Berry Steve - Malone 1 - Bursztynowa Komnata.pdf

(1515 KB) Pobierz
1049323078.001.png
Steve Berry
Bursztynowa
komnata
Memu ojcu,
który dekady temu nieświadomie rozpalił ognisko oraz mej matce,
która nauczyła mnie, jak podsycać płomień, by nie zagasł.
Bez względu na przyczynę, jaka powoduje spustoszenie danego kraju, powinniśmy oszczędzić te
budowle, które stanowią chlubę ludzkiej społeczności i nie przyczyniają się do wzmocnienia siły
nieprzyjaciela -jak świątynie, grobowce, gmachy użyteczności publicznej oraz wszystkie dzieła
cechujące się wybitnym pięknem. .
Wrogiem ludzkości deklaruje się ten, kto bez skrupułów pozbawia ją arcydzieł sztuki.
Emmerich de Vattel, The Law on Nations, 1758r.
Studiowałem ze szczegółami stan historycznych zabytków w Peterhofie, Carskim Siole oraz
Pawłowsku. We wszystkich trzech miastach byłem świadkiem ogromnych grabieży wobec tych
zabytków. Co więcej, spowodowane szkody - których sporządzenie pełnego rejestru będzie bardzo
trudne z uwagi na skalę zniszczeń -
noszą ślady premedytacji.
Zeznanie Josifa Orbellego, dyrektora Ermitażu przed Trybunałem Norymberskim, 22 luty 1946r.
Podziękowania
Powiedziano mi kiedyś, że pisanie to samotne przedsię-
wzięcie, i to założenie z grubsza jest prawidłowe. Ale maszy-nopis nigdy nie jest wykańczany w
próżni, zwłaszcza taki, który ma to szczęście, że zostaje publikowany, i w moim przypadku wiele
osób pomogło mi w tym procesie.
Po pierwsze, Pam Ahearn, wyjątkowa agentka, która przerobiła niejeden sztorm na spokojną wodę.
Następnie Mark Tavani, wyjątkowy redaktor, który dał mi szansę.
Ponadto Frań Downing, Nancy Pridgen i Daiva Woodworth, trzy cudowne kobiety, które sprawiły, że
każdy środowy wieczór był wyjątkowy. Mam ten honor być „jedną z dziewczyn". Pisarze David
Poyer i Lenore Hart nie tylko zapew-nili mi lekcje praktyczne, ale zaprowadzili też do Franka
Greena, który poświęcił swój czas, by nauczyć mnie tego, co powinienem wiedzieć. Również Arnold
i Janelle James, moi teściowie, którzy nigdy nie wypowiedzieli jednego zniechęcającego słowa.
Wreszcie wszyscy ci, którzy słuchali moich wywodów, czytali moje wypociny i oferowali swoją
pomoc. Obawiam się, że gdybym chciał teraz wymienić całą listę tych osób, mógłbym kogoś
niechcący pominąć. Proszę, wiedzcie, że każdy z was jest dla mnie ważny i wasze wnikliwe
spostrzeżenia bez wątpienia kierowały tę podróż do przodu.
Jednakże, ponad wszystko są dwie wyjątkowe osoby, które znaczą dla mnie najwięcej. Moja żona,
Amy, i córka, Elizabeth, które razem sprawiają, że wszystko jest możliwe, w tym i ta książka.
PROLOG
OBÓZ KONCENTRACYJNY
MAUTHAUSEN, AUSTRIA
10 KWIETNIA 1945
Więźniowie nadali mu przydomek Ucho, gdyż był jedynym Rosjaninem w baraku nr 8, który rozumiał
niemiecki.
Nikt nigdy nie używał jego prawdziwego imienia ani nazwiska - Karol Boria. Uchem został w dniu,
kiedy przed ponad rokiem przekroczył bramę obozu. Nosił to przezwisko z dumą, a ciążące na nim
obowiązki wziął sobie głęboko do serca.
- Co słyszysz? - w ciemności zapytał go szeptem jeden z więźniów.
Wtulił się w okno, przyciskając twarz do lodowatej szyby.
Jego oddech w suchym, nieruchomym powietrzu był niczym babie lato.
- Czy będą chcieli się znowu rozerwać? - dopytywał się inny.
Wieczorem dwa dni wcześniej do baraku nr 8 weszło dwóch strażników i zabrało jednego z Rosjan.
Był to żołnierz piechoty pochodzący z Rostowa, stosunkowo niedawno przybyły do obozu. Krzyczał
przez całą noc; zamilkł dopiero po serii strzałów z automatu. Jego pokrwawione ciało wisiało
następnego ranka obok głównej bramy, żeby wszyscy je widzieli.
Odwrócił na moment wzrok od okna.
- Cicho bądźcie! Wiatr zagłusza słowa.
Trzypiętrowe prycze roiły się od wszy; każdemu z więź-
niów przysługiwał niecały metr kwadratowy powierzchni.
Setka par zapadniętych oczu wpatrywała się w niego.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin