Meg Cabot - Pośredniczka 6 - Czwarty Wymiar.pdf

(1704 KB) Pobierz
(Microsoft Word - Po\234redniczka 6 - Czwarty Wymiar.rtf)
JENNY CARROLL / MEG CABOT
Czwarty wymiar
301709440.002.png
To był zwykły sobotni poranek w Brooklynie. Nic nie kazało mi podejrzewać, Ŝe tego dnia
moje Ŝycie zmieni się na zawsze Absolutnie nic
Wstałam wcześnie, Ŝeby pooglądać kreskówki. Nie miałam nic przeciwko temu, Ŝeby wstać
wcześnie, jeśli chodziło o spędzenie paru godzin z królikiem Bugsem i jego przyjaciółmi. Nie
znosiłam tylko wstawać wcześnie do szkoły JuŜ wtedy za nią nie przepadałam W zwykły
dzień tygodnia tata łaskotał mnie w pięty, Ŝebym podniosła się z łóŜka
Ale nie w soboty.
Tata chyba czuł to samo. To znaczy, jeśli chodzi o soboty. Zawsze wstawał pierwszy, ale w
soboty wstawał jeszcze wcześniej i zamiast owsianki z brązowym cukrem, którą karmił mnie
w tygodniu, przygotowywał mi tosty. Mama, która nie znosiła zapachu syropu klonowego,
zostawała w łóŜku, dopóki talerze nie zostały opłukane i włoŜone do zmywarki, stół wytarty,
a kuchnia wywietrzona.
W tamtą sobotę zaraz po moich szóstych urodzinach zmyliśmy z tatą naczynia i
posprzątaliśmy, a potem wróciłam do oglądania filmów Nie pamiętam, co akurat oglądałam, kiedy
wszedł tata, Ŝeby się ze mną poŜegnać, ale film musiał być dobry, bo strasznie chciałam, Ŝeby się
pośpieszył i juŜ sobie poszedł.
Idę pobiegać powiedział, całując mnie w czubek głowy Cześć, Suze
Cześć powiedziałam
Chyba nawet na niego nie spojrzałam. Wiedziałam, jak wygląda, Wysoki z gęstymi, ciemnymi,
posiwiałymi w niektórych miejscach włosami Tego dnia miał na sobie szare spodnie do
joggingu i koszulkę z napisem Homeport, Menemsha, świeŜe owoce morza na okrągło przez
cały rok, pamiątka naszej ostatniej wyprawy na Martha's Vineyard śadne z nas nie zdawało
sobie sprawy, Ŝe to ostatnie ubranie, jakie na siebie włoŜył
Na pewno nie chcesz iść ze mną do parku? zapytał
Tato powiedziałam, przeraŜona myślą, Ŝe mogłaby mnie ominąć choć minuta kreskówki Nie
Baw się dobrze odparł Powiedz mamie, Ŝe w lodówce jest świeŜo wyciśnięty sok z
pomarańczy
W porządku mruknęłam – Cześć. I wyszedł
Czy postąpiłabym inaczej, wiedząc, Ŝe nigdy więcej go nie zobaczę w kaŜdym razie, Ŝywego?
Oczywiście, Ŝe tak Poszłabym z nim do parku Zmusiłabym go, Ŝeby spacerował, a nie biegał
Gdybym wiedziała, Ŝe dostanie ataku serca tam, na ścieŜce w parku, i umrze na oczach obcych
ludzi, przede wszystkim zamiast do parku, kazałabym mu pójść do lekarza Ale nie wiedziałam
Skąd mogłam wiedzieć? No skąd?
301709440.003.png
1
Kamień leŜał dokładnie tam, gdzie wskazała pani Gutierrez, pod obwisłymi gałęziami
przerośniętego hibiskusa na jej podwórku Wyłączyłam latarkę Pomimo pełni gruba warstwa
chmur przywiana znad morza koło północy oraz lepka wilgoć ograniczały widoczność do
zera
Ale światło i tak nie było mi juŜ potrzebne Zabrałam się do kopania Zanurzyłam palce w
wilgotnej, miękkiej ziemi i usunęłam kamień z miejsca, w którym spoczywał Dał się łatwo
poruszyć, nie był cięŜki Zaczęłam grzebać w dziurze, szukając metalowego pudełka, które,
jak zapewniła mnie pani Gutierrez, powinno tam być
Nie było go jednak Pod palcami nie wyczułam niczego poza mokrą ziemią
Wtedy w pobliŜu trzasnęła pod czyimś cięŜarem leŜąca na ziemi gałązka
Znieruchomiałam Wdarłam się w końcu na teren prywatny; ostatnia rzecz, jakiej mi było
trzeba, to powrót do domu w asyście funkcjonariuszy policji Carmelu w Kalifornii
Po raz kolejny
Potem, z sercem bijącym jak oszalałe, usiłując gorączkowo wymyślić jakieś wyjaśnienie,
Ŝeby się wyplątać z tej sytuacji, rozpoznałam szczupły cień ciemniejszy niŜ wszystkie inne
wokół o jakiś metr ode mnie W uszach nadal czułam silne pulsowanie, ale teraz juŜ z
innego powodu
To ty powiedziałam, podnosząc się z wolna na chwiejnych nogach
Cześć, Suze Głos, który mnie dobiegł w wilgotnym powietrzu, brzmiał głęboko i pewnie w
przeciwieństwie do mojego, który wykazywał denerwującą skłonność do drŜenia, kiedy on był
gdzieś w pobliŜu
A nie tylko głos mi drŜał, kiedy się zjawiał Starałam się nie dać tego po sobie poznać
Oddaj powiedziałam, wyciągając rękę. Odrzucił głowę do tyłu i wybuchnął śmiechem
Zgłupiałaś? powiedział
Mówię powaŜnie, Paul oznajmiłam stanowczo; moja pewność siebie zaczynała jednak ustępować
niczym piasek osypujący się pod stopami
Suze, to dwa tysiące dolarów stwierdził, jakbym o tym nie wiedziała Dwa tysiące
NaleŜą do Julia Gutierreza powiedziałam zdecydowanie, chociaŜ czułam się zupełnie inaczej
Nie do ciebie
Och, jasne stwierdził z ironią I co Gutierrez zrobi, wezwie gliny? Nie ma pojęcia, Ŝe czegoś mu
brakuje W ogóle nie zdawał sobie sprawy, Ŝe to tutaj było
301709440.004.png
Bo jego babcia umarła i nie zdąŜyła mu o tym powiedzieć przypomniałam
Więc niczego nie zauwaŜy, prawda? Wyczuwałam w ciemności, Ŝe Paul się uśmiecha Słyszałam
śmiech w jego głosie Nie będzie mu brakować czegoś, o czym i tak nie wiedział
Pani Gutierrez wie Opuściłam rękę, Ŝeby nie zauwaŜył jej drŜenia, ale rosnącą niepewność w
głosie trudniej było ukryć Jak odkryje, Ŝe ukradłeś pieniądze, znajdzie cię
A skąd wiesz, Ŝe juŜ tego nie zrobiła? zapytał tak obojętnie, Ŝe dostałam gęsiej skórki a nie miało
to nic wspólnego z jesiennym chłodem
Nie chciałam mu uwierzyć Ale nie miał powodu, Ŝeby kłamać Było oczywiste, Ŝe pani
Gutierrez, szukając pomocy wszędzie, gdzie się dało, przyszła równieŜ do niego. Jak inaczej
dowiedziałby się o pieniądzach?
Biedna pani Gutierrez Zaufała niewłaściwemu pośrednikowi PoniewaŜ wyglądało na to, Ŝe
Paul dopuścił się w stosunku do niej nie tylko kradzieŜy: o, nie.
Jak ostatnia idiotka, stałam na środku jej podwórza i wzywałam ją po imieniu na tyle głośno,
na ile się odwaŜyłam tak na wszelki wypadek Nie chciałam obudzić pogrąŜonej w Ŝałobie
rodziny, śpiącej w skromnym, tynkowanym domku parę metrów dalej.
Pani Gutierrez? Wyciągałam szyję, szepcząc jej imię w mroku i usiłując nie zwracać uwagi
na zimno w powietrzu i w sercu Pani Gutierrez? Jest pani tam? To ja, Suze Pani
Gutierrez?
Nie byłam specjalnie zaskoczona, Ŝe się nie zjawia Wiedziałam, naturalnie, Ŝe Paul jest w stanie
pozbywać się umarłych na dobre Nigdy nie przyszło mi po prostu do głowy, Ŝe moŜe być na tyle
podły, Ŝeby to zrobić
2
Powinnam była się domyślić
Odwróciłam się w jego stronę; znad morza napłynął zimny wiatr Rozrzucił mi włosy wokół
twarzy, aŜ kilka długich, ciemnych pasm przywarło do błyszczyka na ustach Miałam jednak
powaŜniejsze zmartwienia
To oszczędności jej Ŝycia powiedziałam, nie dbając o to, czy zauwaŜy drŜenie mojego
głosu, czy nie Wszystko, co miała, Ŝeby zostawić dzieciom
301709440.005.png
Paul, z dłońmi wsuniętymi głęboko w kieszenie skórzanej kurtki, wzruszył ramionami
Powinna je była złoŜyć w banku – stwierdził
MoŜe trzeba z nim podyskutować, pomyślałam MoŜe zdołam mu wyjaśnić
Wielu ludzi nie ma zaufania do banków Na próŜno
Nie moja wina powiedział, ponownie wzruszając ramionami
Ty nawet nie potrzebujesz tych pieniędzy krzyknęłam Rodzice kupują ci, co chcesz
Dwa tysiące dolarów to dla ciebie nic, a dla dzieci pani Gutierrez to majątek!
Powinna była lepiej o nie zadbać burknął tylko A potem, chyba na widok mojej miny
chociaŜ nie wiem, jak to moŜliwe, bo chmury były gęstsze niŜ przedtem dodał łagodniej: Suze,
Suze, Suze Wyciągnął jedną rękę z kieszeni i przysunął się, Ŝeby połoŜyć mijana ramieniu Co
ja mam z tobą zrobić?
Milczałam. Nie sądzę, Ŝebym zdołała wydobyć głos, gdybym próbowała Oddychałam z trudem
Mogłam myśleć tylko o pani Gutierrez i krzywdzie, jaką jej wyrządził Jak to moŜliwe, Ŝeby
ktoś, kto tak ładnie pachniał przenikliwy, świeŜy zapach jego wody kolońskiej unosił się w
powietrzu ktoś, od kogo biło tyle ciepła szczególnie poŜądanego przy chłodnej pogodzie i
złudnej ochronie, jaką przed zimnem dawała mi wiatrówka mógł być takim CóŜ, złym?
Coś ci powiem odezwał się Paul Czułam, jak głos wibruje w jego ciele, tak blisko
staliśmy
Podzielę się z tobą Tysiąc na łebka
Musiałam przełknąć coś naprawdę nieprzyjemnego zanim zebrałam się na odpowiedź:
Jesteś chory
Nie bądź taka, Suze powiedział z wyrzutem Musisz przyznać, Ŝe to sprawiedliwe Ze swoją
połową moŜesz zrobić, co ci się podoba Odeślij to Gutierrezom, jeśli chcesz Ale jeśli masz
rozum, kupisz sobie za to samochód teraz, kiedy wreszcie zrobiłaś prawo jazdy Z taką kasą
mogłabyś wpłacić zaliczkę za jakieś przyzwoite cztery kółka, zamiast podkradać mamie
samochód z podjazdu, kiedy zaśnie
301709440.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin