M do kwadratu.pdf

(305 KB) Pobierz
1110315427.001.png
Monika Sawicka
Monika Kamieńska
M DO KWADRATU
2
1110315427.002.png
 
© Monika Sawicka, Monika Kamieńska 2012
ISBN wersji drukowanej 978-83-7859-009-5
ISBN wersji elektronicznej 978-83-7859-008-8
Projekt okładki: Tomasz Krzan
www.a3m.pl
Korekta, skład i łamanie: Katarzyna Krzan
Wydawca:
Wydawnictwo literackie „Magia słów”
Monika Sawicka
Wydawnictwo internetowe e -bookowo
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości
bez zgody wydawcy zabronione
Wydanie I 2012
M do kwadratu
MS
Kochana moja M.
To prawda, że życie zaczyna się po czterdziestce. Urodziny miałam
zaledwie kilkanaście dni temu, a mój świat stanął na głowie. Nie, żeby
sam tak z siebie, pomogłam mu, mimo braku akrobatycznych zdolno-
ści. Natomiast talentów do komplikowania sobie życia mam aż nadto
i moja podświadomość z tego korzysta bez opamiętania.
Chcę być dobra. Po prostu dobra, wcale nie najlepsza. Zawsze wszyst-
kie „naj” mnie przerażały. Nie dlatego, że jestem mało ambitna. Chcę
wszystko robić w życiu dobrze i na tysiąc procent, nie mam przerostu
formy nad treścią i chyba mam słabo rozwinięty gen rywalizacji, o ile
w ogóle jest. Co wcale nie znaczy, że jestem przeciętna. Bo ja, moja
Droga, jestem nieprzeciętną osobowością i świadoma tego aż do bólu,
uczę się ze sobą żyć. Bo to ważne: – kiedy będę znała instrukcję obsługi
samej siebie – po prostu ją skseruję, oplakatuję miasto, roześlę jako
newsletter znajomym i życie stanie się piękne. Ale nudne. Bo najfajniej-
sza jest chyba nieprzewidywalność, element zaskoczenia (Ty wiesz, jak
ja samą siebie potrafię zaskoczyć?), adrenalina, niepewność. Ale nie idę
do celu po trupach, no chyba, że po swoim. Bo ja wszystko robię
z poświęceniem. Oddaniem, wielką radością i zaangażowaniem. Zasad-
niczo mi wychodzi. Czasem lepiej, czasem gorzej, ale ogarniam. Z jed-
nym mam natomiast problem.
Karmiłaś piersią swoje dzieci? Ja tak, wykarmiłam sztukę jedną, dziś ma
dziewiętnaście lat i nawet nie myśli, żeby cyca pociągnąć, czego bardzo
żałuję, bo... kiedy niemowlęciem była, cyc załatwiał prawie wszystko.
4
M do kwadratu
Małe dzieci – mały kłopot, duże dzieci – cały Mount Everest proble-
mów.
Strasznie żyrta była, ledwo co ją odstawiłam, zaczynała drzeć się wnie-
bogłosy. Z lenistwa kładłam ją u siebie w łóżku, bo mi się chodzić nie
chciało (wydeptałam ścieżkę na trasie sypialnia – pokój dziecinny).
Gdybym sobie założyła licznik kilometrów, niejeden maraton byłby
mój. I tym sposobem spała ze mną do ósmego roku życia, a cycek był
w ruchu też długo (dlatego też dziś kwalifikuję się do zaimplantowania
i liftingu). Tak czy siak, cycek był wielofunkcyjny, ale stracił na atrak-
cyjności – literalnie i metaforycznie.
Niemowlak dorósł i, choć plusem jest, że pieluch prać nie muszę, to za
to muszę o wiele więcej. A mogę coraz mniej.
Dzisiaj mianowicie, żeby ją uciszyć, musiałabym ją zakneblować, najle-
piej skarpetkami jej tatusia – straciłaby przytomność i byłby spokój.
Matka – potwór – można by pomyśleć.
A ja tylko usiłuję przeżyć. Okazuje się, że osobnikiem Alfa w moim
stadzie jest kocica Fizia, nawet nie kocur, nie przebił się, może dlatego,
że kastrat.
Kochana, Twoje dzieci są troszkę starsze od mojej córki, powiedz no
mi proszę, czy ta wojna pokoleń się kiedyś kończy i dlaczego to tak
boli? Słowa ranią jak miecz samuraja, tną serce i zostawiają rany, które
się nigdy nie zabliźniają. Cała ta miłość, która jest we mnie, miesza się
ze złością, bezsilnością i bólem nie do wytrzymania.
Może niektórzy nie powinni mieć dzieci? Może ja właśnie jestem tymi
„niektórymi” – mam tak skomplikowaną osobowość, że chwilami nie
mogę nad nią zapanować i zamiast ją sobie podporządkować, zmusz-
trować i ustawić w szeregu na baczność, moja osobowość artystki połą-
czona z DDA, DDD robi ze mną, co chce?
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin