MINUTY
__________________
Medytacje dla
Anonimowych Erotomanów
na 366 dni roku
SŁOWO WSTĘPNE
Medytacje dla Anonimowych Erotomanów na każdy dzień roku to tylko zbiór propozycji - szkiców, które możesz rozbudowywać i przekształcać tak, by były bliższe Twojemu sercu i wyobraźni. Nie wszystkie będą jednakowo do Ciebie przemawiać, w niektórych być może się nie odnajdziesz, na pewno jednak z każdej zdołasz coś wyłuskać. Erotomania to uzależnienie wyjątkowo uporczywe i o głębokich korzeniach - choroba pełna subtelnych pułapek i ustawicznie ulatniająca się ze świadomości. Tym bardziej ważne jest, byśmy stale odświeżali sobie jej obraz oraz nasz wspólny cel. Minuty AE mogą nas w tym dodatkowo wspomagać.
Motta inspirujące każde z rozważań (uzupełnione myślami i wspólnymi doświadczeniami uczestników AE) zapożyczone są z kulturowego i duchowego dziedzictwa całej ludzkości. Są tylko pretekstem, ukazują jednak, że idee Dwunastu Kroków - ścieżki prowadzącej z uzależnień do przebudzenia duchowego i człowieczej pełni - przewijały się w ludzkiej myśli od wieków. Jednak dopiero AA zawdzięczamy zebranie ich w zwarty program, który - adaptowany następnie do innych uzależnień - sprawdza się także dla nas na drodze do wyzwolenia się z erotomanii i do zupełnej wewnętrznej przemiany.
Sugerujemy - najlepiej - rozważanie jednej, właściwej medytacji w danym dniu, albowiem i lekarstwo należy przyjmować w pojedynczych dawkach. Czytanie Minut AE na raz, ciągiem, to bardziej zaspokajanie ciekawości, niż pomoc w pracy nad własnym zdrowieniem i duchowym wzrostem. Proces ten przebiega powoli, wymaga regularności i nie udaje się go przyspieszyć. Nie tracąc naszej indywidualności, zyskujemy w tych medytacjach dodatkowe źródło więzi - więzi poprzez łączenie się w myślach i w duchu - więzi z sobą, z innymi AE i z Bogiem, jakkolwiek Go pojmujemy i gdziekolwiek się znajdujemy.
Niech te codzienne modlitwy i rozważania staną się dla nas wyrazem wdzięczności za inspirację, która umożliwiła ich napisanie. Niech będą w nas jak dodatkowy żagiel na „szalupie ratunkowej” jaką jest Wspólnota AE. Niech wzbogacają nasze mityngi i ducha i niech pomagają nam zgrać się z wolą Boga - pełnić ją w zewnętrznym życiu i spełniać we własnym sercu. Niech więc tchnienie Siły Wyższej każdego dnia napina w nas żagle duszy i pomaga nam zachować kurs wspólny na seksualno-uczuciową trzeźwość i duchowe przebudzenie.
Copyright: Robert. W.
01 stycznia
Przywiązanie umysłu do przeszłej łaski
często staje się przyczyną ominięcia nowej łaski.
(Anthony Bloom)
Zdrowienie z erotomanii to - praktycznie - zdrowienie z samego siebie: to stałe wznoszenie się ponad dawną osobowość. Musimy więc trzymać się stale wierzchołka drzewa naszego duchowego postępu - być tam, gdzie najaktywniej działają siły wzrostu i ciągną się ku górze. Dzięki programowi AE staramy się trwać w stanie premanentnej wewnętrznej przemiany na lepsze, bowiem to, co dzisiaj jest naszym strzelającym w niebo najwyższym pędem, staje się z czasem bocznym konarem, który zostaje coraz niżej. To przeszła łaska i tylko od nas zależy, czy przywiążemy się do niej wygodnie, zaprzepaszczając nowe łaski, czy w odpowiedniej chwili postąpimy wyżej, utrzymując się wciąż na rosnącym wierzchołku. Stamtąd zawsze najwięcej widać i najbliżej jest do nieba. Tam siadają wędrowne ptaki i szumi wiatr. Tam pierwsze docierają promienie słońca i krople deszczu. Soki, które czubek drzewa - motor jego wzrostu - ciągnie z ziemi, karmią je całe.
Czy jestem stale na rosnącym czubku drzewa mojego rozwoju, a może osiadam na gałęziach dawnych łask, grzęznąc w gąszczu? Czy jestem wdzięczny, że prawdziwie mogę żyć tylko w stanie ciągłej wewnętrznej przemiany?
Modlę się, aby uwiązanie do dawnych łask nie zatrzymało mnie w rozwoju. Modlę się abym szedł w awangardzie mojego wzrostu. Modląc się, dziękuję Ci, Panie, za wszystkie poprzednie łaski, które wyniosły mnie tak wysoko.
Na dzisiaj: Nie sądzę, że już znalazłem i wystarczy. Stosując program AE, trwam w stanie permanentnej wewnętrznej przemiany na lepsze. Moje pojęcie duchowego zdrowia rozwija się razem ze mną.
02 stycznia
Kto chce wiele otrzymać, niech rozszerzy swoje pragnienie.
(św. Augustyn z Hippony)
Duchowy wzrost jest nieograniczony, jednak zależy od tego, ile łask odważamy się przyjąć. To wcale nie jest takie oczywiste. Mimo, że czujemy chęć posiadania dobrych rzeczy i wzdychamy do nich, często tylko zdaje się nam, że ich chcemy. Sprawdzianem jest, gdy do nas naprawdę przychodzą. Ileż to razy torpedowaliśmy własny sukces, skąpiliśmy sobie szczęścia i akceptacji lub choćby nie przyjmowaliśmy słusznych komplementów? Fałszywa pycha mocno raniła i utrudniała zdrowienie, a jego zadaniem było jej usunięcie. By przyjąć Boże łaski, musieliśmy wskrzesić w sobie ich pragnienie. Powoli, wraz z poczuciem godności, które przywracała nam trzeźwość, nasze „wąskie gardło” poszerzało się. Poszerzała je także każda dobra rzecz jaką obdzielaliśmy innych. Było to dla nas coś w rodzaju przestawiania się na całkiem inny rodzaj energii czy „paliwa” - przemiana całego naszego duchowego metabolizmu. Zachodziła ona dzięki rozszerzaniu pragnienia tego, co najlepsze.
Czy, aby wiele otrzymać, staram się rozszerzać moje pragnienie, a może dalej bronię się przed dobrymi rzeczami? Czy jestem wdzięczny, że w AE nikt mi ich siłą nie wpycha i to ja sam mam się na nie otworzyć?
Modlę się, abym był otwarty na dobre rzeczy i czuł, że one są dla mnie. Modlę się, abym mógł zdać sprawdzian gdy rzeczywiście przychodzą. Modlę się, abyś Ty, Panie, przemieniał mój duchowy metabolizm na Twoje „paliwo” miłości.
Na dzisiaj: Prosząc o rozszerzenie pragnienia tego co najlepsze, pracuję nad moim poczuciem godności i wartością. Dzieląc się z innymi tym, co uzyskałem w AE, toruję drogę coraz nowym łaskom.
03 stycznia
Jesteśmy tak święci, jak sami chcemy być.
(Ruysbroeck)
AE umożliwia nie tylko seksualną i uczuciową trzeźwość, ale i kształtowanie charakteru. Choć zwykle uważa się, że charakter to rzecz raz nabyta i stała, jednak może on ulec zupełnej przemianie poprzez program duchowy. Nie wszystkie nasze wady i braki są wynikiem erotomanii czy innych uzależnień, choć w nałogu bez wątpienia ulegaliśmy degradacji. Z częścią z nich mogliśmy się urodzić, dalsze mogły dołączyć się w inny sposób. Jednak nie ma wśród nich takiej ułomności, której nie moglibyśmy usunąć lub zmniejszyć, stosując do siebie wszystkie Kroki i Tradycje AE. Opracowują one nasz niedoskonały charakter zgodnie z wolą Boga i na miarę naszej gotowości. Jest to nasza forma zadośćuczynienia sobie za lata zaniedbań własnego rozwoju i porzucenia własnych najgłębszych potrzeb. Dzisiaj tylko od nas zależy, jacy jesteśmy i jak bardzo doskonali zechcemy się stać.
Czy stosuję do siebie wszystkie Kroki i Tradycje AE, a może omijam jakąś część naszego programu? Czy jestem wdzięczny, że tylko ode mnie zależy, jak doskonały dziś jestem i jak doskonały kiedyś będę?
Modlę się, abym zadośćuczyniał sobie za lata zaniedbań. Modlę się, abym, żyjąc programem AE, nie przestawał prosić o brakujące mi cnoty. Modlę się, abyś Ty, Boże, uświęcał mój charakter i wolę przemiany.
Na dzisiaj: Nie ma takiej wady, braku, ani ułomności, której nie mógłbym usunąć lub zmniejszyć stosując cierpliwie wszystkie Kroki i Tradycje AE. To zawsze kwestia mojej decyzji; jestem tak święty, jak sam chcę być.
04 stycznia
Jeśli nie skruszysz swych kajdanów póki żyjesz,
jakąż nadzieję możesz mieć na to po śmierci?
(Kabir)
Przebudzenie duchowe to rezygnacja z własnej wszechmocy. Na ogół proces ten dokonuje się powoli, drogą kolejnych wyłomów w murach naszej twierdzy, zza których staramy się władać światem. Może jednak przyjść do nas jako nagła, druzgocząca iluminacja, zostawiając nas odmienionych i - o dziwo - pełnych spokoju i wiary. Niezależnie od tego w jaki sposób przychodzi do nas przebudzenie, jest ono początkiem długiego procesu kruszenia okowów - sumą cząstkowych kapitulacji, dodawanych do podstawowego przełomu: odstawienia erotomanii. Potrzebne są nam w rozwoju i silne ciosy, które robią wyłom, i rosnąca samoświadomość. Życie ciągle przynosi nam okazje do ogłaszania bezsilności i wyrzekania się samowoli. Żadnego z tych aktów pokory nie reżyserujemy sami; potrzebne nam są zdarzenia świata, gdyż to one je prowokują. Dopóki więc obraca nas wir trzeźwego życia, mamy tysiące okazji, by kruszyć nasze okowy.
Czy zachowując abstynencję od erotomanii, stale rezygnuję z mojej „wszechmocy”, lub może pozwalam chorobie zasklepiać z powrotem każdy wyłom w mojej twierdzy? Czy jestem wdzięczny za ciągle nowe okazje do ogłaszania kapitulacji?
Modlę się, abym skruszył moje kajdany za życia. Modlę się, aby wstrząsy, iluminacje i rosnąca świadomość burzyły mury mojej twierdzy. Modlę się, abym - zamiast starać się zza nich władać - Tobie, Boże, oddawał władzę nade mną.
Na dzisiaj: Rezygnuję z wszelkich aktów własnej „wszechmocy” i samowoli. Zamiast władać światem zza murów mojej twierdzy, Bogu oddaję władzę nade mną, by pomógł mi za życia skruszyć moje kajdany.
05 stycznia
Pożądanie to rosnący olbrzym,
dla którego płaszcz zaspokojenia nigdy nie jest dość długi.
(Ralph Waldo Emerson)
Pożądanie seksu i miłości wiąże się z fantazjowaniem. To ono torowało drogę naszym zachowaniom, które jednak nie zaspokajały nas nigdy dłużej niż na chwilę. Stawały się za to budulcem dla nowych fantazji, coraz śmielszych i bardziej wyuzdanych. Jeśli tylko spełni się moje marzenie o totalnej miłości, jeśli znajdę idealnego partnera, jeśli zrealizuję doskonały akt seksualny, jeśli poświęcę się dla kogoś całkowicie, jeśli nasycę moje pożądanie - to wszystko się w moim życiu ułoży - marzyliśmy. Marzenie to nakręcało spiralę erotomanii. Dopiero uczestnictwo w AE pomogło nam przerwać ten trans i przejść szok, bunt, ból, stratę i pustkę odstawienia. Dzięki mityngom przestaliśmy naszymi zachowaniami karmić rosnącego olbrzyma, dla którego płaszcz zaspokojenia nigdy nie był dość duży, by go zakryć. Przerabiając Kroki AE, mogliśmy skierować naszą tęsknotę za zespoleniem pod właściwy, adres: do niewyczerpanego źródła Bożej miłości, która zaspokaja wszystkie pragnienia.
Czy poprzez stawianie Kroków AE zwracam się z moją pustką i tęsknotą do źródła Bożej miłości, a może próbuję znów napełnić się samowolą? Czy jestem wdzięczny za AE, które pomaga mi przerwać spiralę niezaspokojenia?
Modlę się, abym nie karmił moich fantazji i dał im dogasnąć. Modlę się, abym zgodził się na duchową tęsknotę w sobie. Modlę się, abym w Tobie, o Panie, znajdował źródło zaspokojenia.
Na dzisiaj: Przestaję karmić rosnącego smoka erotomanii i poddaję się programowi AE. Przerabiając Kroki, godzę się na pewien poziom tęsknoty i uczę się znajdować zaspokojenie pod właściwym adresem.
06 stycznia
Kto na powierzchni jest prześladowany,
zwraca się ku głębinom.
(przysłowie chińskie)
W AE sięgamy niezwykłej głębi. To bolesna praca i pewnie nie podjęlibyśmy jej, gdyby nie prześladowanie przez nałóg. Nikt, kto nie jest dość zrozpaczony sobą, nie zechce na serio zajmować się programem. Któż - mając się dobrze - chciałby rozgrzebywać przeszłość i wyciągać najbardziej bolesne uczynki? Kto chciałby rezygnować z własnej woli i powierzać ją woli Boga? Kto chciałby robić obrachunek moralny, prowadzić stałą samoobserwację i dzielić się tymi odkryciami? Kto chciałby mozolnie przecierać szlaki medytacji i modlitwy? Śledzić swoje wady? Prosić o ich usunięcie? Spisać listę skrzywdzonych osób i zadośćuczyniać im? Chronić, kochać i wychowywać od nowa swoje wewnętrzne dziecko? Kto wreszcie chciałby odsłaniać się i narażać niosąc posłanie AE? Nie łudźmy się; to prześladowanie przez nałóg kieruje nas ku głębinom ducha, a nie nasza domniemana cnota. To ból erotomanii i groźba jej nawrotu wskazuje nam dziś miejsce, gdzie w naszej duszy ukryty został skarb.
Czy pozwalam, by prześladowania prowadziły mnie do miejsca, gdzie w mojej duszy kryje się skarb, a może wolę nie grzebać zbyt głeboko w sobie? Czy jestem wdzięczny, że dziś każdy ucisk na powierzchni kieruje mnie do moich głębin?
Modlę się, aby ucisk, jakiego doznaję na powierzchni, kierował mnie ku głębinom. Modlę się, abym podejmował wyzwanie, jakie stoi przede mną. Modlę się, abyś Ty, Boże, okazał się skarbem mojej duszy.
Na dzisiaj: Sięgając głębin mojej duszy nie tylko zdrowieję, ale mogę wyczuć, kim jest Bóg i co dla mnie znaczy Jego łaska. Dzięki niej staję się wdzięczny za prześladowania, które tak mi pomagają.
07 stycznia
Staraj się dostać do skarbca, który znajduje się
w twym wnętrzu, a ujrzysz skarbiec niebiański.
(św. Izaak z Niniwy)
Postęp duchowy wymaga od nas stałego kontaktowania się z wewnętrzną rzeczywistością - z naszymi żądzami, pychą, pustką, strachem i brakami. W przeciwnym razie nasza droga do Boga, będzie pozorna - będzie próbą przeskoczenia niewygodnych prawd i ciemnych stron duszy, by skryć je pod nieskalanym płaszczem „świętości”. Wtedy, mimo nagorliwszych praktyk, nie uda nam się spotkać Boga, a tylko nasze projekcje o Nim. Program i Wspólnota AE dostarcza nam kluczy do naszego prawdziwego wnętrza. Używając ich do otwierania swoich ciemnych strony duszy, które dawniej próbowaliśmy zgubić lub ukryć, sprawiamy że zmieniają się one w błogosławieństwa - istny skarbiec niebiański. Znajduje się on w nas. Nasze podłości, obsesje i wady zamieniają się pod działaniem mityngów w cechy, które pozwalają nam nie roztrwonić odkrytych skarbów lecz dalej je pomnażać. Ujawnione i oddane Bogu zyskują uzdrawiającą moc.
Czy, dzieląc się sobą w AE, konfrontuję się z ciemnymi stronami mojej duszy, a może nadal próbuję je ominąć i iść na skróty? Czy jestem wdzięczny za doświadczenia, które otwierają we mnie drzwi do niebiańskiego skarbca?
Modlę się, abym nie omijał moich ciemnych stron i nie szedł na skróty. Modlę się, abym badał moją wewnętrzną rzeczywistość za pomocą programu AE. Modlę się, aby moje otwieranie się przed innymi prowadziło mnie do Twojego skarbca, Panie.
Na dzisiaj: Kluczami programu otwieram drzwi do mojego wnętrza. Dzielę się z innymi tym, co w sobie znajduję, aby moje pożądania, wady i braki przemieniły się w skarby niebiańskie. Przychodzę do AE, by ich nie roztrwonić, lecz pomnażać.
08 stycznia
Choć Bóg jest wszędzie,
dla mnie jest On dostępny tylko w najgłębszej,
najwewnętrzniejszej części mojej duszy.
(William Law)
Zejść wgłąb siebie, to jak zanurzyć się w głębię oceanu. Nade mną mogą szaleć sztormy, ja jednak trwam w nie zmąconej ciszy. Zawsze gdy daję się porwać goniącym na powierzchni wichrom i falom, tracę siebie - porzucam moje prawdziwe ja, by odgrywać nie rozwiązane dramaty. To trop uzależnieniowy, traumatyczny i - mimo silnych uczuć i napięć - powierzchowny. Gdy trwam w głębi, kontemplując, nic nie może mnie zmącić. Akceptuję wszystko, co się istnieje, nie sprzeciwiam się temu, ani się nie oddzielam się od tego. Ogarnia mnie, chroni i scala Boża miłość prowadząc śladem najintensywniejszego odczuwania, jakie towarzyszy duchowemu wzrastaniu. To trop uzdrowienia - odnajdywanie siebie w każdej chwili. To czucie siebie tak żywe, jak czucie zroszonej porankiem łąki bosą stopą - stopą która idzie, bo idzie według programu AE. Stąpam wtedy po kobiercu duchowego przebudzenia, który ściele się w mojej duszy i w którym przeglądają się gwiazdy. Krocząc tak, zatapiając się regularnie w sobie, jestem stale otwarty i osiągalny. Dla siebie, dla innych i dla Boga.
Czy, zanurzam się w moją głębię, by być osiągalnym - dla siebie, innych i Boga - a może wciąż miotam się tylko po wzburzonej powierzchni życia? Czy jestem wdzięczny, że ocalenie kryje się w moim wnętrzu?
Modlę się, abym regularnie zanurzał się w moją głębię i trwał w niej niezmącony. Modlę się abym, odczuwając pełnią, szedł tropem ocalenia. Modlę się, abym na ukwieconym kobiercu mojej duszy łączył się z Tobą, o Panie.
Na dzisiaj: Stawiając w kontemplacji bose stopy na ukwieconej łące mojej duszy, jestem stale osiągalny - dla siebie, innych i Boga. Zanurzony w tej głębi, cicho łączę się z miłością Najwyższego.
09 stycznia
Chwila, gdy ktoś dostrzega
kim jesteśmy i kim możemy się stać,
wprawia w ruch zaklęty krąg naszych możliwości.
(Rusty Berkus)
...
Deebra