PO KOREKCIE - ANDRZEJ BRODZIAK - O czterec h rodzajach niezw.doc

(91 KB) Pobierz
Niezwykłości drugiego stopnia

Andrzej Brodziak

O czterech rodzajach niepojętych niezwykłości

 

Najbardziej zabawny, a zarazem najtragiczniejszy jest fakt, że wszyscy uwięzieni dobrze widzą wyjście. Zdaje się jednak, że nikt nie idzie w jego kierunku. Mało tego, ktokolwiek tam się zbliża, ktokolwiek na nie wskazuje, nazywany jest szaleńcem albo przestępcą, albo grzesznikiem, który spłonie w piekle. Problemem nie jest pułapka ani nawet znalezienie wyjścia. Problem tkwi w samych usidlonych. Z zasady omijać sedno sprawy - to źródło problemów człowieka. Uniki i wykręty są częścią jego struktury. Ona sprawia, że człowiek unika wyjścia z pułapki, które budzi w nim lęk i nienawiść, że bezlitośnie tępi wszelkie próby znalezienia wyjścia.

Wilhelm Reich

 

Niezwykłości I stopnia.

Gdyby konkretne wartości kilkunastu stałych fizycznych takich jak stała Plancka czy szybkość światła były o ułamek procenta inne, to Wszechświat mógłby mieć postać chaotycznej piany. Co więcej, aby mogło się pojawić życie biologiczne, a potem cały ciąg ewolucji organizmów żywych wiodący do świadomego człowieka, musiały zaistnieć rozliczne dodatkowe zbiegi okoliczności. Umiarkowane wahania temperatury na powierzchni naszej planety, często jedynie w przedziale <-40, 0, +40>, są wynikiem optymalnej odległości naszej planety od gwiazdy. Niezbyt silna grawitacja (masa naszej planety), obfitość wody, węgla, azotu i kilku innych „kluczowych pierwiastków” były warunkami zaistnienia tu reakcji fotosyntezy, RNA, DNA i białka, innymi więc słowy zaistnienia życia biologicznego. Obecność księżyca, potrzebnego dla stabilizacji osi obrotu Ziemi i jądra Ziemi z otaczającą je warstwą płynnego żelaza, niezbędną, aby istniało pole magnetyczne i magnetosfera chroniąca nas przed promieniowaniem kosmicznym całość funkcjonowania biosfery naszego układu planetarnego wydaje się być „cudownym zbiegiem okoliczności”.

 

Niezwykłości II stopnia. Działanie mózgu i jego wynikanie z zapisu DNA.

Jeszcze bardziej zdumiewająca będzie się nam wydawać struktura i działanie naszego organizmu, a zwłaszcza mózgu, konstytuanty pojawienia się samoświadomości. Każda z istotnych funkcji mózgu wydaje się być nieodgadnioną zagadką. Spróbujmy je wyliczyć. Mózg często jest traktowany jako pewien narząd organizmu człowieka. Nawiasem mówiąc, z wyjątkiem neurologów, zajmujących się tak spektakularnymi uszkodzeniami jak wylew krwi do mózgu, i psychiatrów, zajmujących sięobsługą chorych, którzy na swoje nieszczęście, z przyczyn zapewne głównie genetycznych, mają „systemowy błąd” połączeń neuronalnych bądź „systemowy błąd” produkcji neurotransmitera, lekarze praktycy innych specjalności nie przejmują się nim zbytnio. Przedziwne, gdyż narząd ten kieruje działaniem układu endokrynnego i poprzez układ wegetatywny pełni niejako funkcję regulującą wobec całości organizmu, co zapewne też w warunkach „złego”, błędnego sterowania wywołuje lub wzmaga przynajmniej niektóre choroby!

Gdyby powiedzieć, że podstawową czynnością mózgu jest przetwarzanie informacji (termin automatyków, informatyków), płynących z wnętrza ciała jak i świata zewnętrznego, to łatwo byłoby dojść do stwierdzenia, że mózg to „układ służący do przetwarzania informacji”. To ułatwienie zbyt duże i zbyt duże uproszczenie. Nie można bowiem zapomnieć, że mózg człowieka jest „narządem”, wytwarzającym: fenomen świadomości, który zanim zrealizuje (rozpocznie) scalanie informacji wyznacza emocje i motywacje oraz cele integrowania informacji. Mózg jest także w stanie wytworzyć głód poznawczy, ciekawość powodującą, że człowiek stale poszukuje nowych informacji i chce je „uzgodnić”. Realizuje on także odczucie bólu i odczucie przyjemności oraz magazynuje „streszczenie” całości biegu ścieżki życiorysowej.

Otwarcie owego „magazynu”, wyprowadzenie danych z pamięci, to odtworzenie fragmentu świata zewnętrznego w postaci „oglądanych niejako raz jeszcze” obrazów wyobrażeniowych, tzn. obrazów mentalnych. Mózg umożliwia jednak także „oglądanie” obrazów obiektów nieistniejących, lecz możliwych. Nie tylko „konstruuje” takie wyobrażenia, ale też zapamiętuje je, i gdy tylko staje się to możliwe, robi z nich praktyczny użytek. Co więcej, człowiek może w owe „modele obiektów możliwych” uwierzyć. Możliwość wiary w sens pewnych wizji jest prócz mowy i ciekawości (czy nawet umiłowania tajemnic) oraz chęci tworzenia jedną z najważniejszych cech wyróżniających człowieka. I ciągnie to go do przodu, jak ujął to światowej sławy antropolog polski prof. A. Wierciński.

Jeśli mówić o istocie pracy mózgu nie sposób pominąć jednak jeszcze jednej okoliczności. Otóż wiadomo, że niemowlę pozbawione bodźców matczynych, a nawet osoba dorosła po długotrwałej deprywacji sensorycznej umiera (sic!). Nawet ograniczenie jedynie możliwości porozumiewania się i działania (tzw. transakcji interpersonalnych - E. Berne) prowadzi do depresji i chorób. Człowiek koniecznie potrzebuje kontaktów z innymi ludźmi. Człowiek jest więc, jak się wydaje, podjednostką układu szerszego, który coś realizuje. Dlatego musi on mieć wręcz szczególne, unikalne cechy osobiste. Różnorodność ta, można zakładać, jest zamierzona i potrzebna. Zaprzeczając temu – a na przestrzeni wieków czyniono to wielokrotnie poprzez próby „ujednolicenia” ludzi ewokuje się „społeczną chorobę”. Duża część tkanki mózgu wykształca i pamięta zdolności przydatne jedynie dla współpracy z innymi ludźmi. Bez tej współpracy odpowiednie załadowanie danych”, a potem ich wykorzystanie, jest niemożliwe. Tak, tak to właśnie „przy pomocy mózgu” można się zakochać! Choć nie przesądzajmy, czy jest to akurat stan największego zdrowia.

Ludziom jest też właściwa umiejętność wyrażania szacunku, współczucia, podziwu. Z drugiej strony budowa i funkcja mózgu jest jednak określona przez genom człowieka, a więc kolejny już w naszych rozważaniach układ pamiętający (nazwijmy go procesorem I-go rzędu), który jest do tego stopnia zminiaturyzowany, że mieści się w jądrze każdej komórki. Procesor I-go rzędu jest powtórzony w każdym neuronie, co jest częściowo wykorzystywane nie tylko w trakcie embriogenezy, ale i w trakcie jego pracy długoterminowej. Są mianowicie badacze formułujący intuicje, że informacja o całości organizmu jest niejako neuronowi potrzebna.

Genom ludzki jest wytworem ewolucji, a więc procesu odbywającego się w czasie znacznie dłuższym niż życie człowieka. Ewolucja powoduje stałe zwiększanie się „mocy obliczeniowej” (przetworzeniowej, integracyjnej) układów nerwowych przedstawicieli poszczególnych gatunków. Narastanie zdolności rozumienia świata i jego modelowania wymaga jednak naprzemiennego „cyklu życia i śmierci”, w którym występują: faza życia, czyli realizacji procesora II-go rzędu (ukształtowanie mózgu), i faza śmierci, potrzebna, aby móc wprowadzać poprawki do genomu, czyli „przepisu”, schematu konstrukcyjnego organizmu. Nie należy przy tym zapominać, iż genom człowieka jest jedynie częścią całego „systemu genomów” organizmów żywych. Na ok. 30 000 genów strukturalnych (kodujących białko) tylko 300 genów (sic!) jest innych niż te, które zawiera genom myszy, przy czym zarówno owe geny mysie i ludzkie występują już w genomach korali oceanicznych.

Świadomość pojawia się na wykresie owego cyklu życiowego tylko okresowo. Poza tymi okresami działa algorytm wpisany w genom. Algorytm ten jednak (będąc zapisem dokonanym w pewnym języku) jest wyznaczony przez nadrzędny układ, który można tu symbolicznie nazywać Ewolucją, Naturą lub Stwórcą... lub jeszcze inaczej, jeśli ktoś woli.

Co więcej, wydolność integracyjna mózgu ludzkiego – a mówiąc prościej, jasność myślenia człowieka i jego spontaniczność, zdolność strukturalizacji własnego czasu poprzez intymność (miłość) oraz stopień świadomości maleje wraz z wiekiem, na starość. Plan funkcjonowania mózgu jak gdyby przewidywał oddanie jego wytworów „kontekstowi informatycznemu” (można powiedzieć też „układowi nadrzędnemu”, nazwa jest bez większego znaczenia).

Jak do tej pory wyliczyłem ledwie kilka „tajemnic”... W ostatnich latach uprzytomniono sobie jeszcze inne. Jedna z nich wynika z hipotezy lansowanej między innymi przez Rogera Penrose, który twierdzi, iż odczuwanie i świadomość są oparte o fenomeny fizyki kwantowej. Ujmując to w największym skrócie, mózg wytwarza w sobie koherencję kwantową, tak jak się to dzieje w obrębie tzw. kondensacji Bosego-Einsteina, a więc jest makroskopowym systemem kwantowym. Gdyby była to prawda, to możliwe byłoby racjonalne rozumowanie, wiodące do konkluzji, że mózgi ludzi są podstawą do stałego powstawania „elektromagnetycznych jaźni nadrzędnych”.

 

Niezwykłości III stopnia.

Nie przejmujemy się na co dzień owym „cudownym zbiegiem okoliczności w naszym układzie planetarnym” i niewiarygodnym wyrafinowaniem konstrukcji naszych organizmów. Nasze codzienne myśli są na ogół związane z wykonywaniem pracy niezbędnej by przeżyć, rozmaitymi troskami bytowymi. Czasami taki zwykły, przeciętny strumień myślenia jest przerywany przez informacje lub własne doznania dotyczące, powiedziałbym,niezwykłości trzeciego stopnia”. Do takich wydarzeń należą opowieści o rozmaitych „cudownych”, niezwykłych, niecodziennych lub „niemożliwych” wydarzeniach, takich jak „cudowne ozdrowienie”, przejawy niezwyczajnego utalentowania, objawienia, ukazanie się UFO, zjawiska parapsychologiczne. Charakterystyczne jest jednak, iż owe „niezwykłości trzeciego stopnia” są interpretowane dwojako. Część ludzi nie wierzy w ich istnienie, wystarczy zapytać swoich znajomych. Oczywiście można zaproponować ranking owych „niezwykłości trzeciego stopnia” według stopnia wiarygodności ich zaistnienia. Wydaje się przy tym, że niektóre z owych wydarzeń, jak np. te, które były obserwowane w roku 1917 w Fatimie, mają jedną z najwyższych rang, gdyż niesłychanie trudno jest zaprzeczyć, że tłum 70 tysięcy ludzi, którzy zgromadzili się w dniu 13 października 1917 i obserwowali tak zwany „cud słońca”, nie widział pewnych dziwnych” zjawisk geofizycznych.

Gdyby rzeczywiście istniały „jaźnie nadrzędne”, udałoby się wyjaśnić wiele wymienionych wyżej, doświadczanych i obiektywnie obserwowanych wydarzeń, nazywanych często zjawiskami „parapsychologicznymi lub paranormalnymi”.

 

Niezwykłości IV stopnia. Niezwykła, niepojęta „negatywność”.

Kiedy uświadomimy sobie jak niezwykle misternie jest zbudowany nasz układ planetarny, na którym zaistniało życie oraz nasz organizm i świadomy mózg, niepojęte wydają się być nieprzebrane przejawy zła, czynionego przez tak „cudownie” skonstruowanych ludzi. Wiek XX to stulecie wojen światowych, obozów koncentracyjnych, mordu dziesiątków milionów przez reżimy totalitarne. Ludobójstwo jest zresztą kontynuowane. Wciąż mając w pamięci wydarzenia w Kambodży (Pol-pot), Ruandzie (plemię Hutu), Bośni (Srebrenica), trudno zakładać, że takie makabryczne działania ustaną. Odwrotnie, ostatnie lata to wykorzystanie najnowszych zdobyczy technologicznych (kamery + Internet + TV satelitarna), by prezentować bestialstwo na skalę globalną. Eskalacja bestialstwa to dziś także dzieci jako zakładnicy, następnie mordowane (szkoła w Biesłanie, casus Brazylii, Filipin). To powiększające się obszary, które wymykają się kontroli cywilizowanych rządów (Somalia, Wybrzeże Kości Słoniowej, Kongo - Kinszasa). To przestępcze kartele, terroryzujące obecnie większość krajów Ameryki Środkowej i część krajów Ameryki Południowej. Taką to sytuację obserwujemy (dzięki... najnowszym zdobyczom technologicznym).

Według Ryszarda Kapuścińskiego to jedynie pomniejsza 6-ta plaga ludzkości. Ważniejsze jest gwałtowne ubożenie niektórych regionów świata. Nikt się specjalnie nie przejmuje, że w roku 2005 w państwie Niger umarło z głodu kilka milionów ludzi, a wiele krajów Ameryki Południowej, nawiasem mówiąc m.in. wskutek „demokratycznego wybrania” irracjonalnych, populistycznych rządów, wpadło w spiralę biedy (Argentyna Boliwia). Mimo ogromnego postępu technologicznego nie potrafimy zapobiec pandemii AIDS, niechęci Europejczyków do rodzenia dzieci (śmiertelna europejska bomba demograficzna), katastrofalnym dla ludzi przyrodniczym fenomenom, takim jak, dla przykładu, pustynnienie ogromnych połaci planety (tak, już nawet w Europie, gdzie 1/3 terytorium Hiszpanii jest obecnie gorącą, piaszczysto-skalistą pustynią). Martwimy się też wraz z Kapuścińskim (i nie tylko z nim!) poważnymi konfliktami o podłożu nacjonalistycznym, które mogą przerodzić się w nowe wojny, co musi być, wobec nagromadzenia arsenałów broni biologicznej, chemicznej i atomowej, tym bardziej niepokojące.

Wszystko to na naszej „cudownej” planecie. Uderzyło mnie kiedyś zdjęcie, opublikowane na okładce „Magazynu Gazety Wyborczej”: przepiękny górski i morski krajobraz w Chile, roztaczający się wokół miejsca usadowienia obozu koncentracyjnego, założonego przez armię Augusta Pinocheta...

 

Czy da się pojąć owe cztery rodzaje niezwykłości?

Nie dla wszystkich osób wyliczone powyżej zagadki są intrygujące. Nawet jeśli kogoś nie zastanawia „zasada antropiczna” (niezwykłość I rodzaju) i nie interesuje, jak działa organizm człowieka, mózg i DNA (niezwykłość II rodzaju), to jednak niewiele jest osób, których zupełnie nie ciekawią hipotezy paleoastronautyczne, fenomen UFO, czy rozmaite niepokojące wydarzenia dotyczące chorób, katastrof, terroryzmu... Powstaje więc istotne pytanie. Do jakiej dziedziny kulturowej, do jakiej metodologii poznawczej powinniśmy się odwołać, aby próbować objaśnić przynajmniej niektóre z tych zagadek, bądź próbować wskazać na sposób rozwiązania problemów, stanowiących zdumiewającą negatywność?

Czy odpowiedzi takich może udzielać tzw. nauka? Oczywiście zależy to od przyjętej definicji tego, na czym polega metoda naukowa, oczywiście. Zastanówmy się więc, czym wyróżnia się objaśnienie naukowe? Jeśli przemyśleć dogłębnie każdy z wymienionych wyżej niezwykłych fenomenów, można wyodrębnić pewne cechy mierzalne i konkretne parametry, użyteczne w opisie danego zjawiska. Na ogół powstaje jednak pytanie o przypadkowość czy też celowość fenomenu, a więc o znaczenie danego zjawiska oraz pytanie o sposób powiązania fenomenu z innymi obserwowanymi procesami.

Dla przykładu sejsmografia i inne metody geologii doprowadziły do konstatacji, we wnętrzu naszego globu istnieje ogromna masa gorącego...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin