SPOWIEDŹ I KIEROWNICTWO DUCHOWE W OCZACH KAPŁANA.pdf
(
51 KB
)
Pobierz
Od pralni ..-wywiad
OD „ PRALNI CHEMICZNEJ” DO MIŁ OŚ CI OJCA
SPOWIEDŹ I KIEROWNICTWO DUCHOWE W OCZACH KAPŁ ANA
-
-
rozmowa z ks. Stefanem Czermiń skim, duszpasterzem akademickim, spowiednikiem,
kierownikiem duchowym
Dla człowieka wierzą cego spowiedź jest spotkaniem z Bogiem, choć nie zawsze
równie odczuwalnym. Czym jest sakrament Pojednania dla spowiednika, na przykład dla
Ojca?
Człowiek nosi w sercu jakieś , niejasne na początku, pragnienie kontaktu z Bogiem. Nosi
też w swoim sercu jako dramat to doś wiadczenie swojej słaboś ci, któ re z czasem staje się
czymś bardzo drę czącym. I odkrycie spowiedzi, ż e ona jest spotkaniem z Kochającym Bogiem,
z Jezusem, któ ry dokładnie „w sam raz”, cudownie się pojawia jako rozwiązanie tej udrę ki, to
niesamowity skarb dla człowieka, ró wnież dla mnie osobiś cie. I nie wiem, czy mó głbym ż yć bez
tego. Oczywiś cie to doś wiadczenie sakramentu pokuty to pewien proces . Na początku człowiek
chce się oczyś cić, zrzucić z siebie to pię tno i brud grzechu. Lecz powoli, powoli zaczyna
odkrywać, ż e jego zmaganie się ze słaboś cią to jakaś droga, na któ rej Pan Jezus go nie
opuszcza, a nawet przez któ rą go formuje. Spowiedź, będąc z początku swoistą „pralnią
chemiczną”.., stopniowo staje się wię c szkołą bycia z Bogiem, powoli zaczyna się odkrywać tę
czułą i troskliwą miłość Ojca, któ ry nas nie zostawi w naszej słaboś ci. Odkrywa się też jakąś
niespodzianą szansę na Zjednoczenie z Bogiem....
-
Czy doświadczenie słuchania spowiedzi można w jakiś sposób porównać z
doświadczeniem penitenta?
Dla spowiednika jest to niezwykła szansa wglądu w duszę ludzką. I niewątpliwie jest dla
niego jakimś wielkim pocieszeniem, gdy widzi, ż e nie tylko on zmaga się ze swoją słaboś cią, ale
ż e jest to nasza wspó lna niedola czy dola. W pewnym momencie odkrywa też , ż e jego
zmaganie staje się jakimś cennym doś wiadczeniem, źró dłem, z któ rego moż e korzystać,
prowadząc dusze. To cudowny i niezwykły podarunek ze strony Boga: pozytywny sens własnej
słaboś ci. Najpię kniejsza jest, chwila, gdy kapłan, mimo swojej słaboś ci i ograniczenia moż e
przekazać miłosierdzie Boż e: dlatego właś nie spowiedź jest cudem, „cudem w konkrecie”
Jeden z francuskich kapłanów w książce o sakramencie pojednania pisze: „ To
przejmują ce doświadczenie. załujemy czasem, że penitenci go nie znają . Z pewnością nie
żywiliby już tego okropnego strachu ,że ksią dz ich potępia i lekceważy w swoim sercu”
12
Myś lę ,że ten strach, któ ry nas ogarnia przed spowiedzią to jedno z najbardziej
perfekcyjnych działań szatana, któ ry, wykorzystując naszą pychę i pragnienie własnej chwały,
1
Claude Jean- Nesmy « Pourqoui se confesser aujord’hui ?Foi Vivante, 1962
.
wmawia nam, ż e grzech nas całkowicie kwestionuje i ż e musimy byś przez wszystkich
potę pieni; jakby chciał zniszczyć w nas nadzieję , ż e Pan Jezus nas kocha. To jest w jakiś
sposó b wspó lne nam wszystkim. Natomiast ten strach powinien jednak dotyczyć zupełnie
czegoś innego; on mnie ogarnia, gdy mam do czynienia z penitentem i widzę w nim te opory. I
tak się strasznie boję , ż e on im ulegnie, ż e nie wyzna, ż e nie powierzy Jezusowi swoich
słaboś ci. I tak bardzo się cieszę , kiedy ktoś przełamuje to w duchu nadziei, ż e Jezus mu
przebaczy. Właściwie stałym dramatem ż ycia kapłańskiego nie są ludzkie grzechy, tylko ta
nieufność, któ ra nie pozwala nam przyjść do spowiedzi, patrzenie na ludzi, któ rzy rezygnują z
sakramentu, nie chcą się przełamać, któ rzy kierują się osobą kapłana. To jest jego wielki
dramat: co się stanie z tymi ludźmi, dlaczego nie mogę im pomó c, dlaczego oni nie chcą dać
sobie pomó c. czy jest jakaś wina po mojej stronie, ż e oni nie mają do mnie zaufania.
Ludzie często wolą się spowiadać w innej parafii, u nieznajomego księdza i to
wydaje się naturalne. Z drugiej strony dlaczego wielu szuka stałego spowiednika?
Na kró tką metę rzeczywiś cie bardzo człowiek tęskni za tą anonimowoś cią, ż eby nie
musiał się oskarż ać przed kimś znajomym; ale to nie wystarcza. Gdyż jeszcze bardziej człowiek
szuka zrozumienia, rzeczywistej wskazó wki, jakiegoś ś wiatła Boż ego... Dlatego coraz bardziej
sobie ceni, ż e znajduje drugiego człowieka, kapłana, wobec któ rego moż e wszystko dokładnie
powiedzieć i z wiarą przyjąć to, co kapłan rozeznaje. Tworzy się przy tym jakieś pokrewieństwo
duchowe, zaczynamy odkrywać jakieś wię zy mię dzy sobą, budowane przez samego Boga,
zasiewającego w naszych sercach pragnienie przebywania z Nim, ś wię toś ci, posłuszeństwa
Jego Woli. Rodzi się wdzię czność za kapłana, któ ry jest narzę dziem miłosierdzia Boż ego i
któ remu nie trzeba opowiadać wszystkiego od początku, lecz relacjonować poszczegó lne etapy
swojego kroczenia na szlaku duchowych zmagań.
Papież mówi, że wyrzuty sumienia to forma koniecznego oczyszczenia
3
. Cytuje też
Szekspira: ” Sumienie moje posiada tysią c osobnych języków, a każdy język mi głosi
osobną opowieść , a każda opowieść potępia mnie jako złoczyń cę”
45
Czy sumienie
zawsze słusznie nas oskarża? Czy zawsze zdolne jest rozeznać , co naprawdę niszczy
więź z Bogiem?
Oczywiś cie, ż e sumienie jest gosem Boż ym, naszą wielką szansą, wrę cz
doś wiadczeniem ś wiatła Boż ego, kiedy się w nie wsłuchamy. Lecz, pozakrywane licznym
zasłonami naszych duchowych słaboś ci, wymaga ono pewnej duchowej formacji. Czasem
ciężko dosłuchać się głosu Boż ego. Zresztą bardzo czę sto sumienie reaguje w poś redni
sposó b; to znaczy, kiedy sucham spowiednika, w pewnych momentach sumienie to
niesamowicie wyraźnie i mocno podkreś la mi, ż e spowiednik mó wi prawdę , ż e to jest właś nie to,
Kardynał
3
Karol Wojtyła « Znak, któremu sprzeciwiać się będą . »
4
King Richard III,V,III.
5
co chciałem usłyszeć. Właś nie w tych systematycznie powtarzanych rozmowach sumienie się
uwraż liwia, coraz bardziej uczy się pod kierunkiem kapłana suchać Boga, coraz lepiej
przekazuje Jego głos i wolę . To kształtowanie sumienia daje nam też duż o satysfakcji, a nawet
uwalnia nas od pewnych stresó w. Zaczynamy odróż niać głos naszego egoizmu od głosu
sumienia, rozpoznawać to, jak mó wił Szekspir „tysiąc ję zykó w”, w któ rych kryje się czę sto jakieś
uwikłanie, uzależ nienie od opinii ludzkiej; zaczynamy powoli uwalniać się od róż nych
uzależ nień.
Czy kierownictwo duchowe to coś więcej niż stała i systematyczna spowiedź u
tego samego kapłana? Kiedy ludzie o nie proszą lub Ojciec je proponuje?
Potrzeba kierownictwa duchowego rodzi się w człowieku w momencie, kiedy zaczyna
odkrywać wagę ż ycia wewnę trznego; dostrzegać, ż e najważ niejsze rzeczy dzieją się jednak w
sercu człowieka, w relacji z Bogiem, ż e to, co robi, myś li nie jest oboję tne, ż e to moż e Boga
ranić, ż e moż e skończyć się nawet jakimś postę pującym paraliż em, zdolnym odsunąć, nas od
Boga, oddzielić ...moż e nawet na wieczność... Człowiek, w któ rym rodzi się ta relacja z Bogiem
chciałby wię c coraz bardziej doś wiadczać tego prowadzenia, doznawać miłosierdzia Ojca i
przytulenia, przygarnię cia Jego ramion. Rozumie też , ż e sam nie da rady, nie zdoła spojrzeć na
swoje ż ycie z odpowiedniej perspektywy. Jesteś my trochę ś lepi, jesteś my w jakimś mroku. Stąd
właś nie rodzi się potrzeba kierownictwa duchowego. Jednak raczej mówi się o tym ogó lnie,
zachę ca się do tego. Ja przynajmniej nie proponuję tego wprost, raczej czekam, aż ta potrzeba
zbudzi się w danym człowieku. A i to nie wystarcza, musi być jeszcze z mojej strony zgoda.
Najpierw więc ta osoba pyta?
Tak, prosi o kierownictwo. I są pewne okolicznoś ci, kiedy odmawia się tego. Mogą to być
bardzo proste, techniczne trudnoś ci, polegające na tym, ż e nie moż na zagwarantować
systematycznego spotykania się . Mogą być też uwarunkowania wewnę trzne, na przykład zbyt
silny związek jakiejś osoby z kapłanem czy jeszcze inne warunki, któ re sugerują, ż eby ta osoba
dalej szukała, dalej prosiła Pana Boga o łaskę innego kapłana.
Wiele osób, zwłaszcza w środowisku akademickim od lat jeź dzi z Ojcem na różne
„ wyrypy” (stare Ojca określenie) „ busem” , czy to na ukochany przez studentów Stary
Groń koło Brennej, czy na. sam biegun północny, zdobywać alpejskie szczyty lub do
pobliskiego sanktuarium; cieszą c się każdym kontaktem z Ojcem. Czy więzy przyjaź ni z
dzieć mi duchowymi nie
pomagają w prowadzeniu ich do Boga?
Faktycznie, w duszpasterstwie akademickim narodziło się bardzo wiele przyjaźni. Tworzy
się taka duchowa rodzina. Zwłaszcza codzienna Eucharystia, w któ rej razem uczestniczymy
podczas róż nych „wyryp”, nas bardzo jednoczy. Potrzeba kierownictwa duchowego jest bardzo
łatwa w realizacji, kiedy ma się kapłana, przeznaczonego do opieki duchowej nad daną
wspó lnotą. Myś lę , ż e Pan Bóg wielokrotnie wzbudzał w ludziach pragnienie kierownictwa
duchowego poprzez dar przyjaźni. Po prostu studenci i moi uczniowie, dziewczyny i chłopcy
czuli, ż e ja ich nie odrzucę i stąd prosili o kierownictwo duchowe.
Kiedy Ojciec zaczął być czyimś ojcem duchowym? Czy da się wyłonić jakiś
począ tek?
Czułem już od początku kapłaństwa, ż e ludzie pokładali wielką nadzieję w moich radach,
w tym prowadzeniu przeze mnie. Ale wtedy tego nie rozumiałem, myś lałem, ż e to jest coś
naturalnego, co przeż ywa każ dy kapłan. Nie rozumiałem samego kierownictwa duchowego,
dopó ki sam nie zacząłem szukać kierownika. Moż na powiedzieć, ż e byłem nie całkiem
ś wiadomym kierownikiem duchowym wcześ niej. Wprawdzie poś wię całem się , widziałem sens
czę stych, systematycznych spowiedzi, robiłem to tak jak umiałem, ale prawdziwe kierownictwo
duchowe odkryłem dopiero kiedy, przytłoczony moimi osobistymi problemami, zacząłem szukać
kapłana, któ ry by był moim ojcem duchowym. I znalazłem go. To on właśnie, przez sam fakt
prowadzenia, uczył mnie powoli, co to znaczy być kierownikiem duchowym. Zrozumiałem też ,
jakie istnieją niebezpieczeństwa i niezrę cznoś ci w prowadzeniu dusz i jak bardzo trzeba się
modlić o dar dobrego kierownictwa duchowego. Coraz bardziej odczytywałem również łaskę ,
jaka spotyka kapłana, w postaci ludzi, któ rzy proszą o nie.
Czy pamięta Ojciec jakieś szczególne przeżycie zwią zane z kierownictwem
duchowym czy spowiedzią ?
Kto wie czy, obok Eucharystii, właś nie posługa w ramach sakramentu pojednania nie jest
tą najpełniejszą realizacją misji kapłana, jego powołania; rzeczywiś cie, jako spowiednik i
kierownik duchowy przypominam sobie masę róż nych poruszających sytuacji, gdzie Pan Jezus
mnie bardzo karmił swoją miłoś cią. Na przykład, taka, kiedy szedłem tymi bardzo
przygnę biającymi korytarzami metra paryskiego... to był akurat dzień wigilijny, byłem trochę
przygaszony faktem, ż e Wigilię bę dę spę dzał daleko od domu. Tłum przelewał się poś piesznie ,
anonimowy, załatwiający jeszcze tysiące spraw. Każ dy wyobcowany, nie zwracający jeden na
drugiego uwagi, każ dy biegnie w swoją stronę . To jest bardzo przykre wraż enie. I nagle
podbiega do mnie z tego tłumu dziewczyna, moja penitentka, któ ra z radoś cią mnie spostrzega i
mó wi: ”Proszę księ dza, czy mó głby mnie ksiądz wyspowiadać, ( Polka), bo jest dzisiaj Wigilia i
ja już nie dam rady nigdzie się wyspowiadać. Stanę liś my na boku i zacząłem ją spowiadać. W
ten dzień kiedy doś wiadczyłem ze wzruszeniem takiego niezwykłego Boż ego Narodzenia, w
gwarze tego, zupełnie nie myś lącego o Bogu tłumu, w tych lochach, któ re czę sto kojarzą się z
mocami ciemnoś ci, z ludźmi zniewolonymi róż nymi pę tami zła zabłysło jakieś ś wiatło w sercu tej
dziewczyny w momencie kiedy dawałem jej rozgrzeszenie. Po prostu Boż e Narodzenie. Bó g się
narodził w tym ludzkim ś wiecie naszej nę dzy. To było dla mnie niezwykle pocieszające.
Plik z chomika:
ZAWSZE_DOBRZE_SIE_SPOWIADAJ
Inne pliki z tego folderu:
o. Zdzisław Klafka CSsR - Dlaczego sakrament pojednania po chrzcie.mp3
(7936 KB)
Alive MP3 WAV Converter.rar
(7040 KB)
Następstwa aborcji - Autor: dr. Hanna Wujkowska, Ewa Obertyńska-Romanowska (2007-04-24).mp3
(24260 KB)
Grzechy bałwochwalstwa - Autor: Andrzej Wronka (2007-03-27).mp3
(23900 KB)
Sakrament pokuty - Autor: ks.dr Franciszek Plonka (2007-03-13) .mp3
(27274 KB)
Inne foldery tego chomika:
7 grzechów głównych
CODZIENNY RACHUNEK SUMIENIA
Czy szatan zna nasze myśli
Dobra spowiedź, czyli początek drogi do nieba - o. Bonifacy
Fitnes duchowy
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin