Z Amorem przez epoki.doc

(154 KB) Pobierz

 

 

 

 

 

 

„Z Amorem przez epoki”

– WALENTYNKI

(scenariusz imprezy z okazji Dnia Zakochanych)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 



OSOBY:

 

Konferansjer (chłopiec)

Konferansjer ( dziewczynka)

Amor

Homo sapiens – kobieta

Homo sapiens – mężczyzna

Lotroniusz

Sługa Sykstus

Niewolnik

Eunice

Chłop

Chłopka

Rycerz

Księżna

Dżentelmen

Dziewczyna

Wyluzowany

Wyluzowana

Soliści

 

 

 

              Wystrój sceny w zasadzie dowolny, ważne jest jedynie, aby było kameralnie i „walentynkowo”. Można np. na siatkach maskujących poprzyczepiać różnokolorowe serca wycięte z kartonu, część okien przysłonić, aby panował romantyczny półmrok. Jedynym koniecznym rekwizytem są dwie ławki z oparciem. Jedną z nich należy ustawić     w głębi sceny (będzie na niej spał Amor), druga z przodu sceny może być przykryta jakimś jasnym błyszczącym materiałem. Podłogę wysypać suchym piaskiem. W celu wzbogacenia wystroju  można  także  w dwóch miejscach ustawić donice z gałęziami, do gałęzi przymocować wycięte z kartonu zielone liście i np.  sztuczne ptaszki, motyle itp.

 

 

 

 

 

 

 

 

              Przedstawienie rozpoczyna się  piosenką ( odtworzoną z magnetofonu)

„ Miłość  ci  wszystko  wybaczy ”  (  muzyka  H. Wars,  słowa  J. Tuwim  )             w wykonaniu np. M. Foga.

 

              Gdy wybrzmią już ostatnie akordy, na scenę wchodzą  ( trzymając się za ręce) Konferansjer (ubrany wytwornie: biała koszula, krawat lub mucha, ciemny garnitur/frak; do klapy przypięty kotylion w kształcie serca)                                 i Konferansjer(dziewczynka) ( także strój szkolny: biała bluzka, ciemna spódnica lub odpowiednia sukienka; w ręku trzyma czerwoną różę).

 

KONFERANSJER (CHŁOPAK)

Serdecznie witamy Państwa na najbardziej romantycznej akademii                   w najbardziej romantycznym dniu roku – Dniu Św. Walentego.

 

KONFERANSJER (DZIEWCZYNKA)

Dzień Św. Walentego popularnie zwany  Dniem Zakochanych mimo wielu    sprzeciwów na dobre już zagościł w naszym życiu. Za jego patrona uważa się   pewnego świętego diakona /biskupa Walentego, który przebywając w więzieniu    przywrócił wzrok córce swego strażnika, by ta mogła wyjść za mąż.

Ojczyzną zwyczaju, który dziś popularnie nazywamy walentynkami, jest średniowieczna Francja. Ówcześni Francuzi wierzyli, że właśnie 14 lutego przyroda budzi się do życia, a śpiewające ptaki zaczynają łączyć się w pary. Tyle tradycja.

 

KONFERANSJER (CHŁOPAK)

        Dziś zwyczaj „walentynkowania”  czyli wyznawania miłości za pomocą poczty znany jest chyba na całym świecie. 14 lutego nawet najbardziej nieśmiali decydują się na wysłanie papierowych serc. Dobrze więc się stało, że zwyczaj ten przyjął się również i w naszej szkole.

 

         Walentynkowa poczta już rozpoczęła swoją działalność, czerwoni listonosze roznoszą walentynkowe pocztówki,  nadszedł więc czas  na walentynkowy apel.

 

KONFERANSJER (DZIEWCZYNKA)

(Gdy to mówi, śpiący na ławce Amor zaczyna się budzić: przeciąga się, przeciera oczy, ziewa)

 

       Dziś nie będziemy mówić o miłości ani słowami Romea i Julii, ani Tristana                    i Izoldy. Pokażemy natomiast Państwu jak wyznawano miłość w różnych  epokach.

 

( Słychać ziewanie Amora, dziewczyna ogląda się za siebie).

 

    Oho... Amor się budzi. To znak, że musimy już oddać głos specjaliście  miłości.

 

( Ukłoniwszy się konferansjerzy wychodzą)

 

AMOR

(Dobrze byłoby, gdyby zagrał go uczeń o jasnych kręconych włosach i niebieskich oczach; może być takaż peruka; włosy przepasane różową opaską; ubrany                     w różową bluzkę z falbaniastymi rękawami , różowe krótkie getry; boso; u ramion białe lub różowe skrzydła; obok leży łuk i torba z dużymi różnokolorowymi strzałami. Na strzałach są przypięte kartki (o takich samych kolorach jak strzały ale delikatniejszym odcieniu) z następującymi napisami: PREHISTORIA, STAROZYTNY RZYM, CHŁOPSKA CHATA,  ŚREDNIOWIECZNY ZAMEK,  XIX-WIECZNY PARK, WSPÓŁCZESNOŚĆ.

 

Ziewając siada na ławce i rozmarzonym głosem mówi:

 

Jaki miałem dziś piękny sen( wzdycha). Śniło mi się, że nie ma na ziemi ani jednego nie zakochanego człowieka. Zamiast biegać po świecie z wypchaną strzałami torbą, leżę na zielonej trawce, słucham śpiewu skowronków i myślę               o mojej ukochanej. Doprawdy nie rozumiem, dlaczego codziennie muszę udowadniać śmiertelnym, że przed moją strzałą jeszcze nikomu nie udało się uciec. Najbardziej nie lubię 14 lutego. Moja pani, Afrodyta, każe mi wtedy nosić dwa razy więcej strzał.

 

(Spostrzega leżący worek wypchany strzałami. Podnosi go). Ojej! Już tu była? (Zwraca się do publiczności). Człowiek to nigdy nie może mieć spokoju! 

 

(Zarzuca kołczan na plecy i nucąc piosenkę na znaną melodię „Polną ścieżką...” maszeruje po scenie)

 

                   Polną ścieżką przez ogródek

                   Idzie sobie Amor-ludek

                   Dokąd idziesz mój malutki

                   Idę do swej Amor-ludki.

                   Siaba daba da tibi dibi di /x3

                   Idę do swej Amor-ludki.

 

( Zmęczony siada na ławce)

 

No dobrze, znów muszę zaczynać od początku. (Grzebie w torbie, wyciąga strzałę z napisem PREHISTORIA). Co my tu mamy? Aha, PREHISTORIĘ

 

(pokazuje strzałę publiczności). No to zaczynamy!

 

       

S C E N A     I 

PREHISTORIA

 

              Ciężkimi krokami wchodzi Homo sapiens-kobieta , ubrana w skóry zwierzęce; potargane włosy;  wysmolona twarz; bose nogi; zachowanie człowieka pierwotnego. Siada na podłodze i spod ławki wyciąga dwa okazałe kamienie. Kładzie je przed sobą. Następnie przyniesiony ze sobą pilnik (narzędzie) kładzie na jednym kamieniu, zaś drugim kamieniem pociera ostrze (ostrzy pilnik) . Potem zamaszystymi ruchami „pilnikuje” paznokcie, co chwila przygląda się im                      z zadowoleniem. Podczas wszystkich tych czynności wydaje dziwne nieartykułowane dźwięki.

 

Homo sapiens-mężczyzna (ubrany tak jak kobieta) skrada się i przez jakiś czas obserwuje kobietę. W ręku trzyma maczugę. W końcu zniecierpliwiony zaczyna wykonywać coś w rodzaju tańca godowego: skacze, biega dookoła niej wymachując rękami, drapie się po głowie i oczywiście wydaje podobne nieartykułowane dźwięki, tyle że trzy razy głośniej. Kobieta jednak z pogardą przygląda się tym wszystkim zabiegom i nie przerywa swojej pracy. Zrozpaczony mężczyzna wyciąga w końcu zza pazuchy ogromną kość, podsuwa kobiecie pod nos. Kobieta ożywia się, wyciąga rękę po prezent, ale mężczyzna nie oddaje jej kości.

Z magnetofonu słychać słowa piosenki „Daj mi tę noc”. Mężczyzna, trzymając kość pod nosem kobiety ciągnie ją w kierunku kulis; ona, wąchając kość, posłusznie idzie za nim.

 

AMOR

( Podczas Sceny I siedzi na swojej ławeczce i obserwuje wydarzenie. Gdy aktorzy znikną, mówi):

Jak widzimy, nie wszyscy zawsze mieli pod ręką kwiaty, ale czy kość nie jest dobrą przynętą?

 

(Grzebie w torbie i wyciąga strzałę z napisem STAROŻYTNY RZYM).

 

Popatrzmy, co my tu mamy... aha... cywilizacja wysoka. W takim razie przed Państwem – starożytny Rzym!

 

S C E N A    II 

STAROŻYTNY   RZYM

 

(Wchodzą: Lotroniusz – sandały, wieniec z liści, ozdobna tunika suto marszczona na ramionach -  i jego sługa Sykstus – ubrany  podobnie, ale mniej wytwornie. Sykstus niesie w jednej ręce  ogromny wachlarz lub duży liść palmy             i nieprzerwanie wachluje swego pana, w drugiej zaś trzyma kilka dużych zwojów papieru. Znudzony Lotroniusz siada niedbale na ławce).

 

LOTRONIUSZ

Jak to dobrze jest odpocząć po sytym obiedzie. Sykstusie ( zwraca się do sługi), czytaj maksymy Seneki.

 

SYKSTUS

(rozwinąwszy jeden ze zwojów, czyta)

Jedynym celem twojego życia jest  uzyskanie spokoju ducha. Uwolnij się więc od namiętności i wszelkich niepokojów, pożądań i rozkoszy ciała a osiągniesz szczęście.

 

LOTRONIUSZ

( ze zniecierpliwieniem macha ręką)

Dość. Stoicy to głupcy. Życie schodzi im na ciągłym hartowaniu ducha. A ja chcę żyć, prawdziwie żyć, kochać i być kochanym !

 

SYKSTUS

Panie, może posłać po Penelopę? Godzina nie minie, gdy przybędzie ona do twego pałacu.

 

LOTRONIUSZ

Penelopa nudzi mnie. Te jej ciągłe humory i dąsy stają się nie do zniesienia.

Nigdy mnie zresztą nie kochała. Była ze mną dla moich klejnotów i pozycji. Zapamiętaj, Sykstusie, że każda piękna kobieta warta jest zawsze tyle złota, ile sama waży, ale kobieta, która przy tym kocha, nie ma wprost ceny. Tego nie kupisz za wszystkie skarby Werresa.

 

 

 

SYKSTUS

Wybacz, Panie,  moją śmiałość, ale... ( nisko się kłania i urywa, jakby czekał na pozwolenie mówienia).

 

LOTRONIUSZ

Mów. Jestem dziś zbyt smutny, by mnie cokolwiek zagniewało.

 

SYKSTUS

Zdaje mi się, że mam lekarstwo na twoje posępne myśli. Może to zbyt śmiałe, ale  wiem, Panie, kto cię kocha nad życie.

 

LOTRONIUSZ

Czy możliwe, by niewolnik znał tajemnice pięknych kobiet? Bo mam nadzieję, że ta, o której mówisz ,jest przynajmniej piękna ( ostatnie zdanie mówi nieco ironicznie).

 

SYKSTUS

To  piękna kobieta, mieszka w naszym curriculum.

 

LOTRONIUSZ

Ach, to niewolnica?

 

SYKSTUS

Możesz ją wyzwolić, Panie.

 

LOTRONIUSZ

To prawda, ale skąd ty, na Kastora, możesz o tym wiedzieć?. Chyba ci tego nie mówiła.

 

SYKSTUS

Nie, Panie, ale widziałem, jak po kryjomu całowała twój posąg stojący                  w  atrium przy fontannie i  kierowała  do  niego słowa pełne miłosnych westchnień.

 

LOTRONIUSZ

Mówże wreszcie jej imię!

 

SYKSTUS

To Eunice, Panie.

 

LOTRONIUSZ

        Eunice? Moja najpiękniejsza niewolnica? Codziennie układa mi tunikę, jak więc mogłem tego nie zauważyć?! ( klaszcze w dłonie, wchodzi niewolnik, ubrany           w skromną tunikę).

Przyprowadź mi tu zaraz Eunice!

(Zwraca się do Sykstusa) Sprawdzimy, czy jest tak jak mówisz.

( Po chwili drobnymi kroczkami, z rumieńcem na twarzy, spuszczonymi oczami wchodzi Eunice, ubrana w błękitną tunikę, sandały na nogach).

 

EUNICE

Jestem, Panie.

 

 

LOTRONIUSZ

Eunice, wykąpiesz się, namaścisz i przebierzesz, a potem pójdziesz  do domu Fontejusa. Zostaniesz jego nałożnicą.

 

EUNICE

(Upada przed nim na kolana, składa ręce i błagalnym głosem mówi):

Panie, błagam, nie oddalaj mnie z domu. Zlituj się nade mną. Wolę tu nosić drwa do hypocaustum niż tam być pierwszą ze sług. Każ mnie chłostać codziennie, tylko nie wysyłaj mnie z domu.

 

LOTRONIUSZ

         Twoja odwaga zdumiewa mnie. Nie ukarzę cię jednak, gdy zdradzisz przyczynę twego oporu.

 

EUNICE

         Nie śmiem, Panie.

 

LOTRONIUSZ

         Mów natychmiast. Masz tu kochanka, czyż nie tak?

 

EUNICE

        Tak, Panie.

 

LOTRONIUSZ

        Jakie jest jego imię?

 

EUNICE

        Ciebie kocham, Panie ( mówi to przyciszonym, zatrwożonym głosem;  klęczy, głowa nisko spuszczona).

 

LOTRONIUSZ

( Podnosząc Eunice z ziemi)

              Szczęśliwy, kto jak ja, znalazł miłość w takim zamkniętą kształcie. Od jutra, Eunice, będziesz wolna. I jako wolna kobieta odejdziesz z tego domu lub... zostaniesz moją żoną. Nie dbam o to, co powie cezar, Miron, Skopas czy Lizypp.

(Ujmuje ją delikatnie za rękę, wszyscy wychodzą )

 

PIOSENKA : „ Będziesz mój ” – Anny Jantar

 

AMOR

(Grzebie w torbie)

Ciekaw jestem, co powiedziałyby na pokorę Eunice dwudziestowieczne feministki? Z nimi też się kiedyś rozprawię, a tymczasem przenieśmy się do średniowiecznego zamku rycerza  Krzysztofora Zadziornego ( wyciąga odpowiednią strzałę).

 

S C E N A   III 

ŚREDNIOWIECZE

 

(Wchodzi Rycerz /strój jak u średniowiecznego rycerza lub chociaż kilka elementów tego stroju; na rękach ma duże skórzane rękawice; koniecznie miecz-drewniany lub ze styropianu -  przypięty do boku/. Zamaszystym krokiem podchodzi do stolika, uderza pięścią w stół, ściąga rękawicę i rzuca ją pod nogi publiczności. Mówi podniesionym głosem.)

 

RYCERZ

               Aliby który z was dwóch ( podchodzi do publiczności i wskazuje ręką na     chłopców, najlepiej dobrze zbudowanych, rękę trzyma na rękojeści miecza) albo innych ludzi rycerskich w tej izbie będących przeciwił się temu, iże najcudniejsza i najcnotliwsza dziewka na świecie jest panna Karolina Klockówna Klocek ( tu podać odpowiednio zmienione imię i nazwisko występującej aktorki) z Wielogóry, tego pozywam na walkę konną albo pieszą do pierwszego klęknięcia alibo do ostatniego tchu.

 

(Wchodzi księżna: długa suknia, najlepiej z grubego materiału; na głowie toczek, przypięty do niego sznur korali w taki sposób, by zwisał pod brodą aktorki, białe rękawiczki, w ręku trzyma czerwoną różę) .

 

RYCERZ

              Ach, Pani, milsza mi jesteś we śnie niż inne w tańcu. Pora i tobie, Pani, mieć swego rycerza, a i mnie pora mieć swoją panią, której urodę i cnoty będę wyznawał. Z twoim pozwoleństwem tobie właśnie chcę ślubować i    do śmierci wiernym być w każdej przygodzie.

 

KSIĘŻNA

              Ślubuj, rycerzu.

 

RYCERZ

( Przyklęka na jedno kolano)

              Ślubuję ci, iże  stanąwszy we Wsoli ( tu podać nazwę miejscowości,               w której wystawiane jest to przedstawienie) powieszę pawęż na gospodzie „Siódemce” ( podać nazwę najbliższej lub najbardziej znanej w danej miejscowości restauracji), a na niej kartę, którą mi uczony w piśmie kleryk foremnie napisze: jako że panna Karolina Klockówna Klocek z Wielogóry najurodziwsza jest i najcnotliwsza między pannami, które we wszystkich królestwach żyją. A kto by temu się przeciwił, z tym będę się potykał póty, póki sam nie zginę albo on nie zginie – chybaby w niewolę raczej poszedł.

(Wstaje)

 

KSIĘŻNA

              Dobrze rycerzu! Widać, że obyczaj rycerski znasz. Oto moje rękawiczki i  mój kwiat. Będą one widomym znakiem tegoż ślubowania.

 

RYCERZ

              Przypnę je do hełmu, a kto po nie sięgnie – gorze mu!

( Wychodzą )

 

PIOSENKA „Po ten kwiat czerwony” zespołu No To Co

( Zamiast słów: ”Żołnierz dziewczyny nie skłamie”, śpiewać „rycerz” )           

 

AMOR

              Och, cóż za romantyzm i odwaga. Nawet i ja się wzruszyłem. Muszę jednak, śmiertelnicy, sprowadzić was na ziemię. Przeniosę was do... (szuka                   w torbie odpowiedniej strzały)  chłopskiej chaty.

 
S C E N A   IV 

XVII WIEK

 

Wchodzi Chłopka : długa, suto marszczona spódnica, zapaska, szeroka, falbaniasta, biała bluzka, korale na szyi, chustka na głowie, sznurowane buty;               w ręku trzyma odpowiednie do plewienia narzędzie. Udaje, że plewi grządki, co chwila się prostuje, ociera pot z czoła. Pracując śpiewa smutnym głosem:

 

                       Zachodźże słonecko

                       Skoro mos zachodzić

                       Bo mnie nogi bolum

                       Po tym polu chodzić.

 

                       Nogi bolum chodzić

                       Rynce bolum robić

                       Zachodźże słonecko

                       Skoro mos zachodzić.

 

Wchodzi Chłop: długie pasiaste spodnie, długie buty, czapka kaszkietówka, biała koszula z szerokimi rękawami; w ręku trzyma grabie.

 

CHŁOP

              Cóześ to, Jagusinka, takum smentnum piosnecke, śpiwos?

 

CHŁOPKA

         Łoj, Waluś, plecyska mnie bolum, nogi mnie bolum, rynce mnie bolum, narobionam tako.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin