Ks. Józef Gregorkiewicz Biografia.docx

(915 KB) Pobierz

 

Ks. Józef Gregorkiewicz

 

Biografia

http://www.malenkadroga.pl/

 

Wspólnota Dusz Najmniejszych bardzo wiele zawdzięcza księdzu Józefowi Gregorkiewiczowi - salezjaninowi, bo dzięki niemu mogliśmy poznać życie duchowe sł. Bożej s. M. Konsolaty Betrone, i wkroczyć na Maleńką Drogę Miłości. Już podczas pierwszych rekolekcji, które przeprowadzone zostały w sierpniu 2003 roku w domu rekolekcyjnym przy sanktuarium MB w Czerwińsku przyszedł na spotkanie z uczestnikami ks. Józef mówiąc, że przyprowadziła go Matka Boża i kazała przekazać "Orędzie Miłości Serca Jezusa do świata." Od tej chwili trwa w naszej Wspólnocie wielkie zainteresowanie wskazaną drogą życia duchowego i wielu z uczestników Wieczerników Modlitwy decyduje się iść wyznaczoną "Orędziem Miłości" drogą.

 


1. Rodzina i lata życia rodzinnego

 

Ksiądz Józef Gregorkiewicz urodził się 7 stycznia 1925 r. w Tomczynie, gmina i parafia Oporów w powiecie kutnowskim. Jego rodzice: ojciec Bolesław i matka Sabina, z domu Kamieńska, wydali na świat i wychowali trzech synów: Ludwika, Józefa i Ryszarda. Ojciec z zawodu był felczerem, Matka zajmowała się tylko wychowaniem dzieci, potem wnuków. Ojciec zmarł podczas działań wojennych w Warszawie 18 września 1942 roku, zaledwie w dwa tygodnie po tym, jak młody Józef wstąpił do Zgromadzenia Salezjańskiego. Matka, od roku 1972 dotknięta ciężką, nieuleczalną chorobą - ale z różańcem w ręku - jak wspominał często Ks. Józef, zmarła 11 lipca 1975 r.

Przed wojną rodzina Gregorkiewiczów mieszkała w Warszawie, na Pradze, przy ulicy Zamojskiego 22 na terenie parafii Matki Bożej Zwycięskiej na Kamionku. Po przyjęciu Pierwszej Komunii i Bierzmowania w 1933 roku za zachętą katechetki, dorastający Józef wstąpił do Krucjaty Eucharystycznej oraz zaczął brać czynny udział w kole ministranckim. To w tym czasie zrodziły się pierwsze pragnienia życia zakonnego i kapłańskiego.

Józef Gregorkiewicz po ukończeniu szóstej klasy w roku 1936, rozpoczął naukę w gimnazjum im. Władysława IV. W 1940 r. kierowany umiłowaniem nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny wstępuje do Sodalicji Mariańskiej prowadzonej przez Włodzimierza Końskiego, wówczas jeszcze studenta medycyny a potem, kapłana-marianina. Tutaj poznał również ks. Adama Skałbanię, katechetę salezjańskiego sierocińca na Powiślu, przy ulicy Lipowej i włączył się w dzieło salezjańskie prowadząc dwie grupy sodalicji. 15 sierpnia 1942 roku po zdobyciu na tajnych kompletach matury, pod wpływem księdza Adama Skałbani złożył podanie o przyjęcie do Zgromadzenia Salezjańskiego.

 

2. Trudna droga do kapłaństwa

 

Młody Józef Gregorkiewicz rozpoczął nową drogę przygotowującą go do życia zakonnego i kapłańskiego 3 września 1942 roku w salezjańskim domu w "Zielonym" - Głoskowie k/Warszawy, gdzie od pewnego czasu dyrektorem był ks. Adam Skałbania. W bardzo trudnych dziejowo czasach, pod kierunkiem ks. Antoniego Hlonda, młody Józef rozpoczął, w grupie sześciu aspirantów, naukę wprowadzającą w życie zakonne i kapłańskie. 20 maja 1943 r. rozpoczął pierwszą praktykę duszpasterską, którą podjął w sierocińcu w Warszawie przy ulicy Litewskiej, a 21 października tegoż roku w małym dworku wypożyczonym od sióstr Szarytek w Łbiskach, rozpoczął wraz z dwunastoma innymi młodymi aspirantami nowicjat salezjański. Wielkim przeżyciem było dla Niego aresztowanie w dniu 7 lutego 1944 roku około trzydziestu salezjanów z ulic Lipowej i Siemca. Te tragiczne wydarzenia miały wpływ na młodych nowicjuszy, z grona których kilku opuściło wówczas nowicjat.

Podczas Powstania Warszawskiego w lasach otaczających nowicjat pojawiły się rozproszone oddziały powstańcze. 6 sierpnia 1944 roku nowicjusze musieli opuścić dworek w Łbiskach. Miejsce to oddano siostrom Szarytkom, które przybyły tu wraz ze swoimi chorymi podopiecznymi z Góry Kalwarii. Nowicjat przeniesiono do Głoskowa, gdzie nowicjusze spędzili, z powodu ciężkich warunków mieszkaniowych, kilka trudnych, zimowych miesięcy.

W uroczystość Chrystusa Króla, 29 października 1944 r., nowicjusz Józef Gregorkiewicz, wraz z pozostałymi czterema nowicjuszami, złożył pierwsze śluby zakonne. Tak dobiegł końca nowicjat, który naznaczony był przedziwnym działaniem Opatrzności Bożej. W 1945 roku młody kleryk Józef podjął dalszą praktykę duszpasterską, zaliczając ostatnie egzaminy z filozofii. W sierpniu tego samego roku ówczesny przełożony kleryka Józefa posłał go na praktykę duszpasterską do sierocińca w Czerwińsku nad Wisłą, stąd zaś w ostatnich dniach października został skierowany do parafii salezjańskiej w Jaciążku. Tam towarzyszyły Mu w pracy trudne warunki bytowe a pod swoją opieką wychowawczą miał dwustu młodych chłopców. Trzeci rok praktyki duszpasterskiej odbył w Aleksandrowie Kujawskim opiekując się grupą chłopców uczęszczających do szkoły podstawowej.

W roku 1947 kleryk Józef Gregorkiewicz rozpoczął studia teologiczne w Krakowie na Łosiówce. Ukończył je zdobywając stopień magistra, po napisaniu pracy naukowej na temat Nabożeństwa do NMP Wspomożycielki Wiernych. Po dziewięciu latach od wstąpienia do Zgromadzenia Salezjańskiego, w dniu 29 czerwca 1951 r., otrzymał w Krakowie, z rąk Ks. Biskupa Stanisława Rosponda - sufragana krakowskiego, święcenia kapłańskie..

 

3. Bogactwo salezjańskiej pracy

 

Po święceniach kapłańskich Ks. Józef Gregorkiewicz udał się do Lutomierska koło Łodzi w charakterze katechety i radcy w tamtejszym sierocińcu. Tam doświadczył bolesnych przeżyć - tragicznie zginął jeden z Jego podopiecznych, natomiast kilka tygodni później na skutek pożaru został poważnie zniszczony lutomierski klasztor. Czasy były trudne dla Kościoła, jednak Ks. Józef nadal uczył religii w kilku szkołach, prowadził oratorium salezjańskie, opiekował się dziećmi z sierocińca i angażował w liczne obowiązki duszpasterskie.

W roku 1952 decyzją swojego przełożonego został przeniesiony do pracy w Studentacie Filozoficznym Wyższego Seminarium Duchownego Towarzystwa Salezjańskiego w Kutnie - Woźniakowie, gdzie przez cały rok pełnił obowiązki asystenta wśród alumnów seminarium. W latach 1953 - 1956 był wikariuszem parafii, uczył katechezy, prowadził tamtejsze oratorium salezjańskie. W latach 1956 - 1959 powrócił do pracy w Studentacie Filozoficznym, tym razem jako katecheta. Przeżywał w tym czasie wielką próbę życiową, o której często wspominał słowami "uczenie coraz to innych przedmiotów, to chyba najtrudniejsze, co mogło mnie spotkać". W latach 1959 - 1960 podejmował trud duszpasterski jako misjonarz ludowy. Była to pierwsza zapowiedź jego dalszej drogi życiowej.

Od roku 1960 do 1968 ks. Józef został ponownie katechetą - tym razem w Studentacie Teologicznym Wyższego Seminarium Duchownego Towarzystwa Salezjańskiego w Lądzie nad Wartą. W tym także czasie, ze względu na trudne warunki finansowe Seminarium, był wielokrotnie wysyłany na misje i rekolekcje. Po trzech latach pracy jako katecheta w Lądzie, przełożeni dostrzegli wielkie możliwości misjonarskie księdza Józefa i oddelegowali go do pracy misjonarza ludowego. Był to czas bardzo intensywnej pracy duszpasterskiej w związku z trwającym Soborem Watykańskim II, peregrynacją Obrazu MB Częstochowskiej oraz przygotowaniem i przeżywaniem uroczystości Tysiąclecia Chrztu Polski. Już wtedy pojawiły się problemy ze zdrowiem, zaczęły kłopoty z sercem.

 

4. Posługa wśród dusz najmniejszych

 

Osłabienie organizmu przeżywanymi chorobami i potrzeba rekonwalescencji skierowała dalszą działalność duszpasterską Ks. Józefa Gregorkiewicza na posługę wśród osób konsekrowanych, zwłaszcza sióstr zakonnych z wielu zgromadzeń zakonnych. Jak sam wspominał za życia, ta posługa pomogła mu odzyskać siły utracone przez chorobę.

W 1968 roku przybył do Czerwińska nad Wisłą, gdzie przy czujnym spojrzeniu Matki Bożej Pocieszenia z cudownego Obrazu - przez 37 lat realizował swoje plany; głosił rekolekcje, misje i poświęcał coraz więcej czasu siostrom zakonnych niosąc im ducha zaczerpniętego z długoletniego doświadczenia duszpasterskiego. W roku 1976 ograniczył już całkowicie swoją posługę na rzecz osób zakonnych. Był coraz bardziej znanym i cenionym kierownikiem duchowym i stąd zapraszanym do wielu domów zakonnych i klasztorów rozsianych po całej Polsce. Miał postanowienie, by jechać wszędzie tam, skąd przychodziły zaproszenia, widząc w tym pełnienie woli Bożej, a zarazem dostrzegając prowadzenie Matki Najświętszej, której nie potrafił niczego odmówić. Wygłaszał po dwadzieścia kilka serii rekolekcji w ciągu roku. Potem nastał okres coraz większej ilości kwartalnych dni skupienia czy tylko samych konferencji. Kwartalnie odwiedzał do 120 domów i klasztorów zakonnych. Ta intensywna posługa i gorący czas zdobywania dusz dla Najświętszego Serca Jezusa i Niepokalanego Serca NMP trwały do jesieni 2005 roku. Wówczas, świadomy utraty potrzebnych sił do tak intensywnej posługi duszpasterskiej, zaczął rezygnować z dalszej pracy. Ksiądz Józef szukał jednak innych możliwości kontynuowania swojej posługi wśród osób, które uznawał za swoje duchowe dzieci. Próbował różnych możliwości: miał wyznaczone godziny do rozmów duchowych, czy to w konfesjonale, czy też posługując się telefonem. Uczył się posługiwać komputerem, myślał o założeniu strony internetowej. Nagrywał krótkie konferencje na dyktafon przekazując je wspólnotom zakonnym itp. W tym czasie więcej czasu poświęcał na posługę w konfesjonale przekazując swój duchowy testament także wielu ludziom świeckim, wśród których miał coraz więcej penitentów. I tak jego życie wygasło w nieustannym zatroskaniu o zbawienie dusz.

 

5. Poświęcił życie za Kościół i Zgromadzenie

 

Ks. Józef kochał Kościół i Zgromadzenie Salezjańskie, co wyrażał wiernością salezjańskiej tradycji, specjalną troską o formację nowych pokoleń salezjanów, przywiązaniem do Założyciela Zgromadzenia, św. Jana Bosko i niestrudzonym krzewieniem nabożeństwa do Maryi Wspomożycielki, którą miał za Matkę i Przewodniczkę. Pełnił różne funkcje w swoim zakonnym i kapłańskim życiu. Jednak wydaje się, że swoje powołanie najbardziej realizował na froncie misyjnym, wśród wielu zgromadzeń zakonnych. Czując się powołanym do tego zadania, wędrował niezmordowanie przez Polskę i poza jej granice, odwiedzał wiele wspólnot zakonnych i niestrudzenie nauczał. Można śmiało stwierdzić, że wypełnił w swoim życiu słowa Św. Pawła Apostoła: ...głoś naukę, nastawaj w porę i nie w porę, upomnij, wykaż błąd, zachęcaj z cierpliwością i mądrością (...) czuwaj uważnie, pracuj, głoś Ewangelię, wypełnij posługę. (2Tm 4,2-5).

W zatroskaniu o niesienie Chrystusa współczesnemu człowiekowi, szczególnie w konfesjonale i z ambony, zawsze był zjednoczony z Nim, z ciągłym niepokojem ducha, dojrzewał do wielkiego plonu w Chrystusie, również przez cierpienie i śmierć. Jak w ciągu całego życia tak i w ostatnich chwilach, wartością dla Niego nade wszystko był Chrystus i Maryja. Cierpienie przyjął z wielką godnością, wiedział, że nie dochodzi do jakiegoś nieokreślonego bliżej końca, lecz zmierza do progu upragnionego domu, gdzie jest oczekiwany przez Dobrego Ojca, Niepokalaną Wspomożycielkę, Księdza Bosko, współbraci, którzy już spoczywają w Chrystusie oraz całą rzeszę świętych i zbawionych, których starał się wiernie naśladować, idąc śladami wielu z nich przez całe swoje zakonne i kapłańskie życie. Na spotkanie to nie czekał biernie, lecz ofiarując w duchu wiary własne niedomogi i cierpienia za współbraci i młodzież, za rzeszę duchowych synów i córek, którym poświęcił swój trud kapłański oraz cały Kościół łącząc się ze zbawczą Męką Chrystusa i nadal uczestnicząc tak w posłannictwie salezjańskim, jak i w przejawach życia całego Kościoła.

Ks. Józef Gregorkiewicza pozostawił nam wszystkim przykład życia ofiarowanego Bogu i ludziom, w surowej obserwancji zakonnej, w powściągliwej serdeczności, w pracowitości i wyjątkowym rozmodleniu. Pozostawił nam przykład zakonnika i kapłana, który naśladując Ks. Bosko żył jak ten, który widzi Niewidzialnego.

 

Ks. Józef Gregorkiewicz zmarł 30 listopada 2006 r. w szpitalu w Płocku. Pogrzeb odbył się 2 grudnia 2006 roku w Czerwińsku n. Wisłą. Mszy Św. pogrzebowej przewodniczył ks. bp Roman Marcinkowski - biskup pomocniczy diecezji płockiej. Wspólnie z biskupem tę Mszę św. koncelebrowało ok. 100 kapłanów. (fot. po prawej) Słowo Boże podczas ceremonii pogrzebowej skierował do licznie zebranych uczestników dyrektor salezjańskiej wspólnoty warszawskiej ks. Wojciech Szulczyński - salezjanin. W pogrzebie wzięło udział ok. 250 sióstr zakonnych z różnych zgromadzeń, parafianie z Czerwińska i licznie zgromadzeni wierni ze Wspólnoty Wieczernika Modlitwy.

 

O KSIĘDZU JÓZEFIE

 

„Dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie

i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza." (Rdz 22,17)

 



Uczestnicy Wieczerników Modlitwy, którzy od ponad pięciu lat tworzą Wspólnotę w Czerwińsku nad Wisłą bardzo wiele zawdzięczają świątobliwemu kapłanowi ze zgromadzenia salezjańskiego śp. ks. Józefowi Gregorkiewiczowi. Bowiem to dzięki niemu osoby tworzące Wspólnotę Wieczernika, jak też wiele innych osób, a wśród nich członkowie licznych zgromadzeń zakonnych, zapoznały się i systematycznie pogłębiały życie duchowe, które ten świątobliwy kapłan realizował w całym życiu zakonnym i posłudze kapłańskiej. Pełen fascynacji postawą wielu znanych świętych Kościoła rozniecał w sercach gorącą miłość do Boga i Jego Matki. Przez to stał się żywym przykładem pasterza umiejącego pociągnąć za sobą wiele owiec z Owczarni Pana ku prawdziwej świętości. Wśród świętych, których uznawał za swoich przyjaciół były dusze "maleńkie", które uczyły go życia ukrytego na wzór Maryi, w zawierzeniu i naśladowaniu Jej cnót. Odkrywał w gronie tych "najmniejszych" postawy życia codziennego, połączonego z modlitwą i gorliwym praktykowaniem wiary, które ukazywał jako te najskuteczniejsze postawy dla człowieka, często zagubionego w świecie nieprzyjaznym w rozwijaniu ducha pobożności. Dzięki temu stawał się coraz bardziej poszukiwanym kierownikiem duchowym dla osób żyjących w klasztorach oraz wiernych, do których należą uczestnicy naszej Wspólnoty. Z wdzięcznością zatem wspominamy umiłowanego kapłana ks. Józefa Gregorkiewicza, który wciąż żyje pośród nas. Pozostaje z nami jako duchowy przewodnik prowadzący na drogę miłości i zawierzenia, która już stała się tą najlepszą i najodpowiedniejszą dla wielu. Jego obecność jest dostrzegana w pozostawionym przez ks. Józefa "Testamencie duchowym", który na niniejszych stronach pragniemy przekazać z wolą tego kapłana wszystkim wiernym. Zapraszamy zatem do zapoznania się z bogatą treścią wskazań, które mogą wytyczyć ten najodpowiedniejszy kierunek życia duchowego każdemu z nas przy wiernym realizowaniu wskazań i ojcowskim, pełnym troski o dusze ludzkie, prowadzeniem. Testament Ks. Józefa Gregorkiewicza przypomina nam o jego świątobliwym życiu i fakcie wprowadzenia Wspólnoty na drogę "najmniejszych". Bowiem, niczym Abraham, posłuszny tchnieniu łaski, wyszedł ku wielu z nas, aby ukazać "Orędzie Miłości". Poprzez jego następców, którymi są jego duchowi synowie, stał się on Ojcem wielu dusz najmniejszych. On zrodził nielicznych, ale spod serc jego synów już wychodzą liczne legiony dusz "najmniejszych". Dlatego ze względu na pamięć o naszym duchowym Ojcu, z powagą podejdźmy do jego Testamentu. Niech stanie się "bazą", wspierającą dusze "najmniejsze" w ich drodze ku świętości. Przekazując ten Testament, liczymy, że będzie on przyjęty jako podstawowe źródło dla duchowej formacji.

 

List kondolencyjny po śmierci ks. Józefa Gregorkiewicza

Sióstr ze Zgromadzenia Kanoniczek Ducha Świętego

Zgromadzenie Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego z żalem przyjęło wiadomość o śmierci śp. Ojca Józefa Gregorkiewicza. Przez ponad 50 lat wspólnoty sióstr w Polsce chętnie korzystały z Jego gorliwej posługi duchowej. Przewodniczył wielu seriom ośmiodniowych rekolekcji w Zgromadzeniu, przygotowywał siostry do ślubów zakonnych, uczestniczył w ważnych wydarzeniach Zgromadzenia, służąc radą i pomocą. Co kwartał głosił konferencje w wielu domach i jako kierownik duchowy służył siostrom z całym kapłańskim oddaniem w konfesjonale. Podczas tej wieloletniej posługi kapłańskiej zawsze nawiedzał domy formacyjne, był bardzo dobrze odbierany przez młodzież zakonną, którą zapalał entuzjazmem wiary, bezgraniczną miłością do Chrystusa i czułą, synowską miłością do Jego Niepokalanej Matki. Dziękujemy Bogu, że dane nam było spotkać i korzystać z posługi tak żarliwego i wiernego świadka Chrystusa, rozmiłowanego w Matce Najświętszej. Śpiewamy Magnifikat za Jego promieniujące świętością kapłańskie i zakonne życie, składając w darze ofiarę wdzięcznej i ufnej modlitwy.

m. Martyna Hanusiak, Przełożona Generalna

 

 

List kondolencyjny po śmierci ks. Józefa Gregorkiewicza

Sióstr ze Zgromadzenia "Jedność"

Odejście do Pana Drogiego nam Ojca Józefa Gregorkiewicza napełniło nasze serca głęboką refleksją o pielgrzymim charakterze ludzkiego życia. Ufamy, że dobry Bóg za Jego otwarcie się na plany Opatrzności, dla dobra dusz ludzkich, nagrodzi Go radością nieba, a my wspieramy Osobę zmarłego naszymi modlitwami przed Miłosiernym Ojcem. Wdzięczne Bogu i Przełożonym Zgromadzenia za Osobę i posługę Kapłana w naszej Rodzinie zakonnej.

s.Hanna Redzik, Przełożona Generalna

SS.Zgromadzenia "Jedność" w Siedlcach

 

 

Świadectwo Sióstr ze Zgromadzenia Narodzenia NMP

Przez wstawiennictwo św. Jana Bosko i św. Dominika Savio, prosimy o życie wieczne dla ś.p. ks. Józefa Gregorkiewicza SDB, który przez całe życie był wiernym Synem Maryi Wspomożycielki i niestrudzonym apostołem świadectwa życia zakonnego. Dziękujemy za dar prawie 40 - letniej posługi ks. Józefa w naszym Zgromadzeniu Sióstr Narodzenia NMP.

m. Danuta

 

 

Świadectwo Andrzeja

Ks. Józef Gregorkiewicz - kapłan wiary, obchodził Polskę głosząc nawrócenie. Urzekała mnie jego wiara i ufność w opiekę Matki Bożej. Od wielu lat był w ciągłej pielgrzymce po Polsce - od zakonu do zakonu, od parafii do parafii itp. Zakończył objeżdżać Polskę - zaczynał od początku. W sutannie, z teczką przy boku - podróżował jak się dało - pociągiem, autobusem, autostopem. Głosił zwycięstwo Matki Bożej, głosił nawrócenie i moc Eucharystii. Niektórzy śmiali się z niego, w żartach naśladowali jego chore, trzęsące się ręce, żartowali z jego pobożności - piszę dosadnie, ale tak było. Słyszało się głosy, że wielu zmieniło o nim zdanie widząc z jak wielką pobożnością i wiarą znosił ciężkie choroby i cierpienia, które go trapiły. Dla mnie jest to człowiek wiary. Chylę przed nim czoło.

Andrzej

Zgłoś jeśli naruszono regulamin