Horan Paula - Siła Reiki. Podręcznik osobistej i globalnej satysfakcji.doc

(2372 KB) Pobierz
PAULA HORAN

70

 

 

 

 

 

PAULA HORAN

 

 

 

 

 

SIŁA REIKI

 

 

Podręcznik osobistej i globalnej transformacji

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Tytuł oryginału:

Die Reiki Kraft.

Das Handbuch fur personliche und globale Transformation

 

 

 

 

 

Tłumaczenie: Jolanta Herian - Ślusarska

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dedykuję wszystkim poszukującym na drodze do EMANENCJI


O AUTORCE

Docent Paula Horan, doktor filozofii, jest psychologiem, wykładowcą, autorką, prowadzi też seminaria, które pozwalają rozwinąć drzemiący w nas potencjał. Jako inspirująca nauczycielka prawie cały rok spędza w drodze, uczy w wielu krajach i zapoznaje uczestników swoich seminariów z licznymi, mało znanymi aspektami naszej duszy i ciała.

W Pauli odnajdujemy wiele cech kobiety XXI wieku, która doprowadzi kulturę ludzkości do nowego i innego rodzaju rozkwitu. Paula jest wszechstronnie wykształcona. W wielu dziedzinach życia uczyła się poprzez praktykę: nauczała sztuki aktorskiej, była doradcą psychologicznym, pracowała na stanowiskach kierowniczych, prowadziła zakład przyrodoleczniczy a także działała na statku pasażerskim jako terapeuta-masażysta oraz wykładowca.

Wszelkie te doświadczenia dostarczyły jej solidnej i obszernej wiedzy. Te właśnie doświadczenia pozwoliły jej dostrzec, że rodzi się jakościowo nowa wiedza: klucze, które otwierają nam nasze wewnętrzne „Ja”. Na tej podstawie Paula opracowała szereg warsztatów, których pozytywny odbiór świadczy, iż przemawiają do ludzi z bardzo zróżnicowanych kręgów. Paula z osobistego doświadczenia zna możliwości i moc samouzdrawiania, gdyż własnymi siłami potrafiła się uwolnić od nowotworu piersi i ataków epilepsji. W 1986 roku ukończyła pracę doktorską o swym pobycie u „magicznego chirurga” w Meksyku, który to czas był okresem nauki a zarazem okazją do badań i obserwacji. Potem zgłębiała swą wiedzę u wielu brazylijskich uzdrowicieli duchowych.

Jej studia doprowadziły ją w końcu do Reiki, potężnej siły napędowej każdego uzdrawiania i transformacji. Dlatego za swe zadanie życiowe uważa sensowne wtajemniczanie w siłę Reiki możliwie dużej ilości ludzi i takie nauczanie ich stosowania tej siły, by ludzkie ciało mogło się otworzyć na subtelne wibracje i na transcendentującą w nich świadomość.

Paula jest bardzo zainteresowana obserwacjami swych Czytelników. Uwagi odnośnie tej książki i zapytania o seminaria proszę kierować na adres:

 

Mrs Paula Horan Ph. D

P.O. BOX 159

Rockport, WA 98283

U.S.A.

 

 

 

 

 

 

UWAGA

Książka ta zapoznaje wprawdzie Czytelnika z szeregiem środków pomocniczych służących uzdrawianiu i samouzdrawianiu, nie zamierza jednak udzielać wiążących porad terapeutycznych, dotyczących leczenia specyficznych chorób. Autorka i Wydawnictwo zalecają zatem, by leczenie każdej choroby skonsultowali Państwo wcześniej z lekarzem lub terapeutą.

Dr Paula Horan


Przedmowa

 

„Siła Reiki”, jak żadna inna książka, zaznajamia nas głęboko i szczegółowo z Reiki, co jest z pewnością zasługą autorki. Paula Horan jest doktorem psychologii. Podchodzi ona do tematu kreśląc szeroki łuk, zbliża się do niego z wielu stron: z punktu widzenia jej zawodowych zainteresowań, z punktu widzenia holistycznej uzdrowicielki, z punktu widzenia jej własnego rozwoju duchowego i umysłowego, i oczywiście - godząc wszystkie te założenia - z punktu widzenia mistrzyni Reiki.

Owa wielostronność pozwala Pauli wyrastać ponad różnice miedzy rozmaitymi szkołami Reiki, wskazywać i właściwie oceniać odwieczne reguły siły Reiki. Autorka rzeczowo i w zróżnicowany sposób podkreśla oddziaływanie siły Reiki na płaszczyznę fizyczną, subtelną i sprawczą. Podążamy za jej opisem i zaczynamy rozumieć związek pomiędzy Reiki a wszelkimi innymi sposobami uzdrawiania i drogami duchowymi, które z wyczuciem nam przybliża. Z perspektywy mojego bogatego doświadczenia mogę tylko przyklasnąć jej odkryciom i wnioskom. Jestem lekarzem, mistrzem Reiki prowadzącym seminaria Tree of Life, wicedyrektorem pierwszej kliniki Kundalini w Stanach Zjednoczonych i sam napisałem książkę na pokrewny temat: „Spiritual Nutrition and the Rainbow Diet” (Cassandra Press, San Rafael CA, 1987). Moja praca, studia i obserwacje doprowadziły mnie do podobnych wniosków, co Paulę.

Oboje wychodzimy z założenia, że ciało składa się z energii względnie nieprzepuszczalnych (ciało fizyczne) i względnie przepuszczalnych (płaszczyzny subtelne). Te ostatnie nazywam polami energetycznymi o strukturze subtelnej. Pola energetyczne o strukturze subtelnej poruszają się jednocześnie szybciej i wolniej niż światło a tym samym odbijają wielowymiarowość człowieka. Wsysają do ciała (które wibruje wolniej od światła) energię kosmiczną (wibrującą szybciej niż światło) i kształtują ponadto strukturę i funkcję płaszczyzn emocjonalnej, psychicznej i fizycznej. Gdy subtelne pola energetyczne nasycą się siłą życiową, na płaszczyźnie fizycznej sprzyjają istnieniu wyważonej, harmonijnej struktury. Możemy sobie wyobrazić ich działanie jako ustawiczne dopasowywanie się do niższych poziomów wibracji: przetransformowane z wysokiej energetycznej mocy na płaszczyznę fizycznego ciała, są jakby stemplem albo matrycą, które w prawidłowy sposób tworzą system DNA/RNA. Ten z kolei, przesyłając dalej informacje genetyczne, harmonizuje enzymy, syntezę białek i metabolizm komórkowy. Zdrowe komórki dzielą się prawidłowo i pracują poprawnie. Zapewniają właściwe funkcjonowanie gruczołów, organów i tkanek. Krótko mówiąc: gwarantują zdrowie i dobre samopoczucie.

Często ów wzajemny stosunek uczestniczących w tym procesie płaszczyzn istnienia ma jednak negatywne skutki. Zaburzenia na płaszczyźnie emocjonalnej, psychicznej i duchowej lub niezdrowy tryb życia powodują stres. Stres ten pozbawia pola energetyczne o strukturze subtelnej mniejszej lub większej ilości energii życiowej. Będą one teraz mogły sterować funkcjami fizycznymi organizmu tylko w sposób wadliwy, a my zaczynamy chorować.

Stosując ów model myślenia możemy na nowo zdefiniować proces starzenia się jako: 1. utratę siły życiowej i 2. objawy osłabienia w polach energetycznych o subtelnej strukturze. Druga zasada termodynamiki określa to jako entropię (zdefiniowaną jako parametr stanu materii, który określa stopień nieodwracalności procesów fizycznych lub - charakteryzując jeszcze prościej - jako „tendencję do nieuporządkowania”). Proces starzenia odwraca się, gdy przybywa siły życiowej, która wzmacnia pola energetyczne o strukturze subtelnej. Nie będziemy więc coraz starsi lecz młodsi i zdrowsi. Według drugiej zasady termodynamiki jest to właściwie niemożliwe, gdyż zakłada ona właśnie nieodwracalność entropii.

Reiki dostarcza uniwersalnej siły życiowej bezpośrednio do pól energetycznych o subtelnej strukturze. Tak naładowane odzyskują wewnętrzną równowagę i wewnętrzny porządek. Oznacza to, że siła Reiki pokonuje ustaloną w drugiej zasadzie termodynamiki „tendencję do nieuporządkowania” i odwraca proces starzenia. Dokonuje tego zarówno bezpośrednio, jak i pośrednio poprzez harmonizowanie ciała subtelnego i czakr.

Dysharmonie w ciele subtelnym i w czakrach blokują przepływ uniwersalnej siły życiowej, tak że nie może ona przeniknąć ludzkiego ciała ani na płaszczyźnie fizycznej, ani psychicznej, ani duchowej. Siła życiowa może przepływać bez przeszkód tylko przez doskonale wzajem zestrojone i sharmonizowane czakry. Wówczas odżywia całego człowieka i uzdrawia emocjonalną, umysłową i duchową płaszczyznę naszego istnienia - czyni nas jednością”. Gdy uzmysłowicie sobie ową prostą zależność, jaśniej dostrzeżecie i docenicie głębię i uniwersalną aktualność książki Pauli. Ale Paula przekazuje nam jeszcze cały szereg innych poglądów, których zrozumienie jest ważne. Na przykład, że Reiki nie jest wielomiesięcznym studiowaniem, nie wymaga choćby intelektualnego zrozumienia sposobu jej działania, nawet jeśli dla niektórych z nas racjonalne badanie i objaśnianie liczy się nade wszystko. Reiki jest piękna, bowiem jest prosta. Reiki demokratyzuje uzdrawianie. Książka Pauli i jej działalność edukacyjna w krajach Trzeciego Świata właśnie do tego zmierzają. Sprowadzając rzecz do najprostszego mianownika: Reiki jest jak łaska boska dla każdego, kto się na nią otworzy.

„Siła Reiki” pokazuje nam, że Reiki może w praktyczny sposób dopomóc każdemu wędrowcowi znajdującemu się na duchowej drodze, która jest ciągłością i wskutek tego jest nieskończona. Obserwacje moich uczniów i uczennic potwierdzają wywody Pauli. Po inicjacjach duchowy rozwój dokonuje jakościowego skoku. Jakże często przy tej okazji byłem świadkiem przełamywania się i dojrzalszego przeżywania własnych uczuć i duchowości! Spontaniczna radość tych momentów utrzyma się, jeśli po inicjacjach stale będziecie udzielać sobie Reiki. W książce podoba mi się ponadto, iż Paula wielokrotnie podkreśla znaczenie dwudziestu jeden dni oczyszczenia i uszlachetniania. To wyostrza spojrzenie. Uczeń Reiki może obserwować własny rozwój w trwałej ramie i przeżywać go bardziej świadomie. W mojej książce „Spiritual Nutrition and the Rainbow Diet” dowiodłem naukowo, że my ludzie w gruncie rzeczy jesteśmy „ludzkimi kryształami”, złożonymi z mnogości kryształów stałych i ciekłych. Możemy zatem tym łatwiej wyjaśnić uwagi Pauli odnośnie procesów przebiegających na poszczególnych poziomach wibracji: dysharmonijne lub negatywne myśli i emocje osadzają się w naszej krystalicznej strukturze w formie niższych częstotliwości wibracji. Siła Reiki podwyższa ich częstotliwość, tak iż zdążają one ku swej pełnej intensywności. Wibracje stają się coraz silniejsze. W rezultacie mocno utrwalone i nieprzenikliwe „wykrystalizowane myśli” nie mogą już dłużej utrzymać się a ich dysonanse dojść do znaczenia. Zostają zatem rozpuszczone i usunięte z ciała fizycznego i subtelnego. Wystarczy tylko obserwować negatywne myśli i emocje. Zamiast wdawać się w nie, powinniśmy raczej pozbywać się ich. Wówczas znikną szybko z ciała i duszy. A gdy dysonanse ostatecznie ustąpią z ciała, jego krystaliczna struktura zacznie wibrować intensywniej z uniwersalną siłą życiową i będzie mogła zarazem poruszać się bardziej otwarcie i swobodnie.

Im więcej życiowej siły w nieskrępowany sposób przepływa przez ciało, tym łatwiej można obudzić w nim transformującą siłę Kundalini. Po przebudzeniu siły Kundalini wszelkie cielesne i umysłowe zatory rozpuszczają się jeszcze szybciej.

Siła Reiki demokratyzuje nie tylko uzdrawianie i samouzdrawianie, ona otwiera ponadto ludziom niemedytującym dostęp do duchowej przemiany, którą zazwyczaj może zrealizować tylko ten, kto w drodze duchowej edukacji kroczy ścieżką medytacji.

Paula pisze o Reiki z ogromną miłością. W całej książce czujemy jej radość, entuzjazm i kreatywność, tak że bez trudu podążamy za nią i jesteśmy w stanie wykorzystywać możliwości zastosowania siły Reiki w wielu metodach uzdrawiania i różnych obszarach życia. Być może zadajecie sobie pytanie, jak siła Reiki może podczas głodówki rozpuszczać i wydalać substancje toksyczne z organizmu. Albo chcielibyście wiedzieć, czy skutkuje ona w przypadku awarii maszyn. Mogę to potwierdzić, bowiem sam coś takiego przeżyłem. Podczas podróży z warsztatami po Europie moja żona niechcący zatrzasnęła się w toalecie muzeum w Genewie, gdyż nagle zaciął się zamek w drzwiach. Ktoś ruszył na poszukiwanie dozorcy. Czekając na niego oddziaływałem na zamek siłą Reiki. Po kilku minutach drzwi dały się znowu otworzyć a moja żona była wolna. Podczas medytacji postnych pod mym kierunkiem, ćwiczymy kombinację grupowej Reiki i uzdrawiania kryształami, która mobilizuje toksyny i wydaje się osłabiać ewentualne skutki uboczne i symptomy towarzyszące ich wydalaniu. Jak to jest możliwe? Dr Tilden, uznany ekspert toksykologii, potrafił udowodnić, że zdolność do odtruwania i oczyszczania zależy od ogólnej witalności organizmu. Znaczy to, że im szerzej otwarte są kanały uniwersalnej siły życiowej w organizmie, tym łatwiej może on odtruć się. Ta książka umożliwia nam głębokie spojrzenie w wewnętrzne reguły siły Reiki. Adresowana jest do wielu czytelników, zarówno doświadczonych nauczycieli Reiki jak i nowicjuszy. Duże doświadczenie Pauli w dziedzinie holistycznych metod uzdrawiania i jej zrozumienie właściwego procesu leczenia nadają książce jasność i bogactwo. Dlatego pokazuje nam, co to jest siła Reiki i jakie są podstawowe czynniki uzdrawiania. Siła Reiki jest łaską, a książka jednym z jej cenniejszych darów.

Dr med. Gabriel Cousens, mistrz Reiki

Wprowadzenie

 

We wszystkich społeczeństwach i krajach świata ludzie stają przed tą samą koniecznością: musimy uzdrowić nasze własne wewnętrzne „Ja”, stać się jednością duchową, każdego dnia urzeczywistniać EMANENCJĘ* i żyć w jej sensie. Przed dwoma tysiącami lat ludzkość doświadczyła innej przemiany - wtajemniczenia przez wodę. Jan Chrzciciel, samotnie nauczający na pustkowiu, był pierwszym, który nam je przekazał. Sensem wtajemniczenia przez wodę było oczyszczenie i uszlachetnienie naszego fizycznego ciała, naszej „zwierzęcej natury”, tak, że staliśmy się gotowi do przyjęcia nauk, które mogły nas uwrażliwić na wyższe częstotliwości wibracji. Owa inicjacja zrobiła głębokie wrażenie na ludziach. Motto „drugiego policzka” Nowego Testamentu zastąpiło „oko za oko, ząb za ząb” Starego. I ów rozwój jest kontynuowany aż do czasów nam współczesnych. Dostrzegamy go w Mahatmie Gandhim. Widzimy w Martinie Lutherze Kingu.

Stare nawyki nie chcą jednak tak szybko umierać! Mimo wszelkich pozytywnych przemian ostatnich 2000 lat, wojny nadal dziś pustoszą olbrzymie obszary naszej Planety, dobra dzielone są niesprawiedliwie a globalne niszczenie podstaw życia jest oznaką naszego lekceważenia równowagi ekologicznej. Wiemy doskonale, że ani polityka ani religia nie rozwiążą tych problemów. Jedynie kwantowy skok zbiorowej świadomości ludzkości daje nadzieję na ratunek. Wtajemniczenie poprzez wodę może dostarczyło nam bodźca i przekazało nowe wzorce. Nadal jednak jesteśmy bardzo odlegli od harmonii i równowagi. Musimy zatem dogłębnie oczyścić i zmienić naszą psychikę na wszystkich jej poziomach.

Dwadzieścia wieków po Janie Chrzcicielu otrzymujemy wtajemniczenie poprzez ogień - chrzest z ognia. Uszlachetnia on ludzką psychikę wiedzą, która płonie ogniem miłości.

patrz: Słowniczek na końcu książki Byłoby cudownie, gdyby ta wiedza napłynęła do nas wskutek naszego świadomego starania. Ale może to odbywać się też inaczej. Może Natura uczy nas poprzez potężne pożary lasów, pożary chemikaliów lub katastrofy nuklearne i uświadamia nam, że lekceważymy jej prawa? Czy przypominacie sobie, jak wiele pustoszących pożarów zdarzyło się w ostatnich latach? Może były one znakiem?

Wtajemniczenie poprzez ogień przygotowuje nas na następny krok w rozwoju: Inicjację poprzez DUCHA[1]. Hermetyczna nauka głosi, iż człowiek nie może urzeczywistnić DUCHA, jeśli wcześniej woda nie oczyściła jego ciała, a ogień jego duszy. Innymi słowy: tylko ten człowiek stanie się wolny i tylko ten urzeczywistni bezpośrednią uniwersalną świadomość, który pozwoli, by w celu udoskonalenia jego ciało napełniło się uniwersalną siłą życiową, a dusza prawdą i miłością.

Wiele dróg doskonalenia prowadzi do EMANENCJI. Jest ich bodaj tak dużo, jak wielu jest ludzi. Mnie dostarczyły impulsu ciężkie fizyczne choroby: epilepsja i guzy w piersi. Ostatecznie okazały się błogosławieństwem, gdyż sprowadziły mnie na drogę zdrowia i sprawiły, iż stałam się jednością duchową oraz sprowokowały do poznania różnych metod uzdrawiania. Mogłam zrozumieć i doświadczyć, że dusza rządzi a materia reaguje, i nauczyłam się doceniać znaczenie zdrowego odżywiania. Moje studia wiodły mnie poprzez wiele rodzajów terapii psychofizycznych, aż dotarłam do uzdrowicieli duchowych w Meksyku i Brazylii.

Potem poznałam Reiki. Nigdzie wcześniej, gdzie poszukiwałam i prowadziłam badania, nie spotkałam prostszej i dogłębniejszej metody, która awansowałaby człowieka, aby stał się jednością przy równowadze ciała, umysłu i DUCHA, i uszczęśliwiała go przeżyciem EMANENCJI. Nigdzie

Tak wiec Ręki jest oczywiście głównym podmiotem zainteresowania tej książki, która pragnie przemówić jednakowo do laika, jak i doświadczonego praktyka Reiki. Włączyłam do niej mnóstwo informacji, w pewnym stopniu pokłosie i wybór z moich wieloletnich badań. Także moje związki z psychologią są łatwo rozpoznawalne, gdyż całkiem świadomie uwzględniłam w tekście wiadomości na temat psychologii ciała, by wyjaśnić Czytelnikowi sprawczą płaszczyznę choroby, która uwarunkowana psychicznie manifestuje się w formie blokad energetycznych w ciele. Pragnę zadedykować tę książkę moim uczniom i uczennicom Reiki, którzy rozsiani są po całym świecie. Fakt, że mogę im pomóc w dostrojeniu się do głębszej, sięgającej dalej EMANENCJI, odbierałam zawsze jako dar. Tym bardziej jestem wdzięczna, gdyż przy inicjacjach mogłam lepiej poznać moje własne „wyższe Ja”. A jest to wielki przywilej. Wszyscy oni utwierdzili mnie w prawdzie naszego zjednoczenia w uniwersalnym DUCHU.

Mam nadzieję, że ta książka przekona o tym i Was. Napisałam ją, gdyż pragnęłam dodać Wam otuchy. Proszę, pracujcie nad sobą. Żyjcie świadomie. Być może dzięki tym wywodom przypomnę Wam o sprawach, które nosicie już w sobie, a do tej pory zapomnieliście o nich tylko przejściowo.

Życzę Wam miłości i światła i stale rozszerzającej się EMANENCJI.

Paula Horan

 

Niema jest prawda mojej duszy,

ważna tylko dla mnie,

gdyż moje prawdy niekoniecznie

są także twoimi prawdami.

Cisza trwa zatem, aż nasze prawdy

spotkają się w tej ciszy.

Jakże śmiać się będziemy,

gdy zrozumiemy, że jedna odbija się w drugiej.

Nari

 

ROZDZIAŁ 1

 

Siła Reiki - krótki zarys

 

Reiki jest japońskim słowem oznaczającym wszechogarniającą i przenikającą wszystko siłę życia. W piśmie Kanji alfabetu japońskiego składa się ono z dwóch znaków („Rei” i „Ki”), które definiują je jako „uniwersalny transcendentalny duch”, „tajemnicza siła”, „istota rzeczy”. Samo w sobie „Ki” oznacza tyle, co „siła życiowa”. Jest tym samym spokrewnione z „Cni”, które znamy z chińskiej akupunktury, „światłem gnozy” chrześcijańskich mistyków i energią bioplazmy rosyjskich badaczy. Wszyscy posiadamy siłę Reiki, uniwersalną siłę życiową, gdyż dana jest nam ona od urodzenia. Mimo tego, Reiki różni się od innych metod uzdrawiania, przede wszystkim przez tzw. wtajemniczenia lub inicjacje, które wprowadzają ucznia czy uczennicę w różne, progresywnie pogłębiające się stopnie doświadczania Reiki. Każdy może uzdrawiać. W tym celu wystarczy nałożyć tylko swe dłonie i przekazać drugiemu magnetyczną energię. Po inicjacjach Reiki wszystko postępuje jednak znacznie lepiej, gdyż otrzymujemy wraz z nimi przekazane odwieczną tradycją techniki pobudzania świadomości, które wznoszą ciało fizyczne i eteryczne na wyższy poziom wibracji. Ponadto otwierają niektóre centra energetyczne (czakry), co sprawia, że pozwalamy uniwersalnej sile życiowej intensywniej wibrować i płynąć przez naszą istotę. Jest to rozwój, który często określamy angielskim słowem „channeln”.

Jednakże Reiki nigdy nie jest „wysyłana” lecz tylko „wciągana”, można też powiedzieć „wsysana”, przez odpowiednie kanały. Oto przykład. Załóżmy, że oddziałuję na was siłą Reiki. Co się przy tym dzieje? W zasadzie to bardzo proste: „wsysacie” energię, która jest wam potrzebna, a ona rozdziela się po organizmie docierając tam, gdzie jest na nią zapotrzebowanie. Proces ten jednak nie wyjaławia mnie i nie wyczerpuje wcale moich energii, gdyż ja „otrzymuję” terapię „udzielając” wam terapii. Gdy na was działam, siła Reiki wpływa do mnie przez moją czakrę przedziałka i przepływa przez górne centra energetyczne do serca i splotu słonecznego, a potem poprzez moje ręce i dłonie przechodzi do was. A zatem przekazywanie siły Reiki nigdy mnie nie wyczerpuje, gdyż każda terapia gromadzi także w moim ciele dodatkową energię. Ponadto, ponieważ siła Reiki przepływa przez moje zasadniczo „czyste” drogi, które zostały we mnie otwarte przez inicjacje, nie przejmuje podczas terapii żadnych moich osobistych problemów czy kłopotów. Pozostaniecie nienaruszeni przez moje negatywne energie i blokady energetyczne. Jest to niezwykle ważne dla procesu uzdrawiania.

Autoterapia jest dalszą zaletą systemu Reiki. Jeśli zostaliście raz „zainicjowani”, wystarczy świadomie, we wnętrzu sformułować życzenie, wystarczy sam tylko zamiar, i już możecie oddziaływać na siebie samego lub innych ludzi. Sama już myśl każe energii płynąć przez nasze czyste tory.

Autoterapia oddziałuje bezpośrednio. Odpręża i rozładowuje stres. Kondensuje i przyśpiesza siłę życiową i sprzyja równowadze w ciele fizycznym i eterycznym. Ponadto samouzdrawianie przy pomocy siły Reiki poprawia samopoczucie, usuwając blokady energetyczne i uwalniając emocje, które nieświadomie przechowujecie w sobie.

Reiki nie jest religią, nie jest związana z jakimś wierzeniem czy dogmatem. Najlepiej, gdy opiszemy ją jako starą, szanowaną wiedzę, zapomnianą przez tysiące lat, aż do czasu, gdy na nowo odkrył ją w tybetańskich pismach dr Usui. Naukowcy uniwersytetu Stanford w Kalifornii przebadali siłę Reiki stosując bardzo precyzyjne urządzenia pomiarowe i stwierdzili, iż wchodzi ona przez czakrę przedziałka w centra energetyczne uzdrowicieli a wypływa przez ich dłonie. Na półkuli północnej energia pochodzi z pomocy, na południowej z południa. Raz pobudzona zdaje się spiralnie poruszać do przodu w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, i przypomina w tym względzie podwójną spiralę kwasu DNA.

Energia, wypływając podczas terapii z rąk, zyskuje dodatkową moc. Staje się coraz intensywniejsza. Dr Bara Fischer w Santa Fe w Nowym Meksyku potrafiła to udowodnić stosując jedną z opracowanych przez siebie technik, która pokazuje siłę życiową za pomocą fotografii aury wg metody Kirliana. Stosując ową metodę dr Fischer sfotografowała moje dłonie przed i podczas terapii na odległość. Na podstawie zamieszczonych ilustracji

możecie sami rozpoznać, że fotografia wykonana przed terapią (wyżej) pokazuje wyraźnie mniejszy krąg promieni niż zdjęcie wykonane podczas trwania terapii (niżej). Na podstawie dostępnych danych wiemy ponadto, że rozpuszczające się blokady energetyczne rozpoznać można po plazmatycznym strumieniu. Oznacza to, że energia pulsuje teraz przez ciało bez przeszkód. Ponieważ pacjent sam decyduje o swych depresjach i sukcesach, każda terapia siłą Reiki prowadzi do innego wyniku. Stwierdziliśmy już, że każdy człowiek podczas terapii Reiki przyjmuje do siebie tyle siły życiowej, ile akurat potrzebuje, by uwolnić spiętrzoną energię w swym ciele fizycznym lub subtelnym, by ożywić ją lub przetransformować. Ale Reiki, regenerując organy i wzmacniając strukturę tkanek i kości, zmienia nie tylko chemiczny skład ciała; ona obdarza ponadto umysłowo - duchową równowagą.

Ponieważ Reiki nie jest związana z żadnym światopoglądem ani systemem wiary, nie wymaga żadnego obszernego duchowego przygotowania lub instrukcji. Każdy i o każdej porze może poddać się terapii Reiki lub samemu podziałać na kogoś tą siłą. Pod jednym wszakże warunkiem: musi być wypełniony pragnieniem przyjęcia do siebie siły życiowej szczerze i dobrowolnie. To samo odnosi się do uzdrowiciela czy uzdrowicielki: proces uzdrawiania musi być wypełniony pragnieniem uzdrowienia. Ono bowiem wprawia w ruch terapię, pod warunkiem, iż przebiega ona w duchu i z zastosowaniem metod, którymi terapeuta dysponuje dzięki uzyskaniu kolejnych wtajemniczeń i inicjacji.

Reiki jest doskonałym narzędziem, gdyż jej zastosowanie ofiarowuje nam wraz z rozwojem wszechprzenikającej świadomości klucz do oświecenia. Jednakże nie wystarczy mówić o Reiki. Jak większość wartościowych spraw i wydarzeń w waszym życiu, tak i Reiki będziecie mogli dostrzec w całej głębi i docenić wtedy, gdy na was zadziała, gdy doświadczycie jej bezpośrednio i przeżyjecie ją. W tym sensie życzę wam wiele przyjemności podczas waszej wędrówki poprzez Królestwo Siły Reiki.

 

ROZDZIAŁ 2

 

Reiki i jej historia

 

Było to w drugiej połowie XIX wieku, mniej więcej pośrodku epoki Meiji, gdy doktor Mikao Usui kierował małym chrześcijańskim uniwersytetem w Kioto. W owym czasie działo się wiele spraw nowych i emocjonujących. Japonię i jej feudalne społeczeństwo, uporządkowane według surowych zasad, ogarnął niespodziewany przewrót. Upłynęło dopiero kilka lat od chwili, gdy Japończycy zaniechali dobrowolnie postanowionej izolacji. Teraz znowu wpuszczano do kraju „Gajin”, „obcych barbarzyńców”. Japończycy nader szybko dostosowali się do zdobyczy techniki pierwszej rewolucji przemysłowej. Zbudowano linie kolei żelaznej i importowano nawet grę w baseball. Jak wspomniałam, był to emocjonujący czas, także na płaszczyźnie wymiany duchowo-intelektualnej. Wraz z ambasadorami i dyplomatami ze świata zachodniego, po długo obowiązującym zakazie na ziemię japońską znowu wkroczyli katoliccy misjonarze i wzbudzili nowe zainteresowanie Chrześcijaństwem w i tak już tradycyjnie eklektycznie nastawionym społeczeństwie japońskim. (Jak bardzo mieszają się w Japonii różne religie można poznać po tym, że większość Japończyków żeni się wg rytuału Shinto, zaś grzebać każe się wg rytuału buddyjskiego). Jednakże dr Usui był przekonanym chrześcijaninem, wyświecił się nawet na księdza, a w końcu objął kierownictwo w seminarium teologicznym, gdzie też wykładał.

Pewnego dnia jeden ze studentów zapytał go, czy wierzy dosłownie i bez zastrzeżeń w to, co napisane jest w Biblii. Tak. Na to studenci zagadnęli go o duchowe uzdrowienia dokonywane przez Chrystusa. Czyż nie jest napisane w Biblii:

„Będziecie czynić jeszcze większe rzeczy niż ja?” Dlaczego zatem - kontynuowali - nie ma dziś na świecie uzdrowicieli, którzy robiliby to, co czynił Chrystus? I - pytali dalej - ja mamy rozumieć jego zalecenie skierowane do apostołów, by uzdrawiali chorych i przywracali do życia umarłych? Jeśli Biblia ma rację, prosimy cię, naucz nas, jak to robić. Dr Usui został wytrącony z równowagi. Jego honor wystawiono na próbę. Zgodnie z japońskim rozumowaniem powinien udzielić odpowiedzi na pytania swoich uczniów. Jakże mógł nauczać, skoro nie był w stanie uczynić nawet tego? Szybko wyciągnął wnioski i jeszcze tego samego dnia zrezygnował z urzędu, który piastował, zdecydowany rozwiązać zadaną zagadkę. Ponieważ sam uczył się przede wszystkim od misjonarzy amerykańskich, wybrał się na studia teologiczne w uniwersytecie w Chicago. Jednak nie zaspokojono tam jego pragnienia wiedzy. Musiał szukać w innym miejscu. Także Buddzie przypisywano cudowne uzdrowienia. Wystarczający powód dla doktora Usui, by wrócić do Japonii i tam odszukać wiadomości o owych uzdrowieniach, może odnaleźć nawet „nową” wiedzę, która była bardzo stara a tylko długo zapomniana? Wszystkie zapiski o Jak i Dlaczego cudów Chrystusa podobno zaginęły. Ale dlaczego nie miałby odkryć czegoś o metodach dokonywania podobnych cudów przez Buddę; o których wspomina w wielu miejscach Sutra Lotosa.

Gdy przybył na miejsce natychmiast zaczął rozpytywać w wielu buddyjskich klasztorach, jednak wszędzie słyszał to samo. Zawsze, gdy pytał opata: „Czy macie jakieś dokładniejsze zapiski lub przekazy o cudownych uzdrowieniach Buddy?”, ten mówił: „Nie zajmujemy się tym, dbamy o to, by uzdrawiać ducha wierzących”.

Ale doktor Usui nie rezygnował. Po wielu daremnych próbach dotarł do klasztoru Zeń, gdzie po raz pierwszy utwierdzono go w jego poszukiwaniach. Stary opat zgodził się z nim: - Skoro Budda, jak powiadają pisma, poprzez cudowne uzdrowienia przywracał ludzi fizycznie do dawnego stanu, musi być możliwe cudowne uzdrawianie ciała, nawet, jeśli od stuleci troszczono się jedynie o stawanie się jednością i uzdrawianie ducha. Stary opat sprowadził to do prostego zdania:

„Co było możliwe jeden raz, musi być możliwe zawsze”. I zakończył zaproszeniem: „Najlepiej będzie, gdy zostaniesz tutaj i u nas będziesz kontynuował swe poszukiwania”. Entuzjazm opata na nowo napełnił zapałem doktora Usui, który rozpoczął studia nad japońskimi przekładami buddyjskich pism. Gdy nie doszedł do żadnego efektu, nauczył się chińskiego i czytał Sutry w tym języku. Także i to wniosło niewiele nowego. Dlatego doktor Usui poświęcił się teraz studiowaniu pism tybetańskich. Warunkiem była znajomość sanskrytu, którego uczył się z ogromną pilnością. Prawdopodobnie wkrótce potem wyruszył do Indii Północnych, w Himalaje.

Interesujące wydaje się przy tym, że właśnie w ostatnim stuleciu pojawiły się pisemne świadectwa w języku tybetańskim, które poświadczają podróże niejakiego świętego Issy, o którym niektórzy uczeni w piśmie twierdzą, iż rozpoznają w nim Jezusa. Czy dr Usui odnalazł te świadectwa lub też zajmował się innymi pismami o cudownych uzdrowieniach - pozostanie tajemnicą. Na pewno wiemy jedynie, że dr Usui po zakończeniu swych studiów nad tybetańskimi wersjami Sutry Lotosa twierdził, iż odnalazł klucz do cudownych uzdrowień Chrystusa. Brakowało mu jedynie wtajemniczenia w sekret, który mógłby obudzić w nim te same siły i zdolności.

Po owym połowicznym sukcesie dr Usui zwrócił się ponownie do swego przyjaciela, starego opata Zeń. Czy mógłby udzielić mu wskazówek o tajemniczym przekazywaniu siły? Po wspólnej medytacji doszli zgodnie do wniosku, że dr Usui powinien udać się do Kuriyama, na świętą górę, około 30 km od Kioto. Tam, poszcząc, winien poddać się 21-dniowej medytacji, pewnego rodzaju poszukiwaniu wizji, jakie mają w zwyczaju także Indianie Ameryki Północnej. Nieco później dr Usui powędrował na górę. Na wschodniej stronie znalazł specjalne miejsce mocy, zebrał 21 kamyków, przy których pomocy miał odmierzać dni, i rozpoczął medytację. Upłynęło już 20 dni postu, zbliżał się świt dwudziestego pierwszego dnia. Była to noc z księżycem w nowiu, a więc ciemno choć oko wykol, a on ręką szukał po omacku ostatniego kamyka. Do tej pory nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Wiec dr Usui modlił się, by wreszcie otrzymać odpowiedź.

Na sklepieniu niebieskim pojawiła się iskra świetlna, która płynęła szybko do niego i w miarę zbliżania stawała się coraz większa. Dr Usui przestraszył się. Najchętniej wstałby i uciekł. Ale być może owa iskra świetlna była znakiem? Tyle lat wytrwał w swych poszukiwaniach, że nie mógł po prostu zrezygnować. Był przygotowany na wszystko, co miało się wydarzyć.

W tym momencie światło uderzyło w jego czoło. Dr Usui uznał, że już nie żyje. Przed jego oczami tańczyły miliony pęcherzyków świetlnych we wszystkich kolorach tęczy, zamieniały się stopniowo w białe kuleczki światła, z których każda nosiła w sobie złotą trójwymiarową literę alfabetu sanskryckiego. Powoli przepływały kolejno przed nim, tak że mógł łatwiej rozpoznać tkwiące w ich środku litery. Wreszcie poczuł, że zjawisko dobiegło końca. Kipiał wdzięcznością. Był już jasny dzień, kiedy zakończył się ten doskonały trans.

Teraz szybko do przyjaciela! Jakże pragnął z nim dzielić swe przeżycia. Był niesłychanie podniecony, najchętniej natychmiast porozmawiałby z opatem. A zatem biegł z góry szybkimi krokami, zdumiony, jak silny i odmłodzony czuł się teraz. I to po tak długim okresie postu!... - pierwszy „cud” tego osobliwego poranka.

W pośpiechu zawadził o kamień palcem nogi. Instynktownie ujął go w dłoń. Ku jego jeszcze większemu zdumieniu duża szarpana rana przestała krwawić po kilku minutach. Więcej, rana była całkowicie wyleczona!... - drugi „cud” tego ranka.

U podnóża góry przechodził koło typowej japońskiej budy - bufetu, zatrzymał się przy niej i zamówił pełne śniadanie. Kto zna reguły długiego poszczenia, wie oczywiście także o niebezpieczeństwie wynikającym z zakończenia go obfitym posiłkiem. Jest to właściwie niemożliwe. Właściciel budy myślał tak samo. Widział suknię mnicha, jego zmierzwioną, zaniedbaną brodę, więc rozpoznał, że dr Usui pościł i medytował na świętej górze. Dlatego zaproponował mu, by zadowolił się specjalnym bulionem. Ale dr Usui obstawał przy kompletnym śniadaniu i czerpał z misy obficie, a zaburzenia trawienne nie pojawiały się... - trzeci „cud” tego poranka. Gdy spożywał posiłek, jakiś mężczyzna opowiedział mu o bólu zębów swej wnuczki. Już od wielu dni jej dolna szczęka była silnie opuchnięta. Stary człowiek był bardzo ubogi, dentysta w Kioto nie był dla niego dostępny. Tym chętniej przyjął ofertę pomocy doktora Usui. Gdy ów przyłożył dłonie na policzki dziewczynki zdarzył się czwarty cud, gdyż ból i obrzęk zniknęły niemal w mgnieniu oka.

Przybywszy do klasztoru zobaczył się natychmiast z opatem, który cierpiał akurat na silny atak bólów artretycznych. Dr Usui, opowiadając mnichowi o swych przeżyciach, nakładał dłonie na bolące stawy a ból wyciszał się bardzo szybko. Stary opat nie móg...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin