Slowacki Juliusz - Balladyna.pdf

(378 KB) Pobierz
1018749385.027.png
Juliusz Słowacki
BALLADYNA
1018749385.028.png
Spis treści
KOCHANY POETO RUIN!
OSOBY:
AKT PIERWSZY
Scena I
Scena II
SCENA III
AKT DRUGI
Scena I
SCENA II
AKT TRZECI
SCENA I
SCENA II
SCENA III
SCENA IV
SCENA V
AKT CZWARTY
SCENA I
SCENA II
SCENA III
SCENA IV
SCENA V
AKT PIĄTY
SCENA I
SCENA II
SCENA III
SCENA IV
1018749385.029.png 1018749385.030.png 1018749385.001.png 1018749385.002.png 1018749385.003.png 1018749385.004.png 1018749385.005.png 1018749385.006.png 1018749385.007.png 1018749385.008.png 1018749385.009.png 1018749385.010.png 1018749385.011.png 1018749385.012.png 1018749385.013.png 1018749385.014.png 1018749385.015.png 1018749385.016.png 1018749385.017.png 1018749385.018.png 1018749385.019.png 1018749385.020.png 1018749385.021.png 1018749385.022.png 1018749385.023.png 1018749385.024.png
BALLADYNA
Juliusz Słowacki
KOCHANY POETO RUIN!
Pozwól, że pisząc do ciebie zacznę od apologu, który mi opowiedziano nad
Salaminy zatoką.
Stary i ślepy harfiarz z wyspy Scio przyszedł nad brzegi Morza Egejskiego, a
usłyszawszy z wielkim hukiem łamiące się fale myślał, że szum ÓW pochodził
od zgiełku ludzi, którzy się zbiegli pieśni rycerskich posłuchać. - Oparł się więc
na harfie i śpiewał pustemu morza brzegowi: a kiedy skończył, zadziwił się, że
żadnego ludzkiego głosu, żadnego westchnienia, żadnego pieśń nie zyskała
oklasku. Rzucił więc harfę precz daleko od siebie, a te fale, które śpiewak
mniemał tłumem ludzkim, odniosły złote pieśni narzędzie i położyły mu je przy
stopach. I odszedł od harfy swojej smutny Greczyn nie wiedząc, że
najpiękniejszy rapsod nie w sercach ludzi, ale w głębi fal Egejskiego Morza
utonął.
Kochany Irydionie! ta powiastka o falach i harfiarzu zastąpi wszelką do
Balladyny przemowę. Wychodzi na świat Balladyna z ariostycznym uśmiechem
na twarzy, obdarzona wnętrzną siłą urągania się z tłumu ludzkiego, z porządku
i z ładu, jakim się wszystko dzieje na świecie, z nieprzewidzianych owoców,
które wydają drzewa ręką ludzi szczepione. Niech naprawiacz wszelkiego
bezprawia Kirkor pada ofiarą swoich czystych zamiarów; niech Grabiec miłuje
kuchnią Kirkora; niechaj powietrzna Goplana kocha się w rumianym chłopie, a
sentymentalny Filon szuka umyślnie męczarni miłośnych i umarłej kochanki;
niechaj tysiące anachronizmów przerazi śpiących w grobie historyków i
kronikarzy: a jeżeli to wszystko ma wnętrzną siłę żywota, jeżeli stworzyło się w
głowie poety podług praw boskich, jeżeli natchnienie nie było gorączką, ale
skutkiem tej dziwnej władzy, która szepce do ucha nigdy wprzód nie słyszane
wyrazy, a oczom pokazuje nigdy, we śnie nawet nie widziane istoty; jeżeli
instynkt poetyczny był lepszym od rozsądku, który nieraz tę lub ową rzecz
potępił: to Balladyna wbrew rozwadze i historii zostanie królową polską, a
piorun, który spadł na jej chwilowe panowanie, błyśnie i roztworzy mgłę
dziejów przeszłości.
Uśmiechnij się teraz, Irydionie, bo oto naśladując francuskich poetów:
powiem ci, że Balladyna jest tylko epizodem wielkiego poematu w rodzaju
1018749385.025.png
Ariosta, który ma się uwiązać z sześciu tragedii, czyli kronik dramatycznych.
Cienie już różne ludzi niebyłych wyszły ze mgły przedstworzenia i otaczają
mnie ciżbą gwarzącą: potrzeba tylko, aby się zebrały w oddzielne tłumy, ażeby
czyny ich ułożyły się w postacie piramidalne wypadków, a jedną po drugiej
garstkę na świat wypychać bębę; i sprawdzą się może sny mego dzieciństwa.
Bo ileż to razy patrząc na stary zamek, koronujący ruinami górę mego
rodzinnego miasteczka, marzyłem, że kiedyś w ten wieniec wyszczerbionych
murów nasypię widm, duchów, rycerzy; że odbuduję upadłe sale i oświecę je
przez okna ogniem piorunowych nocy, a sklepieniom każę powtarzać dawne
Sofoklesowskie "niestetyl" A za to imię moje słyszane będzie w szumie
płynącego pod górą potoku, a jakaś niby tęcza z myśli moich unosić się będzie
nad ruinami zamku. - Ol nie mów mi, że z dzwonów polnych większa ozdoba
ruinom niż z tego wieńca myśli, w który je ubierze poeta: bo choć róże rosnące
na ruinach pałacu Nerona rozwidniały nam pięknie te gruzy, to jednak jaśniej
mi je oświecił ÓW duch Irydiona, któregoś ty pod krzyżem w Kolosseum położył
i nakrył złotymi skrzydłami anioła.
Tak więc, kiedy ty dawne posągowe Rzymian postacie napełniasz
wulkaniczną duszą wieku naszego, ja z Polski dawnej tworzę fantastyczną
legendę, z ciszy wiekowej wydobywam chóry prorockie - i na spotkanie twojej
czarnej, piorunowej, dantejskiej chmury prowadzę lekkie, tęczowe i ariostyczne
obłoki, pewny, że spotkanie się nasze w wyższej krainie nie będzie walką, ale
tylko grą kolorów i cieni, z tym smutnym dla mnie końcem, że twoje chmura,
większym wichrem gnana i pełniejsza piorunowego ognia, moje wietrzne i
różnobarwne obłoki roztrąci i pochłonie.
Doniosły mi sylfy, żeś powędrował teraz odwiedzić Etnę czerwoną: posłałem
natychmiast Skierkę, aby ci na drodze wszystkie pootwierał kwiaty i wszystkie
gwiazdy nad tobą zapalił; za to przez wdzięczność, stanąwszy na szczycie
wulkanu, spojrzyj na mórz rozległe błękity i pomyśl, że niedawnymi czasy przez
te zwierciadła wędrował okręt mój, jak łabędź żaglami nakryty. Powiedz, czy
nie dojrzysz jakiego rysu na fali, jakiego śladu po zniknionym okręcie? Księża
wtenczas spiewali hymn do Najświętszej Panny, aja stałem z wlepionymi w
ogień Etny oczyma, smutny, że mnie fala znów tylko do Europy odnosiła.
Słuchaj w ciszy powietrznej, czy echo tego hymnu, który mi serce uciszał, nie
drga dotąd w kryształowej atmosferze? Szukaj mojego śladu w powietrzu i na
fali, a jeśli o mnie na fali i w powietrzu nie słychać, to znajdź mnie w sercu
twoim i niech ja będę jeszcze z tobą przez jedną godzinę. Wszak darem to jest
Boga, że my umiemy myślą latać do siebie w odwiedziny.
Rozpisałem się długo, a zamierzyłem był tylko napisać
Autorowi IRYDIONA na pamiątkę BALLADYNĘ
poświęca Juliusz Słowacki
Paryż, d. 9 lipca 1839 r.
1018749385.026.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin