OJCZYZNA.doc

(48 KB) Pobierz
OJCZYZNA

OJCZYZNA

Ks. Czesław Bartnik, Nasz Dziennik.

 

"W imię Boga w Trójcy Świętej jedynego... Uznając, iż los nas wszystkich od ugruntowania i wydoskonalenia konstytucji narodowej jedynie zawisł, długim doświadczeniem poznawszy zadawnione rządu naszego wady, a chcąc skorzystać z pory, w jakiej się Europa znajduje..., wolni od hańbiących obcej przemocy nakazów, ceniąc drożej nad życie, nad szczęśliwość osobistą, egzystencję polityczną, niepodległość zewnętrzną i wolność wewnętrzną Narodu (...), dla dobra powszechnego dla ugruntowania wolności, dla ocalenia Ojczyzny naszej i jej granic, z największą stałością ducha niniejszą konstytucję uchwalamy i tę całkowicie za świętą, za niewzruszoną deklarujemy..."

(Preambuła Konstytucji 3 Maja).

"Dla współczesnych i przyszłych pokoleń, dla ugruntowania wolności, dla ocalenia Ojczyzny naszej...". Wszyscy jesteśmy owymi prorokowanymi spadkobiercami Konstytucji 3 Maja, postawionymi znowu w sytuacji, kiedy "mamy cenić nad życie niepodległość zewnętrzną i wolność wewnętrzną Narodu", "dla ocalenia Ojczyzny i jej granic", ze wspólnej miłości do niej.

Nade wszystko jest obecny w duchu 3 Maja cały Naród Polski: wspaniały, bohaterski, mądry, doświadczony przez los, ale zawsze otwarty, gościnny i tolerancyjny. Taka była i jest nasza polska społeczność, otwarta na każdego człowieka i na świat. I dziś nie będzie nas uczył ani Niemiec, ani Francuz, ani Anglik, ani Żyd, ani Amerykanin - tolerancji, współpracy z innymi i myślenia uniwersalistycznego.

 

Wielka wspólnota

 

Oto razem jesteśmy żywą ikoną Polski Trzeciomajowej, naszej wspólnej Ojczyzny. Ojczyzna to nie jakiś mit, stereotyp, przestarzałe pojęcie, ale jest to ta cała rzeczywistość, która nas zrodziła i nadal rodzi jako społeczna Matka, społeczny Ojciec, jako społeczność narodowa, z którą jesteśmy związani pochodzeniem, świadomością, sercem, pracą, historią, kulturą, dziedzictwem, językiem. Jest to stwarzająca nas i kształtująca dłoń Boża: rodzice, wychowawcy, nauczyciele, ludzie tej samej niszy życia, przełożeni, wszelkie służby, ludzie tej samej sceny życia. Człowiek wpływa na losy drugiego człowieka, tworzy środowisko życia, otwiera świat społeczny i każdego dopełnia. Nikt nie pozostaje bez relacji do żywej społeczności innych osób, czyli społeczności ojczyźnianej. Ojczyzna to ta wspólnota ludzi, która nas od dawna do dziś określa na ciele i duszy, niekiedy jakby bardziej niż przyroda i świat rzeczy, osadza nas w konkretnej egzystencji i tworzy nieodwracalną scenę bytowania, na której otrzymujemy wyznaczoną przez Opatrzność rolę. Inni ludzie, z którymi związała nas natura i jakaś zależność, to istoty najwyższe po Bogu, choć nie są do końca określone i mogą się stawać albo niebem, albo piekłem, bo jedynie Bóg jest absolutnym niebem.

 

Ojczyzna jest obecna w kulturze materialnej i duchowej: w osobowości człowieka, ideach, świadomości, mądrości, pamięci, pracy, w miłości społecznej, w obyczajach, w sztuce, pieśni, poezji, literaturze, w prawodawstwie, w zabawie, w stroju, w usposobieniu, w moralności i w formach spotkań między dziećmi tej samej Ojczyzny. Nie da się tego wszystkiego ani wymienić, ani tym bardziej opisać. Wystarczy zwrócić uwagę na obecność Ojczyzny w języku - mowie polskiej, która otwiera nam wspaniały świat wzajemnej komunikacji człowieka z człowiekiem; świat myśli, miłości, uczuć, działania, możliwości, twórczości, dążenia do lepszych czasów. Język to jakby drugi człowiek, i indywidualny, i społeczny. Zniszczenie języka izolowałoby od życia i czyniłoby życiowo niemym. Tak kiedyś w pierwszych wiekach po Chrystusie nasi praojcowie nazwali plemiona Gotów: Niemcami, czyli "niemowami", "niemymi", bo nie było kontaktu językowego, ojczyźnianego z nimi.

 

Język ojczysty jest jakby najpiękniejszą księgą historyczną, która odsłania nam życie i dusze naszych praojców sprzed tysięcy lat. Każda nazwa i każde słowo - jeśli tylko ktoś ma zdolności analityczno-historyczne - ukazuje niezwykły świat człowieczy. Bo przecież także cała kultura polska od początku była niezwykła: wysoce moralna, pokojowa, łagodna, godna, szlachetna, idealizująca, przyjazna drugiemu człowiekowi, także obcemu. I w średniowieczu nie stoczyła się do poziomu niektórych kultur germańskich, które to zniekształciły nawet Ewangelię Chrystusową i Kościół, np. przez palenie na stosie inaczej wierzących, topienie tzw. czarownic, nawracanie ogniem i mieczem, wycinanie w pień całych plemion tzw. pogańskich, palenie całych osiedli tzw. heretyków, wyniszczenie ludów rzekomo barbarzyńskich, jak Indianie. To były zbrodnie kulturowe, ale po części obciążały one i Kościół w tamtych kulturach.

 

Ojczyzna to nasza czasoprzestrzeń życia, nieboskłon nad nami, świat nachylony ku nam od dzieciństwa, to piękno natury. Ojczyzna to jakby macierzyńska twarz tej ziemi. To nasze miejsce na ziemi, z wszystkimi drogami, polami, lasami, rzekami, jeziorami. To miejsce w kosmosie, przygotowane nam przez aniołów z polecenia Miłości Bożej. Człowiek jest z tym związany ciałem i duszą, pamięcią i uczuciem: wiążą go i kwiaty, i paleta świateł, i bajeczne układy chmur, i deszcz, i wichura, i śnieg, i kamień przydrożny i motyl - zwykły bielinek kapustnik... Ojczyzna to przedłużenie domu, który daje normalność, pokój, odpoczynek, ciszę i chroni przed wyobcowaniem ze świata. To dom jasny, ufny, bez podstępu, wypełniony serdecznością, pamięcią, nadziejami, modlitwą, sprawiedliwością.

 

Łańcuch pokoleń

 

Ojczyzna, której potokiem płynie nasze życie, to idące ku nam gdzieś z pradawna pokolenia Indoeuropejczyków, Prasłowian, Neurów, Sklawinów, Lędzian, tworzących Grody Czerwieńskie, trzecią obok Wiślan i Polan koncepcję państwa Słowian centralnych, złożonego z grodów bez ścisłej zależności od jednego księcia, na podobieństwo starej Grecji.

 

Ojczyzna to także historia Polski i tych ziem za czasów Królestwa, pod zaborami, za okupacji niemieckiej i sowieckiej, kiedy to Zamość miał być stolicą "Wielkich Niemiec" na Wschodzie pod nazwą Himmlerstadt, a ziemie miały być koloniami niemieckimi z wyniszczeniem i wysiedleniem ludności polskiej. A potem po roku 1944 Zamość i jego ludność "karano" za patriotyzm, za polskość i za ducha niezależności od narzucanej ideologii. I tak, ilu na naszej ziemi padło żołnierzy, powstańców, partyzantów, mieszczan, chłopów, kobiet, starców i dzieci - zabijanych, palonych, wywożonych za druty, do obozów, także zniemczonych. Co znaczył brak suwerenności! Chwała ordynatowi śp. Janowi Zamoyskiemu za akcję wykupywania od Niemców całych transportów dzieci, oderwanych od rodziców i wiezionych do Niemiec do "kraju postępu" germańskiego ("Dzieci Zamojszczyzny"). Iluż zginęło niewinnych Żydów, zwłaszcza wywożonych z getta do Bełżca! Również ilu ludzi na Południowej Zamojszczyźnie zastrzelonych, zabitych nożami, siekierami, przepiłowanych, przybijanych bronami do drzwi stodoły, spalonych, wrzuconych do studni w nieszczęsnej pożodze ukraińskiej! Ilu potem patriotów zostało uwięzionych, wywiezionych w głąb Rosji Sowieckiej i w ogóle prześladowanych z nienawiścią przez jednostki służące nie Polsce, lecz niewolniczej ideologii. Oto w takich strasznych czasach Ojczyzna znaczyła po prostu życie, a Konstytucja 3 Maja oznaczała podjęcie walki o życie i o życie w wolności.

 

Wolność bezprawia

 

Każda wielka wartość rodzi się w ofierze i w walce z antywartościami. Tak jest również z wartością wolności i miłości Ojczyzny. Czasami wydaje się, że zaczyna przeważać u nas i w kulturze euroatlantyckiej cały system antywartości. Coraz gwałtowniej uderza się w rodzinę, w małżeństwo, w szacunek dla rodziców, w ojczyznę, w naród, w miłość duchową i ofiarną. "Nowoczesny" człowiek wstydzi się, że się narodził tak, jak się narodził - z matki i ojca. Wolałby rodzić się w laboratorium. Chciałby być kreatorem i samostwórcą, od nikogo i od niczego niezależnym. Rzekomo poniża go to, że musi mieć wychowawców, nauczycieli, przełożonych, mistrzów zawodu, przewodników życia w postaci duchownych. Coraz więcej jest ludzi zaślepionych i pysznych, którzy uważają, że wszystko zawdzięczają sobie samym, nic nikomu innemu. Szerzy się indywidualizm: jednostka jest sama dla siebie bogiem, prawem, etyką, wyrocznią, całą mądrością.

W rezultacie panoszy się demon uśmiercania życia i niszczenia wszystkiego, nawet ziemi i świata. Jest to swoisty rodzaj walki ze Stwórcą. W ideologii jawi się kult chaosu, bezsensu i bunt przeciwko prawdzie, dobru, ładowi, pięknu. Człowiek idącej ku nam kultury rzekomo chce wolności, ale wolności bezprawia, szału wyżycia się, możności burzenia wszystkiego; wolności bez moralności, bez rozumu, bez Boga. Toteż i sama wolność w takiej kulturze obraca się w niewolność, w nieład, w odwrotność życia, jak w wolności narkomanii.

 

Dla takich ludzi w Polsce Konstytucja 3 Maja to już starocie, bez znaczenia, wyciągnięta z archiwum. Dla nich jakaś konstytucja wolnego seksu, zniesienia małżeństw, a przynajmniej monogamii, zniweczenia wszelkiego prawa, niekaralności zakłamania, przekrętów, grabieży, wyzysku, obracania ubogich i bezrobotnych w swoich osobistych niewolników itp. - to dopiero byłaby konstytucja "nowoczesna". Obecnie zaczyna się szerzyć rodzaj degeneracji kultury, przypominający głęboką chorobę psychospołeczną. Oczywiście u podstaw takiej ideologii leży radykalne odrzucenie idei żywego Boga.

 

UE - wieczna niewola

 

Ojczyzna zatem to ludzkie zadanie twórcze: gospodarcze, społeczne, kulturalne, duchowe, narodowe i religijne. Toteż nasze polskie uwolnienie po roku 1989 zaowocowało ogromnie w całym kraju: wolnością ducha i myśli, bogactwem dzieł, pomysłów, inicjatyw, rozwojem kultury, nowym pędem do nauki, łącznie ze staraniem o utworzenie - a raczej przywrócenie rozwiązanego przez Austriaków w 1784 roku - Uniwersytetu Zamojskiego (Akademia Zamojska, założona w roku 1595).

 

Jednak ogólna sytuacja wydaje się równie ciężka, jak w roku 1791. Przede wszystkim nie nastąpił oczekiwany rozwój gospodarczy, głównie na skutek przyjęcia u nas złej zachodniej koncepcji gospodarki, co doprowadziło - wbrew głoszonym hasłom - do zrujnowania naszej gospodarki. U naszych decydentów zabrakło - i ciągle brakuje - miłości Ojczyzny. Sytuacja ta unaoczniła się zwłaszcza w dziedzinie gospodarki rolnej. Jeśli do tego doszedłby jeszcze zupełny brak wolności państwowej, to tragedia będzie nieunikniona. Toteż nie możemy się zgodzić, żeby nam wszystko dyktowano z zewnątrz: kto ma żyć, kim mamy być, kto ma u nas rządzić, kto może się kształcić wyżej, co jeść, co myśleć, w co wierzyć, jakim językiem mamy mówić.

 

Konstytucja 3 Maja daje nam przede wszystkim naukę, że musimy absolutnie strzec naszej suwerenności i wolności. Bez wolności wszystko w społeczności zamiera. Bez niej zniszczeje i nasza Ojczyzna. Naprawdę nie sposób pojąć logiki zwolenników Unii na dzisiejszych warunkach, którzy przyznają, że utracimy niepodległość i wolność, a jednocześnie uważają, że "umocni się" nasza tożsamość. Tego nikt zdrowy na umyśle nie pojmie.

 

A jak straszliwie niewolnicze są warunki, proszę zajrzeć do traktatu akcesyjnego. Polak będzie pod dyktatem totalnym, nieporównywalnym do statusu pierwszej Piętnastki. Żeby więc po ewentualnej akcesji nie powtórzyła się sytuacja z czasu insurekcji kościuszkowskiej z 1794 roku! Ciekawe, że i wówczas zwykli obywatele rozumieli, co to znaczy Ojczyzna, a wielu dygnitarzy państwowych i kościelnych nie uważało za zdradę brania wielkich pieniędzy od obcego imperium i oddawania Polski i Narodu Polskiego w wieczną niewolę. Trudno zrozumieć, dlaczego i niektórzy hierarchowie woleli okrutną Niemkę, carycę Katarzynę II, na tronie carów rosyjskich niż wolną Polskę. To nie było "dla ratowania ludu polskiego", to było działanie przeciwko Konstytucji 3 Maja, która miała odrodzić nasze życie gospodarcze, społeczne, polityczne i kulturalne. Zwykli obywatele Polski myśleli normalnie. Biskup Józef Kazimierz Kossakowski, który pobierał przy tym "zapomogę" finansową, wówczas ze Wschodu, został powieszony w Warszawie. Biskup Ignacy Jakub Massalski, narzędzie caratu przeciwko Polsce, został też powieszony w Warszawie. Arcybiskup gnieźnieński, Prymas Michał Jerzy Poniatowski, przeciwnik niepodległości Polski, brat króla Poniatowskiego, popełnił samobójstwo, podobno truciznę podał mu właśnie brat. Z kolei Wojciech Skarszewski, biskup chełmski, targowiczanin, został skazany na śmierć, ale ułaskawił go Kościuszko, pochodzący zresztą z jego stron. Skarszewski dzięki służbie Moskwie został pierwszym biskupem lubelskim w 1805 roku, a potem awansował na arcybiskupa warszawskiego i był "Prymasem Królestwa Polskiego". Skąd taka zdrada Ojczyzny u tak wielu oligarchów?

 

Dziś coraz częściej mówi się, że już niepotrzebne są ojczyzny, ani narody, ani języki ojczyste, bo nadeszła pora na "imperium globalistyczne" w Europie i na świecie. Ale przecież totalitaryzm, zniewolenie i straszliwa biurokracja takiego imperium tchną czystym piekłem dla wolnego człowieka. Czy nic nie mówią takim politykom i ideologom doświadczenia imperium angielskiego (do zakończenia II wojny światowej), imperium niemieckiego (cesarskiego, pruskiego i hitlerowskiego), imperium rosyjskiego (carskiego i bolszewickiego), imperium jugosłowiańskiego (serbskiego)? Czy chrześcijanie nie widzą, że w każdym tego rodzaju imperium chrześcijaństwo upadło lub zostało głęboko znieprawione? Dlaczego rozum wielu polityków bywa tak krótki? Ulegają szałowi bogacenia się ponad innych i zdobywania totalitarnej władzy nad drugim człowiekiem. Dlaczego rozwijają propagandę prawie w całości zakłamaną? Czy nie mogą żyć bez kłamstwa?

 

A zatem my wszyscy marzymy o braterskiej Unii Europy i chcemy jej, ale nie takiej, jaka została wynegocjowana w ukryciu. Pełna współpraca z UE - tak, ale aneksja kolonialna - nie!

 

4

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin