Waldemar Łysiak - Dalsze rozwiązywanie kwestii polskiej.rtf

(7 KB) Pobierz

Dalsze rozwiązywanie kwestii polskiej

.: Data publikacji 06-Lip-2007 :: Odsłon: 2476 :: Recenzja ::  :: :.

 

 

Żadnemu przyzwoitemu Polakowi nie sprawiła satysfakcji sensacyjna wiadomość o gigantycznej hochsztaplerce finansowej praktykowanej co roku przez organizatorów tzw. marszu Żywych, czyli corocznych gromadnych wypraw młodzieży izraelskiej do Auschwitz dla zobaczenia niemieckiej fabryki Holocaustu. Prokuratura izraelska capnęła aferzystów, i to nie jest nasza broszka. Natomiast dużą przykrość sprawiły Polakom informacji, które upubliczniono przy okazji tej afery. Okazało się bowiem, ze młodzież izraelską ekspediowaną wycieczkowo do Polski faszerowano przed wyjazdem kłamstwami o polskim (większym niźli niemiecki) współsprawstwie Holocaustu. Wręczano tym dzieciakom broszurową instrukcję, pełną nienawiści do Polaków, którzy dalej są takim samymi antysemitami jak ich ojcowie i dziadkowie mordujący niegdyś żydów w obozach Auschwitz- Birkenau, Treblinka lub innych („Wszędzie tam będą nas otaczać Polacy. Będziemy ich nienawidzić za ich udział w zbrodniach”, itp.). wyszło też na jaw, że kiedy telawiwska ambasada RP wydała dla członków Marszy Żywych broszurę odpierającą antypolskie kłamstwa, władze izraelskie nie zezwoliły rozprowadzać tego druku! Pretekstem był fakt, że autorzy użyli niepoprawnego politycznie terminu „Niemcy”, zamiast poprawnego „naziści” (sic!). Oto czemu sondaże w szkołach izraelskich, amerykańskich, australijskich, kanadyjskich tudzież innych zachodnich stale wykazują, że na pytanie: „Kto to jest nazista?”, młodzież całego świata odpowiada: „Polak”. Zgodnym chórem.

 

Mordercze szkody dobremu imieniu narodu polskiego przynoszą ciągłe publikacje żydowskich pseudohistoryków piszących o antysemickiej genocydowej pasji Polaków. Niektóre zyskują duży rozgłos międzynarodowy, jak chociażby oszczerstwa miotane przez dawnego „komandosa” z kręgu Michnika i Kuronia, publicystę T. Grossa, zwanego „makabrycznym bajkopisarzem”. Takich Grossów jest na Zachodzie legion, exemplum T. Rosenbaum (syn ocalonych z Holocaustu przez polską rodzinę), który głosi Amerykanom (w „The Los Angeles Time”) jaki był stosunek Polaków wobec Żydów kiedy upadł hitleryzm: „Polscy sąsiedzi urządzali nagonki, łapali Żydów, okradali, zabijali, wywlekali z wagonów, rozbijali głowy żelaznymi łomami. Do tropienia Żydów najęto polskich harcerzy. Polska stała się, jak długa i szeroka, strzelnicą, a ocaleni z Holocaustu – celami. Mienie masowo mordowanych zawłaszczano bez pardonu. Była to rasowa czystka”. Trudno wobec autora takich makabrobredni użyć innego określenia jak termin, którym posłużył się Józef Oleksy wobec swego towarzysza partyjnego, znanego komucha: „konfabulant schizofreniczny”.

 

Świat jest pełen żydowskich „schizofrenicznych konfabulantów”, którzy przypisują Lechitom powojenną kontynuację żydobójstwa ery wojennej. Za główny argument mają ci paszkwilanci tzw. „pogrom kielecki”, chociaż Krzysztof Kąkolewski dziełem „Umarły cmentarz”, a później paru publicystów artykułami prasowymi, udowodnili bezspornie, że zbrodnia kielecka była prowokacją stalinowskiej bezpieki, robotą NKWD i UB (nawet oficjalna przyczyna „pogromu”, dzieciak, którego rzekomo uprowadzili Żydzi, był synem ubeka, wywiezionym z miasta przez UB!). Oddaję głos Antoniemu Zambrowskiemu:

 

„Pogrom został przygotowany pod nadzorem NKWD przez majora W. Spychaja-Sobczyńskiego, a wykonany siłami oddziału KBW pod dowództwem sowieckiego oficera w polskim mundurze oraz PPR-owskiej względnie ubeckiej bojówki pozorującej robotników pobliskiej fabryki metalowej. Ci bojówkarze zostali przyjęci do fabryki na kilka dni przed pogromem i ulotnili się jak jeden mąż następnego dnia po uwieńczonej sukcesem akcji. Oni wraz z żołnierzami zmasakrowali Żydów mieszkających w domu na Plantach, ale tylko z jednej klatki schodowej. Chodziło o wykonanie misternego zadania odstrzelenia wyłącznie Żydów udających się do Palestyny (Żydzi z drugiej klatki schodowej pozostawali pod ochroną UB). Dlatego nie mogło być mowy o dopuszczeniu przed dom motłochu.”

 

Język hebrajski zawiera da wyrazy – „doche” (odpychający) i „magil” (obrzydliwy), które świetnie pasują do obrzydliwej antypolskiej propagandy, robiącej z Polaków dyrygentów i maszynistów Shoah. Lecz czymś równie obrzydliwym jest automatyczne kwitowanie każdej obrony dobrego imienia Polaków, każdej próby dezawuowania kontrpolskich łgarstw – epitetem: antysemityzm! Ten uniwersalny „pocałunek śmierci” (jak mówią Amerykanie) stosowany jest bardzo wybiórczo, zgodnie z zasadami salonowego relatywizmu, który stanowi socjotechniczny element terroru „poprawności politycznej”. Herman Goering ryczał: „To ja decyduję kto jest Żydem!”, a dzisiaj szafarze „pocałunków śmierci” decydują kto był lub jest antysemitą. Subiektywnie stosując abolicyjne prawo łaski nawet wobec „zoologicznych antysemitów”. Niżej kilka „soczystych” przykładów tej relatywistycznej deantysemityzacji głośnych figur historycznych:

 

Karol Marks nie był antysemitą (chociaż pisał, że modelowy Żyd to „sprytny fałszywiec”); Virginia Woolf nie była antysemitką (chociaż pisała: „Nie lubię niczego żydowskiego – Żydzi mogliby być utopieni bez straty dla świata”); generał Charles de Gaulle nie był antysemitą ( chociaż piętnował „pychę Żydów, ich chęć dominowania wszędzie”); guru lewackiej ekonomii, John Maynard Keynes, nie był antysemitą (chociaż wieszał psy na Żydach bez ustanku). Nawet lewacka ikona chilijska, prezydent Salvador Allende, nie był antysemitą (chociaż swą rozprawą doktorską przekonywał, że „typowe dla Żydów są obłuda, oszustwo i oszczerstwo”).

 

Tymczasem Polacy to „urodzeni antysemici” i zbrodniarze, którzy dzięki temu, że „ssą antysemityzm z mlekiem swych matek” (opinia byłego prezydenta Izraela) wymordowali miliony Żydów. Obowiązuje wobec nich reguła bezwzględnego i bezdowodowego „domniemania winy”. Jest bowiem tak, jak rzekł ksiądz Waldemar Chrostowski: „Dawniej antysemitą był ten, kto nie lubił Żydów. Dzisiaj jest nim ten, kogo nie lubią Żydzi”. Żydzi najbardziej nie lubią Polaków, a władze RP zbyt rzadko i zbyt miękko reagują na antypolskie werbalne ekscesy Żydów. To się musi zmienić.

 

Waldemar Łysiak

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin