Dixie Browning - Narzeczona mimo woli.pdf

(663 KB) Pobierz
The Bride-in-Love
DIXIE BROWNING
Narzeczona mimo
woli
Tytuł oryginału The Bride–in–Law
0
323610002.004.png 323610002.005.png 323610002.006.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Kartka była oparta o cukiernicę. Tucker nie mógł jej nie zauważyć.
Przeczytał, zaklął, w milczeniu pokręcił głową i znowu zaklął pod nosem.
Miarka się przebrała. W dodatku nieszczęścia sypały się na niego od samego
początku tygodnia.
– Do licha, tato! Lepiej, żeby to był kawał – wymamrotał.
Po raz pierwszy kłopoty dały o sobie znać w poniedziałek, kiedy jeden z
podwykonawców trafił do szpitala. Za to we wtorek, w godzinach szczytu, na
samym środku bulwaru Hanes Mall w jednej z jego ciężarówek wysiadła
skrzynia biegów.
Jakby tego wszystkiego było mało, po ostatnich ulewach plac budowy
zamienił się w jedną wielką, błotnistą kałużę. Opóźniały się prace przy
kładzeniu nawierzchni, a ekipa cieśli, która w takich warunkach nie mogła
montować więźby dachowej, umilała sobie czas piciem, wszczynaniem bójek i
wygrzewaniem stołków przy barze. W efekcie dwóch cieśli wylądowało w
więzieniu, a trzeci poruszał się o lasce.
Tucker sam by się chętnie zalał w pestkę, choć nie zdarzyło mu się to od
pierwszego roku studiów. Gdyby w ten sposób udało się rozwiązać
przynajmniej jeden problem, kupiłby sobie karton papierosów oraz sporą
butelkę whisky i rozpoczął libację.
Rzecz w tym, że nie palił i prawie nie pił – poza okazjonalnym piwem.
Jeszcze raz przeczytał notatkę nagryzmoloną na kopercie stolarskim
ołówkiem – jak sądził po rozmazanych literach. Była bardzo zwięzła: „Bernice
i ja jedziemy na miesiąc miodowy do motelu Blue Flamingo, niedaleko góry
Pilot. Pamiętaj o odebraniu mojego czeku. Harold".
1
323610002.007.png
Wydawałoby się, że w wieku siedemdziesięciu dwóch lat człowiek
powinien być już na tyle rozsądny, żeby nie tracić głowy dla pierwszej
napotkanej kobiety.
Tucker wierzył, że gdyby sam znalazł się na miejscu ojca, umiałby
zachować większą godność. Chociaż co wspólnego z zachowaniem godności
miała praca na dwa etaty, w efekcie czego po powrocie do domu walił się do
łóżka jak kłoda?
– A niech cię, tato. Czy musiałeś wywrócić wszystko do góry nogami? I
to właśnie teraz, kiedy powoli zaczynało się nam układać.
Kiedy jego staruszek oznajmił, że wraca do domu, Tuck miał na głowie
rozwód z Shelly, zdobycie pieniędzy na wysokie czesne za szkołę Jaya i
chwilowy przestój w interesach. Dobrze, że w takich okolicznościach udało mu
się znaleźć chociaż tę marną norę, w której mogli zamieszkać.
Dom i praktycznie cała reszta przypadły Shelly. Był zbyt wytrącony z
równowagi, żeby protestować. Złość pojawiła się później, kiedy było już po
wszystkim. Nim zadzwonił Harold z wiadomością, że wraca do Północnej
Karoliny, Tucker zdążył sobie uświadomić, jak puste stało się jego życie
pozbawione rodzinnego ciepła.
Miał nadzieję, że obecność ojca pomoże mu uporać się z dojmującym
uczuciem samotności; ogarniało go ono zwłaszcza Wtedy, gdy był zbyt
zmęczony, żeby pracować, a za bardzo spięty, by zasnąć.
Więc zapłacił za jego bilet i wyjechał na lotnisko po swego owdowiałego
ojca. Spodziewał się zobaczyć tego samego mężczyznę, którego tak dobrze
znał: siwowłosego, z krzaczastymi brwiami, ubranego w spodnie khaki i
gładką koszulę rozpiętą pod szyją.
Czekała go jednak niespodzianka. W ostateczności mógłby za-
akceptować luźne szorty i koszulę w kwiaty. Skoro rodzice spędzili swoje
2
323610002.001.png
ostatnie wspólne lata na Florydzie, a ojciec mieszkał tam jeszcze kilka lat po
śmierci matki, miał prawo przywyknąć do tego typu stroju. Zwłaszcza że
zawsze lubił przebywać na słońcu. Odkąd Tucker sięgał pamięcią, ojciec grał
w baseball.
Harold Dennis, który wysiadł z samolotu, miał na sobie wyblakłe dżinsy i
powyciąganą koszulkę. Wyhodował sobie długie włosy, które teraz związał w
kucyk, i zaniedbaną, gęstą brodę. Do tego wszystkiego w jego uchu tkwił złoty
kolczyk. Tucker ledwie zdołał zdusić w sobie wybuch śmiechu pełnego niedo-
wierzania. Przywitał się z ojcem i powiedział mu, że świetnie wygląda.
Właściwie cóż w tym złego, że staruszek chce troszeczkę zaszaleć. Ostatni raz
w życiu.
Kiedy Harold już się u niego rozgościł, zaczął szukać kontaktów z
ludźmi. Odnowił kilka starych przyjaźni, zawarł nowe. Kiedy Tuckerowi
zdarzyło się wrócić wcześniej do domu, jedli razem kolację i oglądali
telewizję. Harold uparcie kibicował drużynom z Florydy.
Od pewnego czasu ojciec wychodził wieczorami. Początkowo Tucker nie
zwracał na to uwagi. Kiedy skończył się sezon baseballowy, ojciec zapisał się
do klubu tanecznego i zaczął grać w bingo. Trudno było doszukiwać się w
takich zajęciach czegoś zdrożnego. Tuck właściwie się cieszył, że po
czterdziestu sześciu latach bycia przykładnym małżonkiem ojciec ułożył sobie
życie na nowo. A wynajęty dom nareszcie nie wydawał mu się pusty, kiedy
wracał po dwunastu godzinach pracy.
Rzecz w tym, że od kawalerskich dni Harolda czasy zmieniły się
diametralnie I Tucker powinien o tym pomyśleć. Na mężczyznę czyhały dziś
niebezpieczeństwa i pokusy, z których Harold najprawdopodobniej nie zdawał
sobie sprawy. To Tucker powinien ostrzec staruszka. Powinien wziąć go na
stronę i przeprowadzić poważną „synowską" rozmowę, wytłumaczyć mu, że
3
323610002.002.png
nie wolno być zbyt ufnym, opowiedzieć o różnych kobiecych sztuczkach. Miał
obowiązek go przestrzec. I przypomnieć o tym, że samo regularne branie
leków na obniżenie ciśnienia może nie wystarczyć.
Zamiast tego zostawił ojca samemu sobie. Po uszy zakopał się w planach,
projektach i stertach książek. Do tego dochodziła troska o rosnące stopy
kredytów, coraz większe koszty stolarki, zmieniające się przepisy budowlane i
gwałtownie kurczący rynek nieruchomości. Jakby mało miał zmartwień, nie
przestawał myśleć, co słychać u jego syna. Martwił się, że Shelly nie pozwoli
chłopcu spędzić części wakacji z ojcem i dziadkiem.
Tucker jeszcze raz przeczytał liścik od Harolda. Zaklął pod nosem i zmiął
kartkę w dłoni.
Bernice. To imię nie budziło w nim żadnych skojarzeń. Miał ochotę
machnąć na to wszystko ręką. Niech diabli porwą całą tę sytuację: starych
kretynów, którzy nie mają dość rozsądku, by nie pakować się już w romanse i
nie wydawać oszczędności na kochanki; byłe żony, które zachowują się jak psy
ogrodników; dzieci w okresie dojrzewania. I niech licho weźmie urzędników i
nadętych biurokratów, którzy ze wszystkich sił starają się tępić małe firmy.
Tak się rozpędził, że dodał do tej listy jeszcze coś na temat paskudnej
pogody, która nie pozwalała mu zapomnieć o tym, że podczas gdy on urabia
sobie ręce po łokcie, inni wylegują się na plaży. Na przykład jego rodzina.
Czternastoletni syna Tucka, Jay, pojechał właśnie na szkolny obóz
wędkarski do Kolorado. Zaś jego była żona, Shelly, zajęta była wydawaniem
jego pieniędzy na nowy dom i jednocześnie rozglądaniem się za następną
męską ofiarą. Z kolei Harold, nie dość że nosił kolczyk u uchu i koraliki na
szyi, to jeszcze dał się poderwać jakiemuś kociakowi o imieniu Bernice.
4
323610002.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin