Do ostatniej chwili miałam mieszane uczucia i nie wiedziałam czy wybrać się na ten Dzień Wspólnoty, czy nie. Z jednej strony miałam okazję, bo byłam w ten weekend w domu, anie na studiach; ale z drugiej strony nie widziałam w tym Dniu żadnego duchowego wymiaru... traktowałam go jedynie jako zwykłe spędzenie czasu wolnego, spotkanie się ze znajomymi, pośmianie się, porozmawianie... a Msza Św., Namiot Spotkania i te inne punkty programu jakoś przelecą... Ostatnio wszystko w moim życiu leci, a ja trzymam sie na dystans by przypadkiem za badrzo się nie zaangażować, by znouw nie stracić głowy... by mieć 'świety spokój'... A to, że moja dusza cierpi i powoli usycha... phi,to co! – nie pierwszy raz!... Z trzeciej natomiast strony przecież jestem w Ruchu i utorżsamiam się z nim. W innych wspólnotach nie znalazłam tego czegoś co jest w oazie, dlatego nadal jestem tu, gdzie jestem :) Z następnej jeszcze strony... czasami mam ochotę tak po prostu ucieknąć od wszystkiego... Lecz choćbym nie wiem jak daleko uciekła, jednak tak definitywnie opuścić oazę, zerwać więc z Panem Bogiem NIE POTRAFIĘ! :)
za ten błogosławiony czas... za wszystkie osoby, które uczestniczyły w Dniu... i za wszystkie osoby, których nie było... za uśmiech... za słowa wypowiedziane... za Twoją obecność Panie Jezu... za tą otuchę i nadzieję, którą mi dałeś... za Miłość, ktorą mnie obdarowałeś... za to, że jest dzień i noc... za to, ze mogę rano wstać, a wieczorem szczęsliwie kłaść sie spać... za prozaiczne rzeczy, błachost za wszystko... Panie Jezu, dziękuję Ci
„Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi, a znajdziecie prawdziwe życie.” (Benedykt XVI)
O wiele rzeczy mogłabym Cię, mój Jezu, prosić, lecz to czego mi teraz najbardziej potrzeba to odwaga... dlatego... PROSZĘ CIĘ, MÓJ JEZU, BARDZO PROSZĘ O ODWAGĘ...
Lidia Dzień Wspólnoty rejonu radomszczańskiego, 21 kwietnia 2007 r.
abracham12