TP 2004 04 (491).pdf

(283 KB) Pobierz
JESIEŃ 2004
A.D. 2004 — A.M. 6133
Nr 4 91
SPIS TREŚCI
SPIS TREŚCI
Pastor Russell a Pielgrzymi 54
Wiersz i List 57
Pokój pożądany, Wojna Konieczna 58
Sprzeciw wobec Służby Wojskowej
z Powodów Sumienia 61
Okruchy z Przeszłooci 64
Małżeństwo w Kryzysie 64
Pytania Biblijne 66
Listy 68
In Memoriam 68
„A gdy [Baranek] otworzył siódmą pieczęć…” „Aleście przystąpili do gó-
ry Syon i do miasta Boga żywego, do Jeruzalemu Niebieskiego (…) Pa-
trzajcie, abyocie nie gardzili Tym, Który mówi (…): Jeszcze ja raz po-
ruszę nie tylko ziemią, ale i niebem (…) Przeto przyjmując Królestwo
nie chwiejące się, miejmy łaskę, przez którą służmy przyjemnie Bogu
z bojaźnią i uczciwością.” „… Chrystus przyszedłszy Najwyższy Kapłan
(…) Przez większy i doskonalszy przybytek, (…) Znalazłszy wieczne od-
kupienie.” – Obj. 8:1; Żyd. 12:22, 25, 26, 28; 9:11, 12.
911454904.012.png 911454904.013.png 911454904.014.png 911454904.015.png 911454904.001.png 911454904.002.png 911454904.003.png 911454904.004.png
 
Pastor Russell a Pielgrzymi
O BECNIE ŻYJEMY w końcu Wieku Ewangelii
bardziej niż jakiejkolwiek innej osoby. Stoję przy ka-
tafalku tego, który był mi bratem i przyjacielem, bo-
wiem wyświadczył mi więcej dobra niż wszyscy in-
ni ludzie, którzy kiedykolwiek weszli ze mną w kon-
takt. Stoję przy katafalku tego, którego miłowałem
bardziej niż jakąkolwiek inną istotę ludzką. Stoję
przy katafalku tego, co do którego mam zapewnienie
wiary, iż jest obecnie w chwale z naszym Cudow-
nym Panem i Zbawicielem Jezusem Chrystusem. Za-
tem łatwo można zrozumieć, iż trudno jest kontrolo-
wać swoje uczucia w takich okolicznościach.
OFICJALNY ZWIĄZEK Z PIELGRZYMAMI
Poproszono mnie, bym mówił o związku Pastora
Russella z pielgrzymami. Miał on z nimi dwa związ-
ki – związek oficjalny oraz osobisty. Jego oficjalny
związek z pielgrzymami można zrozumieć, kiedy
dostrzeżemy urząd, na który upodobało się Panu
go powołać, tj . urząd szczególnego przewodu do
podawania „pokarmu na czasie”, jak również zarzą-
dzania i kierowania pracą domowników wiary.
A zatem pielgrzymi byli z nim związani jako współ-
słudzy tego samego Boga. Dlatego też jako przed-
stawiciele Boga, a także w pewnym sensie przedsta-
wiciele br. Russella podróżowali oni po całym świe-
cie głosząc „dobrą nowinę”. Tak samo jak Mojże-
szowi zostało danych jako jego współpracowników
siedemdziesięciu, którym Bóg udzielił ducha, ja-
kim uprzednio przyoblekł Mojżesza, bowiem było
zbyt wiele pracy, by Mojżesz mógł sam ją wykonać,
tak upodobało się naszemu Niebiańskiemu Ojcu
dać temu oddanemu słudze siedemdziesięciu piel-
grzymów jako współpracowników, by pomagali
mu w pracy udzielania pokarmu całemu Kościoło-
wi, gdyż praca ta była zbyt wielka, by sam mógł on
ją wykonać. Dlatego też pielgrzymi mieli nieść część
ciężaru i trudu, jaki należał do niego. A zatem
w pewnym sensie oni go reprezentują. Pisząc do
nich czasami przypominał im, iż z lubością myślał
i mówił o nich jako osobach będących w pewnym
sensie jego przedstawicielami, chociaż uznawał ich
za przede wszystkim przedstawicieli Pana.
A zatem to ten urząd dał mu bliski i kierowniczy
związek z pielgrzymami. Był on niebywale prede-
stynowany przez naturę, przez łaskę oraz przez do-
świadczenie do tego, by wypełnić wymagania tego
miejsca. Miał umysł olbrzyma o cudownych wła-
dzach postrzegania, niezwykłą pamięć oraz jasne,
głębokie oraz precyzyjne zdolności rozumowania
połączone z wyjątkową znajomością ludzkiej natu-
ry oraz taktowną agresywnością. Dało mu to wiel-
kie zdolności kierownicze, co oczywiście czyniło go
niezmiernie sposobnym do tego, by kierować pra-
cą pielgrzymów. Nasz Niebiański Ojciec obdarzył
go naturalnym usposobieniem, zwłaszcza w zdol-
w jego dwóch pierwszych okresach – Parauzji
oraz Epifanii, a na nasze życie wpływ wywarła służ-
ba jego dwóch członków gwiezdnych, Pastora Char-
lesa T. Russella oraz Pastora Paula S. L. Johnsona. Po-
słaniec Parauzji br. Russell przeszedł poza wtórą zasło-
nę 31 października 1916 r., a Posłaniec Epifanii br.
Johnson został uwielbiony 22 października 1950 r. Po-
niższa mowa była hołdem złożonym br. Russell’owi
przez br. Johnsona i została wygłoszona podczas usłu-
gi pogrzebowej br. Russella. Przedstawia ona oficjal-
ne oraz osobiste związki, jakie br. Russell miał z piel-
grzymami w sposób, który pomoże nam zachować
jego życie i służbę jako drogie wspomnienie. Dzięku-
jemy naszemu Niebiańskiemu Ojcu oraz naszemu
Panu Jezusowi za to, iż zapewnili tych dwóch posłań-
ców w końcu Wieku oraz za błogosławieństwa, jakie
otrzymaliśmy z ich wiernej służby. Z wyjątkiem kilku
drobnych zmian w stylu oraz paru innych poprawek
dokonanych dla jasności poniższy artykuł jest pre-
zentowany tak jak został pierwotnie opublikowany
(Przedruki Strażnicy Z6006-08).
W tej chwili stoję przy katafalku tego, którego od
czasów apostoła Pawła Bóg używał w Swojej służbie
PL ISSN 0239–4480
Czasopismo wydawane 4 razy rocznie (Zima, Wiosna, Lato, Jesień)
przez
ŚWIECKI RUCH MISYJNY „EPIFANIA”
Redaktor
Ralph M. Herzig, Chester Springs, Pa. 19425–2700, USA.
Redaktor odpowiedzialny w Polsce
Piotr Woźnicki
ul. Zdobywców Kosmosu 17
05–100 Nowy Dwór Mazowiecki.
Roczna subskrypcja
15 zł
Inne publikacje:
Sztandar Biblijny i Zwiastun Chrystusowego Królestwa
Edycje obcojęzyczne
angielska, duńska, francuska, niemiecka, portugalska, tamilska,
malajalam, kannada, ukraińska
Czasopismo wolne od wpływu jakichkolwiek wyznań, partii, organiza-
cji i wierzeń ludzkich, związane jest z Bogiem w takim stopniu, w ja-
kim rozumie Jego Słowo. Jest ono wydawane:
• w obronie Prawdy paruzyjnej, udzielonej przez Pana za pośred-
nictwem „onego Sługi”, jako podstawy wszelkiego dalszego rozwoju
Prawdy;
• w obronie zarządzeń, statutu i testamentu również danych przez
Pana za pośrednictwem „onego Sługi”;
• w celu przedstawiania oraz bronienia rozwijającej się Prawdy epi-
faniczno–bazylejskiej, będącej pokarmem na czasie dla ludu Pana, zgod-
nie z Jego wolą.
Wszelkie wpłaty na wydawnictwo prosimy dokonywać na rachunek
bieżący: Świecki Ruch Misyjny „Epifania”, Zarząd Główny, PKO BP
Nowy Dwór Mazowiecki Nr 18 1020 1026 0000 1802 0014 8916.
Teraźniejsza Prawda będzie również wysyłana bezpłatnie tym człon-
kom Ruchu, którzy o to poproszą.
911454904.005.png 911454904.006.png
J ESIEŃ 2004 • 55
nościach religijnych, jakie posiadali bardzo nielicz-
ni z upadłej rasy ludzkiej. Dzięki starannemu
kształtowaniu pod wpływem ducha świętego te
naturalne zdolności zostały rozwinięte do bardzo
niezwykłego stopnia w charakter, który posiadał
i łączył wszystkie zalety konieczne do wypełnia-
nia obowiązków, zadań i przywilejów jego oficjal-
nego związku z pielgrzymami.
Jego doświadczenie jako pielgrzyma przystoso-
wywało go tym lepiej do tego, by sprawować odpo-
wiednio i pożytecznie te funkcje tej części jego urzę-
du. Tak więc jego oficjalny związek z pielgrzymami
polegał na kierowaniu ich pracą. Było wolą Bożą, by
był on ludzkim narzędziem, którego Bóg używał do
wyboru pielgrzymów. W wyborze tych sług nie prze-
jawiał on żadnej przypadkowości ani stronniczości.
Jego wola była w pełni poddana woli Ojca co do te-
go jak powinien być przeprowadzany ich wybór.
Poddawał on pielgrzymów trzem testom wymaga-
nym przez Słowo Boże jako właściwe, by stosować je
w odniesieniu do publicznych sług Boga. Przede
wszystkim wymagał on od nich, by oprócz pełnego
poświecenia, posiadali oni duży stopień miłującej
gorliwości, głęboką pokorę, przykładną cichość oraz
dokładną znajomość Słowa Bożego. Wymagał także,
by posiadali w dużej mierze talenty potrzebne do
nauczania i głoszenia Słowa Bożego w sposób przej-
rzysty, zadowalający i ujmujący serca reagujące na
prawdę. Jako ostatni test wymagał, by ich opatrzno-
ściowa sytuacja umożliwiała im zgodnie ze Słowem
objęcie obowiązków, zadań i przywilejów służby
pielgrzymskiej. Kiedy te trzy rzeczy znajdowały się
w jakiejś jednostce, br. Russell z wielką radością czy-
nił ustalenia, by mogła ona mieć udział w służbie
pielgrzymskiej. Jego metody wybierania pielgrzy-
mów były zupełnie wyjątkowe, np. niepostrzeżenie
słuchał on brata, którego nie znał, jak wyjaśnia wy-
kres Boskiego Planu Wieków kilku przyjaciołom.
Wyjaśnienia podane przez tego brata były tak kla-
rowne, iż pytał kim ów brat jest. Dowiedziawszy się
jego imienia i nazwiska rozpoczynał on z nim kore-
spondencję zapraszając go do wstąpienia do służby
pielgrzymskiej. Ci, którzy mieli otrzymać przywilej
tego urzędu byli poddawani przez niego pewnym te-
stom, które miały zademonstrować posiadanie lub
brak cichości, pokory, gorliwości, przejrzystości
w przedstawianiu Prawdy oraz dużej miary miłości
i samokontroli.
Jego instrukcje dla pielgrzymów były bardzo pro-
ste. Uważał on, iż nieliczne instrukcje są lepsze niż
liczne. Pewnego razu pielgrzym wyruszający w dro-
gę zapytał go: „Bracie, czy masz dla mnie jakieś in-
strukcje, słowa zachęty lub przestrogi, które okażą
się pomocne dla mnie w służbie? Jego odpowiedzią
było: „Nie, bracie” A potem pomyślawszy chwilę po-
wiedział: „Tak bracie, mam. Bądź pełen miłującej gor-
Jego postępowanie cechowało się
zupełnym zanurzeniem swojej woli
w woli Pana oraz staraniem się
o poznanie woli Pana w odniesieniu
do każdego pielgrzyma po to,
by mógł on udzielić mu tym lepszej
pomocy w dobrym dziele.
liwości oraz głębokiej pokory, a wszystko będzie do-
brze”. Miał on zwyczaj mówić: Jeśli jesteś w jakiejś
trudności lub jeśli masz problem, którego nie możesz
rozwiązać, pamiętaj, iż u mnie zawsze znajdziesz
otwarte ucho i pomocną dłoń”.
Pozwalał pielgrzymom na tyle wolności, na ile
pozwalało dobro sprawy oraz ich własne dobro. Po-
zwalał im wybierać swoje własne tematy oraz ko-
rzystać ze swojego własnego sposobu przedstawia-
nia tego przesłania, gdyż nie chciał ingerować w ich
indywidualność wierząc, iż Pan ma kierownictwo
w odniesieniu do każdego z nich. Wprowadzano
tylko takie ograniczenia, które były konieczne dla
pożytku sprawy i jej uczestników. Kiedykolwiek
zachodziła potrzeba skorygowania, było ono udzie-
lane w niezwykle słodkiej formie. Jeden z pielgrzy-
mów zbyt często prosił o przerwy w podróżach
twierdząc, iż potrzebuje więcej czasu na badanie.
Brat Russell czując, iż brat ten powinien mieć wię-
cej gorliwości, zasugerował mu, by zrobił sobie rok
przerwy od służby pielgrzymskiej na studiowanie.
Brat ten pojmując, co Pastor miał na myśli, natych-
miast oświadczył: „Bracie to byłaby strata zbyt du-
żej ilości czasu. Pojadę od razu”.
On zawsze wyczekiwał sposobności dodania
komuś zachęty, a żaden pielgrzym nie odszedł od
niego bez doznania zachęty, jeśli znajdował się
w stanie serca i umysłu, w którym dodanie mu
otuchy było możliwe. Kiedy potrzebne było skory-
gowanie, było ono udzielane z największym tak-
tem i wyrozumiałością przy wzięciu pod uwagę
dobrych intencji winowajcy. Kiedykolwiek br.
Russell miał do dokonania zmiany, do przyzna-
nia awanse lub degradacje w służbie, nie były one
dokonywane z powodów osobistych, lecz z powo-
du zasad zawartych w Słowie Niebiańskiego Ojca.
Jego postępowanie cechowało się zupełnym za-
nurzeniem swojej woli w woli Pana oraz stara-
niem się o poznanie woli Pana w odniesieniu do
każdego pielgrzyma po to, by mógł on udzielić
mu tym lepszej pomocy w dobrym dziele.
911454904.007.png
56 • T ERA ź NIEJSZA P RAWDA I Z WIASTUN C HRYSTUSOWEJ E PIFANII
Kiedykolwiek czyniono ustalenia dotyczące od-
sunięcia od służby, czynione było to w najbardziej
taktowny i cichy sposób, by inni nie musieli wie-
dzieć z jakiego powodu tak się stało, ani dany piel-
grzym nie musiał doznawać niepotrzebnego bólu.
Taka osoba była w bardzo łagodny i miłujący sposób
zapraszana do wejścia na inne pole działalności na
chwałę Boga i dla swego własnego pożytku.
Jego postawa względem pracy pielgrzymów by-
ła pełna zachęty dla nich. Jego przykład wiernej
służby był dla nich jedną z największych posług.
Wpływało to na nich na wiele sposobów nawet to-
nem i gestem. Niewątpliwie pielgrzymi będą z ra-
dością wspominali myśl o tym, iż tak jak jego
pierwszą pracą żniwa, tak samo jego ostatnią pra-
cą żniwa była praca pielgrzymska.
OSOBISTY ZWIĄZEK Z PIELGRZYMAMI
Nie mamy myśleć, iż jego związek z pielgrzymami
był jedynie oficjalny, lecz były także inne aspekty
jego relacji z nimi. Był on osobą przystępną. Był on
osobą wzbudzającą miłość i zważającą na potrzeby
innych, która zawsze wzbudzała zaufanie. Oprócz
oficjalnego związku utrzymywał on wielostronny
osobisty związek z pielgrzymami. Po pierwsze był
on dla nich jak prawdziwy ojciec. Nie posiadając
cielesnych dzieci został przez Pana pobłogosławio-
ny zrodzeniem poprzez Prawdę wielu duchowych
dzieci, dokładnie tak jak powiedział apostoł Paweł,
że uczynił w przypadku wielu. Brat Russell wpro-
wadził wielu do rodziny Pana, a wśród nich sporą
liczbę pielgrzymów. Jeden z pielgrzymów ostatnio
zauważył: „Nigdy nie miałem świadomości posia-
dania ojca dopóki nie przystąpiłem do służby piel-
grzymskiej i nie wszedłem w bezpośredni kontakt
z bratem Russellem”.
Był on dla pielgrzymów nie tylko ojcem, ale tak-
że starszym bratem zawsze gotowym do tego, by
stać z nimi ramię w ramię. Dlatego też nie darzono
go wyłącznie takim uczuciem jakie ludzie powinni
mieć dla ojca. Jako starszy brat wzbudzał on w piel-
grzymach ufność do siebie połączoną z szacunkiem
dla jego osoby. Ponadto był prawdziwym przyja-
cielem. Nie był zmienny w swoich przyjaźniach, nie
zostawało się jego przyjacielem jednego dnia, po to
by zostać odrzuconym następnego dnia. Był on wier-
ny wobec swoich przyjaciół lojalnością opartą na
dobrym Słowie Bożym. Każdy pielgrzym dostrzegał
to, iż może polegać na przyjaźni tego umiłowanego
sługi. Był on serdecznym towarzyszem.
Nasz drogi brat Sturgeon opowiedział nam chwi-
lę temu jak okazywał on braterstwo do swojej ostat-
niej chwili. Był także bardzo współczującym pocie-
szycielem. Każdy szukający pociechy, znajdujący się
w utrapieniu, a zwłaszcza w utrapieniu duchowym,
znajdował w nim uważnego słuchacza, współczują-
ce serce, pocieszające słowo oraz zachęcającą myśl.
Z natury był on obficie obdarzony współczuciem
i łaska ta rozwinęła się bardziej niż większość jego in-
nych zalet. Umożliwiło to mu wejście w uczucia tak
wielu, kiedy przychodzili do niego z rzeczami, któ-
re dotkliwie ich przygniatały. Uczyniło to z niego
współczującego pocieszyciela.
Ponadto ten dobry sługa Boży był optymistą
życzliwym dla innych ludzi. On zawsze nadawał
wszystkiemu najlepszą interpretację. Uważał, iż
każdy posiada dobre intencje. Jego pragnieniem
i spodziewaniem było, by ci jego umiłowani współ-
pracownicy mogli mieć chwalebne wejście do bło-
gosławionego Królestwa, do którego jesteśmy pew-
ni, iż wszedł ten, który został nazwany przez Pana
nie tylko „Mądrym”, ale także „wiernym”. Był on
radosnym pomocnikiem. Nic nie sprawiało mu
większej przyjemności niż służenie innym. Usta-
wicznie myślał i planował jak może pomóc poprzez
radę, przykład i uczynki. Każda osoba o właści-
wym usposobieniu, która wchodziła w kontakt
z nim czuła się pokrzepiona i zachęcona. On za-
wsze myślał nie o sobie samym, lecz o innych. Dla-
tego jego śmierć była tak chwalebna. Był on zdania,
iż prawdopodobnie odejdzie jako męczennik.
W wielu aspektach jego śmierć była bardziej chwa-
lebna niż śmierć męczennika, bowiem dostąpił te-
go przywileju, by duża miara jego życia nie zosta-
ła mu zabrana przemocą, lecz by każdy gram jego
siły został zużyty w służbie, bowiem zmarł on pod-
czas służby. Taka śmierć była dla niego najlepsza.
Bóg zdecyduje jaki rodzaj śmierci jest dla każdego
najlepszy.
[Zwracając się do szczątków mówca powiedział:
O sługo Pana w proroczym typie Bóg nazwał ciebie
Eldadem, umiłowanym Boga. Umiłowanym Boga
byłeś w ciele, jesteś teraz w duchu i będziesz na całą
wieczność. Byłeś także umiłowanym ludu Bożego, je-
steś nim teraz i na zawsze będziesz. Dlatego nazywa-
my cię Ameldadem, Umiłowanym ludu Bożego.]
Nie możemy już modlić się za naszym bratem
tak jak to czyniliśmy każdego dnia „Boże błogo-
sław naszego umiłowanego Pastora”. Jednakże,
umiłowani, możemy modlić się w odniesieniu do
niego, by Bóg błogosławił jego pamięć. On nie po-
trzebuje już naszych modlitw, lecz, umiłowani, nie
pozostawiajmy pustego miejsca w naszych modli-
twach w miejscu, gdzie zwykliśmy się modlić „Bo-
że błogosław naszego umiłowanego Pastora”. Mó-
dlmy się w tym miejscu „Boże błogosław pamięć
naszego umiłowanego Brata Russella.” Kto spo-
śród nas przyłączy się do mówcy w postanowieniu,
by codziennie modlić się w odniesieniu do niego,
Boże błogosław pamięć naszego umiłowanego bra-
ta? O, niech Izrael Boży wszędzie modli się co-
dziennie Boże błogosław jego pamięć!
J ESIEŃ 2004 • 57
Podczas podróży brata Russella po Europie w 1912 roku zbór w Dreźnie w Niemczech przedstawił mu następujący wiersz.
Odczytany głośno w ich ojczystym języku niemieckim, wycisnął łzy z oczu tych, którzy go rozumieli. Później brat Russell
otrzymał egzemplarz w języku angielskim i opublikował go w Strażnicy [Przedruki Strażnicy Z5110 ] .
Dziecię Boże, czekaj cierpliwie i spokojnie, choć twa ścieżka coraz bardziej stroma
Oddane opiece Tego, którego łaska zachowała cię dotąd
I choć noc ucisku zbliża się z chmurami czarnymi i gęstymi
Naśladuj wiernie Baranka, jutro będzie jasne!
Dziecię Boże, odpoczywaj bez bojaźni w Tym, którego ramię pewnie cię trzyma
Możesz Mu ufać jak dziecko, bo jesteś Jego własnością
I choć noc byłaby długa, jesteś Jego dzieckiem, nie bądź przerażony
Ufny w Jego Słowo, gdyż ono głosi światło poranka.
Dziecię Boże, czy on polecił rozesłać cię po całym świecie?
Poczujesz, o tak, to pewne, jak On w swej miłości podtrzymuje
Głoś na północy, południu, wschodzie i zachodzie Królestwo już widoczne
i gromadź się z resztkami dzieci światłości
Dziecię Boże, posuwaj się na swej drodze, jak gwiazda
A gdy twa prośba wznosi się do nieba, pamiętaj o nas
Z tobą, polegając na Jego mocy przychodzimy przed jego oblicze
Żaden strach nie może nas gnębić w nocy, którą zmierzamy do światła.
WZRUSZAJĄCY LIST Z PRZESZŁOŚCI
Poniższy list został napisany przez brata Johnsona
do jego żony, siostry Emily Johnson, podczas jego
wyjazdu w celach służby. Pokazuje on czułą miłość
i ocenę jaką miał dla swojej drogiej żony.
CHICAGO ILLINOIS
14 maja 1922 r.
lowatskiego była dziś na zebraniu popołudniowym
i wieczornym. Pierwszego dnia zatrzymałem się w ho-
telu audytorium, ale wczoraj zgodnie z postanowie-
niem zboru przeniosłem się do hotelu naprzeciwko sa-
li konwencyjnej. Był około 26 budynków na północny
zachód od audytorium. Cieszyłem się, że jestem bliżej
sali konwencyjnej, choć ten drugi hotel był lepszy ze
względu na stację radiową. Chciałbym, żebyś mogła
być na konwencji, gdyby to było możliwe. Ale tak się
cieszę, że mogę polegać na mojej małej Emily, że pozo-
stanie i zajmuje się wszystkim. Pan to liczy, jeśli jest czy-
nione w wierze, nadziei, miłości i posłuszeństwie tak sa-
mo jak udział w walkach po stronie wojowników.
Niech Bóg cię błogosławi za twą dobroć w tym wzglę-
dzie. Dziękuję ci za informację o ilości poczty, jaka na-
deszła. Myślę, że mam dobrego stenotypistę, niejakie-
go brata Christa ze zboru w Milwaukee. Kilka lat temu
potrafił pisać 60 słów na minutę, ale trochę wyszedł
z wprawy. Odświeży swoje umiejętności i jeśli Mary
nie wróci, prawdopodobnie poślę po niego.
Ufam, że czujesz się lepiej. Tęsknię za tobą. Sy-
piam lepiej z tobą niż bez ciebie. Moja mała Emily do-
brze się mną opiekuje. Doceniam to. Kocham cię.
Przesyłam ci dużo miłości i całusów. Niech Bóg cię
błogosławi.
Moja droga żono Emily,
Twój list przeczytałem w sobotę rano i bardzo oceniłem.
To było takie przyjemne uczucie, że przypomniało mi
się wiele dobrych listów ze starych dobrych czasów.
Dziękuję za niego. Nie napisałem rano, bo pomyślałem,
że poczekam i opiszę popołudniowy wykład publicz-
ny. O 13.15 zaczął padać mocny deszcz i nie przestał aż
po trzeciej. Wiesz oczywiście, co to zrobiło z frekwen-
cją. Były obecne tylko 264 osoby. Zostawiono trzydzie-
ści osiem wizytówek. Zainteresowanie było po prostu
znakomite. Byli moi dwaj przyrodni bracia i żona jed-
nego z nich. Rozmawiałem z nimi około pół godziny.
Wdowa po Meyerze powiedziała im, że przyjeżdżam,
ale sama nie przyszła. Ani moja macocha i przyrodnia
siostra. Konwencja była udana. Było obecnych około 40
osób, a zainteresowanie było głębokie i prawdziwe.
Brat Jolly przemówił dwa razy, brat Holowatsky raz i ja
dwa razy oprócz zebrania publicznego. Wiele osób py-
tało o ciebie i przesyłało ci swą miłość. Żona brata Ho-
Twój kochający mąż Paul
911454904.008.png 911454904.009.png 911454904.010.png 911454904.011.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin