00:00:00: 00:00:33:SHERLOCK HOLMES|W OBLICZU MIERCI 00:01:14:SZCZUR i KRUK 00:01:23:Pospieszcie się, chłopaki. 00:01:25:Kończcie szybko.|Za pięć minut zamykam. 00:01:28:Raz-dwa! 00:01:31:Za pięć minut zamykam. 00:01:34:Czeć kochaniutki.|Pienišżek za piosenkę. 00:01:51:Przynosisz pecha! 00:02:01:Skaleczyłe się? Pokaż.|Cholera. 00:02:04:Co ci podać, chłopcze? 00:02:06:- Mother's ruin.|- Dla mnie to samo. 00:02:08:Jeste winny dwa szylingi|za wybitš szybę, chłopie. 00:02:11:Co to za pomysł,|żeby ten zwierzak 00:02:13:fruwał swobodnie po lokalu? 00:02:14:Nie trzeba było|pozwolić mu poczuć krwi. 00:02:17:Charlie bardzo lubi krew. 00:02:20:To nic dziwnego tam skšd pochodzi,|jeli chcecie znać moje zdanie. 00:02:22:Nie chcemy, moja pani. 00:02:24:A skšd on jest? 00:02:25:Z Musgrave Manor. 00:02:27:A co to ten Musgrave Manor,|cholerne więzienie? 00:02:29:Niektórzy mówiš,|że jest gorszy od więzienia. 00:02:31:Nie chcę rozsiewać plotek, 00:02:35:ale swoje wiemy, 00:02:37:prawda Charlie? 00:02:42:Rany Julek! 00:02:44:Gdzie jest ten Musgrave Manor? 00:02:46:Trochę dalej tš drogš. 00:02:48:Zobaczysz go, jeli miniesz|żelaznš bramę, 00:02:51:ale lepiej się tam nie pałętaj. 00:02:53:Nie będziesz mile widziany, 00:02:55:nie przez Musgrave'ów, 00:02:57:którzy tam mieszkajš. 00:02:59:Od niepamiętnych czasów|sš panami tego dworu. 00:03:02:Gdyby te ciany mogły mówić, 00:03:04:opowiedziałyby ci rzeczy, 00:03:06:od których włosy|zjeżyłyby ci na głowie. 00:03:07:Okoliczni ludzie 00:03:09:przysięgajš, że widzieli trupie ogniki 00:03:12:koło starej szklarni 00:03:15:i słyszeli jęki 00:03:17:potępionych dusz w lipowej alei. 00:03:20:Tak, nie chcę mieć|z tym nic wspólnego. 00:03:22:Ani z Musgrave'ami, 00:03:24:ludmi twardymi, 00:03:26:podobnymi do swych przodków, 00:03:27:okrutników. 00:03:29:Niech Bóg się nad nimi zlituje,|bo zbliża się dzień, 00:03:33:kiedy będš potrzebować litoci. 00:04:13:Jeste niesprawiedliwy, Geoffrey. 00:04:17:Zapewniam cię, że nie|zamierzam być sprawiedliwy. 00:04:25:Znakomity okaz coprass carolina. 00:04:29:Przyjemniaczek z ciebie. 00:04:31:Wcale nie chcę być przyjemny. 00:04:34:Nie chcę być nikim innym,|tylko sobš: 00:04:37:niemiłym osobnikiem,|który nie zamierza, 00:04:40:pozwolić swojej siostrze, uciec 00:04:42:z pierwszym lepszym|dziarskim Jankesem, 00:04:43:który zawrócił jej w głowie. 00:04:45:I pewnie Phillip myli tak samo? 00:04:48:Phillip nie ma tu nic do gadania. 00:04:51:Będšc moim młodszym bratem, 00:04:52:Phillip ma myleć to, co ja mu każę. 00:04:56:- Znowu podsłuchujesz, Brunton.|- Ależ skšd, panie Phillipie, słowo daję. 00:05:00:Po prostu nie chciałem przeszkadzać. 00:05:02:Co usłyszałe, Brunton? 00:05:07:Pański brat i panna Sally 00:05:08:skakali sobie do oczu. 00:05:10:Przez kapitana Vickery,|rzecz jasna. 00:05:12:Naprawdę? 00:05:14:Pan Geoffrey i kapitan Vickery 00:05:16:urzšdzili dzi po południu okropnš|awanturę o pannę Sally. 00:05:19:Mylałem, że się pobijš. 00:05:20:Naprawdę. 00:05:21:Dobra. 00:05:22:Wystarczy, Brunton. 00:05:24:Jeli jeszcze raz zobaczę,|że tu węszysz, 00:05:25:poproszę brata,|żeby ci wymówił. 00:05:26:Tak, sir. 00:05:28:Dziękuję, sir. 00:05:29:Też lubisz sobie powęszyć, 00:05:31:prawda, Phillipie? 00:05:33:Jak najbardziej, staruszku. 00:05:41:Brunton! 00:05:42:Tu jeste. 00:05:44:Dzwoniłem po ciebie. 00:05:45:Proszę o wybaczenie,|doktorze Watson. 00:05:47:Przebywałem w wyższej sferze. 00:05:49:Biblioteka jest w opłakanym stanie. 00:05:51:Wiatr pohulał w kominie 00:05:52:i wszystko zasypał popiołem. 00:05:54:Rozumiem. 00:05:55:Natychmiast uprzštnę, doktorze. 00:06:02:Cały pokój zadymiony, 00:06:03:papiery walajš się po podłodze. 00:06:05:Paskudna noc, Brunton. 00:06:06:Typowa. 00:06:08:Włanie w takie noce, jak sšdzę, 00:06:10:pojawia się duch lady Clorindy? 00:06:12:Ależ nie, doktorze Watson. 00:06:13:Lady Clorinda nawiedza|tylko zachodnie skrzydło. 00:06:17:Nigdy nie widziano ducha|w tej częci domu. 00:06:19:Doprawdy? 00:06:20:Przecież opowiadano... 00:06:21:Rzeczywicie pewna pokojówka twierdziła, 00:06:23:że widziała sir|Gervisa Musgrave 00:06:25:z głowš tyłem do przodu 00:06:27:włanie w tym pokoju. 00:06:31:Niech to... 00:06:32:Ale to była tylko narwana|pannica, proszę pana. 00:06:34:Najwyraniej bardzo narwana. 00:06:35:Jak najbardziej. 00:06:46:Głowa tyłem do przodu,|co za brednie. 00:06:49:[Historie choroby oficerów leczonych|w Hurlstone Towers, Northumberland] 00:07:08:Słowo daję, Brunton, 00:07:09:czy tutaj wiatr zawsze|tak się zachowuje? 00:07:11:Często, proszę pana. 00:07:12:To niedobrze. 00:07:14:Wtedy zwykle panowie|stajš się niespokojni. 00:07:16:To znaczy bardziej niż zwykle. 00:07:20:Cóż, wszyscy pacjenci|sš już zapakowani do łóżek, 00:07:22:prawda, Brunton? 00:07:24:Czyżby? 00:07:26:Oczywicie. 00:07:27:Czyżby nie? 00:07:29:Kapitana Vickery nie ma|w jego pokoju, 00:07:31:i zdawało mi się,|że widziałem majora Langforda, 00:07:33:idšcego w stronę sadzawki. 00:07:35:I nie ręczyłbym|za porucznika Claveringa. 00:07:38:Doprawdy?|Bardzo dziwne. 00:07:40:Bardzo dziwne, proszę pana. 00:07:42:Czego jeszcze pan sobie życzy? 00:07:44:Nie, dziękuję.|Albo tak, tak. 00:07:46:Mógłby powiedzieć doktorowi Sextonowi,|że chciałbym z nim chwilkę porozmawiać? 00:07:50:Oczywicie, proszę pana. 00:07:55:Dobranoc, proszę pana. 00:07:57:Dobranoc, Brunton. 00:08:12:Podniemy go i posadmy w tym fotelu. 00:08:16:Przepraszam. 00:08:17:Bardzo mi przykro. 00:08:19:Podaj mi torbę, Brunton. 00:08:21:Tak, sir. 00:08:22:Popatrzmy. 00:08:24:Było blisko, prawie trafił w arterię. 00:08:27:Wyglšda jak rana po nożu. 00:08:28:Proszę, sir. 00:08:30:To jaki koszmar. 00:08:31:Podaj mi trochę waty i butelkę. 00:08:35:O nie, mój drogi. 00:08:36:Zaraz cię opatrzymy. 00:08:38:Będziesz jak nowy. 00:08:39:Co się stało? 00:08:40:Nie wiem. 00:08:42:To się stało przed chwilš|w lipowej alei. 00:08:44:Wracałem z wioski. 00:08:46:Doskonale pamiętam, 00:08:48:że zbliżałem się do szklarni. 00:08:51:Był okropny wiatr. 00:08:52:Szedłem z trudem. 00:08:54:To się stało bez żadnego ostrzeżenia. 00:08:58:Wiem tylko, że on mnie zaatakował, 00:09:01:a ja upadłem. 00:09:03:Chyba mylał, że już po mnie. 00:09:05:Wiesz kto to mógł być? 00:09:07:Nie. 00:09:08:To znaczy... 00:09:10:Tak, słucham... 00:09:12:Doprawdy, 00:09:13:nie mam prawa. 00:09:15:Absolutnie ma pan prawo,|doktorze Sexton. 00:09:19:Jako pan tego domu, 00:09:21:zarzšdzę natychmiastowe ledztwo. 00:09:24:Proszę mi wybaczyć, ale wolałbym,|żeby pan tego nie robił. 00:09:26:Doktorze Sexton, 00:09:27:fakt, że wraz z moim|bratem i siostrš 00:09:29:udostępnilimy nasz dom|jako sanatorium, 00:09:31:nie zwalnia nas z pełnej|odpowiedzialnoci 00:09:33:za to, co się w nim dzieje. 00:09:34:Chodzi o specjalne okolicznoci. 00:09:36:Daj spokój, Bob. 00:09:38:Nie ma potrzeby nikogo chronić. 00:09:46:Trzynacie. 00:09:48:Trzynacie, bardzo dziwne. 00:09:51:Co się stało z tym starym zegarem? 00:09:53:Nic, absolutnie nic. 00:09:55:Ależ proszę pana. 00:09:56:Zapomniał pan, że ostatnim razem,|kiedy tak zrobił, 00:09:59:następnego dnia zginšł pański ojciec? 00:10:29:Panie Holmes. 00:10:37:Och, panie Holmes... 00:10:40:Czysto naukowy eksperyment,|pani Hudson. 00:10:42:Och, tak straszyć uczciwych ludzi! 00:10:45:Proszę mi pozwolić. 00:10:48:O jejku, 00:10:50:teraz będę miała dziury w cianach. 00:10:52:Och, panie Holmes, to ostatnia kropla,|która przepełniła czarę. 00:10:55:Tak, ostatnia kropla, pani Hudson, 00:10:57:która przelała czarę 00:10:58:w sprawie Jacoba Dillery. 00:11:00:To dowodzi ponad wszelkš wštpliwoć, 00:11:02:że nawet jeli, jak twierdzi,|był zwišzany, 00:11:03:nadal mógł wystrzelić ten pocisk, 00:11:05:którym w samoobronie|zabił kochanka swojej żony. 00:11:07:Ale jak można robić dziury|w moich pięknych cianach? 00:11:17:Wejd, Watsonie. 00:11:19:Drogi przyjacielu, cieszę się,|że cię zastałem. 00:11:22:Nawet nie zapukałem. 00:11:24:Jak wiedziałe...|to znaczy skšd wiedziałe, że to ja? 00:11:26:"Jak" jest do przyjęcia, chyba że|jeste purystš, w co wštpię, 00:11:30:i czy wolno mi dodać, że twój krok|jest jak żaden inny w całym Londynie. 00:11:32:Przyszedłe w samš porę na niadanie. 00:11:33:wietnie, miałem takš nadzieję. 00:11:35:Droga pani Hudson,|jak się pani miewa? 00:11:37:Miło znowu pana widzieć. 00:11:38:Mylę, że wystarczy dla dwóch. 00:11:40:Znakomicie. 00:11:42:Twój widok to prawdziwa przyjemnoć|dla moich zmęczonych oczu, Watsonie. 00:11:44:Dzięki, stary, 00:11:45:i nawzajem. 00:11:46:Siadaj. 00:11:47:wietnie, dzięki. 00:11:49:Dobra, do rzeczy. 00:11:50:Co cię przywiodło z Northumberland|o tak wczesnej porze? 00:11:53:Ciężka sprawa, Holmesie, 00:11:54:naprawdę ciężka sprawa. 00:11:56:Skšd wiedziałe, 00:11:57:że przyjechałem z Northumberland? 00:11:58:Elementarne, drogi Watsonie. 00:12:00:Twoja torba 00:12:01:ma wieżš nalepkę z Houston. 00:12:02:Jedyny pocišg przyjeżdżajšcy|na Houston Station 00:12:04:o tej porze to New Castle Express 00:12:06:z Northumberland. 00:12:07:Stšd prosty wniosek, 00:12:09:że przybyłe z Northumberland. 00:12:10:Oczywiste, nieprawdaż? 00:12:12:Zupełnie. 00:12:13:A teraz powiedz,|jak bardzo mroczne było 00:12:14:Hurlstone Towers ostatniej nocy? 00:12:16:Włanie dlatego do ciebie|przyjechałem, Holmesie. 00:12:17:Zeszłego wieczoru koło dziesištej 00:12:18:siedziałem w bib... 00:12:20:Skšd wiesz, że przyjechałem z Hurlstone? 00:12:22:Napisałe mi, że zgłosiłe się na ochotnika 00:12:24:do służb medycznych w granicach kraju. 00:12:25:Z twoim dowiadczeniem 00:12:26:jakież inne stanowisko|mogli ci zaproponować, 00:12:28:jeli nie zarzšdzanie sanatorium|dla wracajšcych do zdrowia oficerów? 00:12:31:Tylko jedna taka p...
magrajg