Małżeństwo jako wartość. Studium EmpiryczneJest to tekst referatu wygłoszonego przez autorkę - Zofię Dąbrowską - podczas konferencji naukowej pn. "System wartości a procesy demograficzne". Konferencję zorganizował Instytut Socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie w ramach prac I Kongresu Demograficznego, w październiku 2002 roku.
Prawdę powiedziawszy, to pojęcia "rodzina" i "małżeństwo" definiowano w sposób podobny od czasów Arystotelesa poczynając, aż po lata sześćdziesiąte naszego XX stulecia, - kiedy to zaczęły się pojawiać nowe, alternatywne formy współżycia małżeńsko-rodzinnego. Profesor Krystyna Slany w obliczu tego zjawiska słusznie proponuje uściślenie, a nawet przedefiniowanie używanych dotąd terminów "rodzina" i "małżeństwo"1/. Familiolodzy oraz gamolodzy powinni bowiem operować tymi samymi, albo bardzo zbliżonymi, pojęciami - i to niezależnie od własnych preferencji światopoglądowych czy też ideowych opcji. Takie podejście powinno być po prostu regułą naukową.
Gamologia nie jest w naszym kraju dyscypliną popularną, o utrwalonych tradycjach naukowo-badawczych. Tym niemniej małżeństwem interesuje się coraz więcej teoretyków - specjalistów wielu różnych dyscyplin wiedzy, - zwłaszcza psychologów, socjologów, prawników - nie mówiąc o demografach. Z tej racji wiele jest definicji samego pojęcia. Na użytek tego opracowania wybrałam socjologiczną definicję Jana Szczepańskiego2/. Otóż profesor proponuje, aby małżeństwo traktować jako unormowany stosunek społeczny, w którym - cytuję: "następuje przekształcenie czysto osobistego zaangażowania w trwałe przystosowanie i współdziałanie dla wykonania zadań". Jeśli zaś chodzi o wartości, posłużę się definicją ze Słownika Psychologii: "Wartość jest to ogólna, abstrakcyjna zasada, wyznaczająca wzorzec zachowania w danej kulturze czy społeczeństwie, którą w efekcie procesu socjalizacji członkowie danego społeczeństwa skłonni są wysoko cenić"3/.
Jakie jest usytuowanie małżeństwa w hierarchii wartości? Małżeństwo nie jest wprawdzie wartością autoteliczną - jak miłość czy wolność - jest jednak wartością wyjątkową, wysoko usytuowaną. Na pewno można mu przypisać cechę uniwersalizmu, bowiem występuje w każdej epoce, w każdej kulturze, w każdej religii, w każdym miejscu na Ziemi. Jako specyficzny związek kobiety z mężczyzną początkuje rodzinę, a więc zapewnia trwanie naszego gatunku. Jest bardzo ważnym wzorcem społecznym, stanowiącym punkt odniesienia dla nowo powstających alternatywnych form życia małżeńsko-rodzinnego. Wyjątkowo wysoko usytuowane jest małżeństwo w naszej kulturze dzięki chrześcijaństwu - podniesione, bowiem zostało do godności sakramentu. Chodzi o wyznanie rzymsko-katolickie oraz o prawosławie, gdyż wyznania protestanckie - jak wiadomo - małżeństwa za sakrament nie uznają.
MAŁŻEŃSTWO A WARTOŚCI RODZINNE    Renata Doniec z Uniwersytetu Jagiellońskiego4/ prowadziła badania wśród dużej populacji małżeństw wielkomiejskich dociekając, jakie wartości preferują? Otóż zdecydowanie na pierwszym miejscu znalazły się wartości rodzinne. Przekazywało je swoim dzieciom 67% badanych rodziców. Dbałość o współmałżonka, umiłowanie rodzicielstwa, troska o dom, gotowość poświęcenia dla rodziny - oto jak najkrócej można określić te wartości rodzinne, do których badani przysposabiają swoje dzieci - a więc przyszłe żony i przyszłych mężów. I to bez względu na poziom swego wykształcenia, swój wiek, czy status społeczno-zawodowy. Ta sama autorka w tych samych badaniach dociekała, jaką wartość dla współczesnej rodziny wielkomiejskiej w Polsce przedstawia dziecko? I ustaliła, że występują wyraźne postawy pro rodzicielskie. Dziecko postrzegane jest jako najważniejsza wartość w małżeństwie. Jednak tak myśli pokolenia starsze oraz średnie, natomiast w najmłodszym pokoleniu przejawiane są wobec tej kwestii postawy ambiwalentne.
Międzypokoleniową transmisję wartości badał Ryszard Skrzypniak, familiolog z Politechniki Koszalińskiej5/, który ustalił, że wciąż nieprzerwanie - nadal jak od wieków, tak i we współczesnych rodzinach w Polsce - trwa dziedziczenie wartości. Przy czym istnieje zadziwiająca stabilność w ich międzypokoleniowej transmisji, a rodzina w tym przekazie zdecydowanie wyprzedza wpływy wszystkich innych środowisk pozarodzinnych - w tym mediów, a nawet Kościoła. Wartości przekazywane są głównie w postaci wzorców, reguł i zasad postępowania. Istnieje wyraźne zróżnicowanie pokoleniowe. Dla pokolenia najstarszego najważniejsze są: praca, pracowitość i uczciwość, - za czym opowiedziało się 80 % badanych. Dla pokolenia średniego najcenniejsze jest wykształcenie - 70% badanych. Dla pokolenia najmłodszego: dobre wykształcenie, dobra praca, sporo dóbr materialnych oraz wygodne życie - za tym zestawem wartości opowiedziało się 90% badanych.
Interesującą zależność udowodniła badawczo Urszula Sokal z Bałtyckiej Wyższej Szkoły Humanistycznej w Koszalinie6/ dociekając, - jakie wartości preferują małżonkowie pochodzący z rodzin pełnych, a jakie pochodzący z małżeństw rozwiedzionych. Okazało się, że najwyżej cenioną wartością w badanych grupach małżeństw jest rodzina i jej bezpieczeństwo socjalne. Za tą wartością - jako najważniejszą - opowiedziało się 83% badanych.
Wspólnym wątkiem cytowanych tu wyników trzech badań jest podkreślenie znaczenia wartości rodzinnych, jako wartości bardzo wysoko cenionych. I to zarówno w jednostkowych planach życiowych, w świadomości wychowawczej rodziców, jak i w przekazie międzypokoleniowym.
SZCZĘŚCIE MAŁŻEŃSKIE JAKO WZORZEC SOCJALIZACYJNY Rodzice jako małżonkowie stanowią dla swoich dzieci pierwszy i niepowtarzalny wzór socjalizacyjny, a ich pożycie małżeńskie - obserwowane w dzieciństwie - wywiera bardzo silny wpływ na rozwój osobowości dziecka, na jego prawidłowe funkcjonowanie w dorosłym życiu. Tę zależność wykazała w swoich badaniach empirycznych Agnieszka Gałkowska z Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Rzeszowie7/. Wyniki jej badań dowodzą, że oddziaływanie małżeństwa rodziców na dziecko jest wyjątkowo silne, wyjątkowo wielostronne i wyjątkowo długotrwałe. Postrzegana w domu rodzinnym j a k o ś ć małżeństwa rodziców wpływa m.in.: na ukształtowanie obrazu siebie i poziomu samoakceptacji, na jakość relacji z innymi ludźmi, na siłę życiowych dążeń i efektywność ich realizowania, także na posiadanie wielu kompetencji społecznych.
Proponuję trzy charakterystyczne "portrety osobowościowe" sformułowane na podstawie wyników wyżej wymienionych badań.
• Portret pierwszy dotyczy osób, które małżeństwa swoich rodziców oceniały w dzieciństwie negatywnie. Są to w swym dorosłym życiu osoby z reguły emocjonalnie zahamowane, wewnętrznie spięte, skoncentrowane głównie na własnym wnętrzu, choć w jakiś sposób nietypowe. Wnikliwie obserwują i oceniają one świat zewnętrzny; cechuje je jednak bierność oraz tendencja do wycofywania się z wielu sytuacji społecznych. Utrzymują niewielką ilość kontaktów z ludźmi i raczej nie znajdują w tych osobach oparcia. Nie można jednak powiedzieć, że dzieci małżonków mniej szczęśliwych w swoich małżeństwach źle funkcjonują, albo, że są obciążone jakimiś cechami patologicznymi. Tego badania nie wykazały.
• Portret drugi dotyczy osób, które w dzieciństwie związki małżeńskie swoich rodziców spostrzegały jako średnio udane. Otóż one same siebie oceniają jako jednostki przeciętne. Są to osoby łagodne, skromne i przewidywalne. Pragną jednak posiadać więcej sił i zdecydowania, aby móc osiągnąć w życiu wyższą pozycję. W kontaktach z ludźmi chętnie przyjmują postawy podporządkowane. A kontaktują się bardzo dobrze. Sprzyja temu pewna konwencjonalność w ich myśleniu i postępowaniu oraz wyraźna niechęć do komplikowania spraw.
• Trzeci portret osobowościowy dotyczy osób, które małżeństwa swoich rodziców spostrzegały w dzieciństwie jako szczęśliwe lub bardzo szczęśliwe. Te osoby otrzymały od rodziców wielki dar. Czym się charakteryzują? Otóż cechuje je nadzwyczajna wprost umiejętność nawiązywania satysfakcjonujących kontaktów z ludźmi. Posiadają rzadko spotykaną elastyczność właśnie w kontaktach interpersonalnych. Potrafią, bowiem przyjmować wobec innych postawy dominujące, ale i postawy podporządkowane - i to zarówno w dziedzinie sprawowania władzy jak i sprawowania opieki. Cechuje je rzadko występująca konfiguracja cech osobowościowych: mianowicie połączenie wysokiej sprawności w działaniu (przy pełnym poszanowaniu zasad) - z żywą, spontaniczną reakcją emocjonalną, pozwalającą na improwizację, na zachowania innowacyjne. Dlatego osoby, o jakich mowa, potrafią bardzo dobrze funkcjonować w sytuacjach trudnych oraz nadzwyczajnych. Doskonale też funkcjonują w swoich małżeństwach.
I nie jest to jedynie proste oddziaływanie dobrego wzorca socjalizacyjnego. Szczęśliwe małżeństwo rodziców okazuje się być niezwykłą wprost wartością przekładającą się na ukształtowanie cech osobowości dziecka, wartością, która sprzyja doskonałemu funkcjonowaniu dziecka w jego dorosłym życiu.
WARTOŚĆ MAŁŻEŃSTW I RODZIN REKONSTRUOWANYCH Nazywane są małżeństwami i rodzinami zrekonstruowanymi lub rekonstruowanymi. Ich liczba nieustannie wzrasta. (Miał je policzyć ubiegłoroczny Spis Powszechny). Jak dowodzą badania Zbigniewa Strzeleckiego8/ pod względem cech demograficzno-społecznych w odniesieniu do tych związków nastąpiła w Polsce ogromna jakościowa zmiana. Przykładowo: o ile w latach sześćdziesiątych podstawową grupę mężczyzn zawierających małżeństwa powtórnie stanowili wdowcy - 41%, to pod koniec lat dziewięćdziesiątych - a więc w okresie trzydziestolecia - partnerami w związkach tego typu są niemal wyłącznie osoby rozwiedzione: 57% mężczyzn i 51% kobiet. Zatem miejsce naturalnego czynnika, jakim jest śmierć współmałżonka, zajął czynnik społeczny, znamionujący na pewno wzrost liczby rozwodów.
Statystycznie biorąc małżeństwa powtórne zawiera: 35% osób bezdzietnych; 31% posiadających wspólne dziecko (albo i więcej dzieci); 26% osób posiadających dzieci ze swoich pierwszych małżeństw oraz 8% osób, które posiadając dzieci z poprzednich związków - równocześnie mają dzieci wspólne.
Już samo to wyliczenie wskazuje na duże strukturalne zróżnicowanie małżeństw i rodzin rekonstruowanych, wskazuje na ich skomplikowanie wewnętrzne, na ich nietypowość. Różnorodność form współżycia rodzinnego w takich związkach determinuje sposób ich życia i wskazuje na to, że przynależność do nich nie jest jasno zdefiniowana - ani ze względu na więzy biologiczne, ani ze względu na regulacje prawne. Bywa, że dzieci z takich rodzin są członkami więcej niż jednej wspólnoty rodzinnej. Tak się na przykład dzieje w sytuacji, gdy dziecko uczestniczy w życiu rodzinnym ożenionego powtórnie swego biologicznego ojca - a jednocześnie, na co dzień, żyje w rodzinie swej powtórnie zamężnej, biologicznej matki. Mogą też mieć dzieci z takich rodzin po trzy albo i po cztery pary babć i dziadków, czego zupełnie nie doświadczają wnuki w rodzinach naturalnych.
Pozycja prawna jednego albo i obydwojga małżonków - jako rodziców - w założonej przez siebie rodzinie rekonstruowanej bywa asymetryczna. Przybrany rodzic nie posiada, bowiem praw rodzicielskich wobec dziecka swojego partnera, a przecież, na co dzień się nim zajmuje i odpowiada za nie. Wiąże się ten problem ze sprawowaniem ról macochy i ojczyma, dla których nie istnieją jasno sprecyzowane, jednoznaczne modele społeczne. Bywa też, że małżeństwo powtórne nie jest akceptowane przez rodziny pochodzenia małżonków, albo przez jedną z nich. Powód jest prosty: zawarcie powtórnego małżeństwa zwykle poprzedza rozwód i inne negatywne przeżycia, które nie mogą wywoływać akceptacji u wszystkich.
Z takimi - i z wieloma innymi jeszcze trudnymi problemami natury psychologicznej, prawnej, wychowawczej czy majątkowej - mają do czynienia małżeństwa i rodziny rekonstruowane, czego zupełnie nie doświadczają rodziny naturalne. Tym niemniej, rozwiązywanie tych trudnych problemów wcale nie musi być traumatyzujące. Równie dobrze może się stać pewnym specyficznym bogactwem - płynącym chociażby z mnogości różnych relacji i ustosunkowań, które z powodzeniem mogą oddziaływać na jednostkowy rozwój członków tych nietypowych wspólnot rodzinnych. Dlatego - jak sądzę - małżeństwa powtórne zawierają ludzie odważni i pełni życiowego optymizmu. Jak wykazały badania Krystyny Kluzowej i Krystyny Slany z Uniwersytetu Jagiellońskiego9/ aż 77% osób, które zawarły powtórne związki małżeńskie uważa je za udane i satysfakcjonujące. Przy czym najszczęśliwsze bywają w nich te osoby, które małżeństwa powtórne zawarły w starszym wieku - od piątej dekady życia poczynając. Co jest bez wątpienia stwierdzeniem optymistycznym, zwłaszcza dla samotnych seniorów.
Małżeństwa powtórne i rodziny rekonstruowane - ta upowszechniająca się w naszym kraju nowa, zróżnicowana forma współżycia rodzinnego - stanowi specyficzną wartość: i małżeńską, i rodzinną. Rola tych wspólnot w postmodernistycznych procesach przekształceń rodziny - jak się wydaje - będzie wzrastać. Na pewno wymagają nowych, wnikliwych badań. (Jak dotąd, badały je m.in.: wymienione wyżej - Krystyna Kluzowa i Krystyna Slany, także Alina Dobosz-Sztuba z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu10/, Zofia Wasilkowska z Warszawy11/, Barbara Kromolicka z Uniwersytetu Szczecińskiego12/).
WARTOŚĆ MAŁŻEŃSTW BEZDZIETNYCH Z WŁASNEGO WYBORU Mamy w kraju około 30% małżeństw bezdzietnych. Trudno powiedzieć - ile jest wśród nich takich, które rodzicielstwo jedynie odraczają, a ile takich, które je wykluczają. Tych, które mają problemy prokreacyjne natury biologicznej, czyli małżeństw bezpłodnych - jest ponad 20%, a dokładnie 1.200.000. Można przyjąć, że liczba związków bezdzietnych z własnego wyboru sięga 6%. W każdym razie zjawisko świadomej bezdzietności narasta, zwłaszcza wśród małżeństw najmłodszych. Pod względem badawczym nie jest wystarczająco rozpoznane.
Istnieje ogromna jakościowa różnica między związkami małżeńskimi bezpłodnymi, lecz pragnącymi mieć potomstwo - a małżeństwami bezdzietnymi z własnego wyboru. Te pierwsze potrafią długo i uporczywie walczyć o spełnienie swego rodzicielstwa, a gdy się to nie powiedzie bardzo często się rozwodzą - w roku 1996 wśród wszystkich rozwodzących się w Polsce par małżeńskich te pary stanowiły 31%13/. Inaczej jest w małżeństwach, które świadomie kreują współżycie w diadzie bez prokreacji. Mają one zupełnie odmienną, nietypową perspektywę życia. Nastawione są głównie na samorealizację, ale także na empatyczne, niekiedy pełne idealizmu, odniesienia wobec świata wartości i świata innych ludzi. Czym się wyróżniają? Jakie typy osobowości reprezentują tacy małżonkowie?
Stwierdzono w badaniach amerykańskich - a liczne ich wyniki opracowała Alicja Kalus z Uniwersytetu Opolskiego14/, że skłonność do świadomej bezdzietności przejawiają jedynacy albo dzieci pierworodne - i to zarówno kobiety jak i mężczyźni. Żony w takich małżeństwach najczęściej są usamodzielnione i skoncentrowane na pasjonującej je pracy zawodowej lub innej działalności. Doskonale się czują w takich związkach z mężczyznami, w których panują stosunki partnerskie, równościowe. Jednak w domach bywają dominujące i skłonne do rywalizacji. Ale bywają też łagodne, kobiece i w jakiś sposób oryginalne. Natomiast mężowie w małżeństwach, o jakich mowa, są na ogół mężczyznami bardzo wrażliwymi - także na potrzeby innych, obcych sobie ludzi. Bywa, że są silni osobowościowo i potrafią psychicznie wspierać swoje - na ogół wyemancypowane - żony. Ale bywa też, że są ulegli i przejawiają skłonność do zależności od nich. Najczęściej są to mężczyźni atrakcyjni intelektualnie i towarzysko, niekiedy bardzo utalentowani.
Obydwoje małżonkowie wysoko cenią dobre wykształcenie i na ogół sami są lepiej wykształceni od swoich rówieśników. Obydwoje są bardzo zajęci lubianą pracą zawodową, często pracą twórczą. Obydwoje też bardzo dobrze ze sobą współdziałają. Podział ról w ich związkach nie jest ostry, a równość i zamienność tych ról obydwoje sobie cenią. O swoje małżeństwa - o ich jak najlepszą jakość - obydwoje dbają. Często dyskutują na ten temat - w ogóle bardzo często ze sobą rozmawiają. Bywa, że nie czują się zobligowani do przestrzegania norm wyznaniowych, zwłaszcza tych w postaci nakazów czy zakazów.
Stosunek otoczenia do małżeństw bezdzietnych z wyboru nie jest pozytywny. Małżonkowie ci postrzegani są jako ludzie samolubni, egoistyczni, zapatrzeni tylko w siebie, wyobcowani i na pewno nieszczęśliwi, - bowiem brak potomstwa powszechnie traktowany jest u nas jako nieszczęście. Oczywiście, są to opinie stereotypowe. Sami bezdzietni małżonkowie bynajmniej nie czują się nieszczęśliwi. Przeciwnie - potrafią cieszyć się życiem, niekiedy nawet bardzo. Na ogół są otwarci i przyjaźnie ustosunkowani wobec otoczenia. Na pewno mają świadomość alternatywnych źródeł osiągania satysfakcji życiowych poza prokreacją i potrafią z nich doskonale korzystać.
Małżonkowie bezdzietni z własnego wyboru swoje związki małżeńskie oceniają jako samoistną wartość, której należy strzec i której strzegą. Co jednak nie znaczy, że potrafią się ustrzec przed rozwodem.
MAŁŻEŃSTWO A DŁUGOWIECZNOŚĆ Przez okres dwunastu lat Beata Tobiasz-Adamczyk i Krystyna Szafraniec z Uniwersytetu Jagiellońskiego badały problem współzależności między stanem cywilnym a długością trwania życia w starszym wieku15/. Badania prowadziły na bardzo dużej, kilkutysięcznej populacji. Ich wyniki dowodzą, że zależność, o jakiej mowa, jest zróżnicowana. To prawda, że dłuższe trwanie życia w starszym wieku występuje wśród osób zamężnych i żonatych - nie jest to jednak wynik, który można rozpatrywać jednoznacznie.
Najsilniejszy wpływ na wcześniejszą umieralność w starszym wieku ma stan wdowieństwa - najwyższy odsetek zgonów występuje właśnie wśród kobiet i mężczyzn owdowiałych, przy czym wyższy jest wśród mężczyzn. Dłużej żyją zamężne seniorki oraz seniorki rozwiedzione, lecz najdłużej te panie, które nigdy nie wyszły za mąż. Podobnie wśród seniorów: najdłużej żyją kawalerowie, nieco krócej żonaci i rozwiedzeni, a najkrócej wdowcy. Okazuje się, zatem, że stan cywilny znacząco różnicuje długość trwania życia w starszym wieku. Oczywiście, pozostawanie w trwałym i udanym związku małżeńskim ma zdecydowanie pozytywny wpływ na dobrą kondycję psychofizyczną seniorów. Jednak - jak wykazują wyniki cytowanych badań - długowieczność zapewnia raczej pozostawanie w stanie bezżennym, czyli w staropanieństwie i starokawalerstwie.
Cóż, pod tym względem wartość małżeństwa wydaje się być względna...
Nie można jednak uznać za względne odniesienie wobec polskich małżeństw takich współczesnych wartości - upowszechnionych w Europie - jak: dążenie do zadowolenia i szczęścia, dążenie do odpowiedzialności, dążenie do tolerancji czy też dążenie do zachowań zdroworozsądkowych. Każda z tych cennych i w zasadzie nowo przyjmowanych wartości - odniesiona do przeciętnego małżeństwa w Polsce, - jakiego obraz wyłania się z badań - znajduje, bowiem dobry grunt dla swojego rozwoju. I to jest optymistyczne. Bardzo optymistyczne jest zwłaszcza to, że dla Polaków małżeństwo i rodzina stanowią wartości wyjątkowo wysoko cenione, - na co wskazują wyniki niemal wszystkich badań. Aż 82% dorosłych rodaków z aplauzem odnosi się do samej instytucji małżeństwa. Jest to wyraz dobrej nadziei na poprawę jakości związków małżeńskich w naszym kraju, na poprawę jakości naszych - wciąż przekształcających się - rodzin.
PRZYPISY
1/ Krystyna Slany: Definicje pojęć "małżeństwo" i "rodzina" w obliczu pojawienia się alternatywnych form życia małżeńsko-rodzinnego. Kwartalnik "Małżeństwo i Rodzina" nr 4/2002, s. 3.
Powrót do artykułu
2/ Jan Szczepański: Elementarne pojęcia socjologii. Warszawa, rok 1972.
3/ A.S.Reber /red./ Słownik psychologii. Warszawa, rok 2000, s. 810.
4/ Renata Doniec: Wartości osobowe w systemie wartości rodziny miejskiej w układzie międzypokoleniowym. /W/: Franciszek Adamski /red./: Wartości-Społeczeństwo-Wychowanie. Kraków, rok 1995, s. 7. Także: Renata Doniec: Rodzina wielkiego miasta. Przemiany społeczno-moralne w świadomości trzech pokoleń. Wyd. Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kraków, rok 2001.
5/ Ryszard Skrzypniak: Transmisja międzypokoleniowa wartości wychowawczych w rodzinie. /W/: Rodzina w czasach szybkich przemian. Roczniki Socjologii Rodziny, tom XIII. Wyd. UAM Poznań, rok 2001.
6/ Urszula Sokal: Wartości preferowane przez osoby dorosłe pochodzące z rodzin pełnych i rozwiedzionych. /W/: Rodzina w czasach szybkich przemian. Roczniki Socjologii Rodziny, tom XIII. Wyd. UAM Poznań, rok 2001.
7/ Agnieszka Gałkowska: Małżeństwo rodziców a obraz siebie. "Problemy Rodziny" nr 5/1995, s. 41. Także: Percepcja powodzenia małżeństwa rodziców a społeczny obraz ich dorosłych dzieci. Wyd. Towarzystwa Naukowego KUL. Lublin, rok 1999. Także: Zasięg oddziaływania jakości małżeństwa rodziców na dzieci w ich dorosłym życiu. "Małżeństwo i Rodzina" nr 1/2002, s. 38.
8/ Zbigniew Strzelecki: Dobór małżeństw w Polsce według cech demospołecznych. "Problemy Rodziny" nr 3/1993, s. 3.
9/ Krystyna Kluzowa, Krystyna Slany: Satysfakcja małżeńska w związkach powtórnych. "Problemy Rodziny" nr 1/1992, s. 27. Tych samych autorek: Powtórne małżeństwa osób w starszym wieku w aspekcie demograficznym. "Problemy Rodziny" nr 3/1993, s. 10. Także: Powtórne małżeństwa osób w starszym wieku w aspekcie socjologicznym. "Problemy Rodziny" nr 4/1993, s. 46.
10/ Alina Dobosz-Sztuba: Typy i cechy rodziny zrekonstruowanej. "Problemy Rodziny" nr 1/1989, s. 21.
11/ Zofia Wasilkowska: Problematyka prawna związana z rodziną zrekonstruowaną. " Problemy Rodziny" nr 4/1981, s. 3.
12/ Barbara Kromolicka: Przystosowanie szkolne uczniów z rodzin zrekonstruowanych. "Problemy Rodziny" nr 1/1998, s. 46.
13/ Raport o sytuacji polskich rodzin. Warszawa, rok 1998, s. 28.
14/ Alicja Kalus: Małżeństwa bezdzietne z wyboru w świetle lit...
alielle