T.KOTARBIŃSKI POGLĄDY.pdf

(407 KB) Pobierz
T.KOTARBIÑSKI
PoniŜej zostały zamieszczone opracowania dotyczące dzieła i Ŝycia Tadeusza Kotarbińskiego.
Zachowany została forma przypisów stosowanych w poszczególnych tekstach.
Zespół Badawczy Prakseologii im. Tadeusza Kotarbińskiego IF WFiS UMCS pragnie w tym
miejscu podziękować, autorom oraz odpowiednim, uprawnionym instytucjom, za wyraŜenie
zgody na udostępnienie opracowań na niniejszej stronie.
Jednocześnie zaznaczamy, Ŝe wszelkie prawa do tych tekstów są zastrzeŜone. Zamieszczone
teksty podlegają takiej samej ochronie prawnej jak teksty drukowane. Ani całość ani Ŝaden
fragment zamieszczonych tekstów nie moŜe być w Ŝaden sposób przedrukowywany,
reprodukowany, powielany mechanicznie, fotooptycznie, zapisywany elektronicznie lub
magnetycznie ani odczytywany w środkach masowego przekazu, bez pisemnej zgody właściciela
praw autorskich (wymienionego na początku danego tekstu).
(PoniŜej zostaje tylko spis tekstów. Po kliknięciu na wybrany tytuł otwiera się konkretny tekst w
nowej podstronie)
1. O całokształcie pogl ą dów Tadeusza Kotarbi ń skiego ........................................................ 2
Wspomnienie pozgonne o Tadeuszu Kotarbińskim ...................................................... 2
LEP Tadeusza Kotarbi ń skiego ..................................................................................... 10
2. O etyce i poglądach społecznych Tadeusza Kotarbińskiego .......................................... 12
Przedmowa do ksi ąŜ ki: Tadeusz Kotarbi ń ski, „My ś li o ludziach i ludzkich sprawach”
.......................................................................................................................................... 12
3. O prakseologii Tadeusza Kotarbińskiego ........................................................................ 20
O sztuce Ŝycia sprawnego według Tadeusza Kotarbińskiego. Z myślą o młodym
odbiorcy ........................................................................................................................... 20
4. O reizmie Tadeusza Kotarbi ń skiego ................................................................................ 23
Tadeusz Kotarbinski: On Things and their Phases .................................................... 23
Tadeusza Kotarbińskiego droga do reizmu. Tadeuszowi Kotarbińskiemu w
dziewięćdziesiątą piątą rocznicę urodzin 31 marca 1981 r. ........................................ 23
5. O sylwetce i Ŝyciu Tadeusza Kotarbińskiego ................................................................... 32
Tadeusz Kotarbi ń ski ...................................................................................................... 32
PoŜegnanie z Tadeuszem Kotarbińskim ...................................................................... 34
6. O innych zagadnieniach zwi ą zanych z Tadeuszem Kotarbi ń skim ................................ 42
Szkoła Elementów Tadeusza Kotarbińskiego. Z okazji drugiego wydania Elementów
teorii poznania, logiki formalnej i metodologii nauk ..................................................... 42
1. O całokształcie poglądów Tadeusza Kotarbińskiego
Jerzy Pelc
Wspomnienie pozgonne o Tadeuszu Kotarbińskim
„[...] Podobnie jak pokarm, który zasila, lecz zarazem wytwarza w organizmie dodatkowo
pewne substancje trujące – pisał Tadeusz Kotarbiński – tak i język, nieodzowny do postępu
myśli, zwodzi tę myśl częstokroć na manowce”.
Oto dwa słowa, „pies” i „kot”. Oba są rzeczownikami, oba teŜ mogą występować w roli
podmiotu zdania. Podmiot zaś zdania – jak uczy gramatyka szkolna – to wyraz wskazujący, o
czym w zdaniu tym mowa. Skoro tak, to zdanie „Pies zaczął szczekać” mówi o psie, a słowo
„pies” ma swój odpowiednik w rzeczywistości, mianowicie właśnie tego lub owego psa.
Przyjrzyjmy się z kolei zdaniu „Lot trwał dwie godziny”. Mówi ono o locie. Rozumując więc
podobnie jak za pierwszym razem, dochodzimy do wniosku, Ŝe słowo „lot” ma swój
odpowiednik w rzeczywistości, mianowicie właśnie lot.
Ale uwaga – ostrzega Kotarbiński, twórca doktryny filozoficznej, zwanej reizmem – w tym
miejscu popełniliśmy błąd określany mianem hipostazowania. Występuje on, ilekroć z obecności
w języku jakiegoś rzeczownika, a ogólniej wyraŜenia imiennego, odnoszącego się do pewnego
bytu abstrakcyjnego, wnosimy o istnieniu w rzeczywistości przedmiotu, którego ów rzeczownik
bądź wyraŜenie imienne jest rzekomo nazwą. Tymczasem wyraz „lot” nazwą jest z pozoru tylko,
czyli innymi słowy, jest imitacją nazwy, nazwą pozorną czy – jak ją nazywa Kotarbiński –
onomatoidem.
Onomatoidy tworzą odrębną względem nazw kategorię semantyczną. To właśnie jest pierwsze
spostrzeŜenie reizmu semantycznego. Onomatoidy są mianami abstraktów, nazwy rzetelne zaś –
mianami konkretów. Wszelkie więc miana cech, jak słowo „okrągłość”, stosunków, jak słowo
„braterstwo”, stanów rzeczy, jak zwrot „połoŜenie geograficzne”, zdarzeń, jak słowo „podróŜ”,
zjawisk, jak słowo „fluorescencja”, czy procesów, jak słowo „starzenie się”, to nie są nazwy, lecz
z punktu widzenia reizmu semantycznego – onomatoidy. Onomatoidami będą teŜ słowa „cecha”,
„stosunek”, „stan rzeczy”, „zdarzenie”, „zjawisko” i „proces”. A w dodatku słowa: „znaczenie”,
„sens”, „konotacja”, „intensja”, „zakres”, „denotacja”, „ekstensja”, „funkcja semantyczna” i
wiele, wiele innych terminów semiotycznych.
Natomiast autentycznymi nazwami są – zdaniem reisty semantycznego – np. wyrazy:
„okrągły” jako nazwa wszelkich okrągłych konkretnych przedmiotów, „brat” jako nazwa takich a
takich osobników płci męskiej, „wyczyszczony” jako nazwa wyczyszczonych rzeczy, „starzejący
się” jako nazwa takich a takich rzeczy, osób czy zwierząt. Ale – zauwaŜy reista – to samo słowo
„starzejący się”, uŜyte w odniesieniu do zagadnienia, problemu, mody, kierunku ideowego, prądu
kulturowego, programu politycznego czy ustroju państwowego, przestaje być nazwą konkretu,
staje się natomiast mianem pewnego bytu abstrakcyjnego i wskutek tego przechodzi z kategorii
semantycznej nazw do kategorii semantycznej onomatoidów.
Z kolei powstaje pytanie, czy kaŜda nazwa rzetelna odnosi się do jakiegoś ciała w sensie
fizykalnym. Co ma począć reista semantyczny z takimi wyraŜeniami nominalnymi, jak
„krasnoludek”, „muza” czy „chimera”? Nie odnoszą się one do Ŝadnych abstrakcji. Z drugiej
jednak strony, nie są teŜ nazwami Ŝadnego istniejącego na świecie realnego, konkretnego
102090501.001.png
przedmiotu. Dylemat ten rozstrzyga Kotarbiński uznając powyŜsze wyraŜenia, i im podobne, za
nazwy wprawdzie rzetelne, ale puste, czyli bezprzedmiotowe, nie zaś za onomatoidy. Za taką
decyzją przemawiają – jego zdaniem – następujące względy.
Po pierwsze, ogół mówiących po polsku, wypowiadając lub słysząc słowo „krasnoludek”
wyobraŜa sobie mniej więcej to samo, małego człowieczka o takim a takim wyglądzie. Natomiast
ze słowem np. „absorpcja” rzecz się ma zgoła inaczej. Albo rozumiemy je wyłącznie pojęciowo,
nic sobie przy tym nie wyobraŜając, albo teŜ towarzyszą temu rozumieniu jakieś przypadkowe
wyobraŜenia pochodne, u kaŜdego odmienne, a niekiedy i u tej samej osoby coraz to inne. MoŜe
więc jeden wyobrazi sobie filtr wypełniony granulkami węgla, a drugi słowo „śpiewak”, w
którym „a” zostało zaabsorbowane z tematu i przeszło do sufiksu ,,-ak”.
Słowo „faun”, choć bezprzedmiotowe, jest nazwą rzetelną, bo mówiący uŜywają go z myślą o
pewnej osobie, czy raczej postaci, tyle Ŝe ich intencja trafia w puste miejsce rzeczywistości
empirycznej; podobnie jak intencja kogoś, kto nie znając warszawskiego ogrodu zoologicznego
powie w dobrej wierze „goryl w warszawskim ZOO w r. 1980”. Wszak ten ostatni zwrot jest
nazwą, nie zaś odnoszącym się do bytu abstrakcyjnego onomatoidem, tyle Ŝe nazwą pustą, bo w
roku 1980 nie było goryli w warszawskim ZOO.
Po drugie, nazwa pusta – wprawdzie nie moŜe być podmiotem gramatycznym prawdziwego
zdania jednostkowego lub ogólnego o osobach lub rzeczach, gdyŜ jej wystąpienie w podmiocie
pociągnie za sobą fałszywość zdania – ma następującą własność. „Weźmy – pisze Kotarbiński –
słowo «chimera». Oto jego definicja wyczytana u poety staroŜytnego: z przodu lew, z tyłu wąŜ, a
pośrodku koza. [...] Zastąpmy [...] części jej, z osobna oznaczające (mianowicie słowa: «lew»,
«wąŜ» i «koza»), np. słowami, teŜ z osobna oznaczającymi: «głowa», «odwłok» i «tułów», a
otrzymamy całość: «z przodu głowa, z tyłu odwłok, a pośrodku tułów», ta zaś całość jest nazwą,
która oznacza kaŜdy stwór zwierzęcy, naleŜący do świata owadów (w formie dojrzałej). Takiego
zabiegu nie potrafimy dokonać z imionami, które nie są pustymi nazwami konkretnymi,
jakkolwiek teŜ nie oznaczają osób ani rzeczy. Do takich naleŜą np. «gładkość», «zaleŜność»,
«ton», «przesuniecie» i w ogóle tzw. imiona cech, stosunków, treści, zdarzeń itd.”.
A oto trzeci argument przemawiający za uznaniem takich wyrazów, jak „chimera”, za nazwy,
a nie za onomatoidy. Mówiąc „To jest sosna” i wypowiedź tę uzupełniając gestem wskazującym,
budujemy sensowne zdanie: prawdziwe, jeśli wskazaliśmy sosnę, fałszywe zaś, jeśli wskazana
rzecz nie jest sosną. W wypowiedzi tej, jak równieŜ w zdaniach typu „Warszawa jest miastem”
słowo „jest” występuje, zdaniem Kotarbińskiego, w swej podstawowej roli, mianowicie funktora
zdaniotwórczego, przyłączającego do siebie nazwy rzetelne. Z tak samo uŜytym „jest” mamy do
czynienia w zdaniach zawierających nazwy puste, np. „Polihymnia jest muzą” lub „To jest ośli
róg”. „Powód jest jasny: – pisze Kotarbiński – oto gdyby ktoś wskazując np. na róg barani
powiedział «To jest ośli róg» – powiedziałby wprawdzie zdanie fałszywe, ale bądź co bądź
zdanie całkiem składne. Gdyby ktoś jednak, wskazując na to samo lub na cokolwiek, co moŜna
wskazać gestem, wygłosił słowa «To jest zaleŜność» popadłby w bezład semantyczny,
powiedziałby nonsens”.
Nonsens jest tutaj rozumiany jako szereg słów dlatego bezładny pod względem
semantycznym, Ŝe w pewnej pozycji składniowej wystąpił wyraz naleŜący do innej kategorii
semantycznej niŜ przewidziana dla tej właśnie pozycji składniowej. Oto łącznik „jest” w
schemacie „To jest A ”, gdy mówimy z taką intencją, jak gdybyśmy wskazywali pewien
przedmiot, występuje we wspomnianej juŜ podstawowej swej roli, wymaga zatem, aby po obu
jego stronach figurowały nazwy rzetelne, oznaczające, jak „stół”, bądź puste, jak „Hermes” czy
„nimfa”. Wystąpienie więc wyrazu innego niŜ nazwa rzetelna sprawi, iŜ „jest” przestanie łączyć
sąsiadujące z nim słowa w całość syntaktycznie spójną. Powstanie zamiast zdania sekwencja
102090501.002.png
luźnych wyrazów, nie tworzących składnej całości. Jak widać, bierze się tu pod uwagę nie tylko
wzgląd semantyczny, ale i syntaktyczny. Dlatego reizm Kotarbińskiego moŜna określić jako
reizm semiotyczny, nie zaś wyłącznie semantyczny.
Tak rozumianymi nonsensami będą z tego punktu widzenia zarówno „Albo jest chociaŜ”, jak
„KradzieŜ jest przestępstwem”; to drugie wypadnie uznać za nonsensowny zbiór słów, jeŜeli
mówiący posługuje się tutaj łącznikiem „jest” w jego podstawowej roli, a zatem orzeka o kra-
dzieŜy, Ŝe jest przestępstwem, tak samo rozumiejąc „jest” jak normalnie w zdaniu „Śnieg jest
biały”, głoszącym, iŜ śnieg to jedna z białych rzeczy.
Nasze intuicje buntują się zwykle przeciwko takiemu postawieniu sprawy. Na to, Ŝe „Albo jest
chociaŜ” to nonsens, zgoda. Ale przecieŜ „KradzieŜ jest przestępstwem” – myślimy – to nie
nonsens, lecz zdanie prawdziwe. Taką reakcję powodują dwie okoliczności.
Pierwsza z nich, to fakt, iŜ „Albo jest chociaŜ” grzeszy przeciwko regułom gramatycznym,
podczas gdy „KradzieŜ jest przestępstwem” bynajmniej ich nie łamie. Dlatego tylko pierwszy
przykład gotowi jesteśmy uznać za nonsens.
Druga okoliczność polega na tym, iŜ w wypowiedzi „KradzieŜ jest przestępstwem” spoza
struktury powierzchniowej prześwituje struktura głęboka, np. „Ten, kto kradnie, jest przestępcą”.
W tym ostatnim zdaniu nie ma juŜ onomatoidów, a łącznik „jest” występuje w swej roli podsta-
wowej: przecieŜ zarówno „ten, kto kradnie”, jak „przestępca”, to nazwy oznaczające. A zatem
powiedzenia „KradzieŜ jest przestępstwem” moŜna nie uznać za nonsens, ale pod warunkiem, iŜ
widzieć się w nim będzie skrót zastępujący zdanie uwolnione od onomatoidów, skrót, w którym
wyraz „jest” występuje w innej roli niŜ podstawowa.
Reizm semiotyczny Kotarbińskiego odróŜnia zatem nazwy rzetelne od onomatoidów, wśród
tych pierwszych zaś nazwy oznaczające, mianowicie jednostkowe lub ogólne, od nazw pustych. I
nazwy puste, i jednostkowe – w tej liczbie takŜe imiona własne i ogólne – uznaje za nadające się
zarówno do roli podmiotu, jak do roli orzecznika zdania. Do obu tych ról dopuszcza teŜ zwroty
imienne, zwane w logice deskrypcja-mi, np. „najwyŜsza góra Europy”, „ten, kto się uczy
angielskiego”, „człowiek waŜący 350 kg”.
Oprócz tego reizm semiotyczny propaguje pewien program. Mianowicie doradza: usuwajmy
onomatoidy z wypowiedzi ostatecznych, szczególnie waŜnych; zastępujmy sformułowania
zawierające onomatoid ich parafrazami, czyli wewnątrzjęzykowymi przekładami, wolnymi od
onomatoidów. Bądźmy gotowi uczynić to na kaŜde Ŝyczenie. Nie dlatego, Ŝe jesteśmy
przeciwnikami sformułowań abstrakcyjnych lub metaforycznych. Owszem, te pierwsze są
poŜyteczne, gdyŜ niekiedy pozwalają lapidarnie ująć myśl, która – gdyby ją wysłowić nie
uŜywając onomatoidów, stałaby się rozwlekła i drobiazgowa; a znowu te drugie – gdyŜ oŜywiają
wykład, czynią go obrazowym, wyrazistym, bardziej przekonywającym, łatwiejszym do
zapamiętania. Ale są poŜyteczne tylko wtedy, gdy mają charakter zastępczy, gdy moŜna podać
ich rozwinięcie nadające się do rozumienia dosłownego, rozwinięcie, w którym spośród wyraŜeń
imiennych występują wyłącznie nazwy rzetelne. Zasadnicza niemoŜliwość dokonania takiego
przekładu świadczy – zdaniem reisty semiotycznego – iŜ mamy do czynienia z nonsensem.
Jakie jest uzasadnienie powyŜszych tez i programu? Sam Kotarbiński powiada, iŜ jest ono
„naiwno-intuicyjne” i „pospolicie indukcyjne”.
„Mianowicie zauwaŜa się częstokroć – pisze – Ŝe chcąc wytłumaczyć komuś właściwy sens
wypowiedzi zawierających rzeczowniki, które nie są nazwami rzeczy, dochodzi się do
wypowiedzi, gdzie nie ma juŜ takich rzeczowników”.
„Gdybyśmy – powiada gdzie indziej – dziecku chcieli wytłumaczyć, co to znaczy
«podobieństwo», czyŜ nie pokazalibyśmy mu kolejno kilku par obiektów jednakowych, mówiąc
np. «Patrz, oto dwa wróble: ten jest szary i tamten szary, ten ma krótki dziób i tamten ma krótki
102090501.003.png
dziób. Widzisz, to są ptaszki podobne. [...] Czy rozumiesz teraz, co to jest podobieństwo?» Albo
przypuśćmy, Ŝe podczas lekcji natkniemy się na niezrozumiały dla uczniów wyraz
«rekonwalescencja». Zapewne wówczas postaramy się w następujący sposób wytłumaczyć jego
znaczenie. Powiemy: «Ilekroć ktoś był chory, a potem trochę zdrowszy i teraz znowu jest jeszcze
zdrowszy, tylekroć mówimy, Ŝe następuje rekonwalescencja»”.
„I narzuca się przypuszczenie – pisze Kotarbiński – Ŝe tak jest zawsze. A z kolei przychodzi na
myśl, Ŝe to pewnie dlatego, iŜ wszelki obiekt poznania jest rzeczą. [...] Jeszcze krok dalej na
drodze domysłów, jeszcze tylko załoŜenie, Ŝe kaŜdy przedmiot jest zasadniczo poznawalny, Ŝe
jest zasadniczo moŜliwym obiektem poznania i Ŝe nie ma zatem innych przedmiotów – i gotów
konkretyzm ontologiczny”.
Ów konkretyzm ontologiczny, czyli reizm ontologiczny – myślał Kotarbiński w ostatnim
ćwierćwieczu swego Ŝycia – słuŜy pogłębieniu przytoczonego tu uzasadnienia tez i programu
reizmu semiotycznego. Dawniej zaś, przed laty pięćdziesięciu, jako główną traktował raczej tezę
ontologiczną:
„W początkach [...] lubiło się powtarzać przede wszystkim, Ŝe kaŜdy przedmiot jest ciałem,
ostatnio zaś lubi się mówić, Ŝe w wypowiedziach ostatecznych giną wszystkie nazwy pozorne”.
Reizm ontologiczny w ujęciu Tadeusza Kotarbińskiego jest to zatem pogląd, według którego
istnieją tylko rzeczy – nieoŜywione bądź oŜywione, a wiec takŜe ludzie, zwierzęta, rośliny – w
kaŜdym jednak wypadku rzeczy cielesne, fizyczne, konkretne. Cielesne, konkretne: jest to więc
reizm somatystyczny, nazywany teŜ pansomatyzmem lub niekiedy – jak widzieliśmy –
konkretyzmem. Konkretyzm ma charakter monizmu materialistycznego, gdyŜ utrzymuje, Ŝe w
sposób doświadczalny nie stwierdzamy innych bytów niŜ ciała. M.in. więc nigdzie nie
spotykamy uniwersaliów, czyli powszechników, a zatem i one nie istnieją. Pogląd ten jest
odmianą nominalizmu ontologicznego.
W dziedzinie teorii poznania zaś reista stoi na stanowisku, zwanym przez Kotarbińskiego
realizmem radykalnym, mianowicie odrzuca mniemanie, jakoby istniały obrazy immanentne,
mające w nas rzekomo powstawać, ilekroć coś postrzegamy, przypominamy sobie czy wyobraŜa-
my. To tylko taki metaforyczny sposób mówienia, Ŝe coś się zjawia przed oczyma naszej duszy;
naprawdę jednak nic w nas nie ma, nie istnieje Ŝaden przedmiot intencjonalny ani idealny,
„podobny” do tego, który jest transcendentnym, czyli zewnętrznym przedmiotem naszego
spostrzeŜenia czy wspomnienia. Istnieje tylko owa rzecz spostrzegana czy wspominana. A gdy
fantazjujemy – i ona nie istnieje jako jeden przedmiot, natomiast jej kawałki, które nasza
wyobraźnia scala, tworząc coś, co nigdzie w rzeczywistości nie występuje, te, owszem, istnieją,
ale są rozproszone: albo jako części róŜnych rzeczy czy zwierząt, albo jako osobne konkretne
rzeczy.
Swe poglądy w dziedzinie ontologii i teorii poznania Kotarbiński, z właściwą mu skromnością,
uwaŜał za domysł, wywiedziony indukcyjnie z doświadczenia. Zawarł je m. in. w swym sławnym
podręczniku Elementy teorii poznania, logiki formalnej i metodologii nauk , ksiąŜce, z której
uczyło się kilkadziesiąt roczników humanistów w Polsce.
Aby zaakceptować program reizmu semiotycznego, nie musi się akceptować reizmu
ontologicznego ani realizmu radykalnego. MoŜna urzeczywistniać ten program bez
zaangaŜowania się w rozstrzygnięcia ontologiczne i gnozeologiczne, traktując go jako cenne rady
wytrawnego nauczyciela, mistrza sztuki nauczania, jednego z koryfeuszy szkoły
„jasnościowców”, szkoły Twardowskiego, słynnej szkoły lwowsko-warszawskiej. O tym, Ŝe
program to dobroczynny, mieli się moŜność przekonać uczniowie Kotarbińskiego – jak Maria
Ossowska, Stanisław Ossowski, Mieczysław Wallis, Janina Kotarbińska czy Alfred Tarski – i
uczniowie jego uczniów, choć nie wszyscy oni są reistami ontologicznymi czy realistami
Zgłoś jeśli naruszono regulamin