Sheckley Robert - Krolestwo bogow.pdf

(957 KB) Pobierz
Sheckley Robert-Krolestwo bogow
Robert Sheckley
Królestwo bogów
(Godshome)
Przekład Adam Bukojemski
512846750.002.png
Gail, mojej żonie,
mojej miłości i mojemu przeznaczeniu
512846750.003.png
Akcja powieści jest całkowicie fikcyjna. Wszystkie postacie i zdarzenia przedstawione
w książce są całkowicie fikcyjne lub przedstawione w sposób fikcyjny.
512846750.004.png
Prolog
W obszarze, który znajduje się na prawo od zwykłej czasoprzestrzeni (ale nie łączy się
z nią), panował całkowity spokój, tak jak prawie od początku wieczności. Wszystko
znajdowało się w stanie potencjalnej gotowości. Nie było tu żadnego lądu, powietrza czy
wody, żadnych atomów, kwarków, elektronów ani fotonów, nawet żadnych neutrino, tych
nieskończenie małych wędrowców kosmosu.
Nie było tu światła ani ciemności, bo zarówno fotony, jak i antyfotony istniały jedynie
w stanie potencjalnej możliwości powstania, tak blisko stanu nieistnienia, że ich liczbę można
by całkowicie pominąć. Z tego powodu trudno byłoby powiedzieć, że istnieją dzisiaj, mogły
istnieć wczoraj albo będą istnieć jutro.
W pewnej chwili do tego obszaru przeniknął sygnał. Po spenetrowaniu przestrzeni
potencjalność z niejakim wahaniem zrezygnowała z długiego snu i wskoczyła do
rzeczywistości.
Utworzyła się atmosfera, aby sygnał mógł zabrzmieć. Pojawiły się fotony, aby sygnał
stał się widzialny. Powstały istoty inteligentne na obraz i podobieństwo boskie, aby sygnał
został usłyszany i zrozumiany.
Z początku nie było absolutnie nic, a potem ukazała się błyszcząca rosą łąka. Każda
kropla rosy lśniła własnym blaskiem. W pewnej chwili jedna z kropel zaczęła się powiększać.
Na jej przeźroczystej powierzchni rozjarzyły się kolory. Kropla rosła tak długo, aż pękła. Z jej
wnętrza wyszła człekokształtna istota. Istota czekała i patrzyła, jak inne krople rosy rosną,
pęcznieją i pękają, i wyłaniają się z nich inni bogowie. W ten sposób powstało dwunastu
bogów. Wielcy Bogowie, tak starożytni jak świat, tak nowi jak poranek, stali na trawie
i patrzyli na siebie. Wiedzieli, po co zostali zrodzeni. Czekali na narodziny jeszcze jednego,
który wdroży plan w życie. Ten ostatni miał się nazywać Asturas.
512846750.005.png
Część pierwsza
512846750.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin