Julian Ursyn Niemcewicz - Powrót posła.doc

(286 KB) Pobierz

„Powrót posła” Juliana Ursyna Niemcewicza

 

OSOBY:

Pan Podkomorzy

Pani Podkomorzyna

Starosta Gadulski - koligat Podkomorzyny

Starościna - żona jego z powtórnego małżeństwa

Teresa - córka starosty z pierwszego małżeństwa wychowaniu Podkomorstwa

Walery - syn Podkomorstwa, amant Teresy

Szarmantcki - kawaler modny, zalecający się do Teresy

Agatka - pokojowa Podkomorzyny

Jakub - lokaj

Kozak Szarmantckiego

Scena na wsi u Podkomorstwa

Suponuje się , że rzecz się odprawia podczas limity przed zebraniem się nowego wyboru posłów.

SCENA I

Jakub i Agatka

JAKUB

nakrywając stolik

Jejmość panna Agatka niech się trochę krząta.

Już to będzie podobno godzina dziesiąta,

Śniadanie czy gotowe?

AGATKA

Od samego ranka

Kłócę się; zwarzyła się dwa razy śmietanka.

JAKUB

Żal mi ciebie, Agatko... Jakże się masz? zdrowa?

AGATKA

Dziękuję ci; herbata i kawa gotowa,

Lecz cóż - Imość śpi, Pan się dopiero przebudził.

JAKUB

Pan Starosta ich wczoraj tak do późna znudził.

Jak zaczął to o sejmie, to o wojnach bajać ,

Ze wszystkimi się sprzeczać, wszystkich kłócić, łajać,

Gęba się nie zamknęła przez całą wieczerzę,

Powywracał butelki, szklanki i talerze,

Na ostatek, chociaż mu nikt nie odpowiadał,

On jednak, zaperzony, jak gadał, tak gadał;

I dopiero, jak postrzegł, że już wszyscy spali,

Ze świece gasły, przecież mrucząc, wyszedł z sali

I na schodach dokończył ostatka swej mowy.

Prawdziwyż to gaduła!

AGATKA

Potrzeba zajść w głowy

Z takimi natrętami! czyli Boska kara!

Prawda, że się wybornie dobrała ta para.

Bo i żona Starosty przednia w swym gatunku.

Wszystkich znudziła, wzdycha, w ustawnym frasunku,

Zawsze narzeka; nie wiem, co siedzi w tej głowie!

Bóg dał piękny majątek, honory i zdrowie,

A zawsze nieszczęśliwa; we dnie spać się kładzie,

A całą noc się tłucze w dzikiej promenadzie

Płacze, patrzy na miesiąc, gada do obłoków,

Wzywa jakichściś cieniów, jakichściś wyroków.

Starosta się z nią żeniąc musiał być szalony.

Ach, co to za różnica od nieboszczkiej żony!

Już teraz takich nie ma: to, to pani rzadka,

Co to za gospodyni, jaka dobra matka!

Jak córkę swą kochała!

JAKUB

Pewnie, że dzisiejsza

Mniej od pierwszej rozsądna, lecz za to modniejsza

Byłaby z niej zrobiła pocieszne stworzenie!

słychać za teatrum trąbkę myśliwską

AGATKA

Ale co to za hałas, co to za trąbienie?

JAKUB

To zapewne Szarmantcki wyjeżdża na łowy.

AGATKA

Ten sowizdrzał dom cały przewrócić gotowy.

Co też on nie wyrabia! gada bez pamięci,

Lata z kąta do kąta, wierci się i kręci,

Każdą zaczepi. Ja mu nie mogę darować,

Wczoraj na schodach chciał mię gwałtem pocałować;

Jam się od tej napaści, jak mogła, broniła,

Nareszciem go ze złości za włosy chwyciła,

Lecz śmiech mię jeszcze bierze: uciekł przelękniony,

A w ręku mym się został warkocz przyprawiony.

Chcesz, to ja ci daruję tę zdobycz ogromnę.

JAKUB

Nie chcę, ja mu kawałka tego nie zapomnę.

AGATKA

Nie wiem, dlaczego trzpiot ten u naś przesiaduje.

Widzę, że Starościnie bardzo nadskakuje

I samemu Staroście; jeśli nie mylę się,

To podobno zamyśla o pannie Teresie.

JAKUB

Kto? on? niechże Bóg, broni: takowe zamęście

Przyniosłoby tej pannie ostatnie nieszczęście.

Któż by ją znowu oddał trzpiotowi takiemu?

AGATKA

On jej nigdy niegodzien.

JAKUB

Dajmy pokój temu,

Mówmy raczej o sobie: Agatko kochana!

Ja cię kocham, tyś do mnie trochę przywiązana,

Znasz mię już ód lat kilku; jestem państwu wierny,

Pilny w mych powinnościach, a choć zbiorek mierny,

To go pomnoży praca, staranie, a za tym

Będzie człowiek szczęśliwym, będzie i bogatym.

Prawda, że się w podległym stanie urodziłem,

Zawsze jednak poczciwym, rządnym, wiernym byłem.

AGATKA

Nie łudziłam się nigdy chciwością majątku,

Chcę słuchać mego serca i mego rozsądku;

Miałam znaczne dość partie; wszak wiesz, z tej tu włości

Starał się o mnie długo ów pan Podstarości ,

Człek hoży, mający się wcale należycie;

Lecz jakiż los mię czekał, jakie smutne życie,

Mieć męża, co z urzędu daje ludziom plagi,

I na znak dostojeństwa i silnej powagi

Widzieć nad moim łóżkiem kańczug zawieszony!

Nie chcę, by kto od męża mego był dręczony,

Nie przypadł mi do serca urząd ni osoba-

Ten będzie moim mężem, kto mi się podoba;

bierze go pod brodę

A tak wiesz, jeźli do mej ręki masz już prawo.

oglądając się

Państwo nadchodzi, czas już pośpieszyć się z kawą,

Bądź zdrów!

SCENA II

Pani Podkomorzyna, pan Podkomorzy i Starosta

STAROSTA

prowadząc Podkomorzynę pod rękę

Com mówił wczoraj, powtarzam dziś rano.

Cóż, waćpani nie jesteś jeszcze przekonaną?

PODKOMORZYNA

z tonem sprzykrzonym

Jestem prawdziwie, milczę i wszystkiemu wierzę.

STAROSTA

Nie dosyć na tym, bo to zapewne nieszczerze;

Trzeba wchodzić w uwagi, przyczyny, powody,

Tym sposobem przyjdziemy do zupełnej zgody.

Otóż tak, powiedziałem wczoraj na wieczerzy,

Że ta wojna, która się wokoło nas szerzy,

Potrwa - może się mylę - ale mniej lub więcej

Potrwa - lat osiemnaście i dziewięć miesięcy;

Potem zgodzą się, jak się każdy już zmorduje.

Bo zwyczajnie po wojnie pokój następuje.

PODKOMORZYNA

Tak dotychczas bywało. Lecz siadajmy, proszę.

siadają, Podkomorzyna nalewa kawę, wszyscy piją, jeden Starosta, trzymając w ręku, mruczy pod nosem, na boku

Ach, jakie ja też nudy z tym człekiem ponoszę!

STAROSTA

Waćpani nie pamiętasz wojny siedmioletniej;

Właśnie wtenczas, gdy umarł syn mój małoletni,

Pamiętam, że trybunał sądziłem w Piotrkowie:

Kasztelan był marszałkiem, niech mu Bóg da zdrowie

Pani Wojewodziny sądziliśmy sprawę,

Nie wiem, o dożywocie, czyli o zastawę,

Kiedy przyszła wiadomość, że pokój zawarty.

Ja właśnie u Marszałka grałem wtenczas w karty;

Kazaliśmy dać wina, walnieśmy się spili

Za zdrowie Niemców, co się w owych bitwach bili

Otóż pożar i dzisiaj tak będzie ognisty,

Bo jak zważam gazety i z różnych miejsc listy,

Jak razem kombinuję przeszłe, przyszłe rzeczy,

Wojna potrwa i nikt mi tego nie zaprzeczy;

Jedne państwo upadnie, a drugie się dźwignie

PODKOMORZYNA

Ale, Starosto, kawa tymczasem ostygnie

STAROSTA

pije i gada dalej

Jak się wszystko skończy ,a tak przewiduję-

I zobaczycie z czasem, jeżli nie zgaduję:

Cała ta długa wojna na tym się zakończy,

Że król pruski z cesarzem najściślej się złączy.

Anglia z Francją obronne uderzy przymierze.

Moskwa Krym cały odda, a Chiny Zabierze:

Szwed waleczny na zawżdy złączy się z Duńczykiem,

Turczyn zaś wszystkich mocarstw będzie, pośrednikiem

PODKOMORZY

Przyznać należy, że to systema jest nowe;

Względem mojej ojczyzny spokojną mam głowę,

Zawarliśmy z potężnym sąsiadem przymierze,

Jużeśmy dziś pewniejsi.

STAROSTA

Ja temu nie wierzę:

Polska nigdy się z nikim łączyć nie powinna;

Niech cicho siedzi, ale niech nie będzie czynna;

A jeżeli koniecznie o przymierze chodzi,

Niech się z dalekim łączy, co jej nie zaszkodzi.

Z Hiszpanią, Portugalią, nawet z Ameryką...

PODKOMORZYNA

Z Persami, Tatarami albo z Siczą dziką.

STAROSTA

Pewnie, że lepiej z nimi; pożytek stąd czysty,

Waćpani zawsze sprzeczna.

Wchodzi Jakub z listem

PODKOMORZY

Cóż tam?

JAKUB

Z poczty listy.

PODKOMORZY

odpieczętowawszy

A to od mego syna! Chwalebna ich praca

Zawieszona na chwilę i syn mój powraca.

Ciesz się kochana żono, dzisiaj go ujrzymy.

PODKOMORZYNA

Jakżem szczęśliwa! dawno już po nim tęsknimy.

PODKOMORZY

Jam nie tęsknił, gdy zadośćczynił urzędowi;

Dom zawsze ustępować powinien krajowi.

W nieprzytomności jego cieszyły mię wieści,

Że się wśród tych cnotliwych mężów syn mój mieści,

Co z przemocy i hańby kraj nasz wydobyli.

STAROSTA

Niedługo się tym wszystkim będziemy cieszyli;

Bóg wie, co porobiły sejmujące Stany,

Dlaczego ten rząd? po co te wszystkie odmiany?

Alboż źle było dotąd? a nasi przodkowie

Nie mieliż to rozumu i oleju w głowie?

Byliśmy potężnymi pod ich ustawami.

Tak to Polak szczęśliwie żył pod Augustami!

Co to za dwory, jakie trybunały huczne,

Co za paradne sejmy, jakie wojsko juczne !

Człek jadł, pił, nic nie robił i suto w kieszeni.

Dziś się wszystko zmieniło i bardziej się zmieni:

Zepsuli wszystko, tknąć się śmieli okrutnicy

Liberum veto, tej to wolności źrzenicy.

płacze

Przedtem bez żadnych intryg, bez najmniejszej zdrady

Jeden poseł mógł wstrzymać sejmowe obrady,

Jeden ojczyzny całej trzymał w ręku wagę,

Powiedział: „nie pozwalam”, i uciekł na Pragę

Cóż mu kto zrobił: jeszcze, że taki przedni wniosek

Miał promocje i dostał czasem kilka wiosek.

Dzisiaj co kto dostanie? Nowomodne głowy

Chcą robić jakieś straże, jakiś sejm gotowy

Czyste do despotyzmu otwierają pole.

PODKOMORZY

Wskrzeszają mądrą wolność, skracają swywole.

Ten to nieszczęsny nierząd, to sejmów zrywanie

Kraj zgubiło, ściągnęło obce panowanie,

Te zaborów, te srogich klęsk naszych przyczyną.

I my sami byliśmy nieszczęść naszych winą!

Gnijąc w zbytkach, lenistwie i biesiad zwyczaju,

Myśleliśmy o sobie, a nigdy o kraju;

Klęskami ojców nowe plemię ostrożniejsze,

Wzgardziwszy zyski, było na całość baczniejsze.

Nieba zdarzyły porę, oni ją chwycili,

Ojczyznę spod ciężkiego jarzma wydobyli;

Walcząc wszystkie przeszkody gorliwą robotą,

Idąc przykładem króla i własną swą cnotą

Powracają porządek i sławę ojczyźnie.

Stokroć szczęśliwy, że choć przy późnej siwiźnie

Ujźrę, że Polska rządna i że poważana

STAROSTA

Wiem, że waćpanu każda przyjemna odmiana:

W księgach się tych dzikości wszystkich nauczyłeś,

W tych księgach, nad który, mi już oczy straciłeś.

Ja, co nigdy nie czytam lub przynajmniej mało,

Wiem, że tak jest najlepiej, jak przedtem bywało.

Równycheś sentymentów nauczył i syna,

Często w zdaniach tatunię. swego przypomina,

Pięknie się na dzisiejszym sejmie popisował!

PODKOMORZYNA

z żywością

W nieuczciwym go zdaniu nikt nie poszlakował.

STAROSTA

Nie wiem, czyli złe zdanie, czyli też uczciwe,

Może bardzo rozumne, ale niegorliwe!

Każdej rzeczy jakoweś zgłębianie z daleka,

To śmieszne jakieś względy na prawa człowieka ,

To zawody sumienia, to delikatności,

To jakieś szanowanie świętych praw własności-

Za naszych czasów na to wszystko nie zważano,

Wszyscy byli kontenci, robiono co chciano,

Rozumiesz, że syn jego dokazywał wiele?

Raz się w tydzień odezwał lub we dwie niedziele;

Poseł gadać powinien.

PODKOMORZY

Powinien wprzód myślić.

W kilku zważonych słowach łatwiej rzecz jest skreślić

Niźli w rozwlekłej mowie, bez ładu i związku,

Być upartym - pozorem niby obowiązku.

Człek rozumny, co łączy światłu z przekonaniem,

Długu waży, niźli się odezwie z swym zdaniem:

Obstaje przy nim nie przez wrzaski przeraźliwe,

Nie dlatego, że jego, lecz że sprawiedliwe

Człek cnotliwy jest stałym, człek próżny upartym.

STAROSTA

Ja, co mówię i myślę sposobem otwartym,

Powiedam, że uparty człek zawsze wygrywa.

Świeży mam tego przykład: rok ledwie upływa,

Kiedy byłem na dziele Chorążego synów;

Najstarszy jak się uparł o kilka tam młynów,

Niesłusznie; prawda; cośmy się go naprosili,

I nie, i nie! Nareszcie bracia ustąpili-

Powiedzże waćpan teraz, że uparty traci.

PODKOMORZY

Wielki zaiste zaszczyt, że ukrzywdził braci.

Także waćpan takiego dopuściłeś działu?

STAROSTA

Mówiłem młodszym, żeby szli do trybunału,

Nie chcieli: Wolim cierpieć, niż z bratem się kłócić!

Niechże cierpią. Lecz chcąc się do pierwszego wrócić,,

Jakież waćpana zdanie o sejmie gotowym?

Czyli się to z rozumem może zgodzić zdrowym,

Żeby poseł w urzędzie był dwa lata trwale?

Sejm powinien być tylko o świętym Michale,

Nie więcej jak sześć niedziel, jak przedtem bywało

PODKOMORZY

I to wszystkich klęsk naszych przyczyną się stało;

W nierządzie i letargu naród zanurzony,

Raz we dwa lata sejmem bywał przebudzony,

Nie dlatego by radził, lecz żeby się kłócił:

W nieładzie wszystko zastał, w nieładzie porzucił.

Kraj ustawnych zaradzeń może potrzebować,

Te powinien w swym rządzie bez zwłoki znajdować.

STAROSTA

Bez zwłoki! to o sejmie nie można powiedzieć.

Dzisiejszy przez dwa lata nie przestał się biedzić,

I cóż ci prawodawcy dobrego zrobili?

Wszystko pozaczynali, a nic nie skończyli.

PODKOMORZY

Narody szybkim pędem do upadku lecą,

Lecz długo trzeba czekać, niźli się oświecą,

Nim się zwalczą przesądy, duch niezgód obłudny-

Nad wkorzenionym błędem tryumf światła trudny.

Czernić sejm ten już rzeczą stało się zwyczajną.

Nie zrobił tyle, co mógł, nikomu nie tajno.

Ale zważając, jakie znajdował trudności,

Za to, co zrobił, wiele winniśmy wdzięczności.

Nie podlegamy nigdy panowi obcemu.

Zważmy, czymeśmy byli lat tylko dwie temu:

Wewnątrz słabi, niezgodni, srodze uciśnieni,

U postronnych nie znani albo też wzgardzeni.

Dziś się sława narodu i powaga wraca,

Obywatel z radością podatek opłaca,

Przez wolny sojusz dawną świetność nam oddana,

Mamy dziś sprzymierzeńca , mieliśmy wprzód pana;

Wojska wzrastają, pełne szlachetnej ochoty,

Patrz na okryte zbroją cnej młodzieży roty,

Skarby złotem, zbrojownie spiżem napełnione;

Będą jeszcze dla Polski dni świetne wrócone,

Będą, byleby naród, cnotą zapalony,

Chęcią dobra ojczyzny z królem połączony,

Uwodzić się namowom przewrotnym nie dawał

I w zaczętej już pracy nigdy nie ustawał.

Niech każdy ma szczęśliwość powszechną w pamięci

I miłość własną - kraju miłości poświęci!

Z dawnym wyborem wkrótce nowy się połączy

Co pierwszy nie dokonał, to drugi dokończy;

Czynnie robiąc zaradzi powszechnej potrzebie,

Zyska szczęście dla kraju, a sławę dla siebie.

STAROSTA

Wszystko to piękne słowa i piękne nadzieje,

Lecz na te obietnice ja się tylko śmieję;

W tym rządzie skryta jakaś intryga pracuje!

Ja się na nic nie zgodzę, zaraz protestuję!

z pasją

A gdy zdanie waćpana sprzeczne z moim wszędzie,

Syn jego mojej córki pewnie mieć nie będzie.

PODKOMORZY

Cóż, sprzeczka nasza ma się tykać mego syna?

Żeśmy innego zdania, to nie jego wina.

Porywczo losem córki nie zechcesz rozrządzić,

Raczysz wprzód zięcia poznać i zdatność osądzić,

Najbardziej młodych osób zważyć gust, skłonności...

STAROSTA

Znam je już, dobrodzieju

SCENA III

Ciż sami i Lokaj Starosty

LOKAJ STAROSTY

oddaje bilet Podkomorzynie

Bilet od Imości

PODKOMORZYNA

czyta:

Bardzo jestem rozgniewana, że nie mogę udać się na przyjemne. Ich śniadanie: głowa źle mi robiła przez noc całą i koszmar ! przeszkadzał mi zamknąć oko; jestem w strasznej feblesie , skoro będę lepiej, polecę w ręce kochanej kuzynki.

PODKOMORZY

Rozumie kto z waćpaństwa, co ten bilet znaczy?

PODKOMORZYNA

Kuzynka z francuskiego myśli...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin