Adam 8-99.pdf

(2072 KB) Pobierz
208873787 UNPDF
8 ' 9 9
N r 8 ( 1 3 )
S I E R P I E ¡ ’ 9 9
C e n a 5 z ∏
I N D E K S 3 4 3 7 8 1 • I S S N 1 4 2 5 - 4 5 5 7
208873787.007.png 208873787.008.png 208873787.009.png 208873787.010.png 208873787.001.png
W jednej chwili zrobi∏ palcami
w piasku g∏´boki, wàski otwór i po∏o-
˝ywszy si´ na brzuchu wcisnà∏ w nie-
go swoje m∏ode ˝ylaste mi´cho. Ru-
sza∏ si´ powoli, a póêniej coraz gwa∏-
towniej. Jego m∏ode, zgrabne dupsko
pracowa∏o wszystkimi mi´Êniami.
Kilka gwa∏townych skurczów –
ikrzyk rozkoszy.
Wychodz´ z mojego ukrycia. Jak
si´ nazywasz? – pytam go po fran-
cusku. Hassan – odpowiada niczym
nie speszony ch∏opiec. Wstaje. Chuj
sterczy ciàgle, wielki i pulsujàcy,
przypomina kolumn´. – Daj kilka di-
narów. – Daj´. Ch∏opiec odchodzi
w cisz´.
S ∏oƒce chyli∏o si´ ku zachodowi,
rozÊwietlajàc morze niesamowità or-
già barw. Âniady 17-, a mo˝e 18-let-
ni ch∏opiec sta∏ na brzegu morza
i wpatrywa∏ si´ w fale, jak gdyby pro-
wadzi∏ z nimi znanà tylko sobie roz-
mow´. Pla˝a by∏a pusta i ustronna,
hotelowi goÊcie dawno udali si´ na
posi∏ek lub odpoczywali. Sta∏ w zwy-
k∏ych kàpielówkach, pod którymi wy-
raênie odznacza∏ si´ monstrualnej
wielkoÊci kutas. W pewnej chwili wy-
zwoli∏ si´ z ich ucisku. By∏ zupe∏nie
nagi, szczup∏y, ch∏opi´cy, delikatny,
niemal filigranowej postury, prawie
dziecko. Tylko ten olbrzymi kutas
i wielkie wiszàce jaja jakby nie paso-
wa∏y do ca∏oÊci.
Nagle chwyci∏ w d∏oƒ swojà
ogromnà m´skoÊç, i najpierw powo-
li, a póêniej coraz mocniej zaczà∏
trzepaç konia. Chuj nape∏ni∏ si´ moc-
no krwià i stanà∏ niemal pionowo
w stosunku do powierzchni brzucha.
Ukaza∏a si´ pi´knie ukszta∏towana,
olbrzymia ˝o∏àdê. Ch∏opiec z niedo-
wierzaniem i podziwem przypatrywa∏
si´ sobie. Pa∏a by∏a rzeczywiÊcie
koƒska. Mia∏a na pewno grubo ponad
25 cm d∏ugoÊci i by∏a grubsza u pod-
stawy.
208873787.002.png
Rzecz mia∏a miejsce w Krakowie.
By∏a niedziela maja. By∏o ciep∏o.
Postanowi∏em oko∏o po∏udnia odwiedziç
moje ulubione miejsce – sex-shop „Black
and White“ przy ul. Westerplatte.
Znajduje si´ tam tzw. „kino non stop“.
i wype∏nionych spermà jaj. Wi´kszoÊç w∏aÊcicieli tych
chujów po prostu je wali, i to w taki sposób, aby wszyscy
dooko∏a widzieli te twarde pa∏y. Takie wspólne waleƒsko
bez ograniczeƒ jest super. Spotykajà si´ faceci w ró˝nym
wieku: jedni majà 20 lat, inni 60. Wszystkich ∏àczy uwiel-
bienie dla m´skiego boga, jakim jest chuj. Przez ca∏e nie-
dzielne popo∏udnie panuje tam t∏ok jak w koÊciele – pano-
wie stworzyli tu sobie swojà „Êwiàtyni´“, gdzie obowiàzu-
jà równie˝ przykazania: „Nie b´dziesz mia∏ innych bogów
przed chujem“, „B´dziesz wali∏ z ca∏ego serca, z wszyst-
kich si∏, a bliêniemu uczynisz jak sobie samemu“, „Pami´-
taj, abyÊ w ka˝dà noc si´ wyspermi∏“, „Czcij chuja swoich
kochanków“ i tak dalej...
Wspomnianego dnia uda∏o mi si´ po paru minutach sie-
dzenia „na gorszych pozycjach“ przesiàÊç si´ do samego
ty∏u. Po chwili wszed∏ jakiÊ ch∏opaczek. Usiad∏ z dala ode
mnie, w Êrodku rz´du. Krótko potem przesiad∏ si´ ko∏o
mnie, do samego kàta sali. ByliÊmy w samym rogu. Ja m´-
czy∏em od d∏u˝szego czasu swojego kutasa. On zaraz gdy
usiad∏, te˝ si´gnà∏ po swojego. Nie by∏ nadzwyczajnych roz-
miarów – raczej normalny chuj, tyle ˝e wyraênie podnieco-
ny i nabrzmia∏y od chcàcego si´ uwolniç Êmietaƒska. Za-
uwa˝y∏em, ˝e ch∏opaczek cz´sto spoglàda na mojego. Ja
te˝ zerka∏em na jego penisa. Ka˝dy wali∏ jednak niezale˝nie
10
J u˝ dawno zauwa˝y∏em, ˝e przychodzà tam faceci
w ró˝nym wieku: sà staruszkowie, sà w wieku Êrednim,
ale sà i m∏odzi ch∏opcy. Widok tych ostatnich, którzy bez
skr´powania grzebià sobie w gaciach, podnieca mnie jak
cholera. Tajemnicà poliszynela jest, ˝e wi´kszoÊç tych
menów przychodzi tam nie po to, by patrzeç na heteryckie
porno, tylko ˝eby popatrzeç kàtem oka na kutasy innych
facetów i pochwaliç si´ swoim mi´chem (patrz: „ADAM“
6/99, s. 45). Luêno ustawione rz´dy krzese∏ pozwalajà
zmieniaç w zale˝noÊci od potrzeb swojà pozycj´. Panowie
w pierwszych rz´dach zachowujà si´ najcz´Êciej zupe∏nie
jak w zwyk∏ym kinie. Ale w miar´ zwalniania si´ (najbar-
dziej okupowanych) tylnych miejsc – poszczególnie oso-
by przesiadajà si´ do ty∏u. Tam panuje ju˝ zupe∏na swobo-
da. Nikt nie kr´puje si´ wyciàgnàç na wierzch swojej lachy
208873787.003.png
od drugiego. Z czasem jednak u nas obu podniecenie przy-
bra∏o chyba podobne „rozmiary“. Mog´ mówiç tylko o so-
bie, ale odnosz´ wra˝enie, ˝e dotyczy to nas obu – wi´c
w pewnej chwili zauwa˝yliÊmy, ˝e walimy ju˝ w tym samym
rytmie i tempie. Nie patrzyliÊmy na siebie, tylko na film –
pomimo tego nagle zacz´liÊmy dotykaç si´ swoimi ∏okcia-
mi. ByliÊmy coraz bardziej podnieceni – ka˝dy z ∏okci coraz
mocniej naciera∏ na ∏okieç sàsiada. Obaj czuliÊmy zwi´ksza-
jàce si´ ciÊnienie i zbli˝ajàce si´ dwa orgazmy. Po chwili
chwyciliÊmy si´ za r´ce. WaliliÊmy swoje kutasy jeszcze
mocniej. Na jakieÊ pi´ç sekund przed dos∏ownie równocze-
snymi u nas wytryskami mój partner wyrwa∏ swojà d∏oƒ
z mojej i chwyci∏ mnie za eksplodujàcego kutasa. Ja swojà
r´k´ po∏o˝y∏em na jego r´ce. W ten sposób stworzyliÊmy na
moim kroczu „hot doga“, którego parówka by∏a naprawd´
obficie zlana aromatycznym sosem. Mój sàsiad si´gnà∏ po
chusteczk´ i pomóg∏ mi wytrzeç mojego cz∏onka. Ja by∏em
w takim stanie, ˝e nie potrafi∏em z∏apaç tchu. Nie mia∏em si-
∏y, by ruszyç si´. Ch∏opaczek zaÊ uÊmiecha∏ si´ zadowolo-
ny, ˝e sam zwali∏ swojego konia i pomóg∏ drugiemu faceto-
wi prze˝yç odlotowy orgazm. Po chwili siedzenia wyszed∏.
Z dziesi´ç minut po nim wyszed∏em i ja. PomyÊla∏em, ˝e je-
Êli b´dzie chcia∏ znajomoÊç kontynuowaç, to zaczeka. Nie
by∏o go jednak. Teraz myÊl´, ˝e dobrze si´ sta∏o. Pewnie nie
bylibyÊmy nigdy parà, a tak obaj prze˝yliÊmy coÊ wspania-
∏ego, co mo˝na d∏ugo wspominaç.
Wiem, ˝e to by∏ jeden z najintensywniejszych orgazmów
wmoim ˝yciu. ˚aden nie by∏ tak silny i tak g∏´boki, jak ten.
Mia∏em wielu facetów. Lubi´ ró˝ne formy seksu. Nigdy nie
przypuszcza∏em, ˝e mo˝na tak kraƒcowo podnieciç si´ sie-
dzàc obok faceta, dotykajàc tylko kilku centymetrów kwa-
dratowych jego cia∏a, nie widzàc nawet dobrze jego twarzy.
Chcia∏bym w tym miejscu podzi´kowaç Ci, Boski
Nieznajomy. Byç mo˝e czytasz te moje s∏owa. Niech to,
co prze˝yliÊmy, pozostanie w naszych wspomnieniach.
JeÊli spotkamy si´ znowu w naszej Êwiàtyni – mam
nadziej´, ˝e znowu zabawimy si´ wspólnie.
Zach´cam wszystkich ch∏opaków i m∏odych m´˝czyzn –
oczywiÊcie gejów – do odwiedzania tego miejsca. Wiem, ˝e
ceny nie sà tam najni˝sze. Ale 10 z∏otych za ca∏y dzieƒ oglà-
dania filmów porno w towarzystwie facetów walàcych swo-
je lachy, w obecnoÊci ch∏opaczków spuszczajàcych si´
w chusteczki, to chyba nie a˝ tak wiele. Tam mo˝na na-
prawd´ poczuç „solidarnoÊç jàder“. Zach´cam te˝ Was do
tego, by nie wstydziç si´ niczego. Zawsze ktoÊ musi zaczàç.
Potem drugi wyciàga palanta, trzeci i nast´pni. Po chwili
jedno wielkie waleƒsko. Ciekawe, ile wiader spermy mo˝na
by tam w ciàgu dnia uzbieraç... Znakiem rozpoznawczym
gejów jest cz´ste zerkanie na fiuty innych facetów. Nie bój-
cie si´ wyciàgaç swoich lasek. Poczàtkujàcym polecam
trzepanie kapucynka pod jakàÊ kurtkà po∏o˝onà nad kro-
czem. Sam widok ruszajàcej si´ (w charakterystyczny spo-
sób) r´ki jest ju˝ (zw∏aszcza u m∏odych facetów) superpod-
niecajàcy. Spotykajmy si´ tam. Zapraszam zw∏aszcza oso-
by m∏ode, które do tej pory nie mia∏y odwagi wejÊç w Êro-
dowisko. Tam jest szansa na wspania∏e prze˝ycia przy za-
chowaniu anonimowoÊci i bez zobowiàzaƒ.
Halny
208873787.004.png
UWAGA! ABSTRAHUJEMY
I DYSTANSUJEMY SI¢ OD
DRASTYCZNEJ WYMOWY FILMU
F. FALKA! NIE JEST NASZYM
CELEM POCHWA¸A TRAGICZNEJ
W SKUTKACH PRZEMOCY!
CHCEMY JEDYNIE WYDOBYå
DOSKONALE UCHWYCONE PRZEZ
SCENARZYST¢ SEKSUALNE
PODTEKSTY I MOTYWY TYCH
˚O¸NIERSKICH „ZABAW“.
samowolka
Ten tytu∏ jest na pewno dobrze znany wszystkim mi∏oÊnikom klimatów wojskowych.
Przypomnijmy fakty. Najpierw Piotr Kokociƒski napisa∏ scenariusz do g∏oÊnego filmu
Feliksa Falka pod tym samym tytu∏em (1993). Powodzenie filmu sk∏oni∏o go do prze-
robienia scenariusza na ksià˝k´, która ukaza∏a si´ w roku 1997 nak∏adem Wydawnic-
twa DolnoÊlàskiego (Wroc∏aw). Trudno powiedzieç, czy jest ona lepsza, czy gorsza
od filmu. Na pewno jest bogatsza o kilka zdaƒ, które w filmie nie pad∏y, bo nie za-
wsze wypowiadajà je bohaterowie – to krótkie opisy klimatu koszar, które silnie dzia-
∏ajà na wyobraêni´ erotycznà (prawie) ka˝dego geja. WybraliÊmy je dla Was. Od ka˝-
dego z tych akapitów mog∏oby si´ zaczynaç zajebiste opowiadanie w „ADAMIE“. Dla-
tego og∏aszamy konkurs na swobodne, gejowskie, S/M-owskie „przed∏u˝enie“ tych
(dowolnie wybranych) fragmentów. Wasze opowiadania zostanà wydrukowane,
a autorzy otrzymajà honoraria wed∏ug obowiàzujàcych stawek oraz pó∏rocznà prenu-
merat´. Zach´camy do pogrzebania w wyobraêni i chwycenia za pióra (i kutasy)!
kur...teczka! Ch∏opaki s∏yszeli, ˝e zmusi∏
kiedyÊ Szafrana, ˝eby onanizowa∏ si´ przy in-
nych. Wyobra˝asz sobie?
– Co?! – Kowalski wybuchnà∏ gromkim Êmie-
chem.
– Co wtym Êmiesznego?! – By∏ zszokowany
reakcjà kolegi. – No... – Kowalski wcià˝ re-
chota∏. – Co ty?! – Michalak podniós∏ g∏os. –
Odbi∏o ci?!
– Jak mo˝na – puknà∏ si´ w czo∏o – kogoÊ
zmusiç do odbrandzlowania si´? Zg∏upia∏eÊ,
Kazik?! Daj spokój! – poklepa∏ pojednawczo
Michalaka po ramieniu.
– S∏ysza∏em to od jednego zwicków, powa˝-
nie – zakoƒczy∏ z naciskiem. Kowalski przy-
glàda∏ mu si´ zniedowierzaniem. – S∏owo da-
j´! Spytaj, kur...teczka, Grelaka. On te˝ otym
mówi∏ ch∏opakom z naszej dru˝yny. To by∏a
kara za jakàÊ podpadk´, kur...teczka! Pijani
rezerwiÊci wpadli do izby w nocy, pozapalali
Êwiat∏o ikazali wszystkim m∏odym wyjÊç z∏ó-
˝ek. Apotem, tak mówià, Jab∏oƒski... rozkaza∏
Szafranowi onanizowaç si´ przy wszystkich.
(...) By∏ taki weso∏y kapral... Wchodzi∏ do izby,
ustawia∏ towarzystwo w szeregu, dawa∏ ko-
mend´: „Prezentuj – broƒ!“ ikaza∏ si´ brandz-
lowaç na tempa. Jak który nie utrzyma∏ do
koƒca wyznaczonego tempa, by∏ cz´stowany
zestawem karnych çwiczeƒ.
(...) Przydzielony by∏ do celi grypsujàcych,
jeden wi´zieƒ by∏ zdegradowanym cwelem,
nazywali go Marychà. Wczasie okresu prób-
nego, tzw. amerykanki, Jab∏oƒski niespecjal-
nie przyk∏ada∏ si´ do nauki grypserskich za-
sad inorm. Kilka razy oberwa∏ za to. Zaliczy∏
jednak pozytywnie amerykank´. JakiÊ czas
potem gorzko po˝a∏owa∏, i˝ nie wbi∏ sobie
dobrze do g∏owy wszystkich zasad. Chcia∏o
mu si´ piç, wpierwszym odruchu przyjà∏ ku-
bek z wodà wr´czony mu przez Marych´
i napi∏ si´. Wacek „Wi´cjagowtedy“ powie-
dzia∏ mu: „Z∏ama∏eÊ zasady! To normalne
samoprzecwelenie!“ Wszyscy obecni w celi
chichotali. Najbardziej Marycha. Wystarczy∏
jeden ludzki odruch, chwila nieuwagi, i zna-
laz∏ si´ na wi´ziennym dnie. Marycha zrobi∏
mu to specjalnie, chcia∏ mieç towarzystwo.
Jab∏oƒski nie zdà˝y∏ zaliczyç prostowania –
rytua∏u, który pozwoli∏by mu znów byç cz∏o-
wiekiem. Przeniesiono go bowiem do innego
wi´zienia. Trafi∏ do celi, w której zwalczano
grypserów, ale dowiedzia∏ si´ otym dopiero
kiedy przedstawi∏ si´ jako grypsujàcy... Po-
bity izgwa∏cony przez wspó∏wi´êniów, przez
kilka miesi´cy ˝y∏ w upodleniu. Jako jedyny
nie mia∏ prawa usiàÊç przy stole, jad∏ siedzàc
na kiblu lub na stojàco.
– Daj jej buzi, Kowalski – rechota∏ Marciniak
patrzàc, jak twarz Michalaka purpurowieje,
aoczy zachodzà mg∏à. – Bo si´ twoja kocicha
rozp∏acze.
– A wdzi´czna Kazia wieczorem nie po˝a∏uje
ci dupci – zakoƒczy∏ Pawlik.
ZaÊmiewajàc si´ znikn´li za drzwiami wej-
Êciowymi. Michalak rozp∏aka∏ si´.
– Nie przejmuj si´ pojebusami, Kazik! – Ko-
walski klepnà∏ go w rami´. – Nie pokazuj po
sobie, ˝e si´ przejmujesz ich pieprzonymi
gadkami!
– ¸atwo ci mówiç... – star∏ ju˝ ∏zy z twarzy
izniknà∏ wumywalni.
si´ do domu na przepustk´ Walczewski
by∏ ju˝ niemal gotów do wyjÊcia. Szafran jesz-
cze zgoli∏ mu zkarku odrastajàce w∏osy.
– Takiemu to dobrze – powiedzia∏ Szafran k∏a-
dàc si´ na ∏ó˝ku. – Za kilka godzin b´dzie
ciupcia∏, amy... (...)
– Na samà myÊl grzeje mi pa∏a! – Walczewski
siedzàc na taborecie zapià∏ opinacze butów
ichwyci∏ si´ za przyrodzenie, pomrukujàc lu-
bie˝nie. Po czym gro˝àc filuternie palcem
swej m´skoÊci powiedzia∏: – Noo, ma∏y, jak ty
si´ dziÊ dobrze nie spiszesz, to – wybuchnà∏
Êmiechem – ja ci wi´cej r´ki wkoszarach nie
podam!!
w g∏àb korzytarza. Tam pr´˝y∏o si´
w dwuszeregu kilkudziesi´ciu m∏odych.
Wzór-konspekt! Co za mi∏y widok. On, Janek
Jab∏oƒski, ch∏opak z Legnicy, tokarz-frezer,
który wzak∏adzie musia∏ s∏uchaç byle bryga-
dzisty, tu rzàdzi∏ kompanià m∏odego wojska!
Dla tych kotów by∏ panem iw∏adcà! Lubi∏ ce-
remonia∏ ˝o∏nierski. Sankcjonowa∏ przecie˝
nale˝ny rezerwie szacunek. ˚o∏nierz uÊmiech-
nà∏ si´ do siebie. Jak˝e inaczej by∏o wmam-
rze... Koszmary senne cz´sto przypomina∏y
mu tamte upokorzenia.
Wpierwszych dniach pobytu wwi´zieniu nie
nauczy∏ si´ podstawowych zasad grypsery.
3. Musieli na moment przerwaç rozmo-
w´, akurat przechodzili obok Pawlik
i rezerwista Marciniak. Pawlik z daleka ob-
serwowa∏ ich. Michalak patrzy∏ na Kowal-
skiego z takà mi∏oÊcià... „A to pedalstwo“ –
pomyÊla∏. Szepnà∏ coÊ na ucho Marciniako-
wi, kiedy ich mijali. Zatrzymali si´ i podeszli
do stojàcych pod Êcianà ko∏o umywalni m∏o-
dych ˝o∏nierzy.
– Kazia st´skni∏a si´ za Robciem – Pawlik
przedrzeênia∏ g∏os Michalaka. – Tyle dni
roz∏àki...
5. Nagle Robert uderzy∏ go boleÊnie wbok
i pociàgnà∏ za sobà do Êrodka Êmietni-
ka. Michalak pisnà∏ cicho, spod jego nóg
czmychnà∏ wbok kot. Kucn´li mi´dzy blasza-
nymi kub∏ami. Zza gara˝u wyszed∏ wartownik
i maszerowa∏ wolnym krokiem w ich stron´.
W nozdrza uderzy∏ ich fetor moczu. Obok
Êmietnika codziennie przebiegali ˝o∏nierze
wczasie zaprawy porannej. Itutaj wielu znich
przystawa∏o, by si´ za∏atwiç.
12
1. – A ten Jab∏oƒski to dopiero pojebus,
4. Kiedy wrócili ze sto∏ówki, wybierajàcy
2. Jab∏oƒski z zadowoleniem spoglàda∏
208873787.005.png 208873787.006.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin