artykuł de.pdf

(649 KB) Pobierz
Most_XX_1.indd
donimem Witkacy, to chyba najoryginalniejsza postać literatury
dwudziestolecia międzywojennego, osobowość niezwykle barwna,
o wręcz renesansowym zakresie zainteresowań. Był filozofem, teorety-
kiem sztuki, malarzem, fotografem, twórcą powieści i dramatów. Życie
Witkacego mogłoby być materiałem na wielką powieść opisującą zma-
gania artysty z nieprzychylnym czasem i niechętnymi ludźmi. Wielu wi-
działo w nim jedynie skandalistę i prowokatora lubującego się w gor-
szeniu nobliwej publiczności, niewielu – artystę wykraczającego poza
swój czas, proroka nadchodzącej zagłady.
Witkacy – awangardzista, katastrofista
czy pogrobowiec modernizmu?
Geniusz nierozumiany
1 Stanisław Ignacy Witkiewicz
był synem znanego młodo-
polskiego malarza i teoretyka
sztuki, Stanisława Witkiewicza.
Ojciec uważał, że szkoła zbyt
ogranicza dziecko, dlatego ma-
łego Stasia uczyli w domu wy-
najęci guwernerzy pozwalający
mu na samodzielne rozwijanie
zainteresowań. Dzięki temu
otrzymał wykształcenie roz-
ległe, choć niesystematyczne,
co zresztą później Witkacemu
wytykano, zarzucając mu małą
dyscyplinę logiczną w formuło-
wanych poglądach.
Witkacy od dzieciństwa zapowiadał się na kogoś niezwykłego, kto z pewno-
ścią dokona rzeczy wielkich 1 . Niestety publiczność i krytycy nie potrafili docenić
jego dzieł. Były zbyt dziwaczne, groteskowe, prowokujące, epatujące brzydotą,
sytuacyjnym i słownym ekscesem. Dla współczesnych okazał się zbyt nowatorski
i ekstrawagancki, aby móc zostać zrozumianym i docenionym. Tak jak w przypad-
ku Norwida, poznali się na nim dopiero wnukowie.
Twórczą działalność rozpoczął jeszcze w schyłkowym
okresie Młodej Polski – próbował swych sił w malarstwie,
uczestniczył w bujnym życiu krakowsko-zakopiańskiej bo-
hemy i zastanawiał się, na czym polega prawdziwa sztu-
ka, gdyż był przekonany, że tylko nią warto się w życiu
zajmować. Ten etap swego życia podsumował w pisanej
w latach 1910–1911 powieści 622 upadki Bunga, czyli
Demoniczna kobieta , pozostawionej w rękopisie i wyda-
nej dopiero w 1972 r. Tuż przed wybuchem I wojny świa-
towej udał się ze sławnym później antropologiem Bro-
nisławem Malinowskim w podróż badawczą do Australii
i Oceanii, w charakterze fotografa i rysownika. Po rozpo-
częciu działań wojennych znalazł się w Rosji i wstąpił do
elitarnego pułku gwardii cesarskiej – gdy wybuchła re-
wolucja październikowa, został wybrany przez żołnierzy
komisarzem. Ale ten epizod trwał krótko, w roku 1918
58
S tanisław Ignacy Witkiewicz (1885–1939), znany też pod pseu-
72068897.006.png
Witkacy – awangardzista, katastrofista czy…
Witkiewicz zjawił się u matki w Zakopanem. Polska odzyskiwała niepodległość
i wydawało się, że nastały nowe, nadzwyczaj pomyślne czasy dla sztuki i litera-
tury. Nastąpił wysyp nowych formacji i kierunków twórczych, działali wówczas
m.in. futuryści, skamandryci, awangardziści, formiści i ekspresjoniści.
Witkacy uważał się w tym okresie przede wszystkim za malarza. Zaangażował
się w ruch krakowskich formistów (należeli do nich m.in. August Zamoyski, An-
drzej i Zbigniew Pronaszko, Leon Chwistek), malarzy wychodzących od doświad-
czeń kubistów, którzy głosili konieczność uwolnienia sztuki od obowiązku na-
śladownictwa, stawiając na pierwotność, spontaniczność i subiektywizm. W ten
dyskurs włączył się Witkacy głośną pracą Nowe formy w malarstwie (1919), za-
wierającą nie tylko jego poglądy na sztukę i estetykę (teoria Czystej Formy), ale
i historiozoficzne (w rozdziale O zaniku uczuć metafizycznych w związku z roz-
wojem społecznym rozważał przyszłą kulturową i duchową kondycję człowie-
ka). Równocześnie rozpoczął intensywną działalność dramaturgiczną – po woj-
nie doliczono się 21 zachowanych dramatów Witkacego (z tytułów znamy 38!).
Jako dramaturg nie odniósł jednak wielkiego sukcesu, często skarżył się na lek-
ceważenie i niezrozumienie ze strony publiczności i krytyków. Pod koniec lat 20.
zwrócił się w stronę powieści.
Oblicza Witkacego
Potomność zaliczyła twórczość dramatyczną Witka-
cego do nurtu teatralnej awangardy, stawiając go na rów-
ni z Samuelem Beckettem 2 i Eugènem Ionesco 3 .
Niewątpliwie awangardowa wydaje się jego teoria
Czystej Formy , będąca wyrazem skrajnego antymime-
tyzmu w sztuce. Zdaniem Witkacego sztuka nie powin-
na naśladować rzeczywistości, lecz budzić uczucia meta-
fizyczne. Składniki dzieła powinny być skomponowane
w taki sposób, aby jego struktura umożliwiła jednost-
ce (artyście, odbiorcy) zaznanie „metafizycznej dziwno-
ści”. Teoria ta, w szczegółach bardzo skomplikowana,
nie była przez samego Witkacego konsekwentnie stoso-
wana – dalekie od niej okazało się choćby jego malar-
stwo, w którym przeważały kompozycje o jaskrawych
kolorach i płynnych, często zagmatwanych liniach. Czę-
sto też wprowadzał fantastyczne i surrealistyczne twory,
ocierając się o abstrakcję. Później zrezygnował z malar-
stwa, zakładając słynną Firmę Portretową – dla zarobku
wykonywał pastelowe portrety, na specjalne życzenie
dodając do nich elementy karykaturalne, groteskowo
2 Samuel Beckett (1906–1989)
– irlandzki pisarz, autor powieści
i dramatów, jeden z twórców
teatru absurdu, laureat Nagrody
Nobla w 1969 r. Światową sławę
przyniosła mu sztuka Czekając
na Godota (1953). Jego utwory
ukazują pesymistyczną, gro-
teskową wizję ludzkiego losu
i współczesnej cywilizacji.
3 Eugène Ionesco (1912–1994)
– francuski dramatopisarz, jeden
z twórców teatru absurdu, autor
m.in. takich sztuk, jak Łysa śpie-
waczka (1950), Krzesła (1952),
Nosorożec (1960). W swoich
dramatach, zawierających liczne
akcenty satyry społecznej i poli-
tycznej, posługiwał się nonsen-
sem, czarnym humorem, grote-
ską, fantastyką i parodią.
59
72068897.007.png
problemy, moty w y, tematy
4 Podobne pesymistyczne
przekonania, związane z kry-
zysem dotychczasowego sys-
temu wartości i przeczuciem
nadchodzącej wojny, pojawiły
się w latach 30. w twórczości
Józefa Czechowicza i poetów
z grupy „Żagary”. Jednym
z pierwszych, którzy uznali
proroczą przenikliwość Witka-
cego, był Czesław Miłosz.
zdeformowane. To zamiłowanie do groteski i karykatury przejawiało się także
w jego twórczości teatralnej.
Niewątpliwie wyróżniał Witkacego konsekwentny katastrofizm, głoszony na-
wet w optymistycznych latach 20. To, czego doświadczył w zrewoltowanej Ro-
sji, odcisnęło na nim niezatarte piętno. Na jego oczach rozpadał się w gruzy sta-
ry świat, a w powodzi przemocy i krwi powstawał nowy, rewolucyjny. Ten nowy
porządek społeczny polegał na całkowitym podporządkowaniu jednostki intere-
som państwa – stawała się ona anonimową cząstką masy ludzkiej, tłumu, nowego
podmiotu historii. Totalitaryzm – a tym przecież był wprowadzany przez bolsze-
wików ustrój komunistyczny – polega bowiem na despotycznej, scentralizowanej
dyktaturze, uważającej się za nieomylną i podporządkowującej życie i prawa oby-
wateli biurokratycznemu aparatowi władzy, wymuszającemu posłuszeństwo bez-
względnym terrorem.
To spojrzenie w twarz rosyjskiego komunizmu zrodziło w Witkacym przeświad-
czenie, że świat zmierza ku katastrofie . Podobnie sądziło na początku XX w.
wielu filozofów żywiących przekonanie, że kultura i cywilizacja europejska chy-
lą się ku nieuchronnemu upadkowi, gdyż wyczerpują się ich możliwości rozwoju.
Prorokowano w związku z tym załamanie się dotychczasowego systemu warto-
ści, zagładę miała też przynieść inwazja innej cywilizacji (np. Chińczyków). Wit-
kacy głosił, że zdemokratyzowane, zbuntowane masy zburzą dotychczasowy po-
rządek społeczny, budując na jego miejscu nowy ustrój, oparty na przymusowym
egalitaryzmie (równości), nazywanym przez niego niwelizmem . Jednostki, ma-
jące wyższe materialne czy zwłaszcza duchowe potrzeby, zostaną wyeliminowa-
ne. Wraz z nimi zginie prawdziwa sztuka, filozofia i religia, a zastąpi je przeznaczo-
na do masowej konsumpcji kultura popularna. Zagładzie ulegnie także człowiek
rozumiany jako jednostka, zgnieciony przez skolektywizowane, umaszynowione
tłumy, wyzbyte wszelkich odczuć metafizycznych i jakichkolwiek pragnień poza-
materialnych – taki stan Witkacy nazywa bez ogródek zbydlęceniem. Jego zda-
niem stara, indywidualistyczna kultura zostanie zmieciona pod naporem maso-
wej tandety i rozrywki – przepowiadał nadejście „epoki sportowo-dancingowej”
(Witkacy nienawidził sportu i tańca). Już na początku lat 20. w pracy Nowe formy
w malarstwie zauważył, że ludziom bardziej zależy na wy-
godzie i dobrobycie niż na wartościach duchowych: Dziś
faktycznie jedyną religią obowiązującą jest kult spo-
łeczeństwa jako taki. Dziś każdy może czcić u siebie
w domu jakiego bądź fetysza lub odprawiać czar-
ne msze, byleby był dobrym członkiem społeczeń-
stwa […]. Z niesłychaną łatwością masy wyzbywają
się zmartwiałej religijności na korzyść doktryn ujmu-
jących ponętne rozwiązanie problemów własności
i ogólnego dobrobytu. 4
60
72068897.008.png 72068897.009.png
 
Witkacy – awangardzista, katastrofista czy…
Ten katastrofizm wynika także z Witkacowskiej teorii człowieczeństwa. Gło-
si ona, że jednostka ludzka to połączenie ciała i świadomości, ale świadomość ta
jest tożsama z przeżyciem metafizycznym, z dostrzeżeniem „dziwności istnie-
nia” oraz bezpośrednim ujęciem jedności własnej osobowości. Tak rozumiana
świadomość nie jest automatycznie dana każdemu człowiekowi, przeciwnie – wy-
stępuje tylko u niektórych, i to w wybranych momentach życia. I dopiero obja-
wienie się świadomości czyni człowiekiem w pełnym znaczeniu – musi ona za-
manifestować swe istnienie poprzez czyny i akty wykraczające poza sferę życia
codziennego, w której nie znajduje spełnienia. Dawniej było to możliwe w takich
dziedzinach jak polityka, religia, filozofia czy sztuka. Niestety, na skutek przemian
społecznych, postępu i demokratyzacji żadna z tych dziedzin nie spełnia już ta-
kich oczekiwań. Religie się zdewaluowały, a powszechność sztuki doprowadzi-
ła do jej pauperyzacji, bo elity kulturalne zostały pochłonięte przez decydujące
o kształcie życia masy. Nawet prawdziwa polityka przestała być możliwa – przy-
wódcy nowej generacji są tylko prostą emanacją zdemokratyzowanego tłumu
i wykonują jego wolę.
Zbliżone poglądy głosili wcześniej dwaj pisarze modernistyczni, Zenon Prze-
smycki i Stanisław Przybyszewski – to dlatego niektórzy krytycy (np. Karol Irzy-
kowski) zwali Witkacego pogrobowcem modernizmu . Szczególnie interesu-
jące są w tym kontekście poglądy Przesmyckiego, który rozpatrywał problem
wzajemnych stosunków artysty i społeczeństwa. W jego opinii wielką sztuką jest
tylko ta odzwierciedlająca metafizyczną istotę bytu. Lecz takiej sztuki uprawiać
już właściwie nie można, bowiem do jej odbioru potrzebni są arystokraci ducha,
zdolni ją pojąć i docenić. Kulturze wysokiej zagraża egalitarne społeczeństwo –
rozpowszechniająca się demokracja promuje masy składające się z przeciętnych,
zuniformizowanych jednostek, a to, co masowe, jest zarazem niewyrobione, pro-
stackie, pospolite. Do takiego społeczeństwa wielka sztuka po prostu nie trafia,
nie rozumie jej ono, a więc i nie potrzebuje. Dlatego los prawdziwego artysty nie
jest godny pozazdroszczenia: w samotności, w poczuciu odrzucenia będzie two-
rzył swe wybitne dzieła, trawiony przygnębiającą myślą, że właściwie nikt ich już
nie potrzebuje.
Witkacy poszedł tym wyznaczonym przez Przesmyckiego tropem, wyciągając
skrajne konsekwencje z tak rozumianej degradacji społecznej roli sztuki – w swych
dramatach i powieściach pokazał światy, w których sztuka (także religia i filozo-
fia) właściwie już nie istnieją, resztki „pełnych ludzi” dogorywają w duchowych
mękach, nie mogąc nasycić swego metafizycznego łaknienia, a na scenę dziejów
wlewa się zwycięski, zhomogenizowany tłum. Był zatem Witkacy od swych mo-
dernistycznych poprzedników znacznie bardziej radykalny: zginie nie tylko sztu-
ka, lecz w ogóle wszystko to, co jest związane z wyższymi, duchowymi (meta-
fizycznymi) wartościami i potrzebami.
61
72068897.001.png 72068897.002.png 72068897.003.png
problemy, moty w y, tematy
Dramaty o zagładzie
Powyższe poglądy Witkacy głosił w swoich powieściach oraz licznych drama-
tach, tworzonych od początku lat 20. Bohaterowie jego sztuk to właśnie tacy „pełni
ludzie”, a raczej „byli ludzie”, gdyż nie ma już dla nich miejsca w nowym społeczeń-
stwie, przypominającym zmechanizowane mrowisko. To bohaterowie w rodzaju
Pawła Bezdeki, niespełnionego artysty z wczesnej sztuki Witkacego pt. Mątwa czy-
li Hyrkaniczny światopogląd , lub szalonego naukowca, tytułowego bohatera Tu-
mora Mózgowicza , albo Leona Węgorzewskiego, filozofa, którego nikt nie słucha
( Matka ), czy demonicznej kobiety w rodzaju księżnej Iriny z Szewców . Ludzie ci
znajdują się w przełomowym momencie historii – stary świat obumiera, wstrząsa-
ny społecznymi konwulsjami (zamachy stanu, rewolucje). Wraz ze sztuką zanikają
resztki uczuć metafizycznych, a tęskniący za nimi bohaterowie miotają się w pa-
Stanisław Ignacy Witkiewicz,
Kompozycja , 1922
„Absolutnie Czysta Forma nie istnieje” – mówił Witkacy, niechętny malarstwu abstrak-
cyjnemu. Według niego jest ono nieszczere, nie płynie z wewnętrznych impulsów twórcy
i nie jest w stanie wywołać u odbiorcy „uczucia metafizycznego”. Obraz musi być „nasy-
cony formą” – nie poprzez wierne odtwarzanie natury, ale poprzez ukazanie przedmiotu
w zupełnie nowych konfiguracjach i układach kompozycyjnych, w nieoczekiwanych
zestawieniach koloru, które przekładałyby wewnętrzny świat artysty na nową, nieznaną
i niepowtarzalną rzeczywistość.
Jednym z dzieł realizujących te teorię jest Kompozycja z 1922 r. Ten obraz to gra wyzwolonej
wyobraźni. Z trudem doszukamy się tu aluzji do znanej nam rzeczywistości. Fantastyczne,
pół ludzkie, pół zwierzęce stwory, o niepokojących kształtach, w których z trudem rozpo-
znajemy zdeformowane części ciała, kłębią się, tłoczą i przenikają nawzajem. Kompozycja
oparta jest na linii przekątnej, co dodaje całej scenie dramatyzmu. Przestrzenność obrazu
staje się dla widza zagadką, podobnie jak i samo przedstawienie. Kompozycja to kilka
płasko na siebie nałożonych planów, jakby wyciętych konturów poszczególnych postaci.
Monstrualne cielska rozpychają się na całej płaszczyźnie płótna, realizując programową
„jedność w wielości”. Kompozycji dzieła nie da się – zgodnie z założeniem teorii Czystej
Formy – ograniczyć do jakiegoś fragmentu ani też wydzielić z niej dowolnego elementu.
Nawet jeśli spróbujemy poszukać na obrazie „formy głównej”, głównego bohatera – oko
natychmiast straci pewność, bo kompozycyjny chaos podsunie nam coraz to nowe formy
i kształty jako równie ważne. Płótno z 1922 r. jest także doskonałym przykładem Witka-
cowskiej systematyki kolorów. Barwą dominującą jest niebieski – kolor cielska jednookiego
muskularnego herosa na pierwszym planie, obwiedziony czarnym konturem i skontra-
stowany z czerwienią wyłaniającego się zza niego jaszczuropodobnego potwora. W tle
odcinają się rozbielonym błękitem krystaliczne skały. W tej dramatycznej kompozycyjnie
i kolorystycznie scenie występuje cały repertuar artystycznych możliwości ujęcia formy
– kształty są i kanciaste, i gładkie, i postrzępione. W ekstatycznych kształtach odnajdziemy
echa kubizmu, futuryzmu i niemieckiego ekspresjonizmu oraz rodzimego podhalańskiego
malarstwa na szkle – jednej z inspiracji polskiej awangardy.
Ewa Toniak
62
72068897.004.png 72068897.005.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin