Kuzyn Michał.docx

(17 KB) Pobierz

  KUZYN MICHAŁ

 W życiu istnieją takie sytuacje, kiedy rodzina spotyka się w komplecie. Niestety, i tak było w tym przypadku. Chodzi mianowicie o pogrzeb wujka, na którym spotkałem dalekiego kuzyna Michała. Pamiętałem go z czasów młodości jako brzdąca w pieluszkach. Moi rodzice nie utrzymują bliższych kontaktów z ciotką, więc nie miałem okazji zobaczyć Michała wcześniej. Teraz stał przede mną bardzo przystojny facet! Kiedy podszedł do mnie z wyciągnięta ręką i szerokim pięknym uśmiechem, myślałem, że mój ogier sam rozerwie suwak zamka i weźmie się za jego śliczny tyłek. Z trudem nad sobą zapanowałem. Po całej ceremonii, ponieważ Michał mieszka w Warszawie, postanowiliśmy wymienić się telefonami, umawiając się, że jak będzie możliwość, to się spotkamy. Wiedziałem, że za miesiąc będę służbowo w Warszawie, więc szykowałem mały podstęp.
   Tydzień przed planowanym wyjazdem postanowiłem zadzwonić do kuzyna i spytać, czy znajdzie u siebie miejsce, żeby mnie tę jedną noc przenocował. Miałem zarezerwowany hotel, więc była to tylko zwykła podpucha. Powiedział, że oczywiście, i wesoło dodał, że ustąpi mi swój tapczan, a sam przenocuje na dmuchanym materacu... 
   – Taki gruby jesteś, że razem się nie zmieścimy? – zażartowałem. – Przytyłeś od tamtej pory?
   – Przyjedź, pogadamy, zobaczymy.
   I umówiliśmy się na piątkowy wieczór. 
   Kupiłem alkohol, aby rozluźnić atmosferę, wsiadłem w samochód  i pojechałem.
   Gdy zadzwoniłem do drzwi, nie mogłem doczekać się, kiedy zobaczę jego piękny uśmiech oraz wspaniale wyrzeźbione ciało. Okazało się, że kuzynek mieszka w samodzielnej, skromnej, ale przytulnej kawalerce i stąd wzięła się ta jego propozycja o „dmuchanym materacu”. 
  Michał ma 23 lata, studiuje medycynę, ale gdy okazało się, że mieszka tu wraz z kolegą z roku, Patrykiem, z trudem powstrzymałem pytanie: „To gdzie śpi tan Patryk?”... Lecz o nim Michał za bardzo nie chciał opowiadać (snułem niejasne domysły, dlaczego...). Patryka tymczasem nie było, pojechał do rodziców do domu, pewnie z tego powodu, że ja miałem przyjechać. Rozmawiałem z Michałem o wszystkim: o rodzinie, o kuzynach, z którymi bawiłem się razem w piaskownicy, o jego studiach, o planach na przyszłość. Straciłem poczucie czasu. Flaszka została już obalona, a Michał wyciągnął drugą. Czułem, że uginają mi się nogi, a Michał tryskał humorem i nic po nim nie było widać, że coś wypił. 
  Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale jakby od pierwszej chwili nawiązała się między nami nić sympatii. To on zaproponował, żebyśmy utrzymywali częstsze kontakty, a ja z ochotą się na to zgodziłem. Michał jest wysoki, ma 187 cm wzrostu, jest bardzo dobrze i proporcjonalnie zbudowany. Uczęszczał na siłownię, co było widać przez jego pięknie wyrzeźbioną klatę, regularnie chodził na pływalnię. Ucieszyłem się z propozycji częstszych spotkań i po zwykłym stuknięciu się szklaneczkami drinków, kontynuowaliśmy dalszą dyskusję. 
   Trudno zwalać wszystko na alkohol, ale już po północy Michał zapytał mnie wprost, jak sobie radzę bez żony tyle lat... Przecież byłem od niego całe dziesięć lat starszy...      Ponieważ jego pytanie było proste i jednoznaczne, ja, nie owijając wełny w bawełnę, bez zbędnych ceregieli opowiedziałam mu o moich przygodach, które nazywałem „lekcjami seksu”, między wierszami wpisując informację, że kobiety w tych „lekcjach” są na bardzo dalekim miejscu. Zauważyłem, jak Michał trochę się zmieszał. Wyjaśniałem dalej, że mam takich czy innych przyjaciół, tutaj w kraju i za granicą, z którymi się często spotykam, a oni, gdy przyjadę, organizują „to i owo”... I jeżeli sobie życzy, mogę mu kilka szczegółów z takich spotkań opowiedzieć. Chyba pomyślał, że będą to orgiastyczne opowieści z udziałem kilku facetów i jednej „damy”, bo chętnie nadstawił ucha. Więc – od tego zacząłem. Od bajeczki z udziałem własnym, Andrzeja, Bartka i Przemka oraz... no, powiedzmy, damy... A  co mają robić ci dwaj, gdy jeden, powiedzmy, zalicza damę? Jakie było jego zdziwienie i zaskoczenie, gdy skinieniem głowy potwierdziłem jego myśl: – Tak, zajmują się sobą... I w kilku zdaniach opowiedziałam mu dalszą część tej zakrapianej andrzejkowej historii, tym razem już prawdziwej, o tym, jak z Andrzejem rano obudziliśmy się nadzy w jego łóżku... O barcelońskich masażystach, którzy we dwóch utoczyli ze mnie litry spermy... i o urlopie na wsi, gdzie popiliśmy pod gruszą, a potem grali w rozbieraną butelkę: przegrany dawał dupy... czy o współczesnych rozbójnikach: herszt (z największą pałą) był obsługiwany przez pozostałych... Michał siedział purpurowy, jak skamieniały. Gdy skończyłem, poderwał się, przeskoczył na mój fotel i mocno się do mnie przytulił. Wziąłem go za rękę, prosząc o wyjaśnienie, co się stało. Był zszokowany, że robię to z facetami. Powiedział, że nigdy się tego po mnie nie spodziewał... Lecz ja łatwo się domyśliłem, że i on w „tych sprawach” nie jest święty. Dowód: mieszka z Patrykiem, śpią na jednym tapczanie... Zapytałem go, czy uprawiał seks z facetem. Potwierdził „dyplomatycznie”, że „kiedyś” spróbował. Poprosiłem go, żeby mi o tym opowiedział. Wrócił na swój fotel, nalewając następnego drinka, po czym zaczął swoją historię. 
   Jak to on rzekł, już w szkole średniej nie był święty, bo chuj go „mocno swędział”, przeleciał parę dziewczyn, aż kiedyś poderwał go chłopak, i to taki, że... Poszedł z nim do łóżka. Pamięta dokładnie wszystko, minuta po minucie. Każdy pocałunek i każdy dotyk. Nawet ten pierwszy ból. Ale przede wszystkim rozkosz, którą wtedy tak naprawdę pierwszy raz przeżył. Wtedy porzucił zabawy z dziewczynami. Na studiach też był „dosyć aktywny”, ale szukał kogoś „spoza”, aż do momentu, kiedy pojawił się Patryk. Był zupełnie dziewiczy. Michał wciągnął go do łóżka. I zamieszkali razem. Przy nim się trochę ustatkował, bo po co ma szukać tego, co ma pod ręką. A Patryk naprawdę jest dobry. Jednak – jak jest okazja, zdradza go, bo przecież niczego sobie nie obiecywali... 
   Poznali się na szkoleniu dotyczącym pierwszej pomocy medycznej. W czasie ćwiczeń praktycznych jego pozorantem był właśnie Patryk. Młody, wysoki, dobrze zbudowany i obdarzony jak mało kto, co widać było przez spodnie na pierwszy rzut oka. Michał nie omieszkał, niby przypadkiem, przejechać mu dłonią parę razy wokół krocza, a tamten tym mocniej wypinał biodra. Pod koniec zajęć wsunął mu w kieszeń kartkę ze swoim numerem telefonu komórkowego. Patryk zadzwonił po kilku dniach. Umówili się na spotkanie... Tej nocy też nigdy nie zapomni. Tylko zmieniali gumy, raz jeden, raz drugi... i od tamtego czasu zaspakajają swoje potrzeby, tym bardziej, że w łóżku doskonale się rozumieją. Obaj z natury są aktywni, ale potrafią się porozumieć i ustąpić. Patryk ma super giganta, ale Michał już umie sobie z nim poradzić. Sam też zaspakaja go na tyle dobrze, że tamten chętnie mu daje. Powiedział mi o łóżkowych technikach, jakie stosują, żeby dać sobie maksimum przyjemności.
   Myślałem ze nie wytrzymam. Kiedy Michał opowiadał, mało nie poleciałem w gacie. Patrzyłem w jego oczy i choć nie mogłem w to uwierzyć, byłem pewny, że zaraz będziemy w łóżku, że się będę bawił jego pałką, a on moją i że... Lecz chciałem stwarzać pozory, chciałem, żeby wiedział, że nie jestem nachalny. Że jeśli do tego dojdzie, będzie to naszym świadomym wyborem, jako wynik naszych potrzeb. I wciąż nie mogłem oderwać wzroku od jego rozporka. Michał cały czas miał wzwód. To, co widziałem, wyglądało bardzo zachęcająco. Wyobrażałem sobie, jak się nim bawię. I jak on mi ssie mojego... Nie mogłem wytrzymać!
    Skończywszy swoją opowieść, Michał jakby oczekiwał na moją reakcję. Mnie czasami się zdarza szybciej coś powiedzieć niż pomyślę, i powiedziałem:
   – Widzę, że jedziemy na tym samym wózku... Więc może warto... zaprzęgnąć do niego parę koni...? 
   Michał uśmiechnął się. Dobrze zrozumiał aluzję. Ale... jakby się speszył. Jakbyśmy obaj w naturalny sposób bali się zbliżyć do siebie. Jak by nie patrzeć – kuzyni! I to, że jestem od niego dziesięć lat starszy! Czy czekał, że to ja przejmę inicjatywę?
   – Tak, już jest późno.. – powiedział tylko, rozścielił tapczan (nie chciał tu mojej pomocy) i poszedł do łazienki. 
  Nie było go dość długo. Ja już zdążyłem się rozebrać do spodenek – pod jego nieobecność penis mi się trochę uspokoił, ale wciąż widać było, jak bardzo jest pobudzony – i czekałem na swoją kolej. Nieobecność Michała przedłużała się. Podszedłem bliżej drzwi, delikatnie wziąłem za klamkę i... To, co zobaczyłem sprawiło, że penis na powrót chciał mi wyskoczyć z gaci. Kuzynek stał ze spodenkami opuszczonymi nisko na kolanach, miał szeroko rozstawione nogi i zadartą głowę, lewą ręką gładził się po udzie, a drugą drażnił wysoko stojącego kutasa. Wyjąłem swojego i zacząłem się onanizować. Po chwili byłem już tak rozpalony, że było mi wszystko jedno! Wszedłem po cichu i cały czas pracując ręką, stanąłem za nim. Michał nic nie słyszał, był pogrążony w ekstazie, aż nagle poczuł cudze palce na swoim chuju i poderwał się. Otworzył oczy i zobaczył mnie. Bez słowa odwrócił się w moim kierunku i zaczął głaskać mnie po torsie. A ja robiłem mu coraz lepiej, aż zaczął cicho pojękiwać. Wtedy wepchnąłem mu język w usta i zaczęliśmy się namiętnie całować. Już obaj byliśmy nadzy. Objąłem go za dupę. Co za wrażenie, jaką on ma piękną dupę, jaka wspaniała w dotyku! Rozchyliłem ją palcami. Kciukiem nacisnąłem odbyt. Uchylił się. Szybkimi ruchami wkładałem i wyciągałem kciuka z jego ciasnej, rozkosznej dziurki. W pewnym momencie oderwałem się od jego ust i zacząłem go lizać po wielkich worach, za chwilę przestałem i znów... Michał oddychał coraz szybciej, czułem że dochodzi i za kilka sekund jego piękny i soczysty kutas eksploduje. Wziąłem go do ust. Pieściłem go językiem i wargami. Byłem gotowy przyjąć jego nektar. Michał złapał mnie za głowę i zaczął mnie posuwać w usta. Po chwili wystrzelił we mnie ogromną ilością słodziutkiej spermy... Wyczerpany oparł się o moje ramiona. Podniosłem go, jak dzieciaka wziąłem na ręce i zaniosłem do pokoju. Położyłem go w pościeli i padłem na niego, tracąc równowagę.
   – Chodź, usłyszałem. – Zrób ze mną to wszystko... – i sam przyłożył mojego sztywnego kutasa do swojej dziurki.
   W jednym momencie spełniły się moje marzenia. Wszedłem w niego ostro i mocno, aż jęknął. 
   – Tak, ku... Właśnie tak! – syknął wczepiając swoje palce w moją dupę.
   To była szalona jazda na pełnych obrotach... 
   Wyczerpany opadłem bez sił i chyba natychmiast zasnąłem. Nie wiem, ile spałem. To mogła być godzina, dwie, albo też zwykłe pięć czy dziesięć minut. Obudziłem się i otworzyłem oczy – cóż za wspaniały widok! – kuzynek lizał mi jaja, a na wprost jego twarzy sterczał mój nabrzmiały przyjaciel, który już zaczął się ślinić. I jego wspaniałe usta, które zaczęły go połykać. Robił to naprawdę z uczuciem. Nikt mi jeszcze nie robił tak cudownego „loda”. Popatrzyłem w dół i moje oczy napotkały jego wesołe spojrzenie. Pogładziłem go po policzku i poczułem, że zalewa mnie fala nowej rozkoszy. To były jego palce, usta i język, które pracowały coraz szybciej. Ledwie trzymałem się w ryzach, ledwie oddychałem. I nagle... jego usta i twarz zalała porcja mojej spermy. Opadłem na łóżko. Spojrzałem po chwili i zobaczyłem, jak Michał ściera resztki mojego nasienia z twarzy. 
   – Może teraz wreszcie pójdziemy się umyć? – zapytałem z uśmiechem i chwyciłem go za pośladki, gdy wypiął je w moją stronę. Musiałem je jeszcze raz pogłaskać. 
   Skinął głową, uśmiechnął się szeroko.
   – A zaśpiewasz mi potem kołysankę do snu? – spytał niewinnie. 
   – Oj, pewnie jeszcze nie raz ci zaśpiewam – odpowiedziałem przeciągając się bosko... 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin