TERAPIA REINKARNACYJNA.doc

(422 KB) Pobierz
TERAPIA REINKARNACYJNA

TERAPIA REINKARNACYJNA

ZŁOTE ZASADY REGRESJI I TERAPII REINKARNACYJNEJ.

Odbierając przed laty dyplom regresera dowiedziałam się, że klienci - przeciętnie pół roku po terapii - wracają pełni melancholii, z poczuciem bezsensu. Przyczynę trzeba było dopiero odkryć, więc wsiąkłam w minione inkarnacje na dłużej, a pozytywnych efektów tej "terapii" nie było widać. Wręcz odwrotnie, bliższa byłam depresji niż kiedykolwiek.
Metody pracy z umysłem zaczynają dopiero raczkować. Jak dotąd nikt nie opublikował obowiązujących zasad, jakimi ma kierować się terapeuta przed dotknięciem cudzej duszy, by z całą pewnością nie zrobić nikomu krzywdy. Nie uporaliśmy się jeszcze z etyką dotyczącą ingerencji w materię jak przeszczep narządów, manipulacje genetyczne czy klonowanie...
a cóż dopiero mówić o regułach z wyższych poziomów bytu. Nie ma tu i pewnie długo jeszcze nie będzie jasno sprecyzowanych, uniwersalnych przepisów, oczywistych dla ludzkości bez względu na kulturę czy religię.
Jest na tym polu wiele do zrobienia, bo z całą pewnością nie wolno poczynać sobie z ludzką psychiką jak szympans z komputerem, który naciska klawisze i cieszy się zmianą obrazków. Skutki mogą być opłakane.
W efekcie przykrych doświadczeń stworzyłam PIĘĆ ZŁOTYCH ZASAD, które praktycznie rozszerzają regresję do wielotygodniowej, ale jak się okazało - skutecznej kuracji. Stosując się do nich (norm etycznych jest o wiele więcej) chodzi jedynie o to, by nie paść ofiarą terapeutów, którzy - w fazie poszukiwań - popełniają konieczne pomyłki i uczą się na potknięciach.

Na początek nasuwa się pytanie, czy reinkarnacja w ogóle istnieje?



Dla mnie jest ona sensownym wyjaśnieniem wszystkiego, co się wokół dzieje, ale moje osobiste przekonania nie mają tu żadnego znaczenia. T e r a p i a reinkarnacyjna - tak jak ją uprawiam, czuję i rozumiem - nie wymaga od nikogo wiary czy niewiary w wędrówkę dusz. Nie jest dowodem na żadną jedyną prawdę .
Naukowych dowodów nikt do tej pory nie znalazł. Zjawisko widzenia przeszłości podczas cofania pamięci wstecz można wyjaśnić indiańskimi duchami przodków, pamięcią przechowywaną w DNA, niezwykłą zdolnością ludzkiego umysłu do podróży w czasoprzestrzeni... czy choćby, jak twierdzą niektórzy "uczeni": widzenie siebie w wielu postaciach to ukryty syndrom zwielokrotnionej osobowości.
Krótko mówiąc można ten fenomen interpretować na tysiące najdziwniejszych sposobów i bez względu na to, kto ma rację, odkryte podczas sesji inkarnacje uświadamiają, że wszystko jest w nas! Oprawca i ofiara, wczoraj i dziś, mężczyzna i kobieta, ciasne poglądy i szerokie horyzonty, przerażenie i poczucie bezpieczeństwa... wszystko!
Każdy człowiek dysponuje nieograniczoną paletą uczuć i przy odrobinie praktyki może posiąść mistrzostwo w posługiwaniu się nimi. Wówczas może roztaczać wokół siebie aurę... jaką zechce i tworzyć dla siebie nową rzeczywistość!
Narzucające się wspomnienia z minionych wcieleń łączy związek z aktualną, najczęściej problematyczną sytuacją życiową osób poddanych terapii. Poza tym pamięć jest zazwyczaj obojętna wobec szczegółowych faktów. Nie znam przypadku, aby komuś udało się spisać logiczne i sprawdzalne CV z ostatnich kilkunastu wcieleń. Z reguły wizje te są mgliste i porwane jak sen lub echa wczesnego dzieciństwa.
Człowiek, który nurkuje pod powierzchnię świadomości, staje przede wszystkim oko w oko ze swoimi uczuciami i dopasowuje do nich historyjki jak dziecko, które w miejsce brakujących puzzli wypełnia lukę mazakiem. Może więc opowiedzieć wszystko. Dla przebiegu terapii, na szczęście, nie jest wcale ważne, czy dana osoba była np. spaloną na stosie Joanną d'Arc czy nie, tylko jak ma kochać własne dzieci, skoro postrzega je jako sędziów i podpalaczy. Choć miejsce i bohaterowie akcji zdają się być nieprawdopodobne, wewnętrzne przeświadczenie, cierpienie i łzy wylewane w trakcie sesji terapeutycznej są zazwyczaj prawdziwe i jak najbardziej aktualne.
Terapia natomiast - jak sama nazwa wskazuje - służy uzdrowieniu, więc powinna skierować uwagę człowieka na tu i teraz oraz na drogę wiodącą do lepszej przyszłości.
Inaczej nurzanie się w starociach przypomina siedzenie w piwnicy bez sensu i celu.

Podczas terapii reinkarnacyjnej dotykamy obnażonej duszy. Zamiast gubić się w dociekaniu prawdy historycznej czy religijnej, korzystajmy z okazji, by odkryć, że w naszych wnętrzach istnieje ogromna przestrzeń z niesłychanym bagażem doświadczeń oraz scenariusz na jutro - do dowolnego formowania.
Na tej płaszczyźnie każdy stojący na drodze do celu kłopot możemy potraktować z różnych stron, czasów, punktów widzenia, różnej etyki, kultury i osobowości..., a przede wszystkim z ogromnego dystansu.
Pozwala to ostatecznie oczyścić się w świecie duchowym, by w materialnym móc przeżyć potem to, co dla nas ważne.
Szczególnego rodzaju filmy historyczne opowiadane podczas regresji to w każdym jednym przypadku klarowny obraz utrwalonych, często blokujących nas wzorców myślowych, które bezwzględnie wymagają korekty.
W malowniczym wydaniu kostiumowym wychodzi na jaw wszystko, co w świecie realnym hamuje rozum. Podejrzewam, że w wielu wypadkach tzw. inkarnacje skrywają również wyparte, traumatyczne przeżycia z dzieciństwa. Łatwiej bowiem uporać się z gwałtem z XVII w. i bezwzględnym Kozakiem, niż zmierzyć się np. z ... własnym ojcem.
A gdy problem na zawsze stanie się błahym wydarzeniem z przeszłości, nie ma znaczenia, jak ubrani byli bohaterowie dramatu i kiedy on się rozegrał. Najważniejsze jest tylko to, że regresja pozwoliła dokonać solidnych porządków w duszy i umyśle.


Werner doprowadził do bujnego rozkwitu potężnej firmy, która pozwalała mu spełniać się zawodowo. Opływał w dostatek i żył pasją tworzenia. Zawsze aktywny, przedsiębiorczy i coraz bardziej zasobny, stał się arogancki wobec wszystkich pechowców.
W trakcie rozwodu omal nie zbankrutował i w dniu terapii funkcjonował na granicy opłacalności. Nadal zatrudniał wielu ludzi, lecz nie czerpał już tak bajecznych zysków i zaczął gardzić sobą tak, jak niegdyś innymi biedakami.
Prócz pogardy męczył go głos sumienia. Swego czasu przysiągł umierającej teściowej, że bierze na siebie dożywotnią opiekę nad jej córką i nigdy niczego jej nie zabraknie. Mimo że czuł się zawsze człowiekiem honoru, oddalił ją teraz i skazał na skromną egzystencję. Dotkliwie też tęsknił za uczuciem, którego - jak sądził - nigdy nie zaznał. Czuł się życiowym bankrutem.
Podczas sesji terapeutycznej odkrył, że podobną przysięgę jak teściowej wielokrotnie składał obecnej ex małżonce - jako poddany, lennik i wasal. A zatem nie po raz pierwszy zmuszony był dożywotnio ją finansować. W głębi ducha zawsze pragnął się z tego wyplątać, lecz od chwili poznania kierował się wobec żony irracjonalnym lękiem przed karą.


W kilku innych wcieleniach również był wykorzystywany. Przyciągał zdradliwe, chciwe żony, które poślubiając właściwie tylko majątek, potajemnie kochały biedaków. To powielające się jak echo doświadczenie sprawiło, że gorąca i bezwarunkowa miłość stała się w świecie Wernera przywilejem ludzi ubogich.
A zatem wszystko cudownie się ułożyło!!!
Z powodu sytuacji firmy mógł bez uszczerbku na honorze, z satysfakcją odmówić żonie luksusów, a jako chwilowy "biedak" miał otwartą drogę do przygód sercowych.
To się nazywa "mieć moc"!
Problem polegał tylko na tym, że niemiecki przedsiębiorca trochę się w tym wszystkim zamotał. Jednocześnie zionął pragnieniem odwetu za odwieczny wyzysk i czuł potrzebę karania siebie za złamane słowo, gardził ubogimi i gorąco pragnął ubogiej miłości, potrzebował pieniędzy do rozwoju i działań, a skrycie bał się, że przyciągną do niego chciwe kobiety...
W trakcie terapii wystarczyło, że po prostu podjął decyzję, w co chce wierzyć, co chce stworzyć i co przeżyć.

Wielu terapeutów twierdzi, że 90% sukcesu, to odkrycie przyczyny cierpień.
Według mnie jest to dopiero baza wyjściowa, która sama w sobie nie wnosi żadnych większych zmian. Terapia reinkarnacyjna to skomplikowana operacja na żywej duszy, a zatem po dokonaniu rewelacyjnych odkryć nie można zostawić człowieka samego.
Chirurg także nie może rozciąć brzucha i odesłać pacjenta, żeby sobie obejrzał, co ma w środku.
Dla psychiki, która rozumuje obrazami i uczuciami będąc jednocześnie przechowalnią wszystkich zdarzeń, jeśli wyraźnie nie opadnie kurtyna, znaczy, że ten sam spektakl wciąż jeszcze trwa. "Rozumuje" ona jak ludzie prości, którzy oddzielają czas ważnymi wydarzeniami: wojną, hucznym weselem, pożarem... i coś się dla nich stało np. cztery wiosny po wielkiej powodzi. Potrzebują zawsze mocnego punktu odniesienia, od czasu którego świat się zmienił.
My również potrzebujemy pełnego wrażeń epizodu, sygnału lub spektakularnego "obrządku", by w pełni pojąć, że coś się na zawsze skończyło i będziemy teraz kręcić inną "telenowelę".
Szczególnie osoby mocno dotknięte muszą zdobyć pewność, że dramat przeszłości na pewno nigdy się nie powtórzy, więc dla nich kurtyna musi opaść ze szczególnym hukiem. Może nim być spektakularny akt szczerego wybaczenia (patrz: Sztuka Wybaczania), albo jakikolwiek rytuał.
Im więcej w tym teatru, symbolu, gestów, a nawet kiczu, tym lepiej. Ważne są przede wszystkim autentyczne, zaangażowane emocje.
Wówczas to szczera decyzja o życiowych zmianach dociera do kronik Akashy i w świecie realnym nic nie potrafi jej się oprzeć.
Poza tym jest obojętne, czy obrządek odbędzie się w świecie fizycznym czy duchowym, byle stało się jasne, że konkretny konflikt znalazł swój ostateczny finał i od tego momentu życie toczyć się będzie według nowego scenariusza.
Uznajemy problem za ostatecznie "załatwiony" i pamięć o naszym duchowym sukcesie nigdy nie zginie. Jeśli kiedykolwiek zetkniemy się ze zbliżonym dylematem, nie będzie nas już dotyczył względnie zareagujemy na niego jak "zaszczepieni" na daną chorobę - bezboleśnie i bez większych wstrząsów.

Efektowne i widowiskowe zakończenie to wciąż jeszcze nie koniec terapii, bo w zakamarkach umysłu istnieje jeszcze jedna, maleńka pułapka.
Podświadomość reaguje na usunięte obciążenia jak stary człowiek, któremu ktoś wyniósł ukochaną, stuletnią szafę. Obojętnie, jak była brzydka i stara, postara się ją odzyskać lub postawi w puste miejsce coś zbliżonego.
Tak samo jest z naszymi problemami. O ile odkrycie i likwidacja ich przyczyny jest stosunkowo łatwym zadaniem, nikt chyba nie potrafi usunąć siły zmobilizowanej dawno temu, by kłopot znosić lub z nim się zmagać.
Ta potężna, zbędna już, choć obecna rezerwa energetyczna sprawia, że człowiek po regresji automatycznie szuka sobie zbliżonych, może nawet gorszych zgryzot i wielokrotnie wraca do terapeuty z przekonaniem, że nic nie ma sensu.
Jeśli jednak mądrze wykorzysta tę moc do zasilenia nowych afirmacji i planów, sprawa rysuje się zupełnie inaczej. Terapia bowiem nie polega na usuwaniu zła, tylko na zastąpieniu go DOBREM. Owo dobro, aby zaistnieć, wymaga naszej pracy, uwagi i energii.
Ale praca z afirmacją to już osobny temat.

PIĘĆ ZŁOTYCH ZASAD REGRESJI I TERAPII REINKARNACYJNEJ

Regresja bywa niezbędna tylko wtedy, gdy na drodze do szczęścia pojawią się irracjonalne przeszkody. Poza tym przeszłość nie istnieje, a co nie istnieje - jest ILUZJĄ! W trakcie terapii musimy jedynie ustalić, co chcemy z życia usunąć, a czego doświadczyć...
Potem pozostaje już tylko dążyć do celu tworząc siebie i swoją rzeczywistość wciąż na nowo

1.      PODSTAWA DO REGRESJI
Każdy krok wstecz ma sens wyłącznie wtedy, gdy służy TWORZENIU NOWEGO! Człowiek przed regresją musi mieć sprecyzowaną wizję przyszłości - cel w oczach - nowego siebie lub siebie w nowej roli.

2.      TEMAT GŁÓWNY
Posiedzenie terapeutyczne konsekwentnie zmierza ku wyjaśnieniu pierwotnej przyczyny tylko tej blokady, przez którą osiągnięcie celu nie jest możliwe.

3.      OSTATECZNE ZAKOŃCZENIE
Po rozwiązaniu zagadki, jeszcze na głębokim poziomie duchowym, należy doprowadzić do spektakularnego "zamknięcia"" obciążającego rozdziału życia. Podświadomość musi "przeżyć, doświadczyć, zobaczyć"" i zakodować wyraźny FINAŁ!

4.      PRZYSZŁOŚĆ
Regresja musi zakończyć się tworzeniem nowego programu (wizji szczęścia) w miejsce usuniętych obciążeń.

5.      PRACA WŁASNA
Po regresji należy przez sześć tygodni samodzielnie pracować z wybraną afirmacją.

W świecie, w którym żyjemy, rządzą przeciwstawne siły: miłości i strachu; tworzenia i niszczenia...
Wszystkie czemuś służą! Kiedy stara, zmurszała budowla nie nadaje się nawet do remontu, siła niszczenia okazuje się pożyteczna i niezbędna. Sztuka życia polega tylko na tym, by użyć właściwej mocy we właściwym czasie, sprawnie żonglując przeciwieństwami.
Na progu Nowej Ery przeżywamy CZAS porządków po mijającej epoce. Trzeba zniszczyć stare struktury i usunąć skostniałe, nie aktualne przekonania. Owe porządki każdy z nas winien zacząć od siebie w myśl zasady, że gdy posprząta własne podwórko, świat będzie czysty.
Ci, którzy nie porządkują w swoich wnętrzach, zmuszeni są robić to w świecie materii, jak miało to miejsce m.in. po powodziach w Europie, na gruzach WTC czy po uderzeniu tsunami na wybrzeżach oceanu Indyjskiego...
W wielu domach na świecie to samo tsunami przelało się po emocjach pokazując punkty wymagające uzdrowienia. Każdy z nas ma wolną wolę i wybór, w jaki sposób chce się oczyścić. Na drodze duchowej jest z pewnością bezpieczniej i ciekawiej.

Ilustracje: Jacek Malczewski "Melancholia" i "Błędne koło" z końca XIXw.

 

 

 

EMOCJE WOKÓŁ PIRAMID HORUSA
Nieznany Świat nr 8/2004-
Odpowiedzi na pytania czytelników

Piramidy Horusa wywołały wiele emocji, obudziły fantazję i spowodowały sporo, niejednokrotnie fałszywych wyobrażeń. Ponieważ są na światowym rynku ezoterycznym zupełną nowością, nic dziwnego, że wielu ludzi próbuje gdzieś zaszufladkować zupełnie nową, odmienną energię i wcisnąć ją w stare, znajome ramy. Poniżej staram się odpowiedzieć na wybrane, najczęściej powtarzające się pytania czytelników.

·         Czy mógłbym zobaczyć piramidy Horusa w kraju i poczuć ich energie? Życie nauczyło mnie, iż prawda bywa czasem zupełnie inna od tego, co wielu ludzi twierdzi

Ma Pan absolutną rację, nie kupuje się kota w worku. Dlatego przynajmniej raz w miesiącu przyjeżdżamy do Polski i prezentujemy piramidy na wykładach lub kursach. Poza tym istnieją w różnych rejonach kraju punkty informacyjne, gdzie można testować działanie piramid na sobie lub skorzystać z ich zbawiennej energii. Adresy zamieszczone są na naszej stronie internetowej.

·         Traktujecie sprzedaż piramid Horusa jak misję. Czy jesteście wybrani?

Nie. Nasze zaangażowanie wynika raczej z wewnętrznej zgody i odpowiedzialności karmicznej. W każdej chwili ktoś inny może zająć nasze miejsce podobnie jak i przyłączyć się do nas, jeśli tylko czuje i rozumie przesłanie piramid Horusa.

·         Jakie jest to przesłanie?

Chodzi o popularyzację pewnej linii duchowego rozwoju nabierającej teraz, na progu nowej ery, szczególnego znaczenia. Jest to wypadkowa wiedzy starożytnego Egiptu, Tybetu i Druidów. Jak się niedawno okazało również Majów, którzy także budowali piramidy. Były to cywilizacje posiadające prawdziwą mądrość, dostępną jedynie kapłaństwu. Teraz, kiedy osiągnęliśmy stosowny poziom rozwoju, nadszedł czas jej odtajnienia. Istnieją rzesze ludzi, którzy inkarnowali się po to, by brać udział we wspólnym wysiłku oświecania i usuwania deformacji, jakie na przestrzeni dziejów wkradły się w nasze umysły. A zatem od lat, na terenach dawnych magicznych praktyk Druidów propagujemy kundalini yogę o tybetańskich korzeniach i rozpowszechniamy przystosowane do naszych czasów "egipskie piramidy". Majami zajmują się inni koledzy i wiedza ta cudownie się uzupełnia. Wszyscy uświadamiamy ludziom ich możliwości magiczne (potęgę ducha), bo kończy się epoka dominacji człowieka nad człowiekiem na wszystkich poziomach bytu. Naszym konkretnie zadaniem jest nauka metod oczyszczania i technik pozwalających odkryć i umocnić mistrza w sobie, naturalnie obok propagowania piramid dostarczających energię ułatwiającą wspiąć się na wyższe szczeble rozwoju.

·         Kim jest dla was Horus?

Świetlną istotą. Nie należy mylić go z Bogiem Najwyższym. Jest raczej aniołem stróżem ludzkości odpowiedzialnym za nasz rozwój duchowy To właśnie Horus inicjował kapłanów różnych nacji do budowy piramid, by mogli ściągnąć energię niezbędną konkretnemu ludowi w określonym czasie. Egipcjanie przedstawiali go jako sokoła, który sokolim wzrokiem postrzega z wysoka wszystko, co dzieje się u ludzi. Katolicy przejęli od nich charakterystyczne oko w trójkącie jako Oko Opatrzności. Jest to bowiem dokładnie ta sama siła opatrująca ziemię i ingerująca w razie kłopotów. W fizyce to pas van Allena czyli pole sił, które chroni planetę na wys. 144 km przed silnym promieniowaniem kosmicznym. Bez niego niemożliwe byłoby życie na Ziemi.

·         Przekaz otrzymała też Daniela Dziordano z Palermo, czym zainteresował się profesor Jan Pająk z Nowej Zelandii. Ich wiedza dotyczy podobnej piramidy służącej do przekazów telepatycznych. Jednak Pająk pozwala skopiować jeden egzemplarz dla potrzeb własnych. Prosiłem o plany konstrukcyjne piramid Horusa i otrzymałem odmowę. Dlaczego?

Proszę nie mylić przesłania skrajnie różnych twórców piramid. Telepatia jest wartością niższą (spotykaną u zwierząt), a piramidy Horusa rozwijają INTUICJĘ - wyższą umiejętność zdobywaną zwykle na ścieżce duchowego rozwoju. To anteny nieznanej dotąd, kosmicznej energii. "Człowiek tego nie wymyślił" - mawiają często osoby, które skorzystały z kąpieli energetycznej lub posiedzenia na "tronie"!
Nie podajemy wymiarów, ponieważ ważniejsza od precyzji technicznej jest pełna świadomość czynów konstruktora (precyzja duchowa). Doświadczenia nauczyły nas, że ludzie popełniali w tym punkcie zbyt wiele błędów. Instalując antenę satelitarną nie tylko zna pan konieczne parametry, ale również orientuje się pan po wyniku (np. po odbiorze TVN-u), czy działał pan prawidłowo. A zatem ktoś, kto żyje z piramidami Horusa od lat i zna tę energię, może przymierzyć się do własnej "produkcji", bo ma też świadomość, że zabarwia ją własną wibracją (intencją), z którą przyjdzie mu się zmierzyć. Ale posiadacze oryginałów są z reguły zbyt zajęci wypełnianiem własnych zadań życiowych.

·         Tam, gdzie robione są piramidy zapewne bardzo różni ludzie dotykają materiałów i przenoszą swoje wibracje...

Nieważne, kto "dotyka materiałów", tylko jakie ogarniają go myśli i uczucia w procesie tworzenia. Identycznie jest z obrazami wielkich mistrzów. Bezcenne są tylko oryginały, bo w nich "zaklęta jest" twórcza potęga wielkiego geniuszu. Kopie są bez wartości.
Piramidy Horusa natomiast to ręcznie wykonywane konstrukcje magiczne, w których myśl konstruktora ma jeszcze większe znaczenie, bo wzmocniona kosmiczną energią wysyłana jest daleko na zewnątrz (w przypadku piramid ogrodowych nawet do 100 km). To ogromna odpowiedzialność. Nic więc dziwnego, że aż 7 lat (licząc od zakupu licencji w 1995 r.) szukaliśmy właściwych ludzi, a i teraz czynnie uczestniczymy w produkcji.
Osoba, która robi domową podróbkę nie tylko igra z siłami, o których nie ma pojęcia, ale też "zaklina" w swojej piramidzie myśl przewodnią typu: "nie stać mnie na oryginał", czyli "jestem biedny". Myśl ta, zgodnie z pryncypiami piramid Horusa, ma wpływ na całą okolicę. Jaki jest wpływ kradzionych kopii tworzonych w śmiertelnym lęku egzystencjalnym - nawet nie chcę wiedzieć.

·         Jak przestrzec się przed kupnem fałszywej piramidy Horusa?

Zamawiając przez przedstawicieli naszego STUDIUM WIEDZY (dawniej Kyborg Instytut Polska) zamieszczonych w internecie (www.piramidyhorusa.pl) lub w stałym ogłoszeniu w Nieznanym Świecie. Oryginalnych piramid Horusa z całą pewnością nie ma w sklepach.

·         Słyszałem, że piramidy emitują energie pozytywne oraz negatywne, w skrajnych przypadkach wywołujące raka. Czy w przypadku piramid Horusa też mamy do czynienia z emisją tzw. zieleni ujemnej?

Przede wszystkim znów należy rozróżnić stare piramidy (pasywne), czyli promieniowanie (już tylko) kształtu od aktywnej anteny konkretnego pasma kosmicznej energii. Istotnie w przypadku zwykłych piramid wielu radiestetów wspomina o "zieleni", ale w zależności od poziomu rozwoju duchowego różnią się w jej odbiorze. Dla jednych jest to zieleń ujemna, dla innych szmaragdowa. Tak jak koncert Mozarta dla jednych jest symfonią piękna i harmonii, dla innych "rzępoleniem". Ludzie o niskiej, ciężkiej wibracji postrzegają coś, czego nie są w stanie zrozumieć, jako złe. I może dla nich takie jest? My nie znamy przypadku, aby klasyczna piramida prawidłowo wykonana ze szlachetnych materiałów i ustawiona właściwie mogła komukolwiek zaszkodzić. Zdecydowanie potępiamy piramidy z ordynarnych, tanich surowców, jak np. rakotwórcze aluminium.
Co do piramid Horusa - 13 lat intensywnych badań dowiodło, że niezwykle silne pole wokół nich istnieje z całą pewnością i - choć trudno je zdefiniować (nawet radiesteci mają z tym poważne trudności) - pozytywnie wpływa na ludzki organizm i psychikę (wyniki badań zamieszczone są w internecie i w książce o piramidach Horusa).

·         A jednak istnieją radiesteci przestrzegający przed energią piramid w ogóle. Skoro jest zbawienna, dlaczego mówią inaczej?

Przeciwstawiamy się autorytatywnym wypowiedziom na temat piramid Horusa, chyba że mamy do czynienia z posiadaczem, który wypowiedź swą opiera na podstawie wieloletnich, rzetelnych badań i doświadczeń. Musimy pamiętać, że radiestezja jest nauką o promieniowaniu Ziemi, podczas gdy piramidy Horusa uaktywniają niezwykle subtelne siły ducha - spoza badań radiestezyjnych. Powstały przecież po to, by oszczędzić ludziom Zachodu wielogodzinnych, codziennych ćwiczeń kundalini yogi. Przyznam, że Alkemu się to udało! W wielu przypadkach wystarczą chwile zadumy (nawet nie medytacja) w obecności piramid, by w kilka lat osiągnąć to, na co niegdyś potrzebna była cała inkarnacja w Tybecie. Sondowanie tej energii metodami do badania zakłóceń podłoża porównać można do mierzenia odległości kosmicznych... krawieckim centymetrem. Sami skupiliśmy się wyłącznie na badaniu wpływu piramid na ludzkie ciało, psychikę i ducha. Efekty są nad wyraz obiecujące.

·         Czyli twierdzi pani, że energia piramid Horusa jest dla nas jednoznacznie dobra?

To zależy od definicji, co dla kogo jest dobre. Przebudzenie duchowe nie oznacza wcale, że dźwięk "budzika" jest dla wszystkich jednakowo przyjemny. Obcowanie z piramidą Horusa uruchamia kanał do Wiedzy każdemu, kto szczerze poszukuje odpowiedzi na ważne pytania. Każdy zaś Człowiek Wiedzy (z piramidami czy bez nich) posiada czterech potężnych wrogów. Jest nimi: 1. Strach. 2. Światło oświecenia. 3. Moc. 4. Starość (zniechęcenie). Przeogromną zaletą piramid jest to, że przy nich wszystko dzieje się zdecydowanie szybciej, a człowiek dysponuje dodatkową siłą (energią), dzięki której jest mu o wiele, wiele łatwiej. Na przykład: głęboko ukryty na dnie podświadomości lęk egzystencjalny jest dla każdego (nie tylko dla ludzi spirytualnych) jak teatralna strzelba; gdy wisi w pierwszym akcie na ścianie, w trzecim musi wystrzelić. U ludzi nieświadomych ów "wystrzał" lęku objawia się zwykle utratą pracy czy upadkiem firmy. U posiadacza piramid nasilony lęk wypłynie na powierzchnię świadomości zanim dojdzie do katastrofy. Wówczas można mu się dokładnie przyjrzeć i go po prostu usunąć. Oczyszczając ducha (matrix) z utkwionych głęboko toksycznych myśli i emocji unika się przykrych skutków w świecie materii. Dla mnie jest to JEDNOZNACZNIE BARDZO DOBRE! Natomiast ci, którzy lękają wejrzeć w siebie, "widzą" przyczynę przykrego samopoczucia w piramidzie i odsuwają się od niej (rezygnując z samopoznania). Nie należy tego oceniać. Oni nie dojrzeli do duchowego rozwoju i zamiast zmierzyć się z lękiem, zmuszeni będą zmagać się z tzw. przeciwnościami życia. Aż zrozumieją.

·         Dlaczego również oświecenie i moc ma być moim wrogiem?

Naturalnie przede wszystkim jest sprzymierzeńcem, ale skoro rozpatrujemy działanie piramid pod kątem negatywnym, to światło oświecenia czasem, niestety, "oślepia". Na tym odcinku rozwoju upadł niejeden mistrz. Człowiek widzi więcej, jakby patrzył przez niedostępną dla innych dziurkę od klucza, jednak tylko mu się wydaje, że ogarnia CAŁOŚĆ.
Posiadacze piramid, jeśli są tropicielami Prawdy, osiągają stan oświecenia (w spektakularnym błysku lub procesie) w kilka lat. Ci, którzy sądzą, że jest to koniec rozwoju, mocno są w błędzie. Szczególnie trudne jest przesączenie ŚWIATŁA przez ciasne poglądy i sztywne pojęcia. Trzeba być gotowym na ZMIANY oraz lekcje pokory, a to też nie zawsze jest miłe. Trzeba na nowo zbudować poczucie własnej wartości i sporo doświadczyć, zanim się powie: "wiem, że nic nie wiem". Potem wiadomo, że między człowiekiem a człowiekiem nie ma absolutnie żadnej różnicy, że wszystko jest zawarte we wszystkim i wszystko odzwierciedla się we wszystkim.
Jeśli zaś chodzi o moc, to ma ona naturę deszczu, który jednakowo zasila drzewa owocowe jak i chwasty. Dlatego musimy być stale uważni i oczyszczać się z przestarzałych wzorców myślowo-czuciowych. Obowiązkowo należy kontrolować własne intencje, bo możliwości ogromne, a pokusa do nadużyć jeszcze większa. Ci, którzy wzmacniając myśli z pomocą piramid próbowali manipulować innymi ludźmi (manipulacja to czarna magia), przeżyli rykoszet z piramidalnym przyśpieszeniem.
O starości jeszcze nie powinnam się wypowiadać, choć znam już stan, w którym nie chce się chcieć. Wydaje się, że ludzkość poradzi sobie z nami czy bez nas. Jeśli jednak uznamy, że pewne zdolności i możliwości są nam zbędne, możemy je utracić.
Jednak mimo wszystkich trudności, duchowe przebudzenie i rozwój niosą ze sobą zdecydowanie więcej nęcących korzyści i życie pełne spełnionych marzeń.

·         Jak może mnie Pani przekonać do tego, że przy piramidzie Horusa spełnię swoje marzenia?

Nie mam zamiaru nikogo przekonywać. Tylko informuję, a pan decyduje, czy ma zamiar to sprawdzić. Dla osób, które pragną doświadczalnie odczuć moc piramid Horusa przyjeżdżamy na kursy lub osobne spotkania. W Opolu zrobiliśmy niezwykłe doświadczenie ze zbiorową "energetyzacją marzeń". Wokół piramidy ogrodowej zebrało się ok. 200 osób. Po wysłuchaniu odpowiedniej instrukcji każdy skupił się na własnej, pozytywnej wizji szczęścia. Popłynęła cudowna muzyka Jacka Gałuszki, a z serc popłynęły obrazy. Przez chwilę wokół piramidy czuć było wiele miłości i niczym nieskrępowanej fantazji. Same pozytywne wizje i ich kosmiczne wzmocnienie. Na chwilę świat stał się rajem pełnym światła. Uwolniliśmy niesłychane pokłady pozytywnej, twórczej energii. Niektórzy płakali ze wzruszenia. Jesteśmy gotowi przyjeżdżać do Polski na takie spotkania częściej, jeśli tylko znajdą się organizatorzy.

·         Dotychczas nie potrzebowaliśmy żadnych dodatkowych gadżetów, prócz własnego umysłu. Istnieje wiele technik, pozwalających urzeczywistnić marzenia bez konieczności kupowania piramid.

Każda ludzka myśl ma władzę i moc spełnienia, tylko, że w świecie przepełnionym hałasem, stresem, elektrosmogiem i sygnałami telefonii komórkowej (o tysiącach innych obciążeń nie wspomnę) brak nam przestrzeni na miłość, piękno i odczuwanie dobra. Nasza energia przepada na to, by uporać się z niezdrową żywnością, zatrutym powietrzem i wodą do picia. Jeśli kogoś stać jeszcze na aktywne marzenia, jego myśli szarpane są przez sygnały niezliczonej ilości programów radiowych i TV - totalnie zaśmiecających eter. Nie trzeba mieć włączonych odbiorników, by działała na człowieka ich agresja i pośpiech. W tej sytuacji każda ludzka myśl i pragnienie zagłuszane są jak przed laty radio Wolna Europa. Trzeba wyjątkowego samozaparcia i ćwiczeń, by coś z siebie wykrzesać. Potrafią to tylko nieliczni jogini, no i może górnicy w kopalniach soli, bo tam nie docierają zakłócenia, a jest dużo prany.
Obecnych obciążeń środowiska usunąć się nie da. Potrzeba nowych technologii i wynalazków, które służąc postępowi przyjazne będą dla człowieka. Zanim powstaną, potrzebujemy wsparcia, by nie ulec degeneracji. Piramida Horusa tworzy biopole o dużym zasięgu, dzięki któremu nasz kostium energetyczny organizowany jest na nowo. Z gęstej siatki, w którą wszystko uderza, staje się siatką o wielkich, przepuszczalnych otworach. To sprawia, że wszystkie te zakłócenia przelatują przez nas jak woda przez sito nie czyniąc nam żadnych szkód. Wówczas to nasza własna energia, przepadająca dotąd na walkę z obciążeniami, staje do naszej dyspozycji. Wzmocniona kosmiczną energią czyni nas panami swego losu, jeśli tylko tego chcemy. Sugestywne wizje w aurze posiadacza piramid to potężne myślokształty - widoczne dla jasnowidzów i wyczuwalne przez wróżki. A że dusza dąży do urzeczywistnienia się, wiele z nich spełnia się w dość szybkim czasie. W tym sensie nic się nie zmieniło. To ludzki umysł tworzy wizje szczęścia, piramida Horusa dodaje nam tylko niezbędnej energii!

·         Jak można leczyć przy pomocy energii piramid Horusa?

Osoby, które gorąco chcą wyzdrowieć, nie musza o nic pytać. U nich dzieje się SAMO i mamy wówczas do czynienia z tzw. cudownymi uzdrowieniami (dość dużo przypadków). Wzmocnione energią gorące pragnienie + wzmocniona psychika i ciało robią swoje. W ten sposób można leczyć najcięższe przypadki raka, śpiączki, choroby Alzheimera oraz usuwać obciążenia natury psychicznej. Zwłaszcza teraz, na progu nowej epoki energia ta cudownie harmonizuje psychiczne zawirowania, jakim wszyscy ulegamy w mniejszym lub większym stopniu.
...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin