Wincenty Witos - Tom 2. Moje wspomnienia.pdf

(8876 KB) Pobierz
457164781 UNPDF
WINCENTY WITOS
Moje
wspomnienia
Część II
Do druku przygotowali
i przypisami opatrzyli:
EUGENIUSZ KARCZEWSKI
JÓZEF RYSZARD SZAFLIK
2
Warszawa 1990
LUDOWA SPÓŁDZIELNIA WYDAWNICZA
457164781.001.png
Redaktorzy tomu
ZOFIA KRASNA-WIECZOREK
MARIA DOROTA PASIAK
Opracowanie graficzne
i redakcja techniczna
WŁADYSŁAW KOPEĆ
ISBN 83-205-3497-6
ISBN 83-205-3637-5
VII
PIERWSZE DNI NIEPODLEGŁOŚCI
Narady i postanowienia
W parlamencie nastąpiło niesłychane wprost zamieszanie. Nie inaczej także było i u
nas. Nareszcie po wspólnej naradzie postanowiliśmy natychmiast wyjechać z Wiednia,
ażeby się zająć organizacją początków życia państwowego w Galicji. W czasie tej narady
widziałem u niektórych posłów jakiś' żal i niepokój, a nawet łzy. Nie umiałem sobie
wytłumaczyć, czy to pochodziło z radości, czy ze smutku.
W Galicji panował może jeszcze stosunkowo największy spokój. Tłumaczyło się to
tym, że katastrofa armii austriackiej nastąpiła daleko od naszego kraju i że wojsko,
którego w Galicji było bardzo wiele, trzymało zrywające się społeczeństwo w ryzach, a
wszystkie żywioły ruchliwsze znajdowały się jeszcze w służbie wojskowej. Administra-
cja galicyjska jak dawniej odbierała rozkazy z Wiednia i spełniała je sumiennie. Z
początkiem października nie czuć nawet było zupełnie tych wstrząśnieri, po których
miały nastąpić prawie nieznane w historii przewroty. Dla powzięcia decyzji, co robić
należy wobec ostatnich wypadków, zwołałem posiedzenie Klubu Poselskiego i Zarządu
Głównego [Polskiego] Stronnictwa [Ludowego] do Krakowa. Wynikiem długich,
często gorących, narad było postanowienie, że należy wystąpić zbrojnie w razie
potrzeby, a władzę w kraju - w porozumieniu z innymi stronnictwami - przejąć w swoje
ręce, aż do czasu formalnego rozstrzygnięcia państwowej przynależności Galicji.
Zorganizowanie sił wojskowych z ramienia Stronnictwa powierzono jednemu z
wybitnych oficerów, który też przedstawił plan przez siebie przygotowany.
Bojko
Na tym posiedzeniu zdarzył się równie znamienny, jak nieprzewidziany i przykry
incydent. Przeciw uchwale powziętej przez Zarząd Główny Stronnictwa i Klub
Poselski, polecającej naszym członkom wziąć czynny udział przy rozbrajaniu austria-
ckich żołnierzy i tworzeniu polskiej siły zbrojnej, jak również organizowaniu władz,
głosował ówczesny prezes Stronnictwa poseł Bojko, a gdy mimo to uchwała przeszła
prawie jednomyślnie, zerwał się gwałtownie z miejsca, zaprotestował słowami:,,Gdzie
bunt, tam mnie nie ma" i wyszedł wzburzony za drzwi, ażeby już na posiedzenie, dalej
trwające, nie powrócić. Osłupieliśmy wszyscy, gdyż Bojki nie mógł nikt zrozumieć, tym
więcej, że już było wiadome wszystkim, a także i jemu, że Rada Regencyjna w
Warszawie w osobach ks. arcybiskupa Rakowskiego, ks. Zdzisława Lubomirskiego i
5
Józefa Ostrowskiego w dniu 7 października proklamowała utworzenie niepodległego
państwa polskiego, obejmującego wszystkie ziemie polskie z dostępem do morza, jako
też z terytorialną nienaruszalnos'cią, ,,co przez traktaty międzynarodowe zagwaranto-
wane będzie".
Równocześnie postanowiła ona powołać rząd złożony z przedstawicieli najszer-
szych warstw narodu i kierunków politycznych 1 . Spodziewać się należy, że Bojko
wiedział doskonale, iż Galicja była jedną z tych ziem.
Dalsze narady
Niebawem odbyło się posiedzenie przedstawicieli wszystkich stronnictw parla-
mentarnych polskich. Na tym posiedzeniu upoważniono mnie, jako przewodniczącego
najliczniejszego klubu parlamentarnego, do zwołania wszystkich posłów polskich z
Galicji celem powzięcia postanowień wobec wypadków, jakie zaszły i jakich w
najbliższym czasie należało się spodziewać. Posiedzenie zwołane zostało na dzień 28
października 1918 r. w Krakowie do sali magistratu, w której jeszcze żyły echa obrad i
rozbicia Koła Sejmowego w r. 1917.
Posłowie stawili się prawie wszyscy. Obrady były gorące, niekiedy nawet burzliwe.
Powód stanowiła różnica poglądów na utworzony przez Radę Regencyjną w Warszawie
rząd Swieżyńskiego . Socjaliści twierdzili, że był to rząd jednostronny, złożony z samych
zwolenników Narodowej Demokracji. Nie było również jednomyślności co do oznacze-
nia siedziby utworzyć się mającego ciała o charakterze tymczasowego rządu dla Galicji.
Po długich sporach, już bardzo późną nocą, uchwalono rezolucję stwierdzającą, że
ziemie polskie znajdujące się dotąd w obrębie monarchii austro-węgierskiej należą do
państwa polskiego. Postanowiono dla tych ziem utworzyć Komisję Likwidacyjną,
złożoną z 22 posłów, wybranych według klucza partyjnego, tudzież jednego przedsta-
wiciela Śląska Cieszyńskiego.
Polska Komisja Likwidacyjna
Ta Polska Komisja Likwidacyjna miała objąć cały zarząd administracji państwowej
w zaborze austriackim. Wobec wyłaniających się jeszcze trudności upoważniono
prezydium, składające się z posłów: Wincentego Witosa, Aleksandra Skarbka, dr.
Tadeusza Tertila i ks. Józefa Londzina 3 do wykonywania najpilniejszych czynności.
Spory w łonie samych stronnictw polskich, niezdecydowanie socjalistów, zbytnie
oglądanie się narodowych demokratów i konserwatystów na rząd w Warszawie,
ogromnie opóźniały decyzję i utrudniały pracę.
Tymczasem zaraz po manifeście cesarza Karola wydanym 16 października, a
zapowiadającym przebudowę Austrii na państwo związkowe, zebrali się ukraińscy
politycy dnia 18 października we Lwowie i utworzyli Ukraińską Radę Narodową 4 pod
przewodnictwem adw. Petruszewicza 5 , jako władzę naczelną. Miała ona przy tym
stanowić konstytuantę dla Ukraińców zamieszkałych w granicach dawnego państwa
austro-węgierskiego. Następnego dnia zjazd Ukraińców powziął uchwałę, domagającą
się utworzenia państwa ukraińskiego ze wschodniej Galicji, Łemkowszczyzny, Buko-
winy i północnych Węgier. Wezwał także Polaków i Żydów do obesłania tej rady swoimi
delegatami, uznając przy tej sposobności Żydów za osobny naród.
Śląsk Cieszyński wcześniej od nas, bo jeszcze dnia 19 października się zorganizo-
6
wał. Została tam utworzona Rada Narodowa 6 , na czele której stanęli: ks. Józef Londzin,
dr Jan Michejda 7 , Tadeusz Reger 8 i Paweł Bobek 9 .
Te wypadki, a w pierwszym rzędzie niebezpieczeństwo ukraińskie przyczyniło się
do zgodnego natychmiastowego działania. Przejęto formalnie władzę cywilną i
wojskową, wezwano ludność do zachowania porządku i spokoju, wojsko do poddania się
rozkazom brygadiera Roji, który został zamianowany komendantem polskiej siły
zbrojnej. Przejęcie władzy w całym kraju odbyło się spokojnie i bezkrwawo. Niebez-
pieczeństwo stanowił Kraków, mający silną załogę wojskową składającą się w znacznej
większości z żołnierzy niepolskiej narodowości. Zaczęto działać według przygotowa-
nego planu.
Poseł Skarbek zaprosił przedstawicieli władz austriackich wojskowych do ratusza,
celem zażądania od nich dobrowolnej kapitulacji. Poseł Tetmajer poszedł zawiadomić
bryg. Roję i uprzedzić na wszelki wypadek. W czasie gdy w magistracie załatwiano
gorączkowo różne sprawy, wszedł do pokoju gen. austriacki Benigni z szefem sztabu
pułkownikiem Grimmem, podpułkownikiem Morawskim 10 i kilku oficerami towarzy-
szącymi komendantowi twierdzy krakowskiej, Benigniemu. Równocześnie przybyło też
kilku członków Polskiej Komisji Likwidacyjnej i oficerów Polaków.
Rozpoczęły się pertraktacje. Poseł Skarbek zażądał bezzwłocznego poddania się
władzom polskim i oddania wszystkich obiektów wojskowych w ich ręce. Gen. Benigni
był mocno przygnębiony i zachowywał się niemal biernie. Inni oficerowie dość ostro i
głośno protestowali. Między innymi podpułkownik Morawski wyciągnąwszy rewolwer
oświadczył, że chociaż jest Polakiem, jednak jako oficer broni nie może składać, nie
będąc zwolnionym z przysięgi wojskowej. Każdego, kto by mu ją chciał odebrać, położy
trupem, a potem siebie zastrzeli. Trochę się zreflektował, gdy podszedł do niego poseł
Lasocki, dając mu do przeczytania pismo ministra wojny skierowane do prezesa
Tertila.
W międzyczasie na korytarzu zebrała się spora ilość oficerów Polaków, oczeku-
jących na wynik rozmowy. Byli oni silnie wzburzeni i podnieceni, chcąc siłą rozbić
opornych austriackich oficerów. Na prośbę p. Lasockiego tego zaniechali. Jednak
widok, a może i liczba podziałały na austriackich sztabowców, gdyż zaraz zaczęli
omawiać warunki kapitulacji, które spisywał poseł Grzędzielski 11 . Za parę chwil zjawił
się p. Roja w mundurze legionowym i przedstawił się oficerom austriackim jako
dowódca polskiej siły zbrojnej. Poseł Skarbek powiedział im, że muszą pozostać na
ratuszu tak długo, dopóki p, Roja nie odbierze w posiadanie władz polskich wszystkich
obiektów wojskowych i nie przeprowadzi rozbrojenia, gdzie ono będzie potrzebne.
Silny garnizon, złożony przeważnie z Niemców, Węgrów i Rusinów, rozbrojono prawie
bez żadnego oporu. Żołnierze Czesi zajęli od razu stanowisko dla nas bardzo
przychylne.
W Krakowie bardzo szybko pozbywano się wszystkiego, co trąciło niemczyzną i
przypominało austriackie panowanie. Przybywszy dopiero po południu tego dnia do
Krakowa, skutkiem późnego doręczenia mi telegramu, razem z posłami: Daszyńskim,
Skarbkiem i Tertilem objęliśmy imieniem PKL władzę, wydając odezwę do wojska, by
się poddało rozkazom bryg. Roji, a do ludności wezwanie do zachowania spokoju,
godnego tej wielkiej chwili, jaką przeżywamy.
7
Zgłoś jeśli naruszono regulamin