Trzej_generałowie.pdf

(28541 KB) Pobierz
60278788 UNPDF
N orbert W ójtoWicz , iPN
Trzej generałowie
w spojrzeniu na wkład wojskowych w budowę w 1918 r. niepodle-
głej rzeczypospolitej na pierwszy plan, obok józefa Piłsudskiego,
wysuwają się generałowie józef Dowbor-Muśnicki, józef Haller de
Hallenburg i Tadeusz jordan rozwadowski. wywodzili się oni z różnych
tradycji wojskowych, ich drogi nieraz się krzyżowały, ale choć czasem
zdarzało im się stawać po różnych stronach barykady, to jednak cel,
do którego dążyli był ten sam – dobro niepodległej ojczyzny.
Urodzony w 1866 r. Tadeusz Rozwadowski i starszy o rok Józef Dowbor-Muśnicki byli
niemal rówieśnikami. Józef Haller przyszedł na świat dopiero w 1873 r., ale to wciąż przed-
stawiciel tego samego pokolenia. Dwaj pierwsi przeszli przez szkoły oicerskie, zdobywali
szlify generalskie i w trakcie I wojny światowej mieli już za sobą wieloletnie doświadcze-
nie w regularnej armii. O ile pierwszy z nich współpracował w czasie wojny z Legionami,
to drugi, podkreślał bardzo zdecydowanie: „mam uzasadnione uprzedzenie do »legionów«,
»wolontarzy«, »armii ochotniczych«. Dowodziłem zawsze regularnymi formacjami”. Dzia-
łając w armiach dwóch różnych państw zaborczych, obaj zbierali równie zasłużone opinie
pochwalne. Pisząc o swojej nominacji na dowódcę 1. Polskiego Korpusu Dowbor-Muśnicki
zauważał w swoich wspomnieniach: „Traiłem na to stanowisko, bom wyrobił sobie w obcej
armii reputację, i byłem nawet przez rewolucyjne władze wysuwany na naczelne stanowisko”.
Z kolei w opiniach na temat Rozwadowskiego przełożeni podkreślali jego „samodzielny cha-
rakter”, „żwawy temperament”, „wielkie uzdolnienia” i „szybką orientację”. Podobną opinię
o nim musiał mieć wywiad rosyjski, o czym wspominał Dowbor-Muśnicki pisząc: „[...] sły-
szałem tylko (wiadomości z wywiadu rosyjskiego), że był zdolnym, fachowo wykształconym
generałem”. Płk Franciszek Kleeberg oceniając Rozwadowskiego podkreślał, że „niczym
nigdy nie dał się zaskoczyć. Odgadywał myśli nieprzyjaciela, zawsze wiedział, co zrobi…”
Z kolei Władysław Gilbert Studnicki wskazywał, że „jako wojskowy, Rozwadowski stał wy-
żej od Piłsudskiego. Pod względem rozumienia sytuacji polityki zewnętrznej nie ustępował
mu, a nawet przewyższał, nie on jednak, a Piłsudski doszedł do władzy”. Uważał przy tym,
że Rozwadowski sam odpowiadał za swoje nie dojście do władzy, gdyż „nie szedł on syste-
matycznie do władzy” i „mylił się, gdy mniemał, że zasługi wiodą do władzy”.
Kariera wojskowa Hallera przebiegała nieco inaczej. Ze służby w armii austro-węgier-
skiej odszedł on już w 1910 r.: „[...] osiągnąwszy stopień kapitana, nie mogąc się niczego
więcej w artylerii austriackiej nauczyć, opuszczam ją, by w inny sposób służyć krajowi,
aż do chwili, w której Ojczyzna mnie będzie potrzebowała”. Tak więc w chwili wybuchu
wojny był zaledwie kapitanem rezerwy, a następnie został dowódcą II brygady legionowej,
w której awansował w kolejnych latach. Gwałtowna zmiana jego statusu nastąpiła dopiero
we Francji, gdzie Komitet Narodowy we Francji awansował go na generała dywizji. „Nie
zazdroszczę Hallerowi – pisał Dowbor-Muśnicki – przyznaję mu dużo cech dodatnich, któ-
rych nie posiadam. Chcę tylko wyjaśnić, że Haller osiągnął wyższą rangę wojskową drogą
niestosowaną w armiach regularnych”. Podobnie jak w przypadku Rozwadowskiego, tak
i tu wskazywano, że u progu II RP Haller był niebezpiecznym konkurentem Piłsudskiego
– „ten mógł unicestwić wszelkie marzenia”. Doceniając jego zasługi dla kraju w telegramie
124
60278788.002.png
Przybycie gen. Józef Dowbora-Muśnickiego do Poznania 15 stycznia 1919 r.
z 17 listopada 1923 r. Ignacy Jan Paderewski zwrócił się do niego w następujących słowach:
„Zwycięskiemu wodzowi naszej armii polskiej we Francji, nieustraszonemu obrońcy stolicy
i ojczyzny w chwili najgroźniejszego niebezpieczeństwa, prawemu i czystemu Polakowi”.
Choć w okresie I wojny światowej wszyscy trzej wiernie służyli w formacjach państw
zaborczych, to jednak niepodległa Polska była dla nich dobrem nadrzędnym. Gdy tylko pań-
stwa centralne utworzyły Królestwo Polskie i powstała namiastka tej państwowości, będący
w służbie rosyjskiej generał Dowbor-Muśnicki szukał skutecznie kontaktu z Radą Regencyj-
ną jako Rządem Polskim. Tadeusz Rozwadowski już w momencie wybuchu wojny intereso-
wał się polskimi organizacjami niepodległościowymi i nawiązał kontakt z ich przywódcami.
Później, gdy powstały Legiony, był jedynym spośród pozostających w służbie austriackiej
generałów demonstracyjnie przyznającym się do polskości. Działalność w obronie ludności
polskiej i ukraińskiej przed bezprawiem austriackich władz wojskowych sprawiła zresztą,
że 1 lutego 1916 r. został przeniesiony na emeryturę. Od tego momentu ściśle współpracował
z Tymczasową Radą Stanu, a następnie z Radą Regencyjną przy próbach tworzenia wojska
polskiego. Z kolei Haller w proteście przeciw postanowieniom traktatu brzeskiego 15 lutego
1918 r. przebił się przez front austriacko-rosyjski i połączył z polskimi jednostkami w Rosji.
Nie wszyscy potraili zrozumieć ten czyn. Dowbor-Muśnicki odnotował w swych wspo-
mnieniach: „był to dla mnie fakt zgoła niezrozumiały. Wiedziałem, że istnieją po stronie
austriacko-niemieckiej oddziały ochotnicze z Polaków złożone, drugo, a może i trzecio-
rzędnego znaczenia, które walczyły przeciw Rosji; lecz nie mogłem dojść, jaka przyczyna
zmusiła je do przejścia na stronę rosyjską. Czyżby sympatia do rewolucji?”
Wszyscy trzej czuli się żołnierzami i jako tacy gotowi byli, gdy tylko zachodziła taka
potrzeba, podporządkować się politykom. Dowbor-Muśnicki uznał Radę Regencyjną, choć
jednocześnie zaznaczył: „Gdyby owego czasu istniała w Polsce jakakolwiek władza autory-
tatywna, pomijając Radę Regencyjną, niezależnie od politycznego zabarwienia (bolszewizm
wykluczam), chętnie bym się jej poddał. Niestety takiej nie było…” Abstrahując od własnych
sympatii i antypatii gotów był jako żołnierz poświęcić swoje zdanie w imię wyższego dobra.
Podobnie Rozwadowski krytykując skłonność wojskowych do politykowania wskazywał,
125
60278788.003.png
że „Korpus oicerski musi wykazywać dużą dojrzałość polityczną, wielką rozwagę społecz-
ną, bezkompromisowe wykonywanie obowiązków. […] Żadną miarą nie wolno atakować
Naczelnego Wodza, nawet gdy on z konieczności piastowania obowiązków naczelnika pań-
stwa, siłą faktu musi zajmować stanowisko polityczne”. Również gen. Haller uważał, że nie
jest zadaniem żołnierza uprawianie polityki i żądał od Rady Regencyjnej precyzyjnych roz-
kazów, przy czym wyjaśniał jak to podporządkowanie politykom rozumie: „Wojsko polskie
nie może być zależnym ani od żadnej frakcji politycznej, ani od żadnej klasy lub stanu”, lecz
„może tylko służyć sprawie całego Narodu polskiego”.
Symboliczny 11 listopada 1918 r. nie oznaczał końca wojny dla polskich żołnierzy. Tak na
wschodzie, jak i na zachodzie kraju nadal toczyły się walki, które miały zadecydować o przy-
szłych granicach odradzającej się ojczyzny. Gdy na wschodzie zaistniał konlikt polsko-ukra-
iński, 20 listopada 1918 r. dowództwo Armii Wschód objął gen. Rozwadowski, kierując przez
cztery miesiące walkami o Lwów i Małopolskę. Jednocześnie w Wielkopolsce domagający
się powrotu tych ziem do ojczyzny Polacy wzniecili 27 grudnia 1918 r. powstanie, którego
tymczasowym dowódcą został kpt. Stanisław Taczak. Potrzeba przejęcia dowództwa przez
bardziej doświadczonego żołnierza sprawiła, że 6 stycznia 1919 r. Dowbor-Muśnicki na wnio-
sek Naczelnej Rady Ludowej otrzymał nominację Naczelnika Państwa na głównodowodzące-
go wszystkich sił zbrojnych byłego zaboru pruskiego. Po objęciu swoich obowiązków zaczął
tworzenie Armii Wielkopolskiej, bazując na obowiązkowej służbie wojskowej. Popierał przy
tym ideę rozszerzenia powstania na Pomorze i późniejszą ofensywę Armii Wielkopolskiej
w kierunku Gdańska. W tym samym czasie Haller, który przez Karelię i Murmańsk dotarł
do Francji, objął 4 października 1918 r. dowództwo nad tworzącą się polską armią złożoną
z ochotników emigrantów, i polskich jeńców wojennych z armii państw centralnych. Utworzo-
na przez niego „Armia Błękitna” została uznana przez państwa Ententy za samodzielną armię
sojuszniczą. Liczebność tej walczącej z Niemcami na froncie zachodnim formacji osiągnęła
ostatecznie ponad 100 tys. żołnierzy. Po powrocie w 1919 r. do kraju hallerczycy brali udział
w walkach polsko-ukraińskich, a sam Haller przejmował Pomorze z rąk opuszczających je
Niemców. Każdy z nich odniósł sukces i każdy cieszył się zasłużonym szacunkiem. Rozkazem
Piłsudskiego z 2 lipca 1919 r. „Błękitna Armia” Hallera została wcielona do Wojska Polskiego,
a 28 sierpnia 1919 r. podobny los spotkał także Armię Wielkopolską. Decyzja o uniikacji ar-
mii była konsekwencją powstania Niepodległej Polski.
Z początkiem 1920 r. w rejonie Witebska bolszewicy skoncentrowali znaczne siły wojskowe,
wobec czego uprzedzając możliwy atak 25 kwietnia 1920 r. Piłsudski ruszył w kierunku Kijowa.
Początkowo nie napotkał większego oporu, lecz już w czerwcu Rosjanie podjęli kontrofensywę.
Michaił Tuchaczewski podkreślał, że „na zachodzie ważą się losy wszechświatowej rewolucji,
po trupie Polski wiedzie droga do ogólnego wszechświatowego pożaru”. Nie uświadamiając
sobie sowieckiego zagrożenia, Haller rozpoczętą przez Piłsudskiego wojnę na wschodzie okre-
ślił mianem „awanturniczej wyprawy, która może grozić Polsce utratą niepodległości”. Tym
niemniej w sytuacji zagrożenia kraju w lipcu został Generalnym Inspektorem Armii Ochotni-
czej, która do 20 sierpnia liczyła już blisko 165 tys. ochotników pod bronią. Pierwsze formacje
Armii Ochotniczej rekrutowały się w dużej mierze spośród harcerzy, na co z pewnością nie-
mały wpływ miał fakt, że na początku lipca gen. Haller objął jednocześnie dowództwo nad
harcerstwem polskim. Stojący w tym czasie na czele Sztabu Generalnego gen. Rozwadowski
już 22 lipca zwrócił się do strony sowieckiej z propozycją natychmiastowego zaprzestania dzia-
łań wojennych. Jednakże wobec odrzucenia tej oferty przez dowództwo sowieckie na początku
lipca sformułował na rozkaz Piłsudskiego podstawowe założenia bitwy warszawskiej. Plan ten
126
60278788.004.png
został zatwierdzony przez Naczelnego Wodza
i 14 sierpnia 1920 r. w „Odezwie do żołnierza
z powodu rozpoczęcia bitwy pod Warszawą”
Rozwadowski napisał: „Bitwa dziś rozpoczęta
pod Warszawą i Modlinem decydować będzie
o losach dalszych całej Polski. Albo rozbijemy
zupełnie dzicz bolszewicką i udaremnimy tym
samym zamach sowiecki na niepodległość Oj-
czyzny i byt Narodu, albo nowe jarzmo i cięż-
ka niedola czeka nas wszystkich bez wyjątku”.
Dowbor-Muśnicki w kampanii 1920 r. nie
walczył, bo choć 16 lipca zgłosił Naczelnemu
Wodzowi i Generalnemu Inspektorowi Armii
Ochotniczej gotowość wstąpienia do wielko-
polskich oddziałów ochotniczych jego ofer-
ta pozostała bez odpowiedzi (według relacji
Hallera prośba ta nie została mu doręczona).
W sierpniu Naczelny Wódz zaproponował mu
organizację frontu południowego, lecz nie ufa-
jąc powierzanym mu oddziałom ukraińskim,
Dowbor-Muśnicki zamiast tego ponowił proś-
bę o zgodę na wstąpienie do wielkopolskich
oddziałów ochotniczych.
Piłsudski, który jeszcze w 1922 r. potraił
pisać o Rozwadowskim „człowiek o wielkiej
wiedzy fachowej i żywej inteligencji” coraz częściej nie szczędził mu słów goryczy i nie-
sprawiedliwych ocen. Powodem takiej zmiany był fakt, że propaganda endecka przypisy-
wała zwycięstwo w bitwie warszawskiej właśnie Rozwadowskiemu – ówczesnemu szefo-
wi Sztabu Generalnego. W przededniu zamachu stanu Piłsudskiego, pisząc do prezydenta
18 kwietnia 1926 r. Rozwadowski stwierdził: „Nikt umniejszać nie może i nie chce zasług
bezsprzecznie bardzo wielkich Pana Marszałka Piłsudskiego jako ideowego współtwórcy
armii, a szczególnie jako Naczelnika Państwa czasu wojny”. Jednocześnie jednak nie wahał
się wypowiedzieć słów krytyki podkreślając, że działalność Piłsudskiego na stanowisku
szefa Sztabu Generalnego czasu pokoju „wykazała nawet według opinii najgorętszych zwo-
lenników zupełnie niezbicie, że wrodzone talenty nie wystarczyły bynajmniej dla dodatniej
pracy na tym wybitnie fachowym i specjalnie organizacyjno-technicznym stanowisku”.
Dowbor-Muśnicki przeszedł w stan spoczynku jeszcze w 1920 r., gdy więc sześć lat
później doszło do walki Piłsudskiego z legalnymi władzami mógł patrzeć na te wydarzenia
nieco z boku. Zupełnie inna była sytuacja Rozwadowskiego, który jeszcze w czasie prze-
silenia rządowego na początku maja 1926 r. wysuwany był jako jeden z kandydatów na
ministra spraw wojskowych. Ostatecznie tekę tę w gabinecie Wincentego Witosa objął gen.
Juliusz Tarnawa-Malczewski, lecz bezpośrednio po 12 maja prezydent Stanisław Wojcie-
chowski właśnie gen. Rozwadowskiego mianował naczelnym dowódcą obrony Warszawy.
W sytuacji, gdy działania zbrojne ograniczały się praktycznie do stolicy, oznaczało to na-
czelne dowództwo wojsk wiernych rządowi. Mimo mieszanych uczuć (bo wszak sam, po-
dobnie jak Piłsudski, potępiał nadmierne upartyjnienie) gen. Rozwadowski nie wahał się
Gen. Józef Haller (1873–1960)
127
60278788.005.png
stanąć po stronie legalnej władzy, a dążąc do
zakończenia konliktu w rozkazie z 13 maja
1926 r. „starać się dostać w swe ręce przy-
wódców ruchu nie oszczędzając ich życia”.
Po zakończeniu działań wojennych został
wraz z generałami Zagórskim, Malczewskim
i Jadźwińskim oskarżony o przestępstwa na-
tury kryminalnej i zamknięty w Wojskowym
Więzieniu Śledczym w Warszawie, a stam-
tąd przewieziony do Wilna. Mimo braku
jakichkolwiek dowodów przeciw niemu, na
rozkaz Piłsudskiego był więziony przez rok
z powodu „interesów wojska pierwszorzęd-
nej wagi”. W tym czasie rozpętano przeciw
niemu kampanię prasowych oskarżeń, a 30
kwietnia 1927 r. przeniesiono go do rezerwy.
Również gen. Haller potępił zamach dokona-
ny przez Piłsudskiego, co spowodowało, że
już 31 lipca 1926 r. został przeniesiony w stan
spoczynku. W drugiej połowie lat trzydzie-
stych był jednym z przywódców (obok Ig-
nacego Jana Paderewskiego, gen. Władysła-
wa Sikorskiego, Karola Popiela i Wojciecha
Korfantego) opozycyjnego wobec Sanacji
centroprawicowego Frontu Morges.
Osłabiony pobytem w więzieniu gen. Ta-
deusz Jordan Rozwadowski zmarł 18 października 1928 r., Dowbor-Muśnicki przeżył go
o blisko dekadę, odchodząc po dłuższej chorobie 26 października 1937 r. i tylko młodszy
od nich Haller de Hallenburg doczekał podeszłego wieku, umierając 4 czerwca 1960 r. na
obczyźnie. W swoich wspomnieniach gen. Dowbor-Muśnicki podkreślał: „Fach wojskowy,
prócz wiadomości teoretycznych, wymaga dużego doświadczenia, które drogo kosztuje.
Polska za moje doświadczenie wojenne nic nie zapłaciła, a tylko z niego skorzystała, choć
w zupełności nie wykorzystała”. Bez wątpienia to samo mogliby za nim powtórzyć dwaj
pozostali bohaterowie tego tekstu.
Bibliograia:
S. Aksamitek, Generał Józef Haller. Zarys biograii politycznej , Katowice 1989.
P. Bauer, Generał Józef Dowbor-Muśnicki 1867–1937 , Poznań 1988.
J. Dowbor-Muśnicki, Wspomnienia , Warszawa 2003.
J. Haller, Pamiętniki z wyborem dokumentów i zdjęć , Londyn 1964.
T. Kmiecik, Generał Tadeusz Jordan Rozwadowski (1866–1928). Pierwszy szef Sztabu
Generalnego Odrodzonego Wojska Polskiego , Warszawa 1998.
M. Patelski, Generał broni Tadeusz Jordan Rozwadowski. Żołnierz i dyplomata , War-
szawa 2002.
128
Gen. Tadeusz Rozwadowski (1866–1928)
60278788.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin