Tesla o wykrywaniu i zwalczaniu łodzi podwodnych.rtf

(28 KB) Pobierz
TESLA O WYKRYWANIU I ZWALCZANIU £ODZI PODWODNYCH

TESLA O WYKRYWANIU I ZWALCZANIU ŁODZI PODWODNYCH

Wywiad H. Winfielda Secora z Nikolą Tesla

W roku 1917 H. Winfield Secor, współredaktor magazynu The Electrical Experimenter, przeprowadził wywiad ze światowej sławy wynalazcą z dziedziny elektryczności, Nikolą Tesla. Wywiad ten, zatytułowany „Tesla's Views on Electricity and the War” („Poglądy Tesli na elektryczność i wojnę"), ukazał się w sierpniowym numerze tego magazynu. Jego zapis jest dostępny obecnie dzięki uprzejmości Larry'ego Briana Radka z Einhorn Press pod adresem internetowym http://einhornpress.com/inventor.aspx

Redakcja

Nikola Tesla, jeden z największych żyjących inżynierów elektryków i posiadacz siódmego Medalu Edisona[1], opracował wiele oryginalnych i wybiegających daleko w przyszłość koncepcji, które po rozwinięciu i zastosowaniu w praktyce powinny rozwiązać, przynajmniej częściowo, jeśli nie w pełnym zakresie, często ostatnio dyskutowane zagrożenie ze strony łodzi podwodnych oraz dostarczyć środków pozwalających wysadzać w powietrze magazyny prochu i pocisków nieprzyjaciela z odległości wielu mil.

Krąży wiele opowieści rozpowszechnianych przez mniej lub bardziej nieodpowiedzialnych samozwańczych ekspertów mówiących o tym, że pewni amerykańscy wynalazcy, w tym dr Tesla, odkryli promienie elektryczne zdolne do wykrywania i niszczenia łodzi podwodnych znajdujących się w znacznej odległości i pod wodą. Dr Tesla udzielił mi wywiadu i podzielił się swoimi pomysłami na temat możliwości wykorzystania elektryczności do przyspieszenia zakończenia wojny światowej.

Obecnie najbardziej absorbującym tematem codziennych rozmów są oczywiście łodzie podwodne i dlatego od nich rozpocząłem naszą rozmowę.

- No cóż - zaczął Tesla - mam kilka konkretnych pomysłów, które pozwoliłyby uporać się z łodziami podwodnymi. Na początek jednak chciałbym podkreślić, że nie należy nie doceniać skuteczności już dostępnych środków pozwalających prowadzić działania przeciwko łodziom podwodnym. Możemy używać mikrofonów do wykrywania łodzi podwodnych, ale z drugiej strony należy liczyć się z tym, że dowódca łodzi podwodnej może wykorzystywać je do lokalizacji statków a nawet torpedowania ich przy wykorzystaniu uzyskanych w ten sposób namiarów nie zdradzając swojej obecności wystawieniem peryskopu ponad powierzchnię wody. Wiele lat temu, kiedy pracowałem jako główny elektryk w położonej nad Sekwaną we Francji elektrowni, zamówiłem do pewnych testów bardzo czuły galwanometr. W tamtych czasach kwarcowe włókno było nieznane, jednak za sprawą systematycznego pogłębiania wiedzy udało mi się wytworzyć bardzo cienkie kokonowe włókno do jego zawieszenia. Jak się później okazało, galwanometr był bardzo czuły w miejscu, w którym miał być używany, i aby wyeliminować wpływ wszelkich mechanicznych wstrząsów i wibracji, umieszczono w gruncie specjalny cementowy fundament i ołowianą podstawę wspartą na sprężynach. Na podstawie tego osobistego doświadczenia mogę potwierdzić, że małe statki z żelaznym kadłubem pływające w górę i w dół Sekwany w odległości około 5 kilometrów wyraźnie oddziaływały na ten galwanometr.

- W jaki sposób można by to wykorzystać do wykrywania łodzi podwodnych? - zapytałem.

- No cóż - odrzekł - po pierwsze, uważam, że bardzo użyteczna do lokalizacji lub wykrywania obecności żelaznych lub stalowych mas, takich jak na przykład łodzie podwodne, może okazać się metoda magnetyczna. Kapitalne znaczenie ma tu, oczywiście, znalezienie środków umożliwiających dokładne lokalizowanie podwodnych statków wojennych będących w zanurzeniu, tak byśmy mogli dzięki tym informacjom znaleźć się blisko nich, kiedy będą próbowały się wynurzyć. Jest to szczególnie ważne, gdy kilka jednostek płynie w szyku. O obecności i położeniu nieprzyjacielskich łodzi podwodnych statek prowadzący magnetyczne poszukiwania może powiadomić inne jednostki drogą radiową. Podwodnemu nieprzyjacielowi można by czasami zagrozić za pomocą sieci lub ognia dział, a także bombardując go z wysyłanych ze statków hydroplanów. Wkrótce znaleziono by jednak sposoby na neutralizację takiego magnetycznego wykrywacza podwodnych statków wojennych - na przykład wykonując ich kadłuby z jakiegoś niemagnetycznego metalu, takiego jak miedź, mosiądz lub aluminium. Warto pamiętać, że na każdy dobry wynalazek tego rodzaju zawsze znajdzie się antywynalazek i równie efektywny, przeciwstawny sposób działania.

- A co z tym nowym elektrycznym promieniem do namierzania łodzi podwodnych? - zapytałem.

- Tak, dojdę i do tego - odrzekł mistrz elektryczności. - Wyobraźmy sobie teraz, że wyposażamy jednostkę w dużą prostokątną spiralę lub cewkę indukcyjną z izolowanego drutu. Eksperymenty, jakie przeprowadziłem w moim laboratorium na Houston Street w Nowym Jorku, dowodzą, że obecność lokalnej żelaznej masy, takiej jak kadłub statku, nie wpłynęłaby na działanie tego urządzenia. Do tej cewki z drutu o długości około 120 metrów i szerokości 20 metrów, takiej jak szerokość statku, przyłączamy następnie źródło prądu o bardzo wysokiej częstotliwości i mocy. Rezultatem tego jest wypromieniowanie potężnych oscylujących elektrostatycznych prądów, które, jak ustaliłem podczas testów przeprowadzonych w Kolorado kilka lat temu, najpierw wpłyną na metaliczne ciało, takie jak na przykład kadłub łodzi podwodnej, nawet jeśli będzie wykonany z mosiądzu lub innego metalu, a następnie sprawią, że to ciało wzbudzi indukcyjnie cewkę na statku. Do zlokalizowania żelaznej masy nie jest konieczne wzbudzenie cewki prądem o wysokiej częstotliwości - krytyczna równowaga cewki zostanie zakłócona przez samą obecność ciała magnetycznego. Aby móc dokładnie określić kierunek i odległość do nieprzyjaciela, należy użyć czterech pobudzających indukcyjności.[2] Przy pojedynczej indukcyjności określenie miejsca położenia łodzi podwodnej byłoby możliwe po przemieszczeniu się statku najpierw w jednym kierunku a potem w drugim i stwierdzeniu, czy efekt reaktancji [opór elektryczny bierny] spowodowany obecnością kadłuba łodzi podwodnej rósłby, czy malał. Promieniująca indukcyjność musi być bardzo dokładnie dostrojona do aparatury pomiarowej zainstalowanej na statku, wówczas nie będzie żadnych kłopotów z wykrywaniem obecności takich dużych metalicznych mas, jak łódź podwodna, nawet w odległości 8-10 kilometrów. Twierdzę to na podstawie moich dawnych eksperymentów w zakresie prądów i potencjałów o ultrawysokiej częstotliwości.

Powrót do testów w Kolorado

- O jakich eksperymentach pan mówi? - zapytałem.

- O testach, które przeprowadziłem w Kolorado w latach 1898-1900. Uzyskałem wówczas cudowne, zarówno oczekiwane, jak i nieoczekiwane, rezultaty. Przykładem tego, co się udało dokonać z kilkuset kilowatami uwolnionej energii wysokiej częstotliwości, były dynama w siłowni położonej dziesięć kilometrów dalej, które kilkakrotnie przepalały się od wzbudzanych w nich potężnych prądów wysokiej częstotliwości, które powodowały przeskakiwanie silnych iskier w uzwojeniu i niszczenie izolacji! Na odgromnikach w siłowni pokazał się strumień niebieskobiałych iskier przemieszczających się między metalowymi płytami uziemienia. Chodziłem po piasku - zazwyczaj uważanym za bardzo dobry izolator - kilkaset stóp od mojego dużego oscylatora wielkich częstotliwości i z moich butów sypały się iskry! W takich odległościach wszystkie żarowe lampy świeciły zasilane bezprzewodową mocą[3], a rzędy lamp podłączone do kilku zwojów drutu ukształtowanego w cewkę na gruncie, świeciły pełnym światłem. Wpływ na obiekty metalowe znajdujące się nawet w sporej odległości był znaczny.

Zapytałem go także o „Promień Uliviego”[4], któremu gazety poświęciły w swoim czasie wiele uwagi.

- „Promień Uliviego” tak naprawdę trafił do Włoch stąd [USA] - stwierdził dr Tesla. - W rzeczy samej była to adaptacja mojego ultrasilnego wysoko częstotliwościowego zjawiska, którym zajmowałem się w Kolorado, o którym już rozmawialiśmy. Wykorzystując potężny oscylator o mocy tysięcy koni mechanicznych można zdetonować przechowywany w magazynach proch i amunicję. Można to zrobić indukując z odległości 10 kilometrów i więcej w metalu prądy wysokiej częstotliwości. W puszkach prochu powstałby w ten sposób zdalnie indukowany potencjał rzędu 6000-7000 woltów. W czasie tych testów udało mi się wytworzyć najpotężniejsze promienie X, jakie kiedykolwiek oglądano. Stojąc w odległości 30 metrów od urządzenia emitującego promienie X, widziałem wyraźnie przy pomocy ekranu fluorescencyjnego [ekran podobny do tego w aparacie Roentgena] kości ręki. Stosując odpowiednią moc, mogłem je oglądać nawet z siedmiokrotnie większej odległości. Prawdę mówiąc, nie udało mi się wówczas stworzyć generatorów promieni X wykorzystujących nawet niewielką część mocy, jaką dysponowałem. Obecnie posiadam aparaturę, która potrafi przetworzyć moc kilkuset kilowatów na promienie X.

Podwodna wojna

- Czy te ultrasilne i niezwykle przenikliwe promienie X można wykorzystać do lokalizacji i niszczenia łodzi podwodnych? - zapytałem.

- Teraz przejdziemy do metody lokalizowania takich ukrytych metalowych mas, jak łodzie podwodne, przy pomocy promieni elektrycznych - odrzekł czarodziej elektryczności.

- To coś, co może mieć przyszłość. Jeśli potrafimy wystrzelić skoncentrowany promień złożony ze strumienia malutkich elektrycznych ładunków drgających z niesamowicie wysoką częstotliwością, powiedzmy, milionów cykli na sekundę, a następnie przechwycić go po jego odbiciu od kadłuba łodzi podwodnej i zmusić do rozświetlenia fluorescencyjnego ekranu (podobnego do używanego przy promieniach X), wówczas nasz problem lokalizacji ukrytej łodzi podwodnej zostanie rozwiązany. Ten elektryczny promień musiałby mieć bardzo małą długość fali oscylacyjnej i tu natykamy się na wielki problem, to znaczy możliwość stworzenia fali o bardzo małej długości i dużej mocy, powiedzmy rzędu kilku tysięcy, a nawet kilkuset tysięcy, koni mechanicznych. Udało mi się stworzyć oscylatory o długości fali zaledwie kilku milimetrów. Wyobraźmy sobie na przykład, że statek jest wyposażony w emiter takich elektrycznych promieni. Przeciętny statek ma moc, powiedzmy, 10000 do 15000 KM. Promień wyszukujący może być wysyłany z przerwami, dzięki czemu będzie możliwe wyemitowanie bardzo silnej wiązki pulsującej energii umożliwiającej wyładowanie o mocy tysięcy koni mechanicznych. Energia byłaby pobierana z prądnicy statku tylko przez ułamek minuty, po czym gromadzona z ogromną prędkością w odpowiednich kondensatorach i innych urządzeniach, z których można by ją uwalniać z pożądaną prędkością. Wyobraźmy sobie, że promień został wyemitowany i w trakcie przeczesywania wody napotyka kadłub łodzi podwodnej. Co się wówczas dzieje? Otóż, zostaje on odbity a następnie przechwycony i tak przekształcony przez odpowiednie urządzenie, by trafił na przykład we fluorescencyjny ekran działający na tej samej zasadzie co ekran promieni X. Dla nieuzbrojonego oka promień byłby niewidzialny. Co więcej, promień odbity może być przechwycony przez jeden lub więcej statków floty. Poza tym statek wysyłający promień będzie miał możliwość przechwytywania go po odbiciu, ponieważ proces jego wysyłania jest prowadzony z przerwami, oraz dzięki wykorzystaniu tak zwanego efektu poświaty, co oznacza pobudzenie przez promień ekranu rejestrującego po pewnym czasie od momentu jego wysłania. To będzie konieczne, aby umożliwić statkowi przemieszczenie do przodu, tak by znalazł się w zasięgu promienia odbitego od łodzi podwodnej, ponieważ napłynie on z innego kierunku niż był wysłany oryginalny promień. Aby to wyjaśnić, wyobraźmy sobie skoncentrowaną wiązkę światła reflektora skierowaną na lecący nocą balon. Kiedy światło dotrze do niego, stanie się on widoczny z różnych kierunków. Taki sam efekt uzyskamy przy wykorzystaniu właściwie zastosowanego promienia elektrycznego. Kiedy uderzy on w nierówny kadłub łodzi podwodnej, zostanie odbity, ale nie w postaci skoncentrowanej wiązki - zostanie rozproszony, o co nam właśnie chodziło. Przypuśćmy, że kilka jednostek płynie razem, przez co niektóre z nich przechwycą odbity promień i w rezultacie zostaną ostrzeżone o obecności łodzi podwodnych. Statki z miejsca wypuszczą sieci, jeśli będą je miały, i zarządzą alarm dla załóg stanowisk ogniowych i obserwacyjnych. Ważne jest, by wiedzieć, że łodzie podwodne są obecne.

Zawczasu ostrzeżony - na czas uzbrojony. Wie pan, że Teutoni są cwani, bardzo, bardzo cwani, ale damy im radę - powiedział z ufnością dr Tesla.

 


[1] Odznaczenie przyznawane przez Instytut Elektrycznych i Elektronicznych Inżynierów (Institute of Electrical and Electronics Engineers, Inc.), czołowe zawodowe stowarzyszenie utworzone na rzecz postępu technicznego, za „zasługujące na wyróżnienie osiągnięcia z dziedziny nauki o elektryczności, inżynierii i sztuki elektrycznej”. Najstarsze i najbardziej prestiżowe odznaczenie z tej dziedziny w Stanach Zjednoczonych. - Przyp. tłum.

[2] Tesla proponuje tu coś w rodzaju skonstruowanego kilka lat później radaru, którego nazwa jest akronimem słów Radio Detection And Ranging (wykrywanie oraz wyznaczanie odległości za pomocą fal radiowych).

[3] Jako radioamator (KB3ZU) mogę zaświadczyć, że wypromieniowana energia wysokiej częstotliwości jest zdolna pobudzić do świecenia włókna nie podłączonych do sieci żarówek. Kilka razy, kiedy nie włączyłem przez roztargnienie anteny pracując na moim 2000-watowym (PEP) liniowym wzmacniaczu w paśmie 15 m, zauważyłem, że znajdujące się w tym samym pomieszczeniu nie włączone żarówki rozświetlają się do połowy jasności, gdy mówię głośno do mikrofonu. Dzieje się tak dlatego, że zostaje osiągnięty maksymalny poziom modulacji, zaś wyjście z nadajnika nie jest właściwie podłączone.

[4] Ulivi - włoski wynalazca, który podobno zdetonował materiały wybuchowe znajdujące się w odległości wielu kilometrów wykorzystując promienie infraczerwone, w rezultacie czego - jak trąbiły wówczas gazety - „floty całego świata i forty znalazły się na łasce jego aparatury” (źródło: The New York Times, 21 czerwca 1914). - Przyp. tłum.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin