Chcesz ofiarować zwiędłe kwiaty-o spowiedzi.doc

(50 KB) Pobierz

 

Chcesz ofiarować zwiędłe kwiaty?


Z Józefem Augustynem SJ o rachunku sumienia rozmawia Marcin Jakimowicz


http://www.goscniedzielny.wiara.pl/grafika/2005/02/16/1108508405/1108508556.jpg
Marcin Jakimowicz: Rachunek sumienia to warunek dobrej spowiedzi, z którym mamy spore kłopoty.

Józef Augustyn SJ: – Żyjemy w czasach, które nie sprzyjają robieniu rachunku sumienia. Scena polityczna, medialna pełna jest półprawd, graniczących niekiedy z kłamstwem. Politycy dają obietnice, które potem rozmyślnie łamią. Jesteśmy też świadkami ekshibicjonistycznego opowiadania o swoich brudach czy też bezkarnego przyznawania się do zbrodni. Przykład. Lekarze holenderscy przyznali się do zabicia śmiercionośnym zastrzykiem 22 noworodków, które uznali za nieuleczalnie chore. Wszystko odbywało się zgodnie z procedurami, które uchwaliła sama dla siebie akademia pediatryczna w Groningen. Aleksander Sołżenicyn ma rację, mówiąc o „nędzy moralnej” świata zachodniego.

Czym jest rachunek sumienia?
– Łatwiej powiedzieć, czym nie jest. Nie jest wypełnianiem PIT-u. To nie rachowanie strat i zysków. Samo pojęcie „rachunek”, choć klasyczne, jest mylące. Kojarzy nam się z wyliczaniem, sumowaniem. Rachunek sumienia nie ma nic wspólnego z niebieską matematyką. Jest rozmową grzesznika z przebaczającym Ojcem o zranionej miłości.

Gdy przymykam oczy i przypominam sobie grzechy, z przykrością stwierdzam: znowu to samo…
– Jeżeli tak stwierdzam, to znaczy, że nie jest gorzej. I to jest już sukces. Grzech ma destrukcyjną dynamikę. Jest jak rak złośliwy. Kiedy nie jest leczony, rozwija się. Szczere wyznawanie „ciągle tych samych grzechów” okazuje się lekarstwem przeciwko nowym grzechom, cięższym. Nie możemy mylić odczucia satysfakcji emocjonalnej ze zbawieniem. Faryzeusz w świątyni czuł satysfakcję ze swych „sukcesów” duchowych, a Jezus powiedział o nim, że jest nieusprawiedliwiony. A mistycy? Często byli na skraju rozpaczy z powodu swoich grzechów (nie urojonych bynajmniej, lecz głęboko przeżywanych), ale doświadczali zbawienia.

Walczą w nas dwie skrajności. Jedni rozbijając swe rodziny, mówią z uśmiechem: „Nie mamy sobie nic do zarzucenia”, inni spowiadają się z tego, że jedli w piątek mięso przez zapomnienie.
– Jedni i drudzy trwają w tym samym błędzie. Przecedzają komary, ale przepuszczają wielbłądy. Szukają grzechu tam, gdzie go nie ma, i to przesłania im rzeczywiste zło.

Marcin Jakimowicz: Rachunek sumienia to warunek dobrej spowiedzi, z którym mamy spore kłopoty.

A ci, których dopiero w konfesjonale trzeba przekonywać, że coś, w czym tkwią po uszy, jest grzechem?
– Gdy ktoś przed kratkami konfesjonału opowiada na luzie o wielkich grzechach, którymi krzywdzi innych, kapłan jest bezradny. I jest to bolesne. Jeżeli penitent latami banalizował wielkie grzechy, co ksiądz może zrobić w ciągu kilku minut? Może jedynie dać mu świadectwo własnego nawrócenia. Będąc w takich sytuacjach, mówię Panu Jezusowi: „Przecież nie ja go zbawiam. To Twoja owca. Rób coś”. Wzbudzam w sobie nadzieję, że to nie jest jego ostatnia spowiedź. Istotą spowiedzi nie jest dialog między penitentem a księdzem, ale między penitentem a Bogiem. Ksiądz nie robi analizy sumienia penitentowi, ale z zaufaniem przyjmuje to, co on wyznaje.

Pamiętam kapłana, który sprowokował młodych pytaniem: „Co jest gorszym grzechem: kilka samogwałtów, czy jedno obgadywanie człowieka?”. Zapadła krępująca cisza.
– Uważam takie prowokacje za nieprzyzwoite. Słowo padające z ambony winno być pełne kultury. Grzechów nie mierzy się najpierw ich materią. Nie można licytować grzechów! Co jest moim największym grzechem, mogę ocenić najpierw sam w moim sumieniu. O grzechu nie decyduje „materialna materia”, ale ludzkie serce, które sprzeciwia się woli Boga. I tak uleganie wewnętrznej pysze, które nie zostało jeszcze „zmaterializowane”, może też być wielkim grzechem. Większa materia grzechu wcale nie oznacza, że sam grzech jest większy.

Ale dzięki takiej prowokacji ludzie zaczynają zastanawiać się nad tym, kiedy ostatnio kogoś obgadali… Nad niektórymi grzechami przechodzimy do porządku dziennego.
– Ksiądz nie może pozwalać sobie na chwytliwe prowokacje. Nie jest dziennikarzem i nie występuje w swoim imieniu. Przemawianie z ambony czy dialogowanie w konfesjonale jest misją, a nie wykonywaniem zawodu. Pełnienie misji wymaga wielkiego szacunku do człowieka.

Czy ważny jest błyskawiczny rachunek sumienia, czyniony szybciutko w drodze do kościoła?
– Nie rozważałbym problemu wedle klucza: ważny–nieważny, godny – niegodny. Zapytajmy inaczej: czy jest głęboki. Czy ważne są kwiaty z przeceny ofiarowane matce lub dziewczynie? Są ważne. Ale przecież kobieta zaraz zauważy, że kwiaty są stłamszone, zwiędłe i że brakuje w nich serca. Prezent musi kosztować! Jeżeli spowiedź nie kosztuje, nie zaboli, nie zawstydzi, nie jest dobra. Miłość mierzy się ofiarą.

A jeśli nie potrafię przerazić się swoim grzechem, bo za bardzo przyzwyczaiłem się do niego?
– Przerażenie nie jest dobrą reakcją w spowiedzi. Judasz przeraził się i… powiesił się. Jeżeli w spowiedzi przerażam się grzechem, ale nie zachwycam się miłosierdziem Boga, popadam w rozpacz. Grzech winien sprawiać mi ból, ponieważ zraniłem najlepszego Ojca i skrzywdziłem moich braci. I dlatego idę z moimi grzechami do „lecznicy” – do spowiedzi. Proszę Jezusa – Lekarza o lekarstwo: o łaskę przebaczenia i pojednania.

 

Sakrament pokuty: Święto odzyskanej miłości

Ks. Marek Dziewiecki

Prawda wyzwala

Człowiek roztropny każdego dnia uważnie przygląda się temu, co czyni ze skarbem swojego życia, który otrzymał od Stwórcy. Warunkiem powracania do Boga jest mówienie sobie z miłością najbardziej nawet bolesnej prawdy o własnym postępowaniu. Szczery rachunek sumienia jest możliwy dla tych, którzy czują się nieodwołalnie kochani przez Boga. Badanie sumienia to bowiem nie tylko refleksja nad sobą, ale też spotkanie z Chrystusem, który jest Prawdą, Drogą i Życiem. Rachunek sumienia określa nie tylko stan mojej świadomości, ale też jest zwierciadłem mego serca i modlitwy. Bywają takie okresy w naszym życiu, kiedy mamy szansę na wyjątkową mobilizację i nawrócenie. Taką szansą są rekolekcje wielkopostne i rekolekcyjna spowiedź.

Sakramenty to spotkanie z żywym Bogiem

Każdy sakrament to spotkanie Boga z człowiekiem. To powtórzenie tu i teraz tego, czego dokonywał Chrystus wobec ludzi, których spotykał w czasie swojej widzialnej obecności na ziemi. On przemawiał z mocą, uzdrawiał ciało i ducha człowieka, odpuszczał grzechy, uczył mądrze myśleć i dojrzale kochać, przywracał nadzieję. Sakrament to powtórzenie spotkania z żywym Bogiem. Jednak owoce sakramentów nie pojawiają się w sposób magiczny, gdyż zależą nie tylko od mocy Boga, ale też od usposobienia i dojrzałości człowieka. Nie różnimy się tym, co Bóg nam ofiaruje, ale tym, w jaki sposób przyjmujemy Jego miłość. Sakrament pokuty i pojednania to spotkanie z Bogiem w sytuacjach, w których potrzebujemy uwolnienia się z grzesznej przeszłości i umocnienia na drodze do świętości.

Warunki sakramentu pokuty i pojednania

Owocne przeżycie sakramentu pokuty wymaga spełnienia kilku warunków. Pierwszym z nich jest uczciwy rachunek sumienia. Chodzi tu nie tylko o spis win, ale też o odkrycie motywów własnego postępowania, żeby eliminować przyczyny grzechów. Rachunku sumienia warto dokonywać w świetle Pisma Świętego, a głównym odniesieniem jest konfrontowanie własnego postępowania ze słowami i czynami Jezusa.
Drugi warunek sakramentu pokuty to szczery żal za grzechy. Taki żal nie wynika ze strachu przed karą czy z lęku o reakcję Boga. Lęk prowadzi nie do żalu, lecz – podobnie jak w przypadku Adama – do ucieczki od Boga. Dojrzały żal nie wynika też z tego, że zło, które popełniłem, przyniosło bolesne konsekwencje. Nie wszystkie grzeszne czyny powodują natychmiast negatywne skutki. Dla przykładu: grzech seksualny czy sięganie po narkotyk może początkowo wiązać się nawet z doświadczeniem przyjemności. Dojrzały żal za grzechy to owoc świadomości, że wtedy, gdy krzywdzę siebie lub ciebie, to największy ból zadaję Bogu, który ciebie i mnie kocha nad życie.
Trzeci warunek owocnego przeżycia sakramentu pokuty to szczere wyznanie grzechów. Szczerość powinna obejmować nie tylko wyznanie grzechów, ale też wyjawienie ich motywów. To boli i niepokoi. Nie jest – i nie powinno być! – czymś bezbolesnym mówienie o własnych grzechach. Szczere wyznanie grzechów powinno być szczerością aż do bólu. „Bezstresowe” wyznawanie grzechów to przejaw chorej „pokory” albo niedojrzałości psychicznej. Spowiedź to nie magiczna „pralnia” grzechów, lecz pojednanie z Bogiem – Miłością po to, żebym mógł pojednać się z samym sobą i z bliźnimi.
Czwartym warunkiem sakramentu pokuty jest stanowcze postanowienie poprawy, czyli szczera decyzja o zmianie na lepsze własnego sposobu życia i postępowania. Człowiek dojrzały rozumie, że odpuszczenie grzechów byłoby straconą łaską i szansą, gdyby nie wiązało się z podjęciem konkretnych działań w tym celu, by to postanowienie poprawy rzeczywiście wypełnić. Postanowienie poprawy powinno obejmować nie tylko zmianę poszczególnych zachowań, ale również dążenie do doskonalenia – według kryteriów Ewangelii – naszych więzi, wartości, ideałów, marzeń i aspiracji.
Piątym warunkiem owocnego przeżycia sakramentu pokuty jest zadośćuczynienie. Rozgrzeszenie nie uwalnia od naturalnych konsekwencji danego grzechu ani nie zwalnia z obowiązku wynagrodzenia za popełnione krzywdy. Bóg przebacza mi grzechy, bo żałuję za nie szczerze i postanawiam się poprawić. Ale jednocześnie Bóg odsyła mnie do bliźniego z obowiązkiem uczciwego zadośćuczynienia za wszystkie krzywdy, które mu wyrządziłem. Nie można zatem mylić zadośćuczynienia z otrzymaną od spowiednika pokutą. Penitent powinien zadośćuczynić również za te krzywdy, które wyrządził w sposób nieświadomy. W odniesieniu do osób z najbliższej rodziny krzywdą jest już brak miłości, a nie dopiero uderzenie kogoś czy zadanie mu innej formy cierpienia. W obliczu małżonka, dzieci czy rodziców każdy z nas jest zobowiązany do tego, by kochać, a nie jedynie do tego, by nie krzywdzić. W sytuacji, w której nie da się wprost naprawić wyrządzonej krzywdy – najlepszą formą zadośćuczynienia jest dojrzała miłość wobec ludzi, którzy żyją wokół mnie tu i teraz.
Owocem dojrzałego przeżywania sakramentu pokuty i pojednania jest stanowcze i świadome dążenie do świętości, czyli do ofiarnej i dojrzałej miłości mimo naszej niedoskonałości.

 

 

 

4

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin