Graham Lynne - Podwójna pułapka.pdf

(657 KB) Pobierz
158323828 UNPDF
158323828.004.png
L ynne G raham
Podwójna pu ł apka
Cykl: "Romans z szejkiem" 09
1
158323828.005.png 158323828.006.png 158323828.007.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Czy poznałem kogoś, z kim chciałbym się ożenić? - Raszad, następca tronu
Bakharu, omal nie wybuchnął głośnym śmiechem na to ojcowskie pytanie, ale był zbyt
dobrze wychowany, żeby wyśmiewać zatroskanie rodzica. - Obawiam się, że nie.
Król Hazar przyglądał się synowi z lekkim niepokojem.
Los go pobłogosławił wspaniałym dziedzicem. Raszad miał wszystkie zalety,
którymi powinien się odznaczać przyszły monarcha. Dał się poznać z najlepszej strony,
kiedy w Bakharze sprawował despotyczne rządy Sadiq, stryj Hazara. Raszad wiele
wtedy wycierpiał, ale nie złamał się, przeciwnie, poprowadził ludzi do walki, obalił
despotę, który kiedyś siłą zagarnął tron, nie mając po temu żadnych praw, i przywrócił
ład w kraju.
Nawet pogłoski, że jest kobieciarzem, nie nastawiały opinii publicznej przeciwko
niemu: uważano, że w pełni zasłużył na odrobinę swobody i przyjemności.
- W życiu każdego mężczyzny przychodzi czas, kiedy powinien się ustabilizować
- stwierdził sentencjonalnie król Hazar, który zawsze był człowiekiem wyjątkowo
statecznym.
Raszad z ponurym obliczem błądził wzrokiem po królewskich ogrodach, które
były dumą i radością jego ojca.
- Nie goń za marnościami świata - dodał jeszcze król.
Może i on z wiekiem polubi wymyślnie przycinane krzewy: krzewy kule, krzewy
stożki i krzewy kostki. To nie tyle architektura, co architortura, pomyślał z przekąsem.
Kochał ojca, ale nigdy nie byli ze sobą blisko. Jak miała się narodzić bliskość, skoro
jako czteroletnie zaledwie dziecko został odseparowany od rodziców? Dorastając,
nauczył się nie ufać nikomu i liczyć wyłącznie na siebie. Miał dwadzieścia cztery lata,
gdy wrócił do domu. Był już wtedy dojrzałym mężczyzną, zahartowanym w walkach
żołnierzem, i wiedział doskonale, czym są poczucie obowiązku i dyscyplina. Ale w
kwestii małżeństwa nie zamierzał ulegać ojcu.
- Nie chcę się żenić - oznajmił spokojnie.
Król Hazar nie był przygotowany na tak stanowczą odpowiedź. Nie słyszał w
niej skruchy, tonu usprawiedliwienia, szansy na kompromis.
- Małżeństwo uczyni cię jeszcze szczęśliwszym człowiekiem - dodał
nieporadnie.
Raszad pomyślał z niesmakiem, że ojciec mógłby oszczędzić mu podobnych
banałów. Raz jeden uwierzył kobiecie, by wkrótce stwierdzić, że zrobiła z niego głup-
2
158323828.001.png
ca. Dobrze zapamiętał tę lekcję. Cenił sobie wolność, lubił seks. Mówiąc krótko, nie
gardził kobietami, ale poza łóżkiem nie było dla nich miejsca w jego życiu. Uznawał
przy tym tylko przelotne znajomości i przerażała go perspektywa stałego związku.
- Niestety, nie mogę się z tobą zgodzić.
Ojciec ciężko westchnął na te słowa. Miał nadzieję, że wykształcenie i ogłada
syna pozwolą im porozmawiać na równej stopie. Sytuację pogarszał fakt, że Hazar nie
miał czystego sumienia wobec ukochanego syna.
- Widać źle się zabrałem do rzeczy, a może cię zaskoczyłem. Nie sądziłem, że
nasze poglądy mogą się tak bardzo różnić.
Raszad zacisnął na moment usta.
- Cokolwiek powiesz, nie zmienię zdania. Nie chcę się żenić.
- Ludzie tak bardzo cię lubią, że mógłbyś ożenić się z kimkolwiek zapragniesz.
Nasz lud zaakceptowałby nawet cudzoziemkę.
Raszad milczał. Zastanawiał się, czy słowa ojca mają być aluzją do jego
nieszczęśliwego romansu z zamężną Angielką, w której był zakochany kilka lat temu.
Zabolało go to. Nigdy dotąd nie rozmawiali o tamtej nieudanej miłości.
- Świat się zmienia, a ty oczekujesz, że tak jak ty, mój dziad i pradziad, ożenię
się młodo i spłodzę godnego następcę. - W głosie Raszada pobrzmiewał lodowaty ton.
- Mam trzy starsze siostry, wszystkie dochowały się pięknych, zdrowych synów.
Pewnego dnia któryś z nich będzie mógł zasiąść na tronie.
- Żaden z nich nie jest królewskim synem. To ty pewnego dnia zasiądziesz na
tronie. Chcesz sprawić zawód ludziom? Co masz przeciwko małżeństwu? - dopytywał
się ojciec. Nie pojmował stanowiska Raszada. - Masz tyle do zaoferowania.
Oprócz serca i wiary w kobietę, pomyślał Raszad, coraz bardziej
zniecierpliwiony.
- Nie mam nic przeciwko instytucji małżeństwa, ale to nie dla mnie.
- Zastanów się jednak nad tym, co powiedziałem. Wrócimy jeszcze do sprawy.
Raszad skinął głową ojcu, wycofał się z sali recepcyjnej sąsiadującej z
prywatnymi apartamentami Hazara i wrócił do swojego biura.
- Och... Wasza Wysokość. Mała niespodzianka dla Waszej Wysokości. - Śliczna
ciemnowłosa dziewczyna o migdałowych oczach i jasnej cerze nakrywała do lunchu.
Ukłoniła się księciu. - Wszyscy wiedzą, że jak Wasza Wysokość zacznie pracować, to
całkiem zapomina o jedzeniu.
Raszad wolałby teraz być sam, ale musiał przestrzegać dość ceremonialnych
dworskich obyczajów. Farah była jego daleką kuzynką. Podała mu herbatę miętową i
3
158323828.002.png
ciastka, uśmiechnięta, wdzięcznie ćwierkająca. Pogłoski o planach króla wobec
pierworodnego krążyły już najwidoczniej po pałacu. Raszad musiał bardzo uważać, w
każdym razie nie zamierzał przedłużać lekkiej konwersacji. Zabiegi Farah były
starannie przemyślane, obliczone na to, by przekonać Raszada do swojej osoby,
pokazać, że doskonale nadawałaby się na żonę następcy tronu.
- Mam tutaj ostatni numer czasopisma wydawanego przez alumnów Oksfordu.
Wasza Wysokość może być dumny, że ukończył ten znany uniwersytet z tak dosko-
nałymi wynikami.
Raszad spochmurniał i dał znak Farah, że może odejść.
- Wybacz, mam za chwilę ważne spotkanie - powiedział uprzejmie, choć sucho.
Wziął czasopismo, które mu podsunęła, i wszedł do swojego gabinetu. Przekartkował
magazyn. Nie znał wcześniejszych numerów, nigdy nie miał ich w ręku, choć zachował
miłe wspomnienia z czasu studiów. W pewnym momencie jego uwagę zwróciło
zdjęcie znajomej kobiety. Matilda Crawford na jakimś oficjalnym przyjęciu
uniwersyteckim... Widok jej twarzy bardziej go zdenerwował, niż wzruszył.
Prawdę mówiąc, był wściekły. Jasne włosy, jasna karnacja, błękitne oczy...
Prawdziwa angielska róża... Przeczytał podpis pod zdjęciem. Nie napisano, kim jest
piękna pani, natomiast jej partnerem okazał się Evan Jerrold, znany filantrop. Człowiek
bez wątpienia bogaty. Kolejny naiwny, którego Matilda oskubuje z pieniędzy,
pomyślał z niesmakiem.
Irytowało go to, że nadal tak silnie reaguje na wspomnienie Tildy. Nie był to
przyjemny epizod w jego życiu, ciągle przypominał mu, że ma swoje wady, jak każdy
człowiek. Za rządów Sadiqa, praktycznie był jego więźniem. Kiedy w końcu udało mu
się obalić despotę i przywrócić tron ojcu, prawowitemu władcy, chciał odetchnąć,
poczuć wreszcie smak wolności. Miał dopiero dwadzieścia pięć lat...
Za radą Hazara pojechał na studia do Anglii. Odziedziczył inteligencję po matce,
spryt po ojcu, ale Europejki stanowiły dla niego absolutną zagadkę. Niemal
natychmiast po przyjeździe do Oksfordu zadurzył się w najmniej odpowiedniej
kobiecie.
Tilda Crawford... Barmanka w pubie, kiedyś tancerka specjalizująca się w
tańcach egzotycznych. Amatorka łatwych pieniędzy, chciwa, interesowna. Opowiadała
Raszadowi rzewne historie o swoim ojczymie, terroryzującym całą rodzinę. Świetnie
wiedziała, kogo wybierać na swoje ofiary.
Raszad został wychowany w przekonaniu, że zawsze należy pomagać słabszym.
Spodobała mu się rola szlachetnego rycerza. Oczarowany urodą Matildy, wzruszony jej
4
158323828.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin