Field Sandra - Milioner i tajemnicza nieznajoma.pdf

(687 KB) Pobierz
Microsoft Word - Field Sandra - Milioner i tajemnicza nieznajoma.doc
Sandra Field
Milioner i tajemnicza
nieznajoma
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer ( http://www.novapdf.com )
234216437.002.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Luke! Cieszę się, że cię widzę. Dawno przyjechałeś?
- Witaj, John. - Luke MacRae energicznie potrząsnął ręką
starszego pana. - Przyleciałem przed godziną. Samolot się
spóźnił. A co u ciebie?
- Przyjechałem dzisiaj rano. Jest tu ktoś, z kim
powinieneś się spotkać. Jest właścicielem terenów w Malezji,
które mogą cię zainteresować.
- W której części? - ożywił się Luke. Znużenie prysło.
Znów był właścicielem kopalń na całym świecie. On i John
byli delegatami na międzynarodową konferencję górniczą,
która odbywała się w luksusowym pensjonacie nad jednym z
jezior w Manitobie.
- Sam musisz go o to spytać. - John dał znak kelnerce. -
Na co masz ochotę, Luke?
- Szkocka z lodem - rzucił Luke. Przez chwilę zastanawiał
się, dlaczego kelnerka nosi tak wstrętne okulary. Bez nich
byłaby znacznie przystojniejsza.
Pochłonięty był rozmową z Malezyjczykiem, kiedy
usłyszał za sobą melodyjny głos:
- Pański drink, sir.
Ten głos. Ani trochę nie pasował do obrzydliwych
okularów w czarnych oprawkach i jasnych włosów, upiętych
ciasno pod białym czepeczkiem. Okropna, pomyślał Luke.
Tylko ten głos.
Potrafił błyskawicznie oceniać ludzi. I rzadko się mylił.
Tym razem nie miał wątpliwości. Kelnerka go nie
interesowała.
- Dziękuję - rzucił i natychmiast o niej zapomniał.
Trzy kwadranse później wszyscy udali się do jadalni. Luke
dostał miejsce przy najlepszym stole, ze wspaniałym
widokiem na jezioro. Za sąsiadów miał najważniejsze
osobistości. Wiedział, że jest dobry w swoim zawodzie. Ale
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer ( http://www.novapdf.com )
234216437.003.png
nie miało to dla niego znaczenia. Siła dla samej siły nie
interesowała go.
Siła oznaczała bezpieczeństwo. I ucieczkę od
nieszczęśliwego dzieciństwa.
Usiadł przy stole i przeciągnął palcami po kołnierzyku.
Psiakrew! Po raz pierwszy od dawna wróciły doń
wspomnienia. Może stało się tak dlatego, że Teal Lake, gdzie
się urodził, było tak niedaleko? W północnym Ontario.
Dlatego też tak niechętnie przyjechał na tę konferencję.
Szybko sięgnął po oprawną w skórę kartę. Wybrał dania i
rozejrzał się po współbiesiadnikach.
Tylko jedna osoba była niespodzianką w tym gronie.
Siedzący naprzeciw niego Guy Wharton. Otrzymał dużo
pieniędzy w spadku i nie miał dość rozumu, by nimi
zarządzać, pomyślał Luke, gdy go poznał. Czas pokazał, że się
nie pomylił.
Kelnerka zaczęła roznoszenie zamówionych napojów od
przeciwnego końca stołu. Kelnerka z wstrętnymi okularami i
cudownym głosem. Guy jednym haustem opróżnił
szklaneczkę i zażądał następnej. Oraz butelki wina. Guy
pijany bywał jeszcze gorszy niż Guy trzeźwy. Luke odwrócił
głowę do najbliższego sąsiada. Był to czarujący Anglik, który
zawsze miał doskonałe rozeznanie rynku.
- Sir? - usłyszał za plecami ciepły alt. - Czy mogę przyjąć
zamówienie?
- Poproszę wędzonego łososia i baraninę z rusztu, lekko
wysmażoną - powiedział Luke. Kelnerka kiwnęła uprzejmie
głową i zwróciła się do jego sąsiada. Niczego nie zapisywała.
Za paskudnymi okularami Luke dostrzegł inteligentne błękitne
oczy. I nabrał pewności, że zapamiętała wszystkie zamówienia
bezbłędnie.
Była dobra. Ale hotel z taką klasą musi zatrudniać
najlepszych.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer ( http://www.novapdf.com )
234216437.004.png
Najpierw Teal Lake, teraz kelnerka, skarcił się w myślach.
Nie rozpraszaj się.
- Rupercie, jak twoim zdaniem będą wyglądać sprawy na
rynku srebra w najbliższym czasie?
Anglik zaczął długi, fachowy wywód. A Luke udawał, że
słucha z zainteresowaniem. W pewnym momencie zauważył,
że Guy poczerwieniał na twarzy i przemawia coraz głośniej.
Nagle Guy kiwnął na kelnerkę. Podeszła błyskawicznie.
Czarny kostiumik z białym fartuszkiem skutecznie zakrywał
jej figurę. Lecz nic nie mogło skryć emanującej z jej postaci
dumy. Widać było, że zna swoją wartość. Czyżbym źle ocenił
ją na początku? - pomyślał Luke.
- Co to za stek?! - krzyczał Guy. - Prosiłem o średnio
wysmażony. A dostałem słabo wysmażony.
- Bardzo przepraszam, sir - powiedziała kelnerka. - Zaraz
go wymienię.
Sięgnęła po talerz. Ale Guy chwycił ją za rękę.
- Dlaczego od razu nie dostałem dobrego? Płacą ci za to,
żebym dostawał, czego żądam. Bez zwłoki!
Jej policzki poczerwieniały. Zacisnęła usta. Ale Guy nie
ustawał. Zacisnął palce na jej nadgarstku.
- Powinnaś zdjąć te idiotyczne okulary - powiedział. -
Żaden mężczyzna przy zdrowych zmysłach nie zechce nawet
spojrzeć na ciebie.
- Proszę mnie puścić.
Tym razem nie powiedziała „sir". Nie namyślając się
wiele, Luke zerwał się z krzesła.
- Guy, słyszałeś, co pani powiedziała. Puść ją.
Natychmiast.
- Tylko żartowałem - powiedział Guy. Pogłaskał dłoń
kelnerki i uwolnił ją. A ta, nie spojrzawszy nawet na Luke'a,
szybko zabrała talerz Guya i oddaliła się.
- To wcale nie było zabawne - powiedział Luke.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer ( http://www.novapdf.com )
234216437.005.png
- Daj spokój. Przecież to tylko kelnerka. Wszyscy dobrze
wiemy, o co im naprawdę chodzi.
Luke był przekonany, że w tym przypadku tak nie było.
Gdyby było inaczej, nosiłaby szkła kontaktowe i mocniejszy
makijaż. Nie zwracając więcej uwagi na Guya wdał się w
rozmowę z sąsiadem. Po chwili maitre (maitre d'hotel (fr.) -
starszy kelner, kierownik sali.) przyniósł Guyowi drugą
porcję.
- Proszę dać mi znać, jeśli i tym razem nie będzie pan
zadowolony, sir - powiedział.
- Stchórzyła, co? - rzucił Guy.
- Nie rozumiem, sir?
- Słyszałeś. Taaak. Ten jest dobry. - Wymachując nożem,
zaczął opowiadać coś swemu sąsiadowi.
Kiedy kelnerzy sprzątali talerze po przystawkach, Luke
odczytał imię na plakietce kelnerki w okularach. Katrin.
Przeczytał gdzieś, że niedaleko hotelu znajdowała się wioska,
którą przed wiekami zasiedlili przybysze z Islandii. Jasne
włosy, niebieskie oczy. Wszystko pasowało. Kiedy dostrzegł
na jej nadgarstku czerwony ślad, poczuł ukłucie gwałtownego
gniewu. Zawsze nienawidził ludzi, którzy napastowali
słabszych. Ale nie odezwał się. Dziewczyna wyraźnie
pokazała, że nie jest zadowolona z jego interwencji. Zamówił
kawę.
- Napijesz się ze mną brandy? - spytał John.
- Nie, dziękuję. Muszę wstać wcześnie rano.
Była to prawda, ale nie cała. Luke niechętnie sięgał po
alkohol. Jego ojciec pił za pięciu.
Wdał się w rozmowę z Johnem o interesach. Do stołu
podeszła Katrin z tacą pełną deserowych smakołyków.
Wprawnie postawiła ją na pomocniku i zaczęła rozdawać
ciasta i torty. Miała doskonałą pamięć.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer ( http://www.novapdf.com )
234216437.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin