Dwuosobowy pojazd zwiadowczy.pdf

(91 KB) Pobierz
66858822 UNPDF
Dwuosobowy pojazd zwiadowczy
Analiza raportów dotyczących obserwacji UFO pozwala dostrzec wiele występujących w nich
wzorców. Jednym z nich jest standardowy wygląd średniej wielkości pojazdu, którego rozmiary
mieszczą się między małymi – prawdopodobnie zdalnie sterowanymi – dyskami a często
opisywanymi dużymi modelami o średnicy od 10 do 12 metrów, a nawet większej. Począwszy od
lat pięćdziesiątych wielu świadków często opisywało podobne do Saturna dyski z przezroczystymi
kopułami, wewnątrz których można było dostrzec zazwyczaj dwie małe humanoidalne istoty.
Chociaż szacunkowe wymiary są różne, większość to dyski o średnicy od 4 do 9 metrów.
Proporcja wzrostu istot w stosunku do wymiarów pojazdu sugeruje, że chodzi tu o dwumiejscowy
pojazd zwiadowczy z pomieszczeniem, w którym mogą się zmieścić zaledwie dwie istoty – załoga
pojazdu. Z doniesień wynika, że są to pojazdy wysyłane w celu wykonania ściśle określonego
zadania.
W wydarzeniach tego rodzaju istoty przebywające w pojeździe zdają się być świadome
obecności świadka i często go obserwują. Pojazd wykonuje charakterystyczne manewry obejmujące
między innymi przechył do dołu, podczas którego można dostrzec znajdujące się w kabinie
urządzenia kontrolne oraz jego ruch wirowy. Występują również określone zestawy świateł. Niżej
opisane zdarzenia przedstawiają typowy wygląd takiego dwuosobowego pojazdu zwiadowczego.
13 lipca 1959 roku: Blenheim, Nowa Zelandia, godzina 5.50 rano.
Żona Frederica Morelanda, z zawodu pielęgniarka, pomagała mężowi w prowadzeniu ich prawie
czterohektarowego gospodarstwa. Było ciemno i chmury wisiały nisko nad ziemią. Szła właśnie do
obory, aby wydoić krowy, i kiedy znajdowała się w połowie podwórza, zauważyła zielonkawą łunę
na zachmurzonym niebie, a następnie dwa duże zielone światła, które wyłoniły się z chmur i szybko
obniżyły pułap lecąc w jej kierunku.
– Zauważyłam, że jestem skąpana w zielonym świetle i że całe podwórze jest również zielone –
powiedziała później, opisując swoje wrażenia. W oświadczeniu dla miejscowej policji podała, że
zielony blask był tak silny, że nie widziała światła własnej latarki. – To był okropny kolor. Pierwsza
myśl, jaka przyszła mi do głowy, brzmiała: „Nie powinnam tu być!” – i czmychnęłam pod drzewa
po drugiej stronie podwórza.
Patrząc spod osłony drzew dostrzegła obiekt mający
wyraźny kształt dysku z dwoma źródłami jaskrawozielonego
światła wydobywającego się z dolnej części pojazdu, które
rozświetlało teren na długości około 50 metrów. Z dwóch
rzędów jakby dysz, które zdawały się obracać w przeciwnych
kierunkach i znajdowały się na obrzeżu, wydobywały się
pomarańczowe płomienie. Obiekt miał średnicę od 6 do 9
metrów i wisiał nieruchomo w powietrzu na wysokości dachu
domu, to jest około 4,5 metra nad ziemią. Znajdował się w
odległości około 50 metrów od niej.
– Dysze zatrzymały się i w czymś, co wyglądało jak kopuła lub dach z pleksiglasu bądź szkła,
zapaliło się wydzielające poświatę światło – powiedziała świadek.
Spód pojazdu miał szary, metaliczny kolor. Świadek słyszała delikatny pomruk, a „powietrze
stało się bardzo ciepłe”. W przezroczystej kopule widać było dwóch ludzi „ubranych w dosyć
obcisłe ubiory z błyszczącego materiału”, który przypominał aluminiową folię. Na głowach mieli
„nieprzezroczyste hełmy”, które wychodziły prosto z barków. Wyglądało, że są wzrostu
normalnego człowieka, a jeden z nich wcale się nie poruszał.
– Nie udało mi się dojrzeć ich twarzy – powiedziała świadek. – Jeden z nich wstał i położył ręce
przed sobą, jakby pochylał się do przodu, aby popatrzeć w dół, a następnie po minucie lub dwóch
66858822.001.png
usiadł. Zaraz potem dysze zaczęły obracać się i kołysząc się początkowo lekko na boki pojazd
wystrzelił pionowo w górę z ogromną prędkością, niknąc w chmurach. W czasie startu emitował
łagodny, wysokotonowy dźwięk, zaś w powietrzu unosił się dziwny, pieprzny zapach.
24 października 1967 roku, Newfield, Nowy Jork, USA, godzina 21.30.
Obiekt z „wybrzuszeniem” i „anteną” na górze zbliżył się i pochylił w dół. Przez jego okna
widać było dwie humanoidalne sylwetki i pulpit sterowniczy. Potem pojazd odchylił się z powrotem
i momentalnie wystrzelił w górę. W czasie obserwacji w przenośnych radioodbiornikach słychać
było szum.
2 listopada 1967 roku, Ririe, Idaho, USA, godzina 21.30.
Dwaj jadący autostradą mężczyźni
zauważyli błyskające światło, po czym przed
ich samochodem zawisł w powietrzu mały
dysk z dwiema istotami wewnątrz przezro-
czystej kopuły. Wzdłuż krawędzi dysku prze-
mieszczał się pierścień błyskających, zielono-
pomarańczowych świateł. W chwilę potem
doszło do przerażającego spotkania świadków
obserwacji z dwiema istotami, które „wypły-
nęły” z pojazdu i opadły ku ziemi.
8 grudnia 1967 roku, Idaho Falls, Idaho, USA, godzina 19.40.
Piętnastoletnia Marilyn Wilding wyszła z domu, aby zaczekać na przyjaciela, który miał zaraz po
nią przyjechać. Wieczór był ciemny a niebo zachmurzone, zaś ziemia pokryta śniegiem.
Odbicie światła na śniegu spowodowało, że spojrzała w górę, gdzie zobaczyła okrągły obiekt
„wielkości samochodu” ze światłami w żywych kolorach, który wisiał w powietrzu nad domem.
W czasie gdy go obserwowała, obiekt pochylał się i obracał, tak że była w stanie zobaczyć, iż
miał u góry przezroczystą kopułę. Wewnątrz niej przebywały dwie postacie, których nie widziała
zbyt wyraźnie ze względu na oślepiający blask. Obiekt wirował w prawo (patrząc z dołu) i
utrzymywał pochyloną pozycję, co powodowało, że sprawiał wrażenie, iż się chwieje. Po chwili
zaczął się oddalać, w tym też czasie jego światła zmieniły kolor na pomarańczowy. Odlot obiektu
był obserwowany z wnętrza domu przez rodzeństwo Marilyn.
1 stycznia 1970 roku, Duncan, Brytyjska Kolumbia, Kanada, około godziny
5.00 rano.
Dyplomowana pielęgniarka Doreen Kendall wyjrzała przez okno szpitala i zobaczyła obiekt
przypominający statek kosmiczny, który zawisł w powietrzu piętro wyżej od tego, na którym
przebywała – około 18 metrów nad ziemią i w odległości 12 metrów od niej. Obiekt miał kształt
planety Saturn, średnicę około 15 metrów, srebrzystą, metaliczną powłokę i rząd świateł w środku
na obrzeżu. W jego górnej części widać było dwie humanoidalne postacie w ciemnych, obcisłych
ubiorach. Istoty miały na głowie hełmy, które zacierały rysy ich twarzy.
Jedna z nich stała przy pulpicie a druga z tyłu za nią. Druga odwróciła się i spojrzała wprost na
pielęgniarkę, a następnie dotknęła ręką pierwszej, która poruszyła dźwignią i pojazd pochylił się w
dół, co umożliwiło obserwację wnętrza kabiny. Świadek zawołała kolegów, którzy nadeszli w
chwili, gdy obiekt już odlatywał.
66858822.002.png
27 czerwca 1970 roku, Rio de Janeiro, Brazylia, godzina 11.40.
Aristeu Machado, jego żona i dzieci oraz Joao Aguiar, funkcjonariusz brazylijskiej policji
federalnej, zaobserwowali dysk z kopułą spoczywający na powierzchni Oceanu Atlantyckiego w
odległości od 700 do 1000 metrów od brzegu. Dysk miał szary, metaliczny kolor. Na jego krawędzi
stały dwie humanoidalne postacie. Po chwili dysk zaczął się ślizgać po powierzchni wody i wzbił w
powietrze. W dolnej części miał błyskające światła. Kiedy już się uniósł, żona Aristeu Machado
zauważyła wewnątrz niego dwie wyraźnie widoczne postacie.
16 kwietnia 1974 roku, Casale Monferrato, Piemont, Włochy, godzina 00.50.
Jadąc w Santa Maria del Tempio samochodem do domu dwudziestosześcioletni Mauro Bellingeri
i jego żona Carla zauważyli na niebie jasny obiekt, który w chwilę potem zanurkował gwałtownie w
kierunku ich samochodu i zatrzymał się na wysokości około 12 metrów. Mauro i Carla wyszli z
samochodu, aby przyjrzeć się dokładniej nieruchomo i bezgłośnie wiszącemu w powietrzu
obiektowi. Miał on kształt dysku, jasną, przezroczystą kopułę oraz w dolnej części pierścień
obracających się czerwono-zielono-żółtych świateł. Wewnątrz okrągłej kopuły przebywały trzy
podobne do ludzi istoty mające na głowach duże
nieprzezroczyste szarawe hełmy. U podstawy hełmu
miały jakieś urządzenia z przewodami, które
przypominały akwalungi płetwonurków.
Istota znajdująca się najbliżej ich obróciła się w ich
stronę i przyjęła poprzednią postawę. Potem wszystkie
trzy istoty jednocześnie obróciły się i w tym
momencie w dolnej części obiektu pojawiły się trzy
lub cztery dysze, z których wystrzeliły płomienie.
Dysk zaczął się szybko obracać i rozległ się świst. Świadkowie poczuli podmuch powietrza i obiekt
odleciał z tym samym odgłosem.
3 maja 1975 roku, San Antonio, Teksas, USA, godzina 21.15.
Jadąc półciężarówką marki Chevrolet na zachód drogą biegnącą na południe od Mogford
czterdziestoośmioletni Alois Olenick napotkał tajemniczy obiekt latający, który zbliżył się do niego
i oświetlił wiązką światła. W tym momencie jego samochód został niemal zepchnięty z szosy, jak
gdyby silnym podmuchem wiatru. Kiedy NOL znalazł się bardzo blisko jego samochodu, jego
główne przednie światło zmieniło kolor z bursztynowego na „jaskrawowiśniowoczerwony”.
– Kiedy pojazd znalazł się dokładnie nad moim samochodem – powiedział Olenick – światła
mojego samochodu zgasły i silnik zamilkł.
Obiekt miał kulisty kształt i wypustki po obu stronach, które
mogły być czymś w rodzaju pierścienia. Jego dolna część
wyglądała, jakby była wykonana z dokładnie wypolerowanego
metalu i świeciła czerwonym światłem (mogło to być również
odbicie głównych świateł). Obiekt miał na górze przezroczystą
kopułę, w której przebywały dwie istoty.
W czasie obserwacji z bliskiej odległości świadkowi udało
się zauważyć, że pojazd był pochylony pod kątem około 40
stopni, tak że jedna z istot znajdowała się dokładnie na linii wzroku świadka, który powiedział:
– Wyglądało na to, że byli tak samo zainteresowani mną, jak ja nimi. Jedna z istot, ta, która
znajdowała się dalej ode mnie, była chyba pilotem, bo trzymała ręce na czymś, co wyglądało jak
urządzenie sterownicze. Patrzyła w górę, nie zwracając na mnie uwagi. Druga istota patrzyła na
mnie, najwyraźniej obserwując mnie. Przyjrzałem się im dobrze. To nie byli ludzie.
Istoty miały około 1,5 metra wzrostu lub trochę mniej, były łyse i miały wydatne oczy i nosy.
Oczy miały kształt szczelin, zaś skóra była gładka i miała szary kolor. Kiedy NOL odleciał, do uszu
66858822.003.png 66858822.004.png
świadka niemal natychmiast dobiegł odgłos jakby huraganu, zaś samochód zakołysał się od silnego
podmuchu.
W czasie gdy pojazd unosił się nad samochodem, świadek poczuł silny zapach przypominający
„woń palonej miedzi lub elektrycznych przewodów” (był pracownikiem walcowni).
– Pewnie obejrzeli mnie, być może zrobili zdjęcie, wyłączyli światła i odlecieli – powiedział na
koniec.
Koniec września 1977 roku, Parkstone, Poole, hrabstwo Dorset, Anglia,
godzina 23.00.
Sześćdziesięciodwuletnia Ethel May Field przebywała w swoim ogrodzie, zdejmując pranie ze
sznura, kiedy nagle usłyszała dziwne buczenie. Spojrzała w górę, skąd dochodził dźwięk, i na
bezchmurnym niebie dostrzegła okrągfy jaskrawo świecący obiekt z kopułą na górze, który
nadlatywał z południowego zachodu. Jego powierzchnia była szara, zaś w dolnej części świeciło
jaskrawe niebieskożółte (zielone?) światło.
Ethel sądziła, że obiekt miał 6 metrów średnicy. Przez okna w kopule widać było dwie
humanoidalne sylwetki widoczne od pasa w górę. Obiekt zawisł nad jej ogrodem i oświetli! swoim
światłem, które było tak jaskrawe, że musiała przysłonić oczy rękami. Kiedy to zrobiła, poczuła
ciepło na rękach, a przez jakąś sekundę lub dwie drżenie ziemi. Istoty były ubrane w srebrzyste
uniformy i hełmy. Ethel odniosła wrażenie, że miały pociągłe twarze, normalne ramiona i ręce
pokryte srebrzystym materiałem.
Postać po prawej zdawała się manipulować przy urządzeniach sterujących. Jej ręce były
wyciągnięte ku dołowi, poza pole widzenia. Istota po lewej patrzyła prosto na nią i wykonała gest
wskazujący w dół, który Ethel zinterpretowała jako chęć wylądowania. Zaniepokoiło ją to i
pobiegła do domu, aby zaalarmować męża i dziecko. Zatrzymała się na moment w drzwiach i
obejrzała za siebie, i wówczas zobaczyła, że obiekt szybko oddala się na północny zachód.
W następnym tygodniu dostała podrażnienia skóry na rękach i dłoniach w miejscach, które były
zwrócone na zewnątrz, kiedy osłaniała oczy przed jaskrawym światłem. Nigdy przedtem nie
cierpiała na takie podrażnienie skóry.
4 sierpnia 1979 roku, Canoga Park, Kalifornia, USA, godzina 22.45.
Kobieta i jej wnuk widzieli pojazd w kształcie dysku z przezroczystą kopułą na górze, który
zbliżał się do nich z zachodu. W środku znajdowały się dwie humanoidalne istoty o nienaturalnie
dużych głowach. Obiekt zatrzymał się i zawisł nad blokiem mieszkalnym po drugiej stronie ulicy w
odległości niespełna 30 metrów od nich, pochylił w bok, następnie wrócił do pozycji poziomej,
przeleciał za drzewami, zatrzymał się, pochylił w przeciwną stronę i na koniec pomknął z powrotem
na zachód. Była ładna, ciepła pogoda. Obiekt bardzo przestraszył obu świadków.
Powyższe relacje to tylko niewielka próbka obserwacji małych pojazdów z dwuosobową załogą.
Podobne obserwacje takich obiektów na lub w pobliżu powierzchni ziemi miały miejsce w czasie
ogromnej liczby bliskich spotkań.
Autor: Richard H. Hall
Magazyn UFO NR 2 (54) IV-VI 2003
Zgłoś jeśli naruszono regulamin