SMAK MIŁOŚCI I ŁEZ.pdf
(
654 KB
)
Pobierz
Smak miłości i łez
Często w naszym życiu stykamy się
z niespełnioną a czasem tragiczną
miłością. Wzruszająca Historia Niny
i Mariusza. Miłośc i łzy… kochają
się, a jednak nie mogą by razem…
ROZDZIAŁ 1
Pani Grodzka niosła po schodach z z sutereny
węgiel,
nie zwracała uwagi na osoby idące z góry. Nie
zauważała jak ukłonił jej się ktoś ze znajomych. Widać
jak bardzo jest zadumana. Ponieważ była to kobieta
starsza, licząca około 70 lat, wiadro, które niosła
ciążyło jej tak bardzo, że szła zgięta niemal pod
kątem prostym, a jej długa, sięgająca do kostek
spódnica zamiatała schody. Wzrok staruszki padał na
stopień, na którym co chwilę stawiała swoje nogi.
Dlatego też nie dostrzegła nikogo pod drzwiami jej
mieszkania. W chwili, gdy stanęła na ostatnim schodku,
postawiła wiadro, wyprostowała się i popatrzyła przed
siebie. Wtedy zauważyła jak przed drzwiami jej
mieszkania dwie starsze panie zawstydzone spuściły
głowy i szybko wycofały się z korytarza. Staruszka
Grodzka nie zastanawiała się, co to mogło znaczyć. Po
chwili wytchnienia wzięła do ręki wiadro i ruszyła
naprzód. Nacisnęła klamkę i znalazła się w przedpokoju
mieszkania, gdzie urzędował jej jedyny syn z żoną. „Od
dziś jej wychowaniem zajmiesz się Ty! Ja już nie mam
sił – usłyszała od progu. Babcia od razu domyśliła
się sprawy. Wiedziała doskonale, że chodzi znowu o jej
jedyną wnuczkę, Ninę. Nie chcąc przeszkadzać w tej
rozmowie, weszła do swojego pokoju. Zapaliła światło i
spojrzała na zegar, który w tej chwili wybił 23:00 –
istotnie było już późno. Babcia podeszła do okna
spojrzała na piękne gwiaździste niebo. Ponieważ był to
czerwiec jeden z najpiękniejszych miesięcy w roku,
1
powietrze pachniało kwiatami, a niebo rozświetlone
migoczącymi iskierkami współgrało z krajobrazem
miasta. Pani Grodzka otworzyła okno szeroko, oparła
swą zmarszczoną twarz o wychudłe dłonie i spuściła
wzrok na dół, skąd niósł piękny zapach kwiatów. Blok,
w którym mieszkali Grodzcy znajdował się w
najładniejszej dzielnicy Miłowa. Okna z jednej strony
wychodziły na ulicę Królewską, a z drugiej na ogród,
gdzie rosły stare kasztany. Babcia pod wrażeniem
pięknego wieczoru zapomniała, gdzie się znajduje.
Popatrzyła przed siebie. Dookoła było tak cicho, że
nawet natrętne samochody nie zakłócały spokoju tego
pięknego wieczoru. Jakby nie chcąc psuć nastroju nocy,
przestały hałaśliwie poruszać się po jezdni. Od czasu
do czasu gdzieś z dala dolatywał rechot żab. Babcia
wsłuchana w tę melodię przez dłuższy czas, nie
słyszała niczego poza tym koncertem. Nagle z dołu
dobiegł ją cichy szept, więc skierowała w tym kierunku
wzrok. Oczy jej ujrzały sylwetkę okrytą sweterkiem i
jasną spódniczką. Obok niej wykonywała gest inna osoba
ubrana na kolor brązowy. Widziała tylko włosy jego
okrywające skroń. Babcia wytężyła wzrok i poznała w
dziewczęcej postaci Ninę. W tej chwili ogarnęła ją
złość, ale powoli ustąpiła miejsca miłości do wnuczki.
„A więc ta druga osoba to chłopiec, z którym Nina
spotyka się od miesiąca – pomyślała z rozrzewnieniem
patrząc na stojących pod kasztanem. W tej chwili nie
mogła odróżnić dwu osób. Na darmo czekała może ze dwie
minuty. Mariusz – takie było imię chłopca. Bawił się
długimi włosami spadającymi na ramiona Niny. Ręce jego
pieściły jej szyję, a usta ich co chwilę łączyły się w
2
długie pocałunki. „Nie idź, nie zostawiaj mnie samego.
Zostań jeszcze Nineczko, nie zabieraj mi Twych ust –
mówił chłopak. Ona milczała. „Już pójdę - rzekła po
chwili, ale nie pozwolił jej więcej mówić. Jego
wypukłe usta złączyły się z jej kolorowymi. W oczach
babci zakręciły się łzy. Smuciła się, a zarazem była
zadowolona. Nieustannie śledziła stojącą pod kasztanem
parę. Nawet nie usłyszała jak do pokoju wszedł jej
syn, pan Grodzki i cichutko podszedł do okna. Otworzył
je szerzej i utkwił wzrok w złączonej w jedną sylwetkę
parze. Targnęła nim szalona złość. Już miał wykrzyczeć
z okna całą masę ostrych słów na swoje, jedyne,
kochane dziecko, ale usłyszał słowa. „Nineczko do
jutra. Jutro niedziela pojedziemy nad rzekę, jeżeli
będzie pogoda taka jak dziś opalimy się. Chciała już
biec do domu. Wiedziała, że znowu będzie to co zawsze.
Nie chciała jeszcze odchodzić, lecz trzeba było.
Podała chłopakowi rękę. „Kocham Cię, jak żadną
dotychczas – szepnął – „Jesteś celem mojego życia.
„Idź już, Mariusz – mówiła swoim cichym głosem –
„Przecież jutro się spotkamy, jutro cały dzień
będziemy ze sobą. Jak to pięknie, że dziś sobota!
Mariusz do jutra, do 9:00 rano. I znowu ich usta
złączyły się. Nie widziała kto na nich zwraca uwagę,
kto śledzi ich każdy ruch.
Nina szybko wpadła do mieszkania. W łazience poprawiła
włosy i ochlapała zimna wodą twarz. W pokoju Pan
Grodzki śledził oddalającego się przez ogród Mariusza.
Nie wiedział jak postąpić. Nina weszła do kuchni,
gdzie ujrzała matkę kończąca ścierać podłogę. Kobieta
3
krótko rzuciła do stojącej w drzwiach Niny: „Gdzie
byłaś do 24:00?. „U Jolki, mamo – skłamała za pytana
– „Poszłam po książkę i ona zatrzymała mnie na
telewizji. „Idź spać– padło drugie ostre zdanie z
ust matki. Nina udała się do swego pokoju, sądząc, że
ojciec nie wie, o której wróciła. Była też pewna że
matka nic nie powie. Chciała jeszcze porozmawiać z
babcią, ale bojąc się że obudzi, ojca poszła do
swojego łóżka. Nie mogła zasnąć. Analizowała po kolei
każde słowo Mariusza, każdy jego ruch. Czekała do
jutra. Nie wiedziała tylko jak już o 9:00ma wyrwać się
z domu na cały dzień. „Powiem do ojca, że w szkole mam
jakieś zajęcia – postanowiła.
Za jakąś godzinę weszła do pokoju matka. Popatrzyła na
Ninę, kochaną jej córkę, która z uśmiechem na ustach,
przysłoniwszy rzęsami kasztanowe oczy, leżała na
białej poduszce. Jasne loki okrywały jej odkryte
ramiona. Różowa koszulka miała bardzo ładne wycięcie,
które odsłaniało smukłą szyję dziewczyny. Nina
wyglądała czarująco. Na smutnej twarzy matki ukazał
się uśmiech. Widocznie była zadowolona z tego, że
urodziła tak piękne dziecko, które nie wiadomo kiedy
wyrosła na prawie dorosłą pannę. Pani Grodzka
zapomniała w tej chwili nawet o tym, że dzisiaj
wieczorem Nina nietaktownie postąpiła zatrzymując się
tak długo u koleżanki. Kobieta poszła do swojej
sypialni. Zdziwiła się, że mąż do tej pory nie zasnął.
Nie zastanawiając się długo nad tym faktem, położyła
się do snu. Pan Grodzki nie zamienił z nią ani słowa,
myślał, że nie będzie chciała z nim rozmawiać.
4
Plik z chomika:
sloneczko412
Inne pliki z tego folderu:
Erich Fromm.ppsx
(6674 KB)
logiczne myślenie-łamigłowki.pdf
(833 KB)
SMAK MIŁOŚCI I ŁEZ.pdf
(654 KB)
Celestyn Freinet.ppsx
(1419 KB)
Inne foldery tego chomika:
bajki audio
Galeria
Muza
obrazki
Prywatne
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin