Adam 2-01.pdf

(2547 KB) Pobierz
152840940 UNPDF
2 ' 2 0 0 1
N r 2 ( 3 1 )
INDEKS 343781
ISSN 1425-4557
C e n a 6 z ∏
( w t y m 7 % V A T )
152840940.007.png 152840940.008.png 152840940.009.png 152840940.010.png 152840940.001.png
Pomakowie sà grupà
etnicznà zamieszkujà-
cà brzegi rzeki Strumy
w Bu∏garii. W odró˝-
nieniu od s∏owiaƒskich
Bu∏garów, prawos∏aw-
nych, sà muzu∏mana-
mi. Mia∏em okazj´
uczestniczyç w po-
mackim weselu. Oczy-
wiÊcie, znajàc mnie,
nie straci∏em okazji.
Pan m∏ody by∏
w pe∏nym tego s∏owa
znaczeniu m∏ody: 17
lat. Muzu∏manie w ta-
kim wieku cz´sto ju˝
si´ ˝enià. Przewa˝ali
m´˝czyêni, bardzo mili
i gadatliwi, szczególnie
bracia m∏odego. Wie-
dzia∏em, ˝e jako wy-
znawcy islamu muszà
byç obrzezani, i to
mnie rajcowa∏o najbar-
dziej, g∏ównie dlatego,
˝e znajomy Bu∏gar mó-
wi∏ mi o ich pot´˝nych,
mi´sistych ˝o∏´dziach.
UroczystoÊci trwa∏y do rana. Zosta∏em na drugi dzieƒ i nie
˝a∏owa∏em.
Podczas obiadu ciàgle patrzy∏em na m∏odego. Zauwa˝y∏
to od razu i uÊmiecha∏ si´ ciàgle. Wieczorem wybra∏em si´
na spacer po ∏àce nad Strumà, niby to podziwiaç krajo-
braz. W pewnym momencie zobaczy∏em idàcego za mnà
Mitk´ (tak mia∏ na imi´). Zaczeka∏em na niego i nasze
spojrzenia spotka∏y si´. Oczy mia∏ czarne, olbrzymie
i dziwnie smutne. Bez s∏owa musnà∏em jego mi´siste war-
gi. Podnieci∏ si´ ogromnie i zaczà∏ zapychaç w moje usta
g∏´boko swój j´zyk. By∏ to ognisty poca∏unek, d∏ugi i na-
mi´tny. Skierowa∏em d∏oƒ mi´dzy jego nogi. Przez spodnie
– szarawary – namaca∏em grubego, pulsujàcego z ˝àdzy
kutasa. Szybko pozby∏ si´ spodni. Moim oczom ukaza∏ si´
gruby, ciemnobràzowy koƒ z nienaturalnie olbrzymià, ob-
rzezanà ˝o∏´dzià. By∏a niesamowicie sucha, a naskórek,
który jà pokrywa∏, jakby stwardnia∏y. Rowek oddzielajàcy
jà od kutasa by∏ nieproporcjonalnie du˝y.
Zaczà∏em lizaç otworek. By∏ du˝y i rozwiera∏ si´ pokaê-
nie. PomyÊla∏em, ˝e przy takiej Êrednicy ch∏opak musi laç
bardzo grubym strumieniem. Chuj stercza∏ jak maszt,
a Mitka zaczà∏ pracowaç swoimi mi´Êniami dupy, abym go
poch∏ania∏. Wchodzi∏ z oporem, ale poza ∏bem przyj´cie
trzonu okaza∏o si´ zupe∏nie niemo˝liwe. Kaza∏em mu po∏o-
˝yç si´ w g´stej trawie na plecach, co zaraz uczyni∏.
Przedtem pozbyliÊmy si´ ubraƒ. Dwaj jak Bóg stworzy∏ fa-
ceci, zacz´liÊmy zabaw´.
Mitko mia∏ szeroko roz∏o˝one nogi, a wory z pi´knymi,
okaza∏ymi morelami dodawa∏y uroku m´skoÊci, kontrastu-
jàc z ch∏opi´coÊcià twarzy. Usiad∏em okrakiem na pycie –
∏eb wchodzi∏ z oporami, lecz systematycznie i precyzyjnie.
Wjeba∏em si´ na niego a˝ do nasady. Teraz Mitko zaczà∏
ruszaç dupskiem. W koƒcu przyspieszy∏, aby po chwili
WESELE U POMAKÓW
przejÊç do koƒskiego galopu. MyÊla∏em, ˝e tryÊnie, gdy˝
odczuwa∏em silne skurcze w dupsku. Niestety, a mo˝e na
szcz´Êcie, nie wystrzeli∏. Dupczy∏ nadal, zwalniajàc nieco
ruchy. Poczu∏em przejmujàcy ból szcz´Êcia. To Mitko,
oprócz pyty, wpierdoli∏ w mój otwór dwa wskazujàce pal-
ce ràk, aby jeszcze mocniej rozciàgnàç ju˝ i tak rozjebanà
dziur´. Wali∏ teraz chujem i palcami równoczeÊnie. Nie
mog∏em wytrzymaç, ale chcia∏em tego.
Po godzinnej jeêdzie byliÊmy spoceni i lepcy od s∏one-
go potu. Poprosi∏em go, by wyszed∏. Zrobi∏ to szybko. Naj-
pierw palce, a póêniej olbrzymi zaganiacz opuÊci∏y mojà
dziur´. Mitko przyglàda∏ si´ tej dziurze z zainteresowa-
niem, g∏aska∏, rozszerza∏ obwódk´, a˝ wreszcie wpakowa∏
tam swój szorstki, d∏ugi j´zor. Pierdolenie jezorem by∏o
niesamowite. Krzycza∏em jak dziki, a on wszed∏ na niesa-
mowità g∏´bokoÊç. Ciàgle powtarza∏: „˚eby moja bu∏ka
[bu∏g. panna m∏oda] mia∏a takà dziur´!“
Nagle przesta∏. Ujà∏ d∏oƒmi moje wiszàce wory. D∏ugo
wa˝y∏ je i mierzy∏ d∏oƒmi. Mój chuj nie wytrzyma∏ i eksplo-
dowa∏ na traw´. Mitko chwyci∏ swego konia obiema d∏oƒ-
mi i zaczà∏ niemi∏osiernie szybko waliç. Ustawi∏em si´ tak,
aby wytrysk by∏ na mojà twarz. Nagle pot´˝ny wystrza∏
bia∏ej i g´stej spermy, póêniej drugi, trzeci, piàty. Moja
twarz i piersi tonà w morzu g´stego, pachnàcego nasienia.
Czekam a˝ nabierze wodnistej konsystencji i rozcieram po
ca∏ym ciele. Pachn´ Pomakiem.
Mitko przyglàda mi si´ jak dziecko. Jego pot´˝na ˝o∏àdê
nie traci na wielkoÊci. Odlewa si´ w traw´ grubym stru-
mieniem moczu, który rozpryskuje si´ na wielkà odle-
g∏oÊç. K∏adzie si´ ko∏o mnie, ca∏ujemy i li˝emy swe cia∏a.
Na niebie Êwiecà ju˝ gwiazdy.
B. Marek
11
152840940.002.png 152840940.003.png
Toaleta.
Zwyk∏a, ma∏a klitka – taka, jakich wiele
w gierkowskich blokach. Na klozecie siedzi
m∏ody ch∏opak – na oko siedemnasto-,
osiemnastolatek. Spodnie i slipy spuszczo-
ne do kostek, nogi roz∏o˝one szeroko. R´-
kà dra˝ni od paru chwil swojego nabrzmia-
∏ego kutasa. Ryt-
micznym, posu-
wistym ruchem
Êciàga napletek:
góra, dó∏, góra,
dó∏, góra... –
czub wy∏ania si´
spod skórki i na
powrót chowa.
Jest ca∏y mokry
od Êluzu i ciem-
noczerwony, nie-
mal wiÊniowy.
B∏yszczàca ga∏ka
na∏ogowego ko-
niobija. Gostek
odchyli∏ do ty∏u
g∏ow´, przy-
mknà∏ oczy.
Przyspiesza ruchy r´kà – stajà si´ mocniej-
sze i gwa∏towniejsze. Niedu˝e jajeczka
w obcis∏ym worku podrygujà miarowo,
zgodnie z szybkimi ruchami d∏oni po trzo-
nie twardziela. Trwa to niezbyt d∏ugo – po
chwili ch∏opca ogarnia fala rozkoszy, bierze
go we w∏adanie i rozrywa mu usta w bez-
g∏oÊnym krzyku. St´kni´cie. Z chuja pryska
pierwsza porcja m∏odzieƒczej spermy i là-
duje na drzwiach kibla. Kolejne chlapià na
kafelki na pod∏odze, spuszczone do kostek
gacie i d˝insy, na desk´ klozetowà... Po
wszystkim ch∏opaczek bierze troch´ papie-
ru toaletowego i wyciera mokre plamy na
kafelkach oraz pod∏u˝ny strumyczek nasie-
nia sp∏ywajàcy po drzwiach.
Pokój
w akademiku
politechniki.
Sobota wieczór. Przed komputerem siedzi
studenciak, jest w samych slipach, w kroku
pot´˝ny namiot – pa∏ka napiera na obcis∏y
materia∏ gaci. Na samym szczycie namiotu
widaç mokrà plamk´ – podjarany kutas wy-
rzuca z siebie kolejne porcje poÊlizgowej
Êlinki, która wsiàka w bia∏à bawe∏n´. Gostek
chce si´ wyluzowaç: kl´czy nago na ∏ó˝ku,
w r´kach trzyma zwini´tà poduszk´.
W sam Êrodek tego pierzastego naleÊnika
wpycha sterczàcego fiuta i mocnymi ru-
chami bioder wpieprza go do samej nasa-
dy wa∏a. Âciska mocniej poduch´ i zaczy-
na ostre ruchaƒsko. Jest napalony, podja-
rany obrazem, jaki widzia∏ w ma∏ym sklepie
w zapad∏ej wiosce: m∏odziutki sprzedawca,
pi´kny, subtelny i prymitywny zarazem,
prosty i prostacki w wiejski sposób, szero-
ka klata rustykalnego Apollina, w obcis∏ych
d˝insach z wydatnà gulà w kroku, namio-
tem kryjàcym wór, jajca i parów´, samcze
klejnoty buzujàce niewystrzelonà spermà.
W wyobraêni widzia∏ sprzedawc´, jak wje˝-
d˝a mu do ust twardym kutasem i posuwa
w gard∏o – szybko i brutalnie, a˝ do orga-
zmu. To tylko fantazja... ech, ˝ycie! Ch∏opa-
czek nachyli∏ si´, by podnieÊç z pod∏ogi
d∏ugopis, który wypad∏ mu z r´ki. Wypià∏
przy tym dup´ – kràg∏e kule j´drnych po-
Êladków, j´drnych i mi´sistych, gotowych
na przyj´cie mocnych sztosów l´dêwi je-
baki. Teraz, w hotelu, nasz bohater kl´czy
na ∏ó˝ku i pierdoli poduch´. Ale oczami wy-
obraêni widzi przed sobà spr´˝ynujàce po-
Êladki i swojego kutasa wje˝d˝ajàcego
w goràcà dziur´ wiejskiego ch∏optysia.
Rozprawicza go, rozpycha ciasny kana∏,
nadziewa si´ bolcem na samcze mi´cho.
G∏oÊny j´k rozkoszy, jeszcze kilka spazma-
tycznych ruchów dupà i... koniec. Pada na
surfuje po Internecie. Ca∏y akademik jest
okablowany i ka˝dy mo˝e mieç za dodatko-
wà op∏atà dost´p do Sieci. Jest sam, jego
kolega pojecha∏ na weekend w odwiedziny
do rodziców – trzeba to wykorzystaç i po-
buszowaç troch´ po gejowskich stronach!
Najpierw przeglàd ulubionych galerii: dzie-
siàtki dup, wielkich gnatów, rzeêbionych
klat, ospermionych twarzy, tryskajàcych
twardzieli... Potem kilka opowiadanek i zno-
wu fotki: jebanie, obciàganie, czarne walce,
prywatne zdj´cia koniobijów. Na koniec to,
co lubi najbardziej: web cam. Na ekranie
pojawia si´ model na ˝ywo. M∏ody Murzyn
Hotelik w pro-
wincjonalnym
miasteczku.
W pokoju na ∏ó˝ku kl´czy m∏ody cz∏owiek,
przedstawiciel regionalny znanej firmy pro-
dukujàcej chipsy. Nocuje w K., jutro b´dzie
kontynuowa∏ objazd swojego rewiru. Teraz
hotelowe ∏ó˝ko dyszàc ci´˝ko. Poduszk´
odrzuca na pod∏og´. Na kwiecistej po-
szewce widaç mokre plamy i nasienie, któ-
rego jest za du˝o, by od razu wsiàk∏o
w materia∏.
ZBLI˚ENIA
152840940.004.png
– nagi, napakowany, z wielkimi kulami jàder
w obwis∏ym worze i z dyndajàcym mi´dzy
nogami czarnym bananem. Siada na krze-
Êle, lubie˝nie si´ rozkracza, bierze ˝el i wy-
ciska kilka g´stych kropel na wzniesionego
palanta. Masuje go, mi´tosi, wygina, po-
pierdala ∏apskiem po oÊliz∏ym trzonie, uj-
muje oburàcz i grzmoci goràczkowo... Stu-
denaciak pozby∏ si´ ju˝ gaci, jego fiut w pe∏-
nym wzwodzie drga lekko z podniecenia.
Z zadartego do góry czuba wyp∏ywajà ni-
teczki poÊlizgowego Êluzu i skapujà na pod-
∏og´. Nie wali konia, to by∏by zbyt szybki fi-
na∏ – wystarczy∏oby kilka ruchów r´kà,
a polecia∏by. Wtyka palec do dziury w du-
pie, potem Êlini drugi i trzeci. Unosi si´ lek-
ko na krzeÊle i nadziewa si´ na podstawio-
ne palce. Czuje, jak zwieracz ust´puje
i wpuszcza do Êrodka naÊlinione paluchy.
Czuje goràco, ciasnot´, którà zaczyna po-
szerzaç i rozpychaç, masuje od wewnàtrz
nabrzmia∏à prostat´. Pierdoli sobie kana∏
i obserwuje onanizujàcego si´ Murzynka.
Bambi strzela z grzyba bia∏à Êmietanà, pry-
ska na podstawionà d∏oƒ, a potem rozsma-
rowuje ten g´sty kisiel po umi´Ênionej kla-
cie, udach, po twarzy. Studenciak wpycha
w tylec ju˝ pó∏ d∏oni, podnieca go kontrast
bia∏ej spermy na ciemnej skórze Czarnego.
Czuje coraz mocniejsze fale rozkoszy – roz-
chodzà si´ od krocza po ca∏ym ciele – j´-
czenie i szybkie skurcze odbytu, zwieracz
zaciska si´ na palcach, a z zadartej do gó-
ry lufy strzela nasienie i sp∏ywa powoli po
trzonie kutasa...
irytmicznie zsuwa napletek. Od szybkich
ruchów d∏oni na powierzchni wody tworzà
si´ ma∏e fale, rozbiegajàce si´ we wszyst-
kie strony, odbijajàce si´ od Êcianek wanny
i powracajàce na powrót do be∏tajàcej wo-
d´ r´ki. Chlupot staje si´ coraz g∏oÊniejszy,
obrabianie pa∏ki intensywniejsze i mocniej-
sze. Jeszcze kilka pierdolni´ç ∏apà, j´k i...
z czuba wypryskujà bia∏e tasiemki g´stego
nasienia, kilka porcji rozciàgliwej Êmietan-
ki, która natychmiast Êcina si´ od goràcej
wody. Facet siada, nachyla si´ i zanurza
Wsta∏ i patrzy∏ jeszcze chwil´ zdumiony za
oddalajàcym si´ ∏ysolcem w adidaskach
i luênych spodniach od dresu. Szerokie ba-
ry, ∏eb z króciutkà szczecià, woƒ taniego
dezodorantu i potu, kràg∏a, j´drna dupa –
mi´cho z zawodówki, pojemnik wype∏niony
spermà, mi´Ênie i zero mózgu. Jedyne
czynnoÊci opanowane przez takie typki to
ruchanie dupskiem, jak najcz´stsze strze-
lanie z grzyba, wtykanie gnata w jamy cia-
∏a – cz´sto bez ró˝nicy: wagina, dziura
us∏u˝nego kumpla czy powabne usteczka
kole˝ki z si∏owni. Wa˝ne jest czuç orga-
zmowy taniec odbytu, rozkosz strzykajàce-
go spermà fiuta, mieç poczucie spe∏nienia
i– chocia˝ chwilowego – nasycenia.
Ch∏opaczek klapnà∏ z powrotem na rozk∏a-
dane krzes∏ko i spojrza∏ na koniec koryta-
rza, gdzie nad wejÊciem zapali∏o si´ czer-
wone Êwiate∏ko z napisem „WC“. Po kilku
minutach napis zgas∏ i dresiarz przepycha∏
si´ w drugà stron´. Kiedy przechodzi∏ obok
siedzàcego gostka, ten tym razem nie
wsta∏, lecz odsunà∏ si´ na bok. Mia∏ lepszà
okazj´ spojrzeç na krocze skinka. Po na-
miocie ani Êladu, za to widaç by∏o ma∏à wil-
gotnà plamk´ tam, gdzie czubek dyndajàcej
fujary dotyka∏ materia∏u. Ch∏opaczek podjà∏
decyzj´ i po chwili sam zamyka∏ za
sobà drzwi do wagonowego kibla.
Przekr´ci∏ zasuwk´ i rozejrza∏ si´
po syfiastej klitce. Na czarnej, ebo-
nitowej desce sedesowej widnia∏y
bia∏e krople g´stego mleczka. ¸ysy
musia∏ staç w rozkroku nad musz-
là i trzepaç postawionego kapucy-
na. Zapewne nie dba∏ o to, gdzie
popierdala spermà, bo prócz sede-
su bryêni´cia widaç by∏o na pod∏o-
dze kibla. Nawet po Êciance sp∏y-
wa∏a wàska bia∏a nitka – pierwszy goràcy
pocisk odstrzelony z lufy po mocnym szar-
paniu skóry. Ch∏opaczek kucnà∏ i powàcha∏
bia∏ko na Êcianie – wciàgnà∏ przez nozdrza
dobrze mu znany surowy zapach samczego
soczku. Rozpià∏ guziczki przy rozporku, wy-
jà∏ chuja i postawi∏ go na bacznoÊç. Grzmo-
ci∏ go w upojeniu, a palcami drugiej r´ki do-
tyka∏ klejàcego nasienia na Êciance toalety.
Âciàgnà∏ wszystko i natar∏ swojego kutasa.
Podniós∏ si´ z kucek, wypià∏ biodra i jeêdzi∏
r´kà po oÊliz∏ym palu. Unosi∏ si´ na palcach
i opada∏, sycza∏ g∏oÊno i zaciska∏ z´by, ˝eby
nie wyç z rozkoszy. Ta rozkosz sta∏a si´ nie-
mal materialna – ruchy r´kà, ko∏ysanie na
palcach, stukot kó∏, p´d pociàgu, z´by gry-
zàce wargi. Nagle pot´˝ny gwizd lokomoty-
wy... aaaah...! wjazd w tunel... spi´cie po-
Êladków... znowu gwizd... krzyk... skur-
cze... drgawki... odpalanie spermy w ciem-
noÊç...
¸azienka, wanna
pe∏na wody, du˝o
pary, zamglone
lustro.
W wannie le˝y facet, oczy przymkni´te, od-
chylona do ty∏u g∏owa. Od d∏u˝szego ju˝
czasu uprawia podwodnà masturbacj´.
Obejmuje r´kà trzon wzwiedzionego kutasa
g∏ow´, otwiera buzi´ i wciàga do ust wod´
ze spermiastà zawiesinà. Po∏yka, rozkoszu-
je si´ smakiem rozcieƒczoenj ambrozji...
Przepycha si´
ciasnym
korytarzykiem na
ty∏ wagonu.
Pociàg jak zwykle przepe∏niony i brudny.
Przeciska si´ pomi´dzy ciasno upakowa-
nymi cia∏ami, plecakami, torbami. R´kà
przys∏ania sobie dyskretnie dres w kroku,
˝eby ukryç doÊç ju˝ pot´˝ny wzwód. Prze-
Êlizgiwa∏ si´ obok ch∏opaczka siedzàcego
na rozk∏adanym krzese∏ku pomi´dzy okna-
mi. Kiedy wstawa∏, aby przepuÊciç pchajà-
cego si´ na ty∏ wagonu dresiarza, jego
oczy napotka∏y na wprost wzgórek w kro-
czu pod napi´tym czerwonym dresem. Ten
namiot mignà∏ mu tylko przez chwilk´, po
czym szybko przykry∏a go wielka grabula.
mansor@interia.pl
13
152840940.005.png
Do historii chyba przejdà ju˝ imprezy, jakie ro-
bimy w pracy. Powód do Êwi´towania za-
wsze si´ znajdzie. A to czyjeÊ imieniny, a to
urodziny, ktoÊ odchodzi, ktoÊ przychodzi.
Ârednia wieku w mojej pracy to oko∏o 23 lat,
niemal wszyscy studiujà, wi´c na jakieÊ spe-
cjalne, wykwintne bankiety czy dyskoteki nie
ma ani czasu, ani pieni´dzy. Zatem imprezki
po szesnastej, gdy nie ma ju˝ szefostwa, to
coÊ, za czym przepadamy. Alkohol jest naj-
wa˝niejszym sk∏adnikiem serwowanych
wówczas daƒ. Mam to szcz´Êcie, ˝e pracuj´
z kilkoma superprzystojnymi facetami, jednak
˝aden z nich nie przejawia∏ sk∏onnoÊci do
seksu z facetami, ale có˝, wystarcza∏o mi sa-
mo obcowanie z nimi.
ale to by∏a g∏upia myÊl. Raczej chcia∏em, by
to w∏aÊnie mnie zrobi∏ to samo. Grzesiek za-
czà∏ coraz szybciej oddychaç, co niewàtpliwie
oznacza∏o, ˝e niebawem skoƒczy. Ale nic z te-
go. Karol wyczu∏ chyba to samo co ja, bo na-
tychmiast skoƒczy∏ obciàganie. Teraz stali na-
przeciwko siebie i nami´tnie si´ ca∏owali.
JednoczeÊnie zacz´li zrzucaç z siebie wszyst-
kie ciuchy. Pod sufitem lata∏y spodnie i inne
cz´Êci garderoby. Kiedy byli ju˝ nadzy, Grze-
siek zajà∏ si´ kutasem Karola. Robi∏ to bardzo
zgrabnie. Oznacza∏o to, ˝e na pewno nie raz
ju˝ nieêle si´ musieli zabawiaç.
Przez d∏ugi czas myÊla∏em, ˝e poch∏oni´ci
sobà nie widzà mnie. Ale okaza∏o si´, i˝ jest
przeciwnie, uznali jednak, ˝e moja obecnoÊç
im nie przeszkadza, gdy˝ zabawiali si´ dalej
w najlepsze.
Nagle sta∏o si´ coÊ, czego si´ obawia∏em.
KtoÊ wchodzi do ∏azienki. Nieêle. I co widz´?
Wszed∏ facet, który zajmowa∏ biuro tu˝ obok
naszych. Nie wiem, czym si´ zajmowa∏ ani
nawet jak mia∏ na imi´. Jednak by∏ bardzo za-
jebisty. Nie by∏ ju˝ m∏ody, si´ga∏ prawie czter-
dziestki, ale za to wysoki, szczup∏y, dobrze
zbudowany, zawsze dobrze ubrany, ostrzy˝o-
ny i zaczepnie pachnàcy. Na poczàtku widaç
by∏o w jego oczach zaskoczenie, które bardzo
szybko przesz∏o w rozbawienie. Podszed∏ do
mnie i powiedzia∏:
– Widz´, ˝e ch∏opcy dajà pokaz seksu za
˝ywo.
Troch´ niepewnie odpowiedzia∏em:
– Wie pan, troch´ si´ napili i tak jakoÊ wy-
sz∏o, zaraz ich stàd wyprowadz´.
On na to szybko i zdecydowanie odpowie-
dzia∏:
– Nie ma mowy. Skoro jest okazja do po-
oglàdania m∏odych i silnych cia∏ w akcji, trze-
ba z niej skorzystaç.
Jako ˝e myÊla∏em mniej wi´cej to samo,
nie protestowa∏em, wiedzia∏em jednak, ˝e
moje szanse na przy∏àczenie si´ do kolegów
spad∏y do zera. Tymczasem ch∏opcy postano-
wili pójÊç dalej. Grzesiek opar∏ si´ r´koma
o parapet. Karol podszed∏ do niego od ty∏u
i jednym ruchem zapakowa∏ mu kutasa w du-
p´. Zacz´∏a si´ ostra jazda. W ∏azience by∏o
s∏ychaç tylko g∏oÊne wzdychania ch∏opaków
i charakterystyczny przy pieprzeniu odg∏os
uderzajàcych si´ cia∏. Kàtem oka spojrza∏em
na stojàcego obok mnie przystojniaczka. Zo-
baczy∏em, ˝e na pewno z nie mniejszym od
mojego zainteresowaniem obserwuje poczy-
nania moich kolegów.
Nagle jego oczy spotka∏y si´ z moimi. Te-
raz zobaczy∏em w nich jakiÊ tajemniczy b∏ysk.
UÊmiechnà∏ si´ i podszed∏ do drzwi znajdujà-
cego si´ obok klopa. Otworzy∏ je, spojrza∏ si´
jeszcze raz na mnie i wszed∏ do Êrodka, zo-
stawiajàc drzwi szeroko otwarte. OczywiÊcie
nie musia∏ d∏ugo czekaç, wszed∏em tam kilka
chwil po nim. Sta∏ obok sedesu. Kiedy mnie
zobaczy∏, gestem kaza∏ mi na nim usiàÊç.
Rozpià∏ spodnie, które natychmiast opad∏y
mu do kostek, i moim oczom ukaza∏ si´
ogromny, ˝ylasty kutas. Natychmiast, najle-
piej jak umia∏em, zaczà∏em mu obciàgaç.
Facet zamknà∏ oczy i zaczà∏ mruczeç i mla-
skaç. Tak, by∏o mu dobrze, mnie te˝. Lecz po
kilku minutach znudzi∏ mu si´ chyba dotych-
czasowy uk∏ad. Z∏apa∏ mnie r´koma za g∏ow´
i najnormalniej w Êwiecie zaczà∏ mnie jebaç
swym wielkim chujem w g´b´. Jego kutas gi-
nà∏ mi w gardle. D∏awi∏em si´ nim, myÊla∏em,
˝e zaraz si´ zrzygam, ale jego raczej niewiele
to obchodzi∏o. Tak min´∏o kolejnych kilka mi-
nut.
Kiedy uzna∏, ˝e mu ju˝ tego wystarczy, ka-
za∏ mi zdjàç spodnie i slipy pozostajàc w bu-
tach i skarpetkach. Kaza∏ mi si´ po∏o˝yç na
klopie. R´koma z∏apa∏ mnie za kostki, przypa-
sowa∏ i wjecha∏ swym kutasem w mojà dup´.
Zacz´∏a si´ niez∏a jazda, bez ˝adnych wst´-
pów – od razu ostra i prawdziwie m´ska. Kie-
dy tak mnie r˝nà∏, raz po raz moja g∏owa ude-
rza∏a o Êcian´, ale nie o tym myÊla∏em. Moje
cia∏o ogarnia∏a rozkosz. By∏o zajebiÊcie. Pie-
przy∏ mnie tak przez jakieÊ pi´tnaÊcie minut.
Nagle zaczà∏ ci´˝ko i szybko oddychaç. Wte-
dy poczu∏em w mojej dupie goràcà sperm´.
Facet podciàgnà∏ spodnie, zapià∏ je i powie-
dzia∏:
– Niez∏y jesteÊ. B´dziemy musieli to cz´-
Êciej powtarzaç.
I poszed∏ sobie. Ja dalej le˝a∏em, nie my-
Êlàc o niczym poza tym, co si´ sta∏o przez
ostatnià godzin´. Po kilku minutach z choler-
nie bolàcà dupà wyjrza∏em, by sprawdziç, jak
tam moi kolesie. Ale nikogo tam ju˝ nie by∏o.
Ogarnà∏em si´ i poszed∏em dalej imprezowaç.
Wiem ju˝, kiedy kolejny raz spotkam si´
z moim chujastym przyjacielem, i nie mog´
si´ ju˝ doczekaç, by go w sobie poczuç.
Tym razem to Monika obchodzi∏a imieniny
czy coÊ tam. Wa˝ne, ˝e to ona zajmowa∏a si´
zaopatrzeniem. Po jakiejÊ godzinie z mojego
pola widzenia znik∏o moich dwóch wspó∏pra-
cowników. MyÊla∏em, ˝e poszli si´ odlaç,
wi´c szybko za nimi uda∏em si´ do klopa.
Mia∏em nadziej´, ˝e przynajmniej pooglàdam
ich kutasy podczas oddawania moczu. Mo˝e
nie jest to nic szczególnego, lecz nie mogàc
liczyç na wi´cej, ta perspektywa i tak dzia∏a∏a
na mnie wystarczajàco.
Wszed∏em do ∏azienki i stanà∏em jak wryty.
Oto wspaniale zbudowany, wysoki, dorabiajà-
cy sobie jako model, blondw∏osy Karol kl´cza∏
przed rozpi´tymi spodniami GrzeÊka – ch∏o-
paka o superciemnej karnacji skóry, który na-
wet w Êrodku zimy wyglàda∏ jakby przyjecha∏
z wczasów w Tunezji. Grzesiek mia∏ rozpi´tà
koszul´, spod niej widaç by∏o superzbudowa-
ne cia∏o, g∏adkà, nieow∏osionà klatk´ i wspa-
niale wyrzeêbiony brzuch. Karol zabiera∏ si´
w∏aÊnie za obciàganie pi´knego, Êredniej
wielkoÊci kutasa. Najpierw zaczà∏ go delikat-
nie lizaç i ca∏owaç. Potem coraz szybciej za-
czà∏ go po∏ykaç tak ∏apczywie, ˝e przez chwi-
l´ myÊla∏em, i˝ chce go GrzeÊkowi oderwaç,
Tommy Large
14
152840940.006.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin