Dziennik Johna Winchestera ( tłumaczenie http://supernatural.com.pl/viewtopic.php?t=115
Oryginał http://supernatural.oscil...iary_entries%29)
Osobiście się poryczałam ;) W Serialu poznajemy Johna jako twardego faceta, który wychowuje synów twardą ręką. Pokonuje najgorsze potwory, chroni chłopców… A tu, właśnie w dzienniku wynurza nam się obraz Johna zagubionego w świecie bez żony… pozostawiony sam sobie, z mnóstwem pytań bez odpowiedzi. Tylko on i dwoje małych chłopców.
Jak dla mnie najgorszy fragment to fragment z 25 grudnia 1983… Dziennik jest przerażający, pełny bólu smutku i osamotnienia… miłej Lektury
Angvil
"Listopad 6, 1983 Pochowałem dzisiaj moją żonę. Nawet kiedy piszę o tym, wciąż nie mogę w to uwierzyć. W ubiegłym tygodniu byliśmy normalną rodziną... jedliśmy obiady, chodziliśmy na T-ball gry Deana, kupywaliśmy zabawki dla małego Sama. Ale w jednym momencie wszystko się zmieniło... Kiedy prŻbuję myśleć o tym znowu, poukładać to w mojej głowie... czuję, jakbym wariował. Jakby ktoś odciął moje ramiona, wydłubał mi oczy... Wędruję dookoła, samotny i zagubiony i nic nie mogę zrobić. Mary miała zwyczaj pisać w tych książkach, ktŻre trzymała pod łŻżkiem. Mawiała, że pozwala jej to zapamiętać wszystkie malutkie szczegŻły o chłopcach, o mnie... Chciałbym przeczytać jej dzienniki, ale, tak jak wszystko inne, przepadły. Spaliły się do cna. Zawsze chciała, żebym sprŻbował zapisywać rzeczy. Może ma rację, może to pozwoli mi zapamiętać, zrozumieć."
"Listopad 13, 1983 Nic już nie nadaje niczemu sensu... moja żona zginęła, moi synowie zostali bez matki... rzeczy, ktŻre widziałem w nocy. Pamiętam, że słyszałem krzyk Mary, biegłem, ale wtedy... wszystko było spokojne przez sekundę - z Samem było wszystko w porządku - i byłem pewny, że to co słyszałem było złudzeniem - za dużo horrorŻw, za pŻźno tej nocy. Ale wtedy pojawiła się krew, a kiedy spojrzałem do gŻry, moja żona... Połowa domu przepadła, choć ogień palił się tylko przez kilka godzin. Wiele naszych ubrań i zdjęć są zrujnowane, nawet nasz sejf - sejf ze starymi pamiętnikami Mary, bony oszczędnościowe chłopcŻw, cokolwiek było cenne... wszystko przepadło. Jak mŻgł mŻj dom, całe moje życie, zginąć w tej sposŻb, tak szybko, w takiej gorączce? Jak mogła moja żona po prostu spłonąć tak i zaginąć? Chcę moją żonę spowrotem. Boże, chcę ją spowrotem..."
Listopad 26, 1983 Wporządku, sądze ze spróbuje tego jeszcze raz ale nie jestem pewien czy to pomoze. Nie jestem nawet pewien co pamiętam z dzisiajszego dnia. Rozmawialem z policją. Powiedzieli ze śledztwo jest w toku, ale wiem ze nie maja żadnych śladow. Spytalem ich o przyczyne pozaru ale oni odpowiedzieli ze jeszcze nie moga niczego powiedziec. Nawet nie powiedzieli mi kto jest głownym podejrzanym. Pytali sie o to samo o co pytali sie w nocy w ktorej wybuchł pozar. Gdzie byłem? Jakie były moje relacje z Mary w tygodniu poprzedzajacym pozar? Jakies problemy z chłopakami? Co sie dzieje?''
30 listopada 1983 Jest 4 nad ranem i nie mogę spać. Budzę się teraz, gdy usłyszę najmniejszy hałas. A może to nawet nie był hałas. Tak jakby moje zmysły były tak wyostrzone, że nie mogę ich wyłączyć. Wszystko ostatnio wydaje się, tak jak te przykłady, gdy pamiętasz sen parę dni po tym, kiedy go miałeś, tylko, że nie możesz sobie przypomnieć, czy to był właściwie sen czy zdarzyło się to naprawdę. Ciągle od nowa wracam myślą do tamtej nocy… dlaczego w ogóle wtedy wstałem z łóżka? Tak mi przykro, Mary. Przepraszam , że pozwoliłem, aby coś ci się stało. Czy kiedykolwiek mi wybaczysz? Co mogę zrobić, aby pozbyć się tego bólu?
4 grudnia 1983 Ostatniej nocy siedzałem w pokoju Deana i Sama, w cimności, i słyszałem te odgłosy... Mike powiedział, że to był wiatr, i w porządku, może rzeczywiście był, ale brzmiało to prawie jak szepty, jakby ktoś szeptał imię, raz za razem... jakby coś było tam w ciemnościach, obserwowało nas... Nie spałem przez całą noc, poprostu ich pilnowałem, chroniłem. Przed czym - nie wiem. Czy ja ich chronię? Czy ja ich ranię? Nie pozwalam im oddalać się ode mnie od czasu pożaru. Dean wciąż prawie nic nie mówi. Próbuję nawiązać pogawędkę albo zapytać go czy chce porzucać trochę piłką do basseballa. Cokolwiek, by sprawić, żeby poczuł się znów normalnym dzieckiem. Nigdy nie oddala się ode mnie na krok - albo od swojego brata. Każdego ranka, kiedy sie budzę, Dean śpi w łóżeczku z rękami oplecionymi wokół Sammiego. Jakby próbował go chronić przed czymkolwiek, co kryje sie w ciemnościach nocy.
Sammy dużo płacze, chcąc do Mamy. Nie wiem jak to powstrzymać, a część mnie nawet nie chce. Łamie mi serce myśl, że wkrótce zupełnie nie bedzie jej pamiętać. Nie mogę pozwolić, by jej pamięć umarła. Cokolwiek jest tam w cimnościach nocy.
7 grudnia 1983 Policja wrocila. Nie moge to uwierzyc. Jeszcze wiecej pytan, na ktore odpowiedzialem juz milion razy. Wiecej czasu spedzonego z dala od moich synow, chodzenie w kolko, donikad. To wszystko jest tak bardzo niepotrzebne! Wkrotce po tym, gdy chlopcy poszli spac napilem sie drinka. Pije jedngo teraz. Nie pomaga mi on zasnac, ale mam nadzieje, ze oczysci umysl. Czasem to robi, na kilka sekund, po chwili znowu wszystko mi sie miesza. Jedyna rzecz jest dla mnie oczywista- jedyny sposob na dowie....
8 grudnia 1983 Obudziłem się dzisiejszego ranka ze strasznym kacem... Nie byłem w nastroju, żeby robić cokolwiek, a już zwłaszcza zwierzać się Mikowi, który naskoczył na mnie zaraz po tym jak wszedłem do kuchni. Truł, że muszę się pozbierać do kupy, dla chłopców... Ale wydawał się bardziej interesować garażem niż czymkolwiek innym. Zarzucał mi, że prawie nie chodzę do pracy... No bez żartów:"prawie nie chodzisz do pracy"... Moja żona nie żyje, stało się jej coś strasznego, może moi chłopcy są też w niebezpieczeństwie... Jak na miłość boską mógłbym o tym wszystkim poprostu zapomnieć i zwyczajnie pójść do pracy? W każdym razie, powiedziałem mu, że może ją przejąć. To go wytrąciło z równowagi - Mowisz mi, że rezygnujesz z pracy swojego życia przez to? Właśnie tak, Mike. Jest twoja. 8 grudnia 1983 (kontynuacja) Moi synowie mnie potrzebują i śledztwo w sprawie mojej żony też. Te dwie rzeczy są teraz wszystkim, co się dla mnie liczy. Chodziłem po sąsiedztwie, zadawałem pytania. Przysięgam, że mnóstwo ludzi udawało, że nie ma ich w domu, kiedy pukałem. Może nie chcą spotykać się z przygnębionym wdowcem... albo z facetem, który, w ich mniemaniu, zabił swoją żonę. Pożar nie wybuchł tak poprostu. Teraz już jestem pewien, że ktoś był tamtej nocy w moim domu. To jedyna możliwość, aby te wszystkie zdarzenia nabrały sensu. Zacząłem grzebać w bibliotece. Zbieram stare policyjne akta, przeglądam mikrofilmy... szukając wszystkich pożarów, podpaleń z podobnymi okolicznościami. Zamierzam znaleźć tego gościa, a kiedy już dorwę drania... Boże, przebacz mi...
11 grudnia 1983 Sammy wreszcie przesypia noce, a dzięki temu, ze Dean śpi z nim w lózku, nie ma problemu z zasnieciem. Ale ja.. Zamykam oczy i widze Ja. Zawsze zaczyna sie tak samo: widze Ja jaka byla przed tamta noca- piekna, szczesliwa, zywa. To nie tak, ze tylko Ja widze, to jakbym tam zyl, byl obok Niej. To takie realne. Czuje, jakbym mogl wyciagnac reke i Ja dotknac. I tak robie.. Wyciagam reke.. I nagle wracam do tej nocy, do krwi, ognia i Mary, Mary na syficie, nie mam pojecia jak sie na niego dostala. Ona tam nie moze byc. Teraz dziwniejsza czesc. Budze sie zdyszany i bez tchu. Przysiegam, ze cos tam jest. Czuje to. To krazy wokol mnie i chlopcow, patrzy i czeka. Mysle, ze to mnie wysmiewa: Nie mogles tego powstrzymac. Nie mogles jej uratowac. Nie mozesz ich ochronic.
11 grudnia 1983 (kontynuacja) Dostałem dziś parę rzeczy z domu… kilka zdjęć, zabawkę albo dwie, które odzyskał strażak. Uratowali jeden z moich pistoletów… zabytkowy rewolwer „single action”. Nie powoduje naprawdę dużo szkód… ale planuję włożyć go pod poduszkę dziś w nocy tak samo. 13 grudnia 1983 Znów dzwoniłem na policję… Nic. Wszyscy biegli wrócili i nie znaleźli nic. Żadnych odcisków palców, żadnego DNA, żadnej krwi, zupełnie nic, co pozostało z ciała mojej żony, żadnego znaku czyjejś jeszcze obecności w tym domu. Właśnie taka porażka w pracy policji, jakiej się spodziewałem. Detektywi mówią mi, ze pożar był spowodowany przez spięcie elektryczne. Poprosiłem ich, by pokazali mi dowód, by opowiedzieli mi, który kabel zawiódł. I nie mogli. Tylko jakieś głupie mambo-dżambo o znakach pożaru i badaniach w sprawie ognia i „żadnych twardych dowodów”, co „było do przewidzenia, biorąc pod uwagę drastyczne rozmiary pożaru”. Jedyną rzeczą, jaką powiedzieli było, że wszystkie dowody wskazują na sufit pokoju dziecięcego jako na punkt zapalny. Co – z perspektywy strażaków – nie ma żadnego sensu, gdyż prawie wszystkie pożary spowodowane spięciami zaczynają się w ścianach. Ale dla mnie… Dla mnie ma to bardzo wielki sens.
14 grudnia 1983 Właściwie udało mi się zasnąć ostatniej nocy… obudziłem się zlany zimnym potem pięć minut później. Czując znów tą obecność… i myśląc o czymś, co przeczytałem w jednej z książek, którą dostałem pewnego dnia. Były to w większości książki o pożarach, jak się rozpoczynają, jak szybko się rozprzestrzeniają… ale jedna z nich mówiła o dziwnych pożarach, pożarach bez wyjaśnienia… mówiła, że niektórzy ludzie wierzą, że pożar może być kontrolowany przez pewne złe istoty, byty, i używany w celu szkodzenia ludziom. To jest nienormalne, po prostu bajki… jak smoki ziejące ogniem, prawda? Ale później przypomniałem sobie… kiedy wszedłem do pokoju Sammiego tamtej nocy, kiedy próbowałem dostać się do Mary… ogień buchnął. Buchnął we mnie… jakby miał cel, jakby chciał utrzymać mnie z dala, powstrzymać mnie od dosięgnięcia jej. Jakby ktoś go kontrolował.
14 grudnia 1983 (kontynuacja) Tamtej nocy… Mary na suficie… wmawiałem sobie, że to mi się tylko przywidziało, że sobie to w pewien sposób stworzyłem. Ale teraz wiem, bez wątpienia – ona tam była. Nie obchodzi nie co mówią inni, policja albo rodzina Mary, albo Mike. Niech nazywają mnie wariatem. Wiem, co widziałem. Nie znam jeszcze odpowiedzi, ale pytania są jasne w mojej głowie. Coś potwornego stało się w pokoju dziecięcym. Ktoś – lub coś – zabiło moją piękną żonę. Nie spałem przez całą noc, myśląc nad tym… chciałbym porozmawiać z Mikem, ale on mi już mówi, że potrzebuję pomocy. Więc tego ranka, wyszedłem i kupiłem jeszcze trochę książek. Nie o pożarach, ale o… tamtych rzeczach. Niewyjaśnionych rzeczach. Kupiłem też dwa nowe pistolety i strzelbę. Na wszelki wypadek.
17 grudnia 1983 Poznałem kogoś… kogoś, kto, jak sądzę, może być przyjacielem dla mnie i dla chłopców. Przez ostatnie parę dni odwiedzałem… cóż, media, myślę, że to określenie będzie dobre. Chodziłem od miejsce do miejsca, i nie wiem, po prosty wszedłem. Dwa miesiące temu śmiałbym się głośno, gdyby ktokolwiek powiedział mi, ze będę robił takie rzeczy, ale w tej sytuacji już nie wiem do kogo się zwrócić. W każdym razie, wszedłem… to był zupełny przekręt. Widziałem, jak ten facet czytał z dłoni… papugował po prostu to, co ludzie mu mówili, albo dawał im ogólniki – „ktoś, kogo kochasz jest zaniepokojony” a oni to przełykali. Jak już mówiłem, to była gówno prawda, ale dla jakiegoś powodu, później tego popołudnia poszedłem do innego… potem dziś, poszedłem do Missouri. I zaraz jak tylko wszedłem, nie umiem tego wyjaśnić… to było cos takiego, jakbyśmy się znali od lat. Ona znała każdy szczegół, nie tylko z mojego życia, ale też moje myśli… lęki. Ona była pierwszą osobą, która nie popatrzyła na mnie jak na wariata, kiedy powiedziałem jej historię… tylko słuchała i kiwała głową, i potem powiedziała, że mi wierzy. Godzinę później wróciłem… z chłopcami. Z jakiegoś powodu chciałem, żeby ich zobaczyła, poznała… może po to, żeby powiedziała mi, że wszystko z nimi w porządku. Oboje ją momentalnie polubili… Sammy siedział jej na kolanach przez cały czas, uśmiechając się, a Dean mówił bez przerwy… Już teraz tak nie robi. Nie wiem, gdyby chodziło tylko o mnie, może bym jej nie ufał, ale widząc, że chłopców odnoszących się do niej tak ciepło… Coś w tym jest. Myślę, że ona może pomóc.
20 grudnia 1883 Spróbuję się opanować... Przysięgam, trzęsę się tak bardzo, że ledwo mogę pisać. Właśnie wróciłem z mojego domu... Missouri mówiła, że musiała tam pójść, żeby poznać co naprawdę sie stało. Nie wiem jak wyjaśnić to co czułem - po pierwsze sam pobyt tutaj, w domu, gdzie żyła moja żona, w sypialni mojego małego synka, widzieć to wszystko spalone i ledwo rozpoznawalne. Już wydaje sie to być inną okolicą, innym życiem... część mnie niemal nie pamięta jak to było czuć się normalnym, ale reszta mnie... ledwo mogłem oddychać, tak bardzo chciałem tego wszystkiego z powrotem. Missouri tez sie trzęsła jak mocno wystraszona... mówiła, że czuje zło, mogła odczytać ślady z tamtej nocy... straszliwego istnienia, które tu było. Poczuła to, poczuła tą rzecz, która nam to zrobiła, która zrobiła to mojej zonie. Missouri nie mogła powiedzieć mi co to było - nigdy nie miała do czynienia z czymś jak to - ale powiedziała mi, że była to najpotężniejsza, okropna rzecz, jaką kiedykolwiek spotkała. 23 grudnia 1983 Wyprowadziliśmy się tego ranka od Marka i Kate. Po prostu nie mogłem tam zostać ani chwili dłużej, i nie umiem wyjaśnić dlaczego. mam wrażenie, że nie potrafię wyjaśnić już niczego w moim życiu. tylko wiedziałem, że muszę stąd zabrać moich chłopaków. Wstałem o świcie, zapakowałem ich do tyłu samochodu, gdy jeszcze wciąż spali. Może powinniśmy się pożegnać... ale coś we mnie mówiło, że powinniśmy po prostu odjechać, teraz, szybko i cicho. Cokolwiek zrobiło to Mary - nie ma tu tego śladu. Czas wyjechać. Zaczynam rozumieć, ze nie ma nikogo innego oprócz mnie. Jeśli chcę odpowiedzi, będę musiał znaleźć je sam.
25 grudnia 1983 Znów nie spałem wczorajszej nocy. Obudziłem sie zlany zimnym potem i uświadomiłem sobie, że są święta. Gdzie jest Mary? O tym myślałem przez całą noc i pozostało to w mojej głowie przez cały dzień. Święta bez mojej żony wydaja sie nieprawdziwe. Nasze świętowanie było niezdarne... krzywe, wysokie na dwie stopy drzewko, trochę śmieciowego żarcia upchanego w pończochach i nieco sprzętu sportowego dla chłopców... piłki do footballu, kosza, nogi. Moje usiłowanie, by przywrócić nieco normalności. Dean jest już za duży na T-ball, w tym roku będziemy chodzić na prawdziwe mecze Małej Ligi. Czy raczej ja będę chodzić. Sam. Mary nigdy nie zobaczy jak Dean biegnie do domu. Nigdy nie zobaczy jak Sammy chodzi, albo nie usłyszy jego pierwszego słowa. Nie zabierze Deana na jego pierwszy dzień w szkole, albo razem ze mną nie będzie nie spać przez całą noc, gdy będę się martwił o Deana, który po raz pierwszy wyjedzie samochodem. To nieprawidłowe, ze jej tu nie ma i to wszystko o czym mogłem dziś myśleć. Jestem tak wściekły, że ledwo widzę na oczy - chcę z powrotem mojej żony. Policja oficjalnie ogłosiła, że nasza sprawa została zamknięta. Jaki świetny prezent na święta, prawda? 1 stycznia 1984 Dziś zaczyna się nowy rok. Mary uwielbiała ten czas w roku; uwielbiała ideę nowego startu dla każdego. Zawsze robiła postanowienie, jedno w roku, i nie tak jak większość ludzi, ona je dotrzymywała. I każdego roku próbowała ze mną pomówić, żebym też jakieś zrobił, ale nigdy nie widziałem w tym sensu. Chciałbym zobaczyć jej dziennik. Może to pomogłoby mi ją zapamiętać. Może to dałoby mi wskazówki co do niektórych z jej sekretów. Może to jest sens pisania pamiętnika. Zabezpieczyć swoje historie, swoje życie przed śmiercią. Żeby inni ludzie nie zapomnieli. Boże, chciałbym, żeby chłopcy mogli znać Mary dłużej. Tego roku robię postanowienie. Zamierzam dowiedzieć się co stało się mojej żonie.
Agrarose