W ramionach kawalerów 03-2 - Ross JoAnn - Na dobry początek.pdf

(631 KB) Pobierz
4979330 UNPDF
JoANN ROSS
NA DOBRY
POCZĄTEK
Lokatorzy Bachelor Arms
Ken Amberson - nieco zdziwaczały administrator, który
wie więcej na temat legendy Bachelor Arms, niż się do tego
przyznaje.
Connor Mackay - mężczyzna, który nie chce zdradzić,
kim jest naprawdę, i ukrywa swą tożsamość.
Caitlin Carrigan - policjantka, dla której nie istniało nic
prócz kariery zawodowej, dopóki nie poznała scenarzysty
Sloana Wyndhama.
Eddie Cassidy - barman „U Flynna", a także scenarzysta,
który czeka na swój wielki dzień.
Jill Foyle - seksowna projektantka wnętrz. Świeżo po roz­
wodzie. Przeniosła się do Los Angeles, aby rozpocząć nowe
życie.
Lily Van Cortland - wrażliwa kobieta o kochają­
cym sercu, która jest skłonna wybaczyć wszystko oprócz
zdrady.
Natasza Kuryan - podstarzała femme fatale, z pochodze­
nia Rosjanka. Ongiś charakteryzatorka gwiazd filmowych.
Brenda Muir - młoda entuzjastka. Marzy o karierze
aktorki, a na razie zarabia na utrzymanie jako kelnerka.
Bobbie-Sue 0'Hara - najlepsza przyjaciółka Brendy. Pra­
cuje jako początkująca aktorka i kelnerka, lecz wie, że pra­
wdziwą władzę ma ten, kto stoi z drugiej strony kamery.
Bob Robinson - ćma barowa. Przesiaduje „U Flynna"
dzień i noc. Ma własne zdanie o wszystkim i wszystkich.
Theodore „Teddy" Smith - miejscowy donżuan. Każda
świeżo poznana kobieta wywołuje błysk w jego oku.
Gage Remington - dawny współpracownik Caitlin Carri-
gan, prowadzący śledztwo w sprawie zbrodni sprzed lat,
w którą byli wmieszani mieszkańcy Bachelor Arms. Mieszkał
na jachcie, dopóki go nie stracił.
PROLOG
Hollywood 1933
Kiedy tylko Aleksandra Romanow zobaczyła go po drugiej
stronie zatłoczonej sali, od razu wiedziała, że to pokrewna
dusza. Ich oczy -jej ciemne jak u Cyganki, jego przenikliwie
błękitne - spotkały się i zatopiły w sobie. Wszystko w złoci­
stej sali balowej słynnego hotelu Biltmore rozpłynęło się,
- zamazało. Istniał tylko ten jeden mężczyzna - niezwykle
przystojny i szykowny w swoim smokingu.
Gładkie salonowe rozmówki wydały się nagle Aleksandrze
uprzykrzonym bzyczeniem. Urok nieznajomego i bijąca od
niego siła zaparły jej dech w piersiach. Stopy wrosły w par­
kiet. Aleksandra zamarła niczym dziewica złożona w ofierze
przez jakieś prymitywne plemię, czekająca na przyjęcie przez
wszechmocne bóstwo męskości.
Wiedziała oczywiście, kim jest ów mężczyzna. Wszyscy
w Hollywood rozprawiali o Patricku Reardonie, pisarzu lu­
biącym alkohol i grę w pokera. Walter Stern przywiózł go do
Hollywood, aby dla wytwórni filmowej Xanadu Studios prze­
robił na scenariusz swoją ostatnią powieść, która okazała się
bestsellerem.
Nie odrywając wzroku od twarzy Aleksandry, Patrick ru-
8 • NA DOBRY POCZĄTEK
szył w jej stronę. Tłum między nimi rozstąpił się posłusznie.
Widać nie tylko ona miała go za uosobienie męskiej siły
i urody.
Zatrzymał się tak blisko, że czubki brokatowych pantofel­
ków dotykały nosków jego butów. Fakt, że ośmielił się nosić
kowbojskie buty do smokingu, świadczył o tym, że gardzi
sztywnymi regułami życia towarzyskiego.
Dłoń Patricka, znacznie większa i ciemniejsza niż Aleksan­
dry, zacisnęła się delikatnie na jej dłoni. Poczuła bruzdy
i zgrubienia na skórze.
- Mógłbym powiedzieć, że jest pani najpiękniejszą kobie­
tą na dzisiejszym przyjęciu - odezwał się niskim, ochrypłym
głosem. - Ale niewątpliwie pani o tym wie.
Aleksandra nie była w stanie odpowiedzieć. Jej wargi zro­
biły się suche jak pustynia, na której właśnie skończyła kręcić
film, melodramatyczną opowieść o kobiecie zniewolonej
i więzionej przez przystojnego sułtana.
- Mógłbym także powiedzieć, że pragnę pani. - Musnął pal­
cem wewnętrzną stronę jej ramienia. Podniecający dreszcz prze­
biegł po nagiej skórze. - Ale niewątpliwie to pani również wie.
Tym razem zdołała skinąć głową.
Nie pamiętając (lub nie myśląc) o obecności innych gości,
którzy obserwowali ich z nie skrywaną ciekawością, przesu­
nął wolną dłonią po cudownie wyrzeźbionej linii policzka
Aleksandry. Z najwyższym wysiłkiem powstrzymała pokusę,
by odwrócić głowę i przycisnąć usta do zuchwałej dłoni.
- A więc co z tym zrobimy? - zapytał.
Pożądanie w głosie mężczyzny sprawiło, że pod kobietą
ugięły się kolana. Ciemna skóra Patricka pachniała nie jakąś
drogą, wykwintną wodą kolońską, lecz mydłem sosnowym,
przywołującym w pamięci Aleksandry lasy ojczystej Rosji.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin