wybaczanie-praca dyplomowa Kasi P.doc

(327 KB) Pobierz
1

WSTĘP

 

Żaden związek nie może trwać długo bez napięć. Nie ma takich związków międzyludzkich, którym nigdy nie towarzyszy ból, zranienie, cierpienie, alienacja, nie sposób bowiem uniknąć nieporozumień. W trakcie życia ranimy innych ludzi i sami zostajemy ranieni. Dopuszczamy się złych uczynków, wypowiadamy krzywdzące słowa, albo na odwrót - nie mówimy czułych słów wtedy, gdy powinniśmy to zrobić lub dostrzegamy potrzebę, którą z łatwością moglibyśmy zaspokoić, ale przymykamy na nią oczy. I nie jest ważne, czy podobne sytuacje określa się mianem iluzji, karmy, czy grzechu - zadają one rany ducha, oddzielają nie tylko od innych ludzi, ale także od własnych dusz.

 

Jak poradzić sobie z bólem, zranieniem i poczuciem niesprawiedliwości?

 

Przede wszystkim należy przyjrzeć się swojemu poczuciu niewinności. Większość zranionych ludzi chce widzieć innych jako napastników, agresorów, siebie zaś jako niewinne ofiary. Celem tego jest uwolnienie się od poczucia winy i odpowiedzialności. Sytuacje, w których jest się całkiem niewinnym rzadko zdarzają się w trwałych związkach. Oczywiście możliwe są jednorazowe akty gwałtu oraz  przemocy, za które odpowiedzialna jest tylko jedna ze stron. W  większości wypadków jednak - czy będzie to konflikt pomiędzy małżonkami, przyjaciółmi, czy też bolesna sytuacja w pracy - odpowiedzialność za powstanie konfliktu ponoszą obie strony. Tymczasem w sytuacjach konfliktowych mnoży się liczbę powodów, które pozwalają obarczyć odpowiedzialnością drugą stronę. Samo ustalenie czyjejś winy ma oczywiście małą wartość. Obie osoby są bowiem uwikłane w  nieporozumienie. Aby mógł powstać problem potrzeba dwojga ludzi. Każdy z nas może odkryć, jeżeli będzie patrzył uważnie, jaki jest jego udział w tej sprawie. Jeśli rzeczywiście chcemy coś zmienić w swoim życiu, to walka przez negowanie jest zupełną stratą czasu. Im bardziej roztrząsasz to, czego nie chcesz, tym więcej tego niechcianego powstaje. To, czego nigdy nie lubiłeś u siebie lub w swoim życiu, wciąż jest obecne.

 

Podstawę wszelkiego uzdrowienia stanowi przebaczenie, czyli  świadome odrzucenie bólu i gniewu wywołanego cierpieniem zadanym nam przez ludzi oraz ranami jakie sami sobie zadajemy. Tam, gdzie należy coś uzdrowić, należy także coś wybaczyć. Wszystkie choroby mają swoje źródło w niewybaczeniu. Ilekroć jesteśmy chorzy, poszukajmy w naszych sercach kogoś, komu powinniśmy wybaczyć. Kurs cudów mówi, że "wszystkie schorzenia mają swoje źródło w niewybaczeniu" oraz "ilekroć jesteśmy chorzy, powinniśmy rozejrzeć się dookoła i poszukać osoby, której trzeba wybaczyć". Osobie, której  najtrudniej jest nam przebaczyć powinniśmy przebaczyć przede wszystkim. Wybaczenie oznacza odpuszczenie, puszczenie w niepamięć. To  nie ma nic wspólnego z usprawiedliwianiem. Dzięki przebaczeniu stajemy się zdolni do nawiązywania prawdziwych, głębokich związków z innymi ludźmi, relacji, w które możemy się w pełni zaangażować. Przebaczenie zbliża ludzi i pomaga im zrozumieć przeszłość, by mogli o niej zapomnieć. Otwiera więc przyszłość. Kiedy wybaczamy sobie, a w ślad za tym akceptujemy siebie takimi, jakimi jesteśmy, wtedy wszystko w naszym życiu zaczyna się pozytywnie układać. To tak, jakby dookoła wydarzały się małe cuda. Zdrowie jest lepsze, otrzymujemy więcej pieniędzy, związki emocjonalne są bardziej wartościowe, zaczynamy działać twórczo. I to wszystko dzieje się bez większego wysiłku z naszej strony. Wybaczając sobie sprawiamy, że rozwija się miłość do nas samych. Tworzy ona wokół klimat zaufania, bezpieczeństwa i akceptacji oraz sprawia, że umysł staje się uporządkowany, kreuje lepsze związki międzyludzkie, daje możliwość otrzymania lepszej pracy, mieszkania, a nawet wpływa korzystnie na wygląd zewnętrzny. Ludzie, którzy potrafią kochać samych siebie, nie czynią sobie i innym niczego złego. Samoaprobata i samoakceptacja to klucz do pozytywnych zmian w każdej dziedzinie naszego życia. A u ich podstaw leży umiejętność przebaczania. Przebaczenie nie jest przelotną emocją, spełnieniem dobrego uczynku, czy wynikiem współczucia. Można je opisać jako akt woli, poprzez który decydujemy zapomnieć o doznanej krzywdzie. Sama decyzja nie oznacza jednak, że ją darujemy, czy w najmniejszym choćby stopniu umniejszamy. Decydujemy raczej, że nie będziemy chować urazy i nosić jej w sercu po to, by ją wykorzystać przeciwko osobie, która nas skrzywdziła.

 

Oczywiście nie zawsze potrafimy przebaczyć coś od razu. Niekiedy wymaga to długiego czasu. Niekiedy całego życia. Zanim świadomie podejmiemy decyzję o przebaczeniu, musimy osiągnąć wiedzę i oświecenie. Często po wielokroć musimy potwierdzać naszą decyzję, zanim pójdą w  niepamięć zranione uczucia i emocje. Musimy starać się żyć w pokoju z sobą oraz z innymi ludźmi, a także świadomie dążyć do przebaczenia wszystkim, którzy nas skrzywdzili, urazili, czy zgrzeszyli przeciwko nam. Nie możemy godzić się na życie ze śmiertelnymi ranami. Nie wolno nam mówić: skrzywdzono mnie, odczuwam ból, ale myślę, że jakoś to przeżyję. Powinniśmy wyleczyć wszystkie rany. Naszym przeznaczeniem jest jedność i zdrowie. Kiedy więc zrobimy coś złego i skrzywdzimy innego człowieka, musimy poprosić go o przebaczenie. Nasze zamiary nie mają tu znaczenia: nawet jeśli zranimy kogoś niechcący, musimy poprosić o darowanie winy. Niekiedy bardzo trudno jest wybaczyć komuś, kto w naszym przekonaniu wyrządził nam jakąś krzywdę. Bywa, że wcale nie mamy wtedy zamiaru wyzbyć się złości. Czujemy, że sprawiedliwości nie dzieje się zadość, a nas samych nikt nie prosi o wybaczenie. Złość zaś jaką rozsiewamy wokół, zwraca się przeciwko nam. Wybaczenie przynosi wszystkim odprężenie. Wybaczając innym wybaczamy i sobie. Przyznajemy się do własnej niedoskonałości i człowieczeństwa. Tym też sposobem, uwalniając innych od poczucia winy, od wstydu, strachu i nastawienia obronnego, pomagamy im w rozwijaniu ich najlepszego ja. Wybaczenie ludziom nie oznacza wcale zwalniania ich od odpowiedzialności za ich przewinienia czy aprobatę wszelkiego postępowania. Idzie po prostu o uświadomienie sobie człowieczeństwa, tkwiącego i w nich, i w nas. Przechowywanie w sobie żalów wobec innych może wydawać się nam czymś co nas zabezpiecza. Bywa, że sądzimy, iż uwolnienie się od nich uczyni nas mniej odpornymi na ataki. Boimy się okazać słabość. Wszelako to te właśnie zapiekłe żale uniemożliwiają nam bycie szczęśliwymi. Wkomponowują nas w układ ataku i obrony. Ściągają wciąż ku nieszczęściu i cierpieniu. Okradają nas z naszych sił duchowych. Odpuszczenie żalów do innych i do świata uwalnia nas od wszelkich zahamowań i przeciwności uniemożliwiających nam odnalezienie szczęścia. Wybaczanie pozwala nam na kontynuowanie własnej drogi rozwoju duchowego. Wybaczanie otwiera umysł i serce, pozwala w nowy sposób spojrzeć na ludzi, świat i na nas samych. Wybaczanie - jeśli tylko jest autentyczne - otwiera nas na prowadzącą i pomagającą siłę wyższą. Nie wolno przerywać procesu przebaczania, nawet jeśli w trakcie pogarsza się nasze samopoczucie i stan zdrowia.

 

Przebaczenie musi objąć wszystko i wszystkich, począwszy od rodziców, nawet jeśli już nie żyją. Wybaczmy wszystkim, do których mieliśmy żal i pretensje. Wybaczmy tym, których uważaliśmy za burzycieli ładu społecznego czy moralnego. Żadna misja wychowawcza czy cywilizacyjna nie może być ważniejsza od naszego zdrowia. Spróbujmy się nie buntować i nie kombinować, że przecież racje społeczne wymagają, by chamów i chuliganów wychowywać, a nie przebaczać im. Spróbujmy wybrać zdrowie, swoje zdrowie. Do tego potrzebny jest spokój, a on zależy od tego, czy przebaczymy. Z pewnością każdy z nas ma co przebaczać i długo nie będzie się nudzić. Gdy wybaczamy, doznajemy ulgi, przestajemy się denerwować tym, co nas otacza teraz i co nas otaczało i bolało od dzieciństwa. Wybaczając, uwalniamy się od pragnienia zemsty czy bólu, które bardzo męczą i wymagają zużywania wielkich ilości energii na ich podtrzymywanie. Nie zawsze jesteśmy w stanie niszczyć wrogą postawę w zarodku. Niekiedy rozwija się ona stopniowo, nieświadomie, by wybuchnąć nagle w całej swej okazałości. Antidotum na istniejącą już postawę wrogości stanowi przebaczenie. "Zetknij nienawiść z nienawiścią, a ulegniesz degradacji. Zetknij nienawiść z miłością, a podźwigniesz nie tylko siebie, ale także tego, który żywi do ciebie nienawiść".(Ralph Waldo Trine) Przebaczanie jest darem, który człowiek sam sobie ofiarowuje. W  języku francuskim, w słowie "pardon" zawarte jest słowo "don", co  oznacza dar. Podobnie jest zresztą w języku angielskim słowie for-give. W przebaczeniu zawiera się pogodzenie ze sobą samym, zaakceptowanie siebie i rodziców oraz innych osób, miejsc i zdarzeń. Wybaczanie sobie i innym uwalnia nas od przeszłości. W  księdze "Kurs Cudów" wielokrotnie mówi się o tym, że wybaczanie jest rozwiązaniem prawie wszystkich naszych problemów. Kiedy nie możemy z  czymś ruszyć z miejsca, zazwyczaj oznacza to, że mamy coś jeszcze do wybaczenia. Jeśli nie podążamy swobodnie z biegiem życia w obecnej chwili, zwykle znaczy to, iż zatrzymuje nas coś, co wiąże się z przeszłością. Może to być żal, smutek, uraza, obawa lub wina, zarzuty, złość, obraza, czasami nawet chęć odwetu. Każde z wymienionych odczuć wywodzi się z  braku wybaczenia, jest odmową puszczenia w niepamięć przeszłości i  zajęcia się chwilą bieżącą.

 

Miłość jest zawsze kluczem do wszelkiego rodzaju uzdrowienia, a drogą wiodącą do miłości jest wybaczenie.

1.1. Wybaczanie sobie

Wielu ludzi oskarża siebie widząc w sobie cechy zachowania lub emocje, których nie chcą lub nie lubią. Takie oskarżenia wynikają z własnej nieporadności, z nieumiejętności radzenia sobie z tymi emocjami. Przecież często wydają się one bardzo wstydliwe: pożądanie, wrogość, nienawiść ... Niechęć do samego siebie i poczucie winy jest dla każdego źródłem cierpienia. Większość z nas ma nierozsądne wyobrażenie o tym, kim jesteśmy i bardzo wiele sztywnych zasad określających jak żyć. Nie chodzi o to by siebie potępiać, bo każdy z nas stara się postępować najlepiej, jak może w danej chwili. Gdybyśmy lepiej wiedzieli, lepiej rozumieli i byli bardziej świadomi, prawdopodobnie postępowalibyśmy inaczej. Brak zrozumienia i przebaczenia dla siebie skutkuje rozpętaniem wewnętrznego konfliktu. Człowiek, który czuje się winny lub gorszy, chociaż deklaruje, że chce poprawy, zwykle czyni tak jak sobie wyobraża, że powinien uczynić ktoś niegodny zaufania i miłości. Wrogość wobec swych wad rodzi wojnę w człowieku. Skutki działania tych wzorców, dają się odczuć na płaszczyźnie somatycznej. Noszenie w sobie przez długi czas urazy, może się uzewnętrznić w postaci raka. Krytykowanie siebie, jako stały nawyk, może często doprowadzić do artretyzmu. Poczucie winy zawsze domaga się kary, a kara wywołuje ból. Lęk i związane z nim napięcie często objawia się łysieniem, wrzodami, a nawet bólami stóp. Przebaczenie i uwolnienie się od urazy może spowodować cofnięcie się raka. Może się to wydać naiwnością, a jednak jest wiele takich autentycznych przypadków potwierdzonych w klinikach prowadzonych przez amerykańskie małżeństwo lekarzy - Simontonów. Negatywność w sobie i wokół siebie można zwyciężyć jedynie bez walki. To, z czym walczymy, wzrasta. Pokonywanie przeciwności losu jest działaniem wzmacniającym przeciwności. Na coraz większą armatę przeciwnik szykuje coraz mocniejszy pancerz. Takie samo zjawisko występuje, gdy represjonujemy to, co czujemy. Nie czyńmy sobie wroga z własnej podświadomości. Gdy nie dajemy sobie rady z własnymi przeżyciami, spróbujmy stać się kimś, kto jest dla siebie serdeczny, kto akceptuje siebie i swoje emocje bez oceniania. To może rozpocząć wspaniały proces uzdrawiania miłością. Akceptacja niechcianych stanów umysłu i emocji daje możliwość poradzenia sobie z nimi. Zacznijmy więc uczyć się, że wszystko, cokolwiek pojawia się w nas, jest w porządku, ponieważ jest skutkiem konkretnych przyczyn. Podchodźmy do siebie z wyrozumiałością, z miłością. Możemy się przyznać do niedoskonałego myślenia czy działania. Gdy sobie to przebaczymy, nie będziemy się już dłużej czuli winni. Akceptacja i wybaczenie jest cudownym lekarstwem. Daje poczucie bezpieczeństwa i życzliwości. Możemy dzięki nim powoli pozbywać się strachu przed przeżywaniem przerażających nas uczuć i emocji. Wówczas przyczyny znikają. Tak działa terapia miłości i przebaczenia. Przebaczmy sobie. Przebaczajmy aż do skutku. Nasza podświadomość nie bardzo chce wybaczać. Najczęściej pielęgnuje tylko lęki, że może być gorzej. Mając takie intencje przyciągamy do siebie ludzi i sytuacje, które tylko potwierdzą nasze odczucia. Aby uwolnić się od przeszłości, musimy chcieć wybaczyć. Musimy zdecydować się na uwolnienie od przeszłości oraz wybaczenie wszystkim, nie wyłączając siebie. Możemy nie wiedzieć jak wybaczyć, ale już sama gotowość do wybaczenia oznacza początki procesu uzdrawiającego. Konieczne dla naszego uzdrowienia jest to, że MY uwalniamy się od przeszłości i wybaczamy każdemu. Przebaczajmy sobie i afirmujmy niewinność lub uwolnienie się od winy przez Boga. Przebaczanie sobie może się kłócić z naszymi poglądami religijnymi, ale nie możemy go pominąć, choć rozwijanie poczucia winy i niegodności jest specjalnością wielu chrześcijan. Bóg już nam przebaczył, przyjmijmy więc jego cudowny dar - przebaczenie. "Jeżeli coś lubisz, ciesz się tym". Istnieją dwa powody, dla których często nie możemy tej myśli realizować: strach i poczucie winy. Poczucie winy, w porównaniu z innymi emocjami, najbardziej obciąża nas psychicznie. Wpaja nam je wiele osób, będących dla nas autorytetem - rodzice, nauczyciele, koledzy, a także środki masowego przekazu, rząd oraz instytucje oświatowe i religijne. Obciąża się nas poczuciem winy z dwóch powodów: aby nas kontrolować i karać. Aby owo poczucie dobrze zrozumieć, musimy najpierw uświadomić sobie co je poprzedza i co po nim następuje. Albowiem wina jest częścią trójcy, w której skład wchodzą jeszcze grzech i kara. Grzech jest popełnieniem pomyłki, poczucie winy to swego rodzaju przymus powtórzenie działania poprawnie. Kara to upomnienie, które pojawia się, kiedy danego działania nie powtórzymy poprawnie. Rodzaj kary i jej wybór znajdują się poniżej naszego progu podświadomości. Czynniki zewnętrzne takie jak rodzice, szkoła, rówieśnicy, rząd, czy środki masowego przekazu wpajają nam, że ma być tak a nie inaczej. Jeśli nie postępujemy zgodnie z tymi zasadami, daje nam się do zrozumienia, że robimy coś złego i będziemy za to ukarani. Zazwyczaj wszystkie te zasady wpaja się w młody, dojrzewający umysł, który jest najbardziej chłonny na wszelkie informacje. Słysząc je od najważniejszych osób w swym życiu, wrażliwe dziecko przyjmuje je jako niezwykle ważne i cenne: w ten sposób zakorzeniają się wszelkie "musisz" i "nie wolno ci". A kiedy młody człowiek zrobi coś, co jest przekroczeniem owych zasad, wówczas czuje, że zrobił coś złego, innymi słowy - popełnił grzech. Potem przychodzi poczucie winy. Natura zainstalowała w człowieku wiele sygnałów samonaprawczych, takich jak inteligencja, samoświadomość i poczucie winy. Kiedy czujemy, że postąpiliśmy niezgodnie z jakąś zasadą, że zrobiliśmy coś źle (zgrzeszyliśmy), wówczas doznajemy czegoś, co zaprogramowała w nas natura, a mianowicie potrzeby powtórzenia działania, tym razem poprawnie. Jednakże większość "grzesznych" występków nie da się naprawić, poczynając od zjedzenia czegoś, czego zjeść nie powinniśmy, lub tego, że nie udało nam się być miłym dla swego wujka, bo tak naprawdę, to jest nam on całkowicie obojętny, a kończąc na mnóstwie skomplikowanych "powinieneś" i "nie powinieneś", ustanowionych przez czynniki zewnętrzne. Owo poczucie winy lub inaczej przymus powtarzania, który w każdym z tych przypadków natychmiast zaczyna działać, znajduje ujście w działaniu karzącym. Niestety kara nie zawsze odpowiada zbrodni, ani nie przynosi ulgi osobie, która to przeżywa. Stopień surowości poszukiwanej kary zależy od tego, jak bardzo dana osoba czuje się winna. Osoby, u których poczucie winy nabrało trudnych do udźwignięcia rozmiarów, mają skłonność do narzucania sobie ciągłych ograniczeń, takich jak uznawanie, że "zasługuję jedynie na ...". Wszystkie tego rodzaju narzucane sobie ograniczenia, których człowiek nawet sobie nie uświadamia, stanowią źródło naszych nie rozwiązanych problemów życiowych. Poczucie grzechu i winy jest produktem naszej wyobraźni, tworem naszego umysłu. Jest nim również kara. Cały kłopot polega na tym, że manifestuje się ona na płaszczyźnie fizycznej, powodując tym samym mnóstwo problemów. Negatywnym skutkiem poczucia winy jest potępianie samego siebie. Jego przeciwieństwem powinno być samorozgrzeszenie, wybaczenie sobie. Tu leży klucz do pozbycia się poczucia winy. Jeżeli jesteśmy źli na siebie z powodu obawy i strachu - pomyślmy o sobie jak o trzyletnim dziecku. Gdybyśmy mieli przed sobą takie przestraszone trzyletnie dziecko, co byśmy uczynili ? Gniewalibyśmy się na nie, czy też przytulilibyśmy do siebie, uspokoili i pocieszyli ? Dorośli żyjący wokół nas w odległych czasach dzieciństwa, nie wiedzieli być może, jak nas uspokoić. Teraz my jesteśmy tymi dorosłymi i jeśli nie uspokoimy dziecka w sobie, to jest rzeczywiście bardzo smutne. W chwili obecnej mamy możliwość zajęcia się sobą w sposób dla siebie najdogodniejszy. Przerażone dziecko potrzebuje uspokojenia, nie zaś skarcenia. Karcenie samych siebie powoduje jeszcze większy przestrach, od którego nie ma dokąd uciec. Jeśli dziecko w nas czuje się niepewnie, uczucie to powoduje dużo kłopotów. Przypomnijmy sobie, jak się czuło zbagatelizowane , kiedy byliśmy mali. Obecnie czuje się tak samo wewnątrz nas. Bądźmy uprzejmi dla siebie. Wybaczmy sobie i zacznijmy siebie kochać i akceptować. To jest to, co małemu dziecku jest najbardziej potrzebne, by mogło jak najlepiej wyrażać swoje możliwości. To, iż obecnie czujemy, że w przeszłości zrobiliśmy coś niewłaściwego, świadczy o naszej dojrzałości. Wzbogaceni o większą świadomość i dojrzałość, teraz uważamy, że popełniliśmy błąd, którego więcej już nie powtórzymy. Nie miejmy więc poczucia winy za to, co zrobiliśmy w przeszłości. Poczucie winy jest nam wmówione i zamiast trzymać nas z dala od niewłaściwych zachowań, sprawia, że popełniamy je, aby udowodnić naszej podświadomości, że jej wierzenie jest prawdziwe. Możemy więc wybaczyć sobie wszystkie dawne "błędy", ponieważ teraz jesteśmy całkiem inną osobą. Wybaczmy sobie, albowiem drugi raz już tego nie zrobimy. Niekiedy jednak nawet gdyby dwadzieścia tysięcy aniołów z dwudziestoma tysiącami egzemplarzy biblii w dłoniach złożyło przysięgę, że jesteśmy już kimś innym i rozgrzeszyło nas z wszystkich minionych niegodnych czynów, a my nie przebaczylibyśmy sami sobie, to nadal będziemy czuć się nierozgrzeszeni. A z drugiej strony, nawet gdyby cały świat nas potępił, a my wybaczylibyśmy sami sobie, wówczas będziemy czuć się rozgrzeszeni. Wszystko bowiem zależy od wyobraźni, albowiem w niej właśnie - w owej zdolności do tworzenia obrazów - istnieją grzech, wina i kara. Wyobraźmy sobie, że wybaczyliśmy sobie, a rzeczywiście tak się stanie. Niezdolność przebaczenia samemu sobie jest największą przeszkodą na drodze do uzdrowienia. Nie potrafimy darować sobie własnych przewin, mimo że wiara podpowiada nam, iż przebaczył nam Bóg i inni zainteresowani. Za niemożność przebaczenia samemu sobie odpowiedzialność ponosi najczęściej nasze ego - zbyt wysokie lub za niskie poczucie własnej wartości. Czasami oceniamy siebie tak nisko, że po prostu nie potrafimy uwierzyć, iż zasługujemy na wybaczenie za coś, co zrobiliśmy lub za coś, czego nie udało nam się dokonać. Nie potrafimy uwierzyć nawet w to, że ktoś inny naprawdę nam przebaczył. Przyjmujemy jego słowa, ale w głębi ducha myślimy: "gdyby on wiedział, jak bardzo jestem zepsuty, nigdy by mi nie darował". Po prostu nie kochamy samych siebie, albo uważamy, że nie zasługujemy na miłość. Oczywiście zdarza się i tak, że nasze ego jest dla odmiany zbyt rozdęte, mamy o sobie zbyt wysokie mniemanie. W takim przypadku po prostu nie potrafimy uwierzyć, że zrobiliśmy coś, czego powinniśmy żałować. Nie potrafimy przebaczyć samym sobie, ponieważ przeistoczyliśmy się w żądnego zemsty boga, nie mającego współczucia dla słabości. Gdy już wiemy, że Bóg nie czyha tylko by nas ukarać, w naszych sercach pojawia się miłość i współczucie dla siebie samych. Pozbywamy się masochistycznej potrzeby nieustannego wymierzania sobie kary. Dzięki  temu zyskujemy spokój wewnętrzny i uzdrowienie na wszystkich poziomach: fizycznym, psychicznym i duchowym. Proces ten będzie zachodził etapami. Najpierw zyskujemy umiejętność wychwytywania w sobie jakiś drobnych rzeczy, które można uznać za cechy pozytywne. Nasze zdrowie już w tym momencie zaczyna się poprawiać. Dobre samopoczucie zależy właśnie od wybaczania i pokochania siebie. Tak samo rzecz ma się z finansami, miłością i twórczym wyrażaniem siebie. Później uczymy się wybaczać sobie i akceptować rzeczy wcześniej uznawane przez nas za "nie dość dobre". Od tego momentu zaczynamy czynić właściwe postępy.

1.2. Wybaczanie partnerowi

Konflikty są integralną częścią każdego związku. Bolesne zdarzenie dotyczące relacji z drugim człowiekiem wywołuje żal i urazę. Pośród uczuć żalu często pojawiają się różne żądania. Żądamy, aby druga osoba zmieniła to, czego nie da się zmienić, odwróciła to, co się zdarzyło, stworzyła nam inną rzeczywistość. Nie chcemy się pogodzić z faktem, że nasze pragnienia są irracjonalne. Żądamy, aby druga osoba stała się pokorna, bezbronna, płaszczyła się przed nami, odbyła pokutę, gdyż w innym razie nie jesteśmy w stanie przebaczyć. Nie chcemy zrozumieć, że taka postawa niszczy drugą osobę, nas i nasz przyszły związek. Nieporozumienia nawarstwiają się. Ludzie lekceważą podejmowanie prób pojednania, pozwalając narastać rozbieżnościom. Pomysł, że czas leczy rany, służy do odwracania uwagi od tych problemów, do zaprzeczania ich istnieniu. Zamrożone uczucia powracają później w postaci napięć, strachu, frustracji i rozdrażnienia. Kwarantanna polegająca na przeczekiwaniu negatywnych uczuć nie daje gwarancji, że nie powrócą one w przyszłości. Skrywany gniew, spychany do wnętrza wyjdzie prędzej czy później poprzez reakcje naszego ciała lub poprzez zniekształcone relacje z innymi. Można jednak przyznać się do niego, przyjmując w ten sposób pełną odpowiedzialność za swoje emocje, a jednocześnie dążyć do twórczych rozwiązań. W obliczu konfliktu musimy sobie uświadomić , iż przecież my sami możemy stanowić problem dla drugiej osoby. Dzięki temu będziemy umieli lepiej stawić czoło poczuciu krzywdy i unikniemy obrażania się na innych. Chęć przyznania się do winy i wzięcia na siebie współodpowiedzialności powinna być szczerym aktem, podejmowanym świadomie. Należy jasno określić własną odpowiedzialność oraz odpowiedzialność partnera za zaistniały problem. Kiedy czujemy się przez kogoś skrzywdzeni, to nie naprawimy relacji z tą osobą dopóki nie powiemy jej o swoich uczuciach. To, że wyrządzono nam krzywdę nie jest wystarczającym powodem, abyśmy przestali uważać tę drugą osobę za wartościową. Doznanie krzywdy nie usprawiedliwia rezygnacji z miłości wobec drugiego człowieka, która powinna być równa miłości własnej. Ponadto w pewnej mierze jesteśmy razem w tym konflikcie, który nas dzieli. Potrzebujemy nawzajem od siebie pomocy, uwagi, troski. Co więc daje nam przebaczenie ? Przebaczanie umożliwia uwolnienie się od wielu negatywnych emocji, takich jak: strach, złość, podejrzliwość, samotność, wyobcowanie, niezrozumienie. Strach rozdziela, złość jest destruktywna, podejrzenia wyobcowują, samotność prowadzi do depresji. Uwolnienie się od tych uczuć jest uzdrawiające. Przebaczając należy odnowić przeżywanie miłości. "Przebaczenie zaczyna się wtedy, gdy znowu patrzę na partnera z miłością". Kochać, to odbierać drugiego człowieka jako wartościowego, cennego, niezależnie od krzywdy jaką nam wyrządził. Krzywda nie jest wystarczającym powodem, aby przestać kogoś kochać. Należy podjąć negocjacje w celu osiągnięcia wzajemnego zaufania i prawdziwie konstruktywnych wzajemnych relacji, nawet w obliczu ryzyka, że powtórnie możemy zostać skrzywdzeni. Należy dojść do rozróżnienia między osobą a czynem, który popełnia. Podstawą ponownego odczuwania miłości w stosunku do osoby postrzeganej jako winowajca ma być głęboka świadomość, że my wszyscy jesteśmy nieskończenie wartościowi, niezależnie od naszych działań, wyglądu, efektywności, czy jakichkolwiek innych kryteriów. Gdy postrzegamy kogoś jako istotę w pełni wartościową, mimo obiekcji co do niektórych jej działań, wtedy pojawia się szansa na pojednanie. Miłość umożliwia zmianę myślenia, odczuwania, oczekiwań, a podejmowanie prób przebaczania, jako pozytywny zwrot ku drugiemu człowiekowi, warunkuje odczuwanie miłości. Zranienie w partnerstwie przejawia się najczęściej jako nagłe ochłodzenie relacji, zanik miłości. Przebaczenie zaś polega na rozpoznaniu krzywdy jako stanu chwilowego. Odbudowuje ono zrozumienie dla partnera jako osoby podobnej do nas i godnej szacunku, prowadzi do odnowienia wzajemnych relacji. Takie pełne miłości przebaczenie składa się więc z trzech elementów: postrzegania, uczuć i działania. Druga osoba ponownie odbierana jest jako cenna, warta naszej miłości. Staje, podobnie jak my wobec problemu odbudowania wzajemnego zaufania. Przebaczenie, to zadanie wymagające wielu kroków, które mogą okazać się dramatycznie trudne. Każdy z nich należy więc robić ostrożnie, wcześniej zaś go przemyśleć, poddać głębokiej refleksji. Każdy kolejny krok bazuje na poprzednich i staje się punktem wyjścia dla następnych. Pierwszy  polega na zmianie stosunku do człowieka, któremu mamy przebaczyć. Musimy odróżnić człowieka od jego złego postępowania. Drugi krok pogłębia obiektywne rozpoznanie drugiej osoby, przywraca jej naszą miłość. Następny, to zdanie sobie sprawy, że przeszłość minęła bezpowrotnie, wobec czego należy porzucić roszczenia z nią związane. Gniew, ból i smutek należy rozładować przez odnowienie zaufania. Pozwala to obu stronom otworzyć się na przyszłość i obdarować siebie nawzajem nowym porozumienie w miłości. Każdy z tych kroków jest integralną częścią procesu przebaczania. Przebaczenie polega na pozwoleniu temu, co było, przeminąć, a temu, co nadchodzi, zdarzyć się, temu zaś, co dzieje się teraz, trwać. Przebaczając rozstajemy się z przeszłością, rezygnujemy z naszych przeświadczeń, podejrzeń, ostrzeżeń przed błędami na przyszłość, aby powitać z nadzieją to, co niesie chwila. Będzie to nowy układ między partnerami, który utwierdzi integralność ich związku. Przebaczyć, oznacza pozwolić toczyć się życiu. Osiągnąwszy w negocjacjach tyle, ile jest to możliwe, powinniśmy przejść ku przyszłości, bez hamowania zarówno własnych spontanicznych reakcji, jak i reakcji partnera. Jeżeli ulegniemy pozornemu przebaczeniu, nie rozstaniemy się na zawsze z wydarzeniami z przeszłości, złość czy niechęć wypłyną na wierzch wcześniej czy później. Ukrywając negatywne emocje, nie pozwalamy im obumrzeć, uniemożliwiamy pełną konfrontację z tym, co tkwi w naszym wnętrzu. Niezdolność do pożegnania się z przeszłością prowadzi do patologicznego zadręczania się. Prawdziwe przebaczenie odbudowuje wolność drugiego człowieka bez zadawania pytań, bez domagania się skruchy, czy prób zemsty. Nie żąda skruchy jako środka służącego doświadczeniu przebaczenia. Przebaczenie pozwala nam porzucić ból na rzecz nowego, wzajemnego zaangażowania, tragiczne błędy z przeszłości zastąpić nowym, wspólnym układem. Naszym głównym zadaniem powinno więc być stworzenie klimatu sprzyjającego przebaczeniu, w którym chęci jego udzielenia będą stale podtrzymywane i odwzajemniane. Nie budujemy wówczas naszych relacji na niepewnym gruncie nie wypowiedzianych uczuć, zadawnionych uraz, które mogłyby sączyć swój jad do aktualnie przeżywanych zdarzeń, uczuć. Przebaczanie nie jest bowiem izolowaniem, jest integrowaniem. Przebaczanie jest fundamentalnym warunkiem funkcjonowania rodziny a co za tym idzie całej społeczności. Gdy obumiera proces przebaczania, społeczna akceptacja ulega załamaniu, zachwiane zostaje zaufanie i przestaje funkcjonować zrozumienie. Przebaczenie osiągnięte za pomocą wypierania uczuć i reagowania zgodnie ze wskazówkami zewnętrznych autorytetów nie przyniesie rezultatów w postaci pełnego pojednania. Przebaczenie przychodzi, gdy potrafimy zaakceptować urazy z przeszłości, nie wypieramy się ich. Powinny one być rozpoznawane, uwalniane, nie zaś represjonowane, przetrzymywane głęboko we wnętrzu. Powinny służyć nawiązywaniu nowych relacji z partnerem. Przebaczając porzucamy nasze żądania. Powinniśmy porzucić nierealistyczne marzenia o tym, że uda nam się zmusić drugiego człowieka do odwrócenia przeszłości lub zagwarantowania przyszłości. Powinniśmy zaprzestać walki, której nie sposób wygrać, porzucić chęć zmuszenia partnera do płaszczenia się, wyrażenia żalu za swe czyny lub dania nam satysfakcji. Powinniśmy porzucić nadzieję na wyegzekwowanie zapłaty od drugiej strony, zadośćuczynienia, pokutniczych hołdów lub innych form gratyfikacji. Przebaczenie nie jest możliwe bez odwołania niesprawiedliwych żądań. Jeżeli przebaczenie, którego się od nas oczekuje, miałoby nas stawiać ponad drugą osobą, to postarajmy się nie przebaczać na takich warunkach. W takim przypadku związek jest oparty na akcie łaski ze strony wybaczającego, a druga strona musi mieć zawsze świadomość, iż tego aktu łaski doznała w potrzebie. Winowajca często świadomie lub podświadomie zdaje sobie sprawę, że z moralnego punktu widzenia, powinien się podporządkować drugiej stronie. Będzie musiał odsłużyć dług zaciągnięty u partnera. Winowajca wydaje się jeszcze mniej godny darowanej mu "wspaniałomyślnie" miłości. Negatywne uczucia zostaną ukryte przed winowajcą pod kolejną warstwą wspaniałomyślności. Taka wdzięczność nie stanowi pozytywnego rozwiązania dla związku. Miłość nie rozkwitnie pomiędzy nierównymi sobie ludźmi, nie rozwinie się tam, gdzie trzeba się ukorzyć, aby zrealizować potrzeby drugiej strony W ten sposób zamiast z jednorazowym upadkiem mamy do czynienia z procesem permanentnym. Jeżeli naprawdę zależy nam na partnerze, to zamiast go poniżać, umacniajmy równość między nim i sobą. Pozycja tego gorszego, kogoś, kto stale jest na cenzurowanym, to dla większości ludzi sytuacja nie do zniesienia. Taki partner "zawsze w porządku" potrafi często przypominać winowajcy o jego niewyraźnej sytuacji, nie pozwalając niczego zapomnieć. Takie "przebaczenie" zbyt wiele kosztuje. Nie jest ono żadnym darem, skoro trzeba je wciąż odpracowywać. W ten sposób, jeśli ktoś raz zaciągnie dług, to nigdy go już nie spłaci. Jeśli naprawdę zależy nam na partnerze, nie doprowadzajmy go do niewypłacalności, raczej uwolnijmy go od długów, jak i od siebie w roli wierzyciela. Okazuje się jednak, że granie roli dobroczyńcy jest atrakcyjnym przeżyciem dla wielu ludzi. Satysfakcja czerpana z tego rodzaju gry może przyjmować różne formy: poczucie spełnienia i bycia pomocnym wielu ludziom, okazja do poświęcania się, aby odczuć dzięki innym, że jest się "dobrym człowiekiem", możliwość kontrolowania sytuacji, zobowiązanie drugiej strony do wdzięczności dla nas. Hierarchiczne sytuacje mogą być również źródłem satysfakcji dla odbiorcy przebaczenia. Umożliwiają one: ucieczkę od odpowiedzialności za część swojego życia, utwierdzanie się w poczuciu własnej bezradności, słabości, wstydu i winy, spłacanie długów, zobowiązań, spełnianie obowiązku zamiast prostego okazania wdzięczności. Tymczasem prawdziwe przebaczenie nie szuka okazji do spychania innych na gorszą pozycję, utwierdza wolność i równość. Przebaczenie wyklucza wywyższanie się ponad innych, odmawia manipulowania nimi. Akt przebaczenia możliwy jest między ludźmi, którzy postrzegają siebie nawzajem jako osoby jednakowo godne szacunku, w pełni wartościowe. Jeśli naprawdę na kimś nam zależy, to nie powinniśmy wykorzystywać trudnych sytuacji do budowania relacji nierówności między nami, a  osobą. Powinniśmy raczej kierować się we wzajemnych kontaktach szacunkiem dla drugiego człowieka. Możemy spotkać się również z przebaczeniem traktowanym jako poświęcenie. Polega na przyjęciu na siebie bólu, zaakceptowaniu rany, zdławieniu w sobie złości i tym samym uwolnieniu od tego wszystkiego drugiej strony. Żadna ze stron nie formułuje pytań pod adresem partnera, nie padają żadne prośby, nikt nie przedstawia swoich oczekiwań w stosunku do drugiej osoby, tak, jakby wszystko było jasne. Tym samym pomiędzy nimi nie ma wspólnoty, otwarcia się na drugą osobę, nie zostało bowiem zbudowane wzajemne zaufanie. Takie przebaczenie daje działanie jednokierunkowe, daje bycie w zgodzie z samym sobą, ale nie umożliwia dotarcia do drugiego człowieka. W przypadku relacji partnerskich jest to bardzo istotne. Partnerowi przebaczajmy z miłością i szacunkiem. Wymaga to od obu stron takiego samego zaufania, ryzyka, otwartości i chęci oczekiwania ze spokojem na wszystko, co może przynieść przyszłość. Starajmy się o przebaczenie tak otwarte i autentyczne, jak to tylko możliwe, w zależności od stopnia naszej dojrzałości. Niech nasze przebaczenie będzie pełne, całkowite, wolne, a czasem nawet po ludzku nierozsądne. Zawsze jednak przebaczajmy. Pozwolenie na toczenie się życia, powiedzenie wybaczam i podjęcie ryzyka zaufania drugiej osobie to kroki prowadzące do pełni partnerstwa, zdrowia i wolności.

 

1.3 Wybaczanie rodzicom

Najsilniejszy w życiu każdego człowieka jest jego związek z rodzicami. Wyjątek stanowią osoby, które zostały przez rodziców opuszczone. Kiedy jesteśmy mali, uczymy się stosunku do siebie i do życia, obserwując dorosłych wokół nas. W ten sposób uczymy się, co myśleć o nas samych i naszym świecie. Pewne rzeczy, których nauczyli nas rodzice są pozytywne i cenne na całe życie. Są też inne przekonania, pożyteczne w dzieciństwie i młodości, które jednak w miarę naszego dorastania, tracą na swojej aktualności. "Nie ufaj obcym" - to dobra rada dla małego dziecka, lecz podtrzymywanie tego przekonania przez dorosłego prowadzi go do izolacji i samotności. Jeśli przekonano nas w dzieciństwie, że świat jest przerażający, to wszystkie zasłyszane potwierdzenia tego przekonania będziemy przyjmowali jako prawdę. Jeżeli w dzieciństwie wpojono nam przekonanie, że "to twoja wina", to bez względu na to co się dzieje, zawsze będzie towarzyszyło nam poczucie winy. Jeżeli w dzieciństwie wpojono nam przekonanie, że "ja się nie liczę", to zawsze będzie ono sprawiało, że znajdziemy się na szarym końcu, w każdej sytuacji. Jeżeli w dzieciństwie nauczono nas wierzyć w słowa "nikt mnie nie kocha", to z pewnością pozostaniemy samotni. Nawet, jeśli zdobędziemy przyjaciela lub zwiążemy się z kimś uczuciowo, będzie to krótkotrwałe. Kiedy przebywamy w otoczeniu ludzi bardzo nieszczęśliwych, przerażonych, pełnych poczucia winy lub złości, uczymy się wielu negatywnych rzeczy o sobie i otaczającym nas świecie. "Nigdy niczego nie robię dobrze", "to moja wina", "jeśli się złoszczę jestem złym człowiekiem". Takie przekonania tworzą życie pełne frustracji. Często kodujemy sobie wzorzec zachowania rodziców w stosunku do nas jako przejaw miłości i w późniejszym życiu tym samym obdarzamy partnera lub partnerkę, będąc przekonanym, że właśnie na tym polega miłość. Obserwując rodziców dziecko często dochodzi do przekonania, że są to osoby tak poważne, że w ich życiu nie może być miejsca na miłość, radość czy na jakiekolwiek przyjemności. Osoby, które w dzieciństwie czuły się niechciane lub odrzucane zazwyczaj pielęgnują poczucie zranienia i uciekają w samotność. Mogą czuć się winne za to, że istnieją i przekonane, że są dla kogoś przysłowiową kulą u nogi. Tak kodują w...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin