Joanna Chmielewska Klin CZʌ� I Wszystko, cokolwiek zdarzy�o si� potem, by�o wynikiem uczu�, jakie miota�y mn� przez ca�y wiecz�r. By�am w�ciek�a. By�am nieszcz�liwa. By�am �miertelnie obra�ona i �miertelnie zakochana. Na zmian� wpada�am w czarn� rozpacz albo w radosn� nadziej�, ale radosna nadzieja b�yskawicznie gas�a, a czarna rozpacz trwa�a. Trzeci dzie� czeka�am na telefon. Nie da�o si� ju� d�u�ej oszukiwa�. Je�eli do tej pory nie zadzwoni�, to ju� nie zadzwoni, a nawet je�li zadzwoni jutro albo pojutrze, to te� nic nie pomo�e. Wszystko jest rozpaczliwie jasne. Gdyby mu chocia� odrobin� na mnie zale�a�o, to by zadzwoni� natychmiast po przyje�dzie. Albo przynajmniej nast�pnego dnia! Ale nie trzy dni, nie trzy okropne dni, przez kt�re z godziny na godzin� coraz bardziej niknie nadzieja i coraz wyra�niej wida�, �e mu na mnie, niestety, zupe�nie nie zale�y. Siedzia�am na tapczanie z podwini�tymi nogami, oparta o poduszki, pali�am potworne ilo�ci papieros�w i wzrokiem pe�nym nienawi�ci wpatrywa�am si� w milcz�cy telefon. Usi�owa�am my�le�, ale to mi si� zupe�nie nie udawa�o. A dla ukoronowania wszystkiego w k��bi�ce si� w mojej duszy uczucia wtr�ca�o si� jeszcze niekiedy sumienie, cicho i nie�mia�o przypominaj�ce, �e mia�am pisa� artyku�, a nie prze�ywa� wstrz�sy sercowe. �Estetyka wn�trz wp�ywa...� Na co wp�ywa estetyka wn�trz? Gdzie on teraz jest? Mo�e jeszcze ci�gle z wizyt� u tych ludzi? No, to istotnie nie mo�e dzwoni�...� Na podniesienie poziomu kulturalnego...� Pok�j 336... Bo je�eli ju� wr�ci� i jest u siebie, w hotelu, i nie dzwoni?... Dlaczego estetyka wn�trz wp�ywa na podniesienie poziomu kulturalnego? O m�j Bo�e, co mnie to obchodzi. Pok�j 336... Przecie� nie zadzwoni�, �eby sprawdzi�, czy ju� wr�ci�, bo pozna m�j g�os. Nie, tak nisko jeszcze nie upad�am. Jak si� dowiedzie�? Jak si� dowiedzie�? Przecie� ja go chyba ju� teraz nienawidz�?... Centrala w hotelu zna m�j g�os. Ca�a recepcja zna m�j g�os. Nie, nie mog�, nie zadzwoni�. Wn�trze powinno by� opracowane z my�l� o zaspokojeniu potrzeb. Zaraz, jakich potrzeb? Wszystko jedno, r�nych. A gdyby tak kto� inny?... Mo�e zadzwoni� ktokolwiek, by�e nie ja. Poprosi� ten pok�j i sprawdzi�, czy si� odezwie. I ju� wtedy b�d� wiedzia�a! Genialne, tylko kto? I niech zada byle jakie pytanie, �eby to wygl�da�o prawdopodobnie, �eby nie pomy�la�, �e to ja sprawdzam. Niech zapyta, czy tam nie ma na futrynie drzwiowej zapisanego numeru telefonu, bo znajomy, kt�ry tam mieszka� trzy tygodnie temu, zapisa� pewien numer telefonu w�a�nie na futrynie, taki mia� g�upi zwyczaj... To przecie� zupe�nie mo�liwe, ludzie maj� nieprawdopodobne pomys�y z zapisywaniem numer�w telefonicznych... Si�gn�am po s�uchawk�, w zdenerwowaniu pomyli�am si� dwukrotnie, kr�c�c numer i s�uchaj�c sygna�u, modli�am si�: Halina, b�d� w domu, b�d� w domu... Do Haliny nie dzwoni�am ju� co najmniej przez cztery miesi�ce, ale jakie� to mia�o znaczenie! To by�a jedyna z moich przyjaci�ek, nadaj�ca si� do wykorzystania w tej sytuacji poza Jank�, kt�rej nie by�o w domu... Halina, b�d� w domu... By�a w domu. Bardzo si� ucieszy�a, us�yszawszy m�j g�os. Nie wdaj�c si� we wst�pne wyja�nienia, przyst�pi�am od razu do zasadniczego tematu, ale, niestety, od ko�ca. Powiedzia�am: � Halina, s�uchaj, wyobra� sobie, �e przed trzema tygodniami mieszka�a w hotelu Warszawa jedna twoja znajoma pani, kt�ra przyjecha�a ze Szczecina, i ty jej poda�a� numer telefonu drugiej znajomej pani, i ona go zapisa�a na futrynie drzwiowej, bo nic innego nie mia�a pod r�k�, i tobie jest teraz ten numer szalenie potrzebny, a nie masz go zapisanego albo mo�e zgubi�a� kalendarzyk. Prosz� ci�, zadzwo� do hotelu Warszawa, do pokoju trzysta trzydzie�ci sze�� i tego kogo�, kto si� odezwie, zapytaj o ten numer na futrynie drzwiowej... � Nic nie rozumiem � powiedzia�a Halina zdumionym g�osem. � Nic nie wiem o �adnym numerze na futrynie drzwiowej i nie znam �adnej pani ze Szczecina. � Ale mo�esz zna�. Przyjecha�a i zapisa�a. Zreszt� nie wszystko ci jedno? Zadzwo� i zapytaj, moje �ycie od tego zale�y! � To dlaczego ty sama nie zadzwonisz? Dlaczego to ja musz�? � Bo tam znaj� m�j g�os. � To dlaczego ta pani nie zadzwoni? � Bo ta pani jest osob� fikcyjn�, ona w og�le nie istnieje... � Je�eli ona nie istnieje, to po co ty mi o tym m�wisz? Ja ci�gle nic nie rozumiem. Nie pozosta�o mi nic innego, jak tylko wyja�ni� jej wszystko po kolei. Uczyni�am to w spos�b absolutnie chaotyczny i zagmatwany, ale Halina przytomnie wy�owi�a z moich wypowiedzi w�a�ciwy sens. Ku mojej rozpaczy odnios�a si� do mych zamiar�w bez entuzjazmu. � Wiesz, mnie jest g�upio � powiedzia�a troch� niepewnie. � Ja takich rzeczy nie umiem za�atwia�. Przecie� ja tego pana zupe�nie nie znam. Co b�dzie, jak on mi nawymy�la? � Po pierwsze, co ci� to obchodzi, przecie� nie b�dzie wiedzia�, �e to ty. A po drugie, nie nawymy�la ci, bo to jest bardzo sympatyczny facet, intelektualista i m�odzieniec z dobrej rodziny. Dzwo�!! � Poczekaj... Zaskoczy�a� mnie... Niech si� przez chwile zastanowi�... � Nie zastanawiaj si�, dzwo�! W tym momencie w s�uchawce odezwa� si� bardzo mi�y, spokojny, m�ski g�os: � I po co pani to wszystko? � Jak to po co? � powiedzia�am mimo woli i bez zastanowienia. � Tak pani zale�y na tym panu z pokoju trzysta trzydzie�ci sze��? � No pewnie, �e mi zale�y! Przecie� gdyby mi nie zale�a�o, to bym si� tak nie wyg�upia�a! � No, jak pani tak bardzo zale�y, to ja to pani mog� za�atwi�, bo s�ysz�, �e tamta pani ma jakie� obiekcje. � Halina? � powiedzia�am pytaj�co. � Na lito�� bosk� � odezwa�a si� Halina, kt�rej na chwil� odj�o mow�. � Co to znaczy? � Nic, drobiazg, ten pan si� w��czy�, mnie si� ci�gle kto� w��cza. To zadzwonisz czy wolisz, �eby ten pan zadzwoni�? � A ty znasz tego pana? � Sk�d? Pierwszy raz w �yciu go s�ysz�. � Ja panie bardzo przepraszam � powiedzia� ten pan. � Ja si� w��czy�em zupe�nie przypadkowo. Zamierza�em dzwoni� absolutnie gdzie� indziej, ale rozmowa pa� by�a tak interesuj�ca, �e nie mia�em si�y si� wy��czy� i pozwoli�em sobie wys�ucha�. Najmocniej za to przepraszam. To jak, chce pani, �ebym zadzwoni�? Numer ju� mam zanotowany. � Bo ja wiem? Halina, jak my�lisz? � Nie wiem, ja nic nie my�l�. Ja jestem og�uszona. � No widzi pani, ta pani jest og�uszona, na pewno b�dzie lepiej, �ebym to ja za�atwi�. � Halina, zdecyduj si�, ty czy ten pan? � To ju� mo�e lepiej niech b�dzie ten pan... Tylko �e teraz to ja ju� kompletnie nic nie rozumiem... By�am tak zdenerwowana zawik�an� sytuacj�, �e zrobi�o mi si� wszystko jedno. � Dobrze � powiedzia�am z rozpacz�. � Niech b�dzie ten pan. Brzmi zupe�nie sympatycznie, chocia� nie wiem, jak wygl�da. A jak pan mnie potem zawiadomi o rezultatach? � Poda mi pani sw�j numer telefonu i ja do pani zadzwoni�. � Nie, to niech pan poda sw�j numer telefonu i ja do pana zadzwoni�. Widocznie ko�ata�y si� we mnie jeszcze jakie� resztki przytomno�ci umys�u, bo mia�am niejasne uczucie, �e w tego rodzaju okoliczno�ciach nie nale�y podawa� obcemu facetowi swojego w�asnego numeru telefonu. � Kiedy do mnie jest bardzo trudno si� dodzwoni� i w og�le to jest szalenie skomplikowane. Je�eli pani ma jakie� obawy, to ja si� przecie� nie narzucam. � W nosie mam obawy. Wszystko mi jedno. Tylko niech pan to jako� inteligentnie za�atwi. � Postaram si�, droga pani, wykrzesa� z siebie tyle inteligencji, ile tylko zdo�am. S�ucham. Zg�upia�am do reszty i poda�am mu sw�j numer. Halina si� wy��czy�a, nadal nieopisanie zdumiona. � To ja si� te� wy��czam i za dziesi�� minut do pani dzwoni� ze szczeg�owym sprawozdaniem. � Dobrze, czekam. Od�o�y�am s�uchawk� i zacz�am zbiera� rozproszone w�adze umys�owe. Zanim je zebra�am, telefon zadzwoni�. � No i co? � spyta�am niecierpliwie. � No i nic. Zadzwoni�em i ten pan odebra� telefon. Nie pyta�em go o futryny drzwiowe i napisy na nich, tylko spyta�em o pana Zdanowskiego. Powiedzia�, �e pomy�ka i koniec. � Kto to jest pan Zdanowski? � Nie mam poj�cia. Nie znam �adnego takiego i mia�em nadziej�, �e ten pan te� nie zna. No i co teraz? � Nie wiem. Wi�c jest w pokoju. Jest u siebie. I nie dzwoni... i pewnie ju� nigdy nie zadzwoni... Siedzia�am ze s�uchawk� w r�ce i ze �ci�ni�tym sercem. W s�uchawce zn�w rozleg� si� mi�y, spokojny g�os: � Wie pani co, je�li mo�na pani radzi�, to niech pani sobie tego pana wybije z g�owy. � Dlaczego? � On mi si� nie bardzo podoba�... � Dlaczego? � powt�rzy�am z oburzeniem. � To jest bardzo sympatyczny pan, bardzo dobrze wychowany intelektualista... � Na intelektualist� to on mi raczej nie wygl�da�. � Dlaczego?! � Tam takie odg�osy dobiega�y... � Jakie odg�osy? � Takie r�ne. Wstyd powt�rzy�. �Pijany?� � przemkn�o mi przez g�ow�. � Jakie odg�osy? � spyta�am z niepokojem. � Miotania wiktem? � Ach, nie. Ale takie mia�em wra�enie, jakby tam si� jaka� pani zwraca�a do tego pana takim g�osem ma�o intelektualnym... Zanim sobie zda�am spraw� z tego, �e wcale w to nie wierz�, wszystko w �rodku odwr�ci�o mi si� do g�ry nogami. � C� � powiedzia�am smutnie po chwili milczenia, w czasie kt�rego gwa�townie usi�owa�am przyj�� do siebie. � Mo�liwe. Do tego pana wszystko jest podobne. � No w�a�nie, tym bardziej niech pani go sobie wybije z g�owy. � Ach, Bo�e! Nie ma pan poj�cia, jak bym chcia�a. I w �aden spos�b nie mog�. � Dam pani �wietn�, rad�: klin klinem. � A co pan my�li �e ja o tym nie wiem? Ju� tak si� nawet rozgl�dam, ale jako� tego klina nie widz�. Nikt si� nie nadaje. � No, a mo�e ja bym si� nada�? � Bo ja wiem? Mo�e by pan si� nada�, sk�d ja to mog� wiedzie�. � No to mo�e by�my si� spotkali? � Mo�e � powiedzia�am w roztargnieniu, bo ci�gle jeszcze by�am wstrz��ni�ta � A gdzie i kiedy? � Gdzie pani sobie tylko �yczy a kiedy? No na przyk�ad pi�tna�cie po dwunastej. � Pi�tna�cie po dwunastej? Co to znaczy pi�tna�cie po dwunastej? W po�u...
japonka393