to nic innego nie mógł powiedzieć.
Ktoś kiedyś zapytał Buddę o długość ludzkiego Ŝycia. "śycie trwa tyle,
ile moment pomiędzy wdechem a wydechem" - odparł Budda. Nie wnikajmy w
to czy to krótko czy długo. W kaŜdym razie widać wyraźnie, ze pogrąŜenie się
we wspomnieniach albo snucie wizji przyszłości stanowi zgubny nawyk umysłu,
pozbawiający nas szansy na pełne przeŜywanie naszego powszedniego "tu i te-
raz".
Przeszłość jest wspomnieniem - na ogół niejasnym i zniekształconym, a
przyszłość jedynie fantazją. W rzeczywistości tej chwili - obie nie istnieją. Dla-
tego przewodnik karawany mówi do Santiago, Ŝe szczęśliwym człowiekiem sta-
nie się on dopiero wtedy, gdy nauczy się istnieć w teraźniejszości. Wtedy jego
Ŝycie zamieni się w wielkie święto, we wspaniałe widowisko.
WytęŜamy nasze siły i umysły, zabiegamy o dyplomy, rzeczy, zaszczyty i
sławę, gromadzimy informacje, kochamy się, upijamy i modlimy, ale szczęścia
nie znajdujemy. Co najwyŜej - powierzchowne i krótkotrwałe przyjemności.
Pierwszym krokiem w wędrówce ku szczęściu musi być uprzytomnienie sobie
tego, ze szukamy go tam, gdzie go nie ma.
Szczęściem jest przebudzenie się z koszmaru samotności spowodowanego złu-
dzeniem oddzielenia podmiotu i przedmiotu, tego co wewnętrzne od tego co
zewnętrzne.
Pewien chłopiec udał się do pałacu mądrego króla, Ŝeby dowiedzieć się,
czym jest szczęście.
Gdy tam przybył, mędrzec dał mu łyŜkę oleju i zachęcił, Ŝeby zwiedził
jego pałac, uwaŜając przy tym, by nie uronić ani kropli. Chłopiec, wpatrzony w
łyŜkę, przeszedł wolno przez wszystkie komnaty i korytarze. Gdy powrócił do
mędrca, ten zapytał go: "Jak Ci się podobał mój wspaniały zamek?". Młodzie-
niec odparł, ze niczego nie widział, bo całą drogę uwaŜał, Ŝeby nie wylać oleju.
Wtedy sędziwy król polecił przybyszowi, by po raz drugi przespacerował się po
zamku i tym razem poznał jego piękno. Kiedy młody człowiek ponownie stanął
przed mędrcem, na łyŜce nie było śladu oleju. "Twoja łyŜka jest pusta" - stwier-
dził starzec. Zawstydzony chłopiec odparł, Ŝe zapomniał o oleju, poniewaŜ
urzekły go obrazy i freski zdobiące ściany, cudowne ogrody i piękny widok gór-
skich szczytów roztaczający się z okien pałacu. Wtedy król pouczył go, Ŝe ta-
jemnica szczęśliwego Ŝycia leŜy w tym, by dostrzec piękno świata, nie zapomi-
nając o oleju na łyŜce.
PodąŜając śladem Własnej Legendy, znajdziemy szczęście - to jedyny
sposób aby je odnaleźć. Większość z nas sądzi jednak, ze tylko wtedy będziemy
szczęśliwi, gdy Ŝycie spełni nasze warunki; Ŝe odnajdziemy sens i miejsce na
Ziemi dopiero wtedy, gdy pojawi się ukochana osoba, zrobimy zawrotną karierę
albo gdy odbędziemy podróŜ dookoła świata. UzaleŜniając nasze szczęście od
spełnienia wyobraŜeń o tym, co powinno się wydarzyć, śnimy nasz niespełniony
sen o szczęściu.
Od tysięcy lat hołubimy nasze ulubione poglądy na temat miłości, przy-
jaźni, radości i zbawienia, i ciągle jesteśmy nieszczęśliwi.
- Jeśli trwamy w złudzeniach, to gdzie w takim razie moŜna odnaleźć
szczęście?
- Odpowiedź na to pytanie zawarta jest w opowieści o pewnej rybce. OtóŜ
rybka ta, przepływając pod mostem, zauwaŜyła stojących na nim ludzi. Przysta-
nęła zaciekawiona i zaczęła nasłuchiwać, o czym teŜ rozmawiają. A ludzie wła-
śnie rozprawiali o cudownych właściwościach wody: o tym, Ŝe gasi pragnienie;
Ŝe paruje, a potem opada z deszczem; Ŝe choć zamienia się w mgłę, lód albo
śnieg, to w istocie jest zawsze tą samą woda; Ŝe potrafi Ŝłobić głębokie koryta-
rze i omijać przeszkody; Ŝe cierpliwie drąŜy skałę i zawsze zmierza do morza.
Te rozwaŜania niesłychanie poruszyły wyobraźnię rybki. Czym prędzej popły-
nęła więc do rybiej starszyzny i rzekła podekscytowana: "Słuchajcie! Dwóch
ludzi stało na moście i rozmawiało o jakiejś cudownej substancji, którą nazywali
wodą!".
Opowiedziała wszystko dokładnie, wprawiając w osłupienie wiekowe ry-
by, które poleciły jej, aby jak najszybciej udała się na poszukiwania tej tajemni-
czej substancji. Wyruszyła więc i bardzo długo nie wracała. Wiele ryb z ławicy
zdąŜyło w tym czasie umrzeć albo wpaść w rybackie sieci. W końcu jednak
dzielna rybka powróciła. Wyglądała na szczęśliwą, ale zachowywała się dziwnie
i tajemniczo. "No i co?! - pytały zaciekawione ryby. - Znalazłaś tę wodę?!"
"Znalazłam - odparła rybka. - Ale nic wam więcej nie powiem, bo i tak mi nie
uwierzycie".
Trudno nam uwierzyć, ze to, czego szukamy, znajduje się bliŜej niŜ czu-
bek naszego nosa. śeby tego doświadczyć, wystarczy mieć oczy i uszy otwarte.
Zwykle jednak - jak powiada Alchemik do pasterza Santiago - ludzie widzą rze-
czy nie takimi, jakimi one są, lecz takimi, jakimi chcą je widzieć.
Pewnemu człowiekowi zamordowano Ŝonę, dzieci a potem spalono jego
dom wraz z całym dobytkiem. W jednej chwili stracił więc wszystko, co było
sensem jego Ŝycia. Ale znalazł w sobie jeszcze siłę, by szukając ratunku, pobiec
do pobliskiego klasztoru, po którym zresztą równieŜ pozostały jedynie zglisz-
cza. Tam natknął się na samotnie siedzącego mnicha, który na nic nie zwaŜając,
w skupieniu zajmował się kaligrafią. "Jak moŜesz tak siedzieć spokojnie?! -
krzyknął ów człowiek - Twój klasztor spłonął, a mnie przed chwilą zabito dzieci
i Ŝonę! Powiedz mi coś! Pociesz mnie, proszę! Co ja mam teraz robić?!"
Mnich spokojnie wziął do ręki tabliczkę, napisał cos na niej i podał człowieko-
wi. Widniało na niej słowo "UwaŜaj". "Na co mam uwaŜać?! - zawołał. - Czy ty
nie widzisz, w jakim straszliwym jestem połoŜeniu?! Zrób coś wreszcie!". Po
chwili mnich podał mu kolejna tabliczkę, na której napisał "UwaŜaj. UwaŜaj.".
To jeszcze bardziej rozgniewało cierpiącego ponad wszelka miarę człowieka.
"Ty głupi mnichu! - wrzasnął. - Nie ma w tobie odrobiny współczucia!". Wtedy
mnich podał mu trzecią tabliczkę. Słowo "UwaŜaj" było wyryte na niej po trzy-
kroć. W tym momencie z umysłem zrozpaczonego stało się coś niezwykłego.
Doznał nagłego ukojenia i zapomniał o bólu przenikającym go jeszcze przed
chwilą do szpiku kości. Stał nieruchomo i milczał. W sposób jasny i oczywisty
doświadczył w zadziwieniu, ze wszystko jest jedną, doskonała harmonią istnie-
nia. Jak ogromna wiarę i jaką wiedzę o ludzkiej naturze musiał posiadać ten
mnich! Nie poszedł na łatwiznę dobrych rad i pocieszeń. Spokojem zakorzenio-
nym w głębokim doświadczeniu jedności przebił się przez burzę rozpaczy tego
człowieka.
Mówią o tym wszyscy najwięksi nauczyciele: MojŜesz, Budda, Jezus i
Mahomet, ale nie zrozumiemy tego dopóki nie obudzimy się z egocentrycznego
snu.
"Bo wolimy znane piekło od nieznanego nieba"
Spełnienie naszych powierzchownych pragnień na ogół kosztuje mniej
wysiłku i prędzej czy później się udaje. Okazuje się jednak, Ŝe na dłuŜsza metę
ich spełnienie wcale nie przynosi nam oczekiwanego szczęścia.
Ładnie ilustruje to historyjka, która kiedyś usłyszałem od swojego na-
uczyciela.
OtóŜ pewien dobry, ale biedny człowiek bardzo chciał być bogaty i uzbie-
rać worek złota. Pragnął tego tak bardzo, ze poświęcił temu całe swoje Ŝycie.
Pracował tak duŜo, Ŝe nie starczało mu czasu na nic innego. Zaniedbana i roz-
czarowana Ŝona opuściła go, a jego własne dzieci nie znały go wcale i nie inte-
resowały się nim, tak samo zresztą jak on nimi. Opętany swoja Ŝądzą na nic nie
zwracał uwagi, pędząc Ŝycie samotne i pracowite, aŜ w końcu, gdy był juŜ w
sędziwym starcem, dorobił się swojego wymarzonego worka złota. PoniewaŜ
był to jedyny dorobek jego Ŝycia, więc pilnował go dniem i nocą, bojąc się za-
snąć i podejrzewając nielicznych, którzy go jeszcze pamiętali, o chęć pozbawie-
nia go bogactwa. W rezultacie nawet najbliŜsi sąsiedzi przestali go odwiedzać.
W końcu poczuł się tak zmęczony, ze postanowił się połoŜyć, by choć trochę
odpocząć. Bojąc się opuścić skarb z oka, powiesił go nad swoim łóŜkiem. Gdy
odpoczywał, rozkoszując się jednocześnie widokiem bogactwa zdobytego z tak
wielkim poświeceniem, worek zerwał się z haka i pozbawił go Ŝycia.
Im uwaŜniej Ŝyjemy, w tym mniejszym stopniu lęk i chciwość naszego
ego rządzą naszym Ŝyciem.
Gdy do Buddy przyszła kobieta, błagając go, by przywrócił do zdrowia jej
umierające dziecko, powiedział: "Uzdrowię twoje dziecko pod warunkiem, ze
przyniesiesz mi ziarnko gorczycy z kaŜdego domu we wsi, do którego nigdy nie
zawitała śmierć".
Kobieta ucieszyła się ogromnie i pełna nadziei pobiegła do wioski. Cho-
dziła od drzwi do drzwi, lecz okazało się, iŜ w kaŜdym z domostw ktoś kiedyś
umarł albo właśnie umierał. Powróciła więc zrezygnowana do Buddy, a ten
rzekł: "Sama widzisz, Ŝe przemijanie jest w zgodzie z naturalnym porządkiem
Wszechświata. Czy pragniesz więc, Ŝebym uzdrawiając twoje dziecko, zwodził
cię i okłamywał?". Wszechświat nieustannie do nas woła: "Ludzie, nie tędy dro-
ga!".
Dawno temu do pewnego mistrza zen przyszedł człowiek i powiedział, Ŝe
nie moŜe znaleźć dla siebie partnerki, która by mu odpowiadała i która kochałby
do końca Ŝycia.
"A jaka miała być ta kobieta?" - zapytał mędrzec. Człowiek zastanowił się
chwile, a potem rzekł: "Tęsknie do kobiety kochającej, mądrej, odpowiedzialnej,
szlachetnej, radosnej, czułej, wraŜliwej, delikatnej, pięknej, zmysłowej, zarad-
nej, silnej i samodzielnej...". Dodał jeszcze kilka równie rzadkich cnót, po czym
zapytał mnicha, co ma począć. Mędrzec zajrzał mu głęboko w oczy i powie-
dział: "Znam absolutnie pewny, lecz bardzo trudny sposób, dzięki któremu spo-
tkasz właśnie taką kobietę".
"Jaki to sposób?!" - zapytał ucieszony człowiek. - jeśli mi go zdradzisz,
oddam ci wszystko, co posiadam!".
"Niczego od ciebie nie potrzebuję - odparł mistrz. - Musisz mi tylko przy-
siąc, ze z niego skorzystasz".
Człowiek przysiągł na wszystkie świętości, ze zastosuje się do rady mędr-
ca, a kiedy się trochę uspokoił, mistrz z naciskiem wyszeptał mu do ucha: "Jeśli
pragniesz spotkać kobietę kochającą, mądrą, odpowiedzialną, szlachetną, rado-
sna, czułą, wraŜliwą, delikatną, piękna, zmysłowa, zaradna, silną i samodzielna -
to najpierw sam musisz się takim stać. Tylko w ten sposób ja znajdziesz. A na-
wet jeśli jej nie spotkasz, nie będzie to juŜ wtedy miało dla ciebie większego
znaczenia".
Ruszenie w drogę po skarb przebudzenia jest kwestią indywidualnej de-
cyzji kaŜdego z nas. śeby tego dokonać, nie potrzebujemy mędrca, poniewaŜ
skarb prawdy, miłości i zachwytu jest naszym przyrodzonym dziedzictwem.
Gdy Santiago dziękuje Alchemikowi za to, Ŝe nauczył go języka Wszechświata,
mędrzec odpowiada: "Przypomniałem ci jedynie to, o czym zawsze wiedziałeś".
Do tego właśnie potrzebujemy mędrców. Przypominają nam o skarbie i inspiru-
ją do poszukiwań. Buddyjski nauczyciel ostrzega swoich uczniów w tej sprawie
w sposób następujący: "UwaŜajcie! Jestem wielkim oszustem. Sprzedaję wodę
na brzegu rzeki".
Budda w swojej przedśmiertnej mowie zachęcał zebranych: "Bądźcie sami dla
siebie światłem".
Dzięki przebudzeniu umysłu, co czasem moŜe zająć tysiące lat, pogłębia
się nasze pojmowanie i doświadczanie Boga. Z czasem zaczynamy rozumieć, ze
Bóg nie jest kimś, kto będzie nas karał i nagradzał, kimś, kto nas zaadoptuje,
kimś, z kim moŜemy dobijać targów, kto będzie się troszczył o nasze powodze-
nie, zdrowie, bezpieczeństwo i dbał o losy świata. Dalajlama ujął to pięknie i
dosadnie: "Jeśli nawet Bóg istnieje, to radziłbym na Niego nie liczyć".
Pewnej kobiecie przyśniło się, Ŝe za lada w jej ulubionym sklepiku stał
Pan Bóg. "To ty, Panie BoŜe!" - zakrzyknęła uradowana. "Tak, to ja" - odpo-
wiedział Bóg.
"A co u ciebie moŜna kupić?" - zapytała kobieta.
"U mnie moŜna kupić wszystko" - padła odpowiedź.
"W takim razie poproszę o duŜo zdrowia, szczęścia, miłości, powodzenia i
pieniędzy". Pan Bóg uśmiechnął się Ŝyczliwie i oddalił na zaplecze, aby przy-
nieść zamówiony towar. Po dłuŜszej chwili wrócił z malutką, papierową tore-
beczką.
"To wszystko?!" - wykrzyknęła zdziwiona i rozczarowana kobieta.
"Tak, to wszystko - odparł Bóg i dodał: CzyŜbyś nie wiedziała, Ŝe w mo-
im sklepie sprzedaje się tylko nasiona?".
- Pewnego razu ojciec, syn i osioł podróŜowali przez góry. Gdy przybyli do
jakiejś wioski, ojciec dosłyszał komentarz przechodniów: "Popatrzcie, jaki głupi
człowiek! Wiezie dzieciaka na ośle, a sam ledwie się trzyma na nogach". MęŜ-
czyzna speszył się, spędził syna z grzbietu zwierzęcia i sam zajął jego miejsce.
Po paru godzinach podróŜy dotarli do kolejnej wioski. Do uszu ojca dobiegły
słowa: "Zobaczcie, jaki okrutny człowiek! Siedzi sobie wygodnie na ośle, a sy-
nowi kaŜe iść piechotą!". PodróŜnik zawstydził się i usadowił obok siebie dziec-
ko. Gdy przybyli do następnej wioski, usłyszał: "Spójrzcie, jacy źli ludzie! Obaj
usiedli na ośle, a biedne stworzenie aŜ ugina się pod ich cięŜarem!". Słysząc to,
ojciec i syn zsiedli z osła i poprowadzili go za sobą. W kolejnej wsi usłyszeli
krzyki i śmiechy: "Ale szaleńcy! Mają osła, a podróŜują piechotą!".
Pewien amerykański admirał wypowiedział zdanie będące świetnym komen-
tarzem do tej przypowieści:
"Ludzie w Ŝyciu powinni brać kurs na gwiazdy, a nie na światła przepływają-
cych obok statków"
Zgłoś jeśli naruszono regulamin