Ponimirska Diana W magicznym kregu Mandali.doc

(41 KB) Pobierz

-19 Ponimirska Diana

W magicznym kręgu Mandali


Koło zawsze kojarzyło się z tajemnicą, czymś absolutnie doskonałym i pięknym. Czymś, co odgraniczało sacrum od profanum. Przekraczając linię graniczną kręgu, wchodząc do jego wnętrza człowiek czuł się bezpieczny i chroniony przez siły dobra. Kręgi zawsze stanowiły świętą przestrzeń, w której odprawiano tajemne misteria i rytuały. W tym celu powstały kompleksy w Stonehenge, czy w polskich Odrach. Innym ważnym zjawiskiem nawiązującym do symetrii koła są kręgi zbożowe. Ich przekaz fascynuje i zarazem pobudza do poszukiwań odpowiedzi w naszych wnętrzach.
Dawniej wszystkie magiczne działania wiązały się z pewnym obrządkiem, od czego dziś odchodzi się w obawie przed narażeniem się na śmieszność. Szkoda, ponieważ atmosfera wyjątkowości towarzysząca rytuałowi - ceremonii stanowi bodziec dla naszej podświadomości, stymuluje ją do efektywnego i szybkiego działania, oraz uruchamia siły w niej drzemiące. Trzeba jednak pamiętać, że szybkiego nie zawsze znaczy natychmiastowego. Slogany typu:” błyskawiczna metoda nauczania”; „rewelacyjnie szybki sposób na pozbycie się zbędnych kilogramów”; oraz jak w ekspresowo krótkim czasie osiągnąć wymarzony efekt - idealnie płaski brzuch czy fenomenalne zdolności ponadzmysłowe itp. są tylko pustymi obietnicami. Oprócz inwestycji w cudowny środek musimy zazwyczaj poddać się zaleceniom zawartym w dołączonych ulotkach... Inaczej – niestety cudu nie doświadczymy. Dlatego ważna jest praca z podświadomością i nadświadomością. Zjednoczeni możemy w pełni korzystać ze swojego potencjału.

Wracając do rytualizmu. Dawniej magowie i kapłani zanim przystąpili do ceremonii wpierw tworzyli wokół siebie ochronny krąg kreśląc go na ziemi, sypiąc z piasku, bądź układając z kamieni. Kamień posiada pamięć, kumuluje w swojej bryle energie i wibracje otoczenia, poza tym, dzięki swoim właściwościom należy do najtrwalszych budulców na Ziemi. Dlatego też działanie kamiennych kręgów czy nawet innych kamiennych budowli odczuwalne jest szczególnie silnie. Mówi się wtedy o magii miejsca. Nie ulega wątpliwości, że energie krążące w kręgach mają ogromną moc i zmieniają nasze wibracje, co przejawia się również zmianą samopoczucia, nie zawsze na lepsze. Wiele osób doświadczając takich negatywnych doznań zraża się i rezygnuje z dalszych eksperymentów. Należą do nich ci, którzy jadą do takiego kompleksu z konkretną intencją, przeświadczeni, że po przekroczeniu sakralnego obwodu w cudowny sposób pozbędą się swoich problemów. Tymczasem okazuje się, że jedyną rzeczą, jakiej doznają jest natychmiastowy ból głowy, mdłości, wrażenie braku powietrza i inne niemiłe i najmniej oczekiwane objawy.
A przecież głównym zadaniem kręgów jest oczyszczenie z energetycznych złogów, brudów emocjonalnych, wszelkiego rodzaju energii i wibracji, oraz z blokad karmicznych, które nas w jakiś sposób ograniczają i przeszkadzają w pełni funkcjonować. A że czasem to boli... Widocznie program autodestrukcji jest już w nas na tyle zaawansowany, że pogodziliśmy się z upadkiem – chorobą, depresją, złą sytuacją materialną, upokarzającą pozycją w związku - i podświadomie buntujemy się przeciwko zmianom. Ten bunt przejawia się w ogólnym osłabieniu – „ zaraz zemdleję, muszę stąd wyjść, kręci mi się w głowie, mdli mnie, chce mi się spać itp.” Albo też w napadzie agresji, wściekłości kierowanej przeważnie na najbliższych. Pojawia się chęć zemsty a jednocześnie bezsilności. Tak się dzieje, gdy wywala nam problem, którego sobie nie uświadamiamy, którego nie chcemy zauważyć i wypieramy go głęboko do podświadomości. Wiele osób często się w takich momentach zniechęca.
Czasem uruchamia się pamięć karmiczna związana dokładnie z tym miejscem lub z miejscem o podobnych wibracjach. Moja znajoma kilka razy w roku sama jeździła do miejsc mocy doładować czakramy. Zawsze było „super”. Pewnego razu udali się z mężem do jednego z kręgów. Podczas wspólnej medytacji nagle poczuła do swojej drugiej połowy wstręt i nienawiść. Jego obecność drażniła ją do tego stopnia, że zaczęła pod nosem mruczeć najbardziej wyrafinowane przekleństwa. Gdy mąż wyraził swoje zaniepokojenie rzuciła się na niego z pięściami i wyzwiskami. Metoda przetrzymania w tym przypadku srodze zawiodła. Ogarnięta dziką furią krucha i delikatna na co dzień małżonka powaliła swego ukochanego na ziemię, skopała i poszła w las. Twierdzi, że nie pamięta, co się z nią działo, W każdym bądź razie ocknęła się leżąc na ziemi w bardzo malowniczym miejscu. Jako osoba o wysokim stopniu rozwoju duchowego postanowiła dojść do źródła swojego chwilowego szaleństwa. Okazało się, że w którymś z poprzednich wcieleń była dziewiczą kapłanką poświęconą jakiemuś bóstwu i że dokładnie w tym, albo podobnym świętym miejscu została bestialsko zgwałcona. Wówczas również uciekła i być może w podobnym miejscu opłakiwała swoje nieszczęście.
Świadome uczestnictwo w przemianach może ten proces przyspieszyć. Oczyszczeni z negatywnych wibracji i złogów astralnych możemy poddać się działaniu energii wyższych wibracji. Proces oczyszczania jest niezwykle istotny i niestety przez niektórych pomijany, ponieważ wydłuża proces samorealizacji. W naszych zagonionych i nastawionych na natychmiastowość czasach jest to zjawisko nagminne. A należy pamiętać o prawie zachowania masy i zasadzie wymiany energii. Nie można mieć wszystkiego naraz, czegoś trzeba się pozbyć, z czegoś zrezygnować, żeby otrzymać COŚ. Przeładowanie treścią, wibracjami, energią różnego typu jest złe. Doskonałość to harmonia i umiar.

Podczas pracy, z mandalą proces oczyszczania jest ważny, potrzebny i niezwykle inspirujący, ponieważ prowadzi nas do źródeł problemów, konfliktów, chorób i niepożądanych stanów psychicznych. Dzięki stosowanym narzędziom pracy mandala ukazuje nam obraz naszej obecnej sytuacji w sposób barwny i czytelny. Samo słowo mandala wywodzi się z sanskrytu i oznacza święte, magiczne koło. Współczesne pojęcie mandali kojarzy się z obrazem wymalowanym lub wyrysowanym w kole. Wpisane w nią czynne symbole archetypowe silnie oddziałują na podświadomość, która dostraja się do energii emitowanej przez daną mandalę. Podświadomość natychmiast odczytuje przekaz symboliczny zawarty w mandali, natomiast proces transformacji dopiero się rozpoczyna. Mandala jest niczym koło fortuny – „nakręca” rzeczywistość, przemienia ten aspekt naszego życia i osobowości, który wymaga uzdrowienia, można ją też porównać do duchowej pralki – wkładam swoje brudy i wyciągam czyste pranie. Nie zapominajmy jednak, że trzeba jeszcze dodać detergenty, płyn do płukania i że niektóre plamy trzeba doprać ręcznie, albo wylać na plamę odrobinę wybielacza i znów wrzucić do pralki. Niektóre przeżycia, czy urazy tak skutecznie blokują nam drogę do szczęścia, że potrzebna jest świadoma praca na wielu poziomach. W tym również praca z mandalą.

Energia mandali osobistej, wymalowanej wyłącznie dla konkretnej osoby, porządkuje, oczyszcza i wzmacnia procesy transformacji osobowości. Jej działanie jest czasem zaskakujące, ale zawsze jest zgodne z Boskim Planem i służy naszemu najwyższemu dobru. Indywidualnie sporządzone mandale – zawarte w nich symbole, kolorystyka, częstotliwość wibracji, oraz specyficzny wir energetyczny – stają się osobistymi talizmanami. Następstwem uruchomienia osobistej mandali jest szereg zmian, które jednak powinny być kontrolowane. Taki obraz staje się osobistym talizmanem.
Mandale są przekazem z Nadświadomości do podświadomości. Jako tarocistka wpisuję w nie również wskazane mi symbole i obrazy wibracji energetycznych z talii Tarota, a także znaki runiczne i inne symbole, które dodatkowo potęgują działanie talizmanów. Istnieją rózne typy mandal: oczyszczające – wspomagające procesy pozbywania się blokad energetycznych, psychicznych i długów karmicznych; mandale w intencji np.: współpracy, zdrowia, poprawy sytuacji, dobrej pracy, dobrobytu, rozwoju duchowego itp., oraz mandale anielskie, które zazwyczaj są barwnym artefaktem naszego Duchowego Przewodnika. Trzeba jednak dodać, że Duchowi Przewodnicy, nasi Aniołowie wciąż się zmieniają i zmianie ulegają ich portrety - obrazy energii, którą wypromieniowują. Dzieje się tak, gdyż nic we Wszechświecie nie jest stałe. Stałością jest właśnie nieustanna zmiana i aby w pełni doświadczać jego bogactwa, trzeba umieć i chcieć poddać się ciągłym zmianom.
Czasem jest tak, że w różnych momentach życia pomagają nam różne energie, które przepracowawszy co trzeba odchodzą, ustępując miejsca innym. Chcę tu opisać mój własny przypadek kontaktu z istotą duchową. Kiedyś, na początku mojej pracy z mandalą zapragnęłam zobaczyć, jak wygląda mój anioł stróż - i czy w ogóle da się jego portret ( faktyczny, bądź energetyczny) odtworzyć na płótnie za pomocą farb. Po medytacji, przygotowaniu materiałów zasiadłam do sztalugi. Otrzymałam przekaz pięknego świetlistego wieloramiennego krzyża ( a trzeba wiedzieć, że stanowczo unikam formy krzyża, gdyż kojarzy mi się z cierpieniem). Nigdy nie spotkałam się też z taką jego postacią, gdyż wykluczyłam krzyż z kręgu moich poszukiwań w ogóle i w kwestii jego odmian byłam ignorantką. Wkrótce otrzymałam informację, która brzmiała mniej więcej "Nie anioł - przewodnik" i imię, które znałam od zawsze. Faktycznie, prowadził mnie przez 2 lata i szłam wówczas w określonym kierunku, moje zainteresowania były precyzyjne i informacje same do mnie napływały. Po tym czasie wszystko w moim życiu uległo zmianie i czas tego przewodnika się zakończył. Jego artefakt wpisany w mandalę nadal wisi w moim domu pełniąc funkcję dekoracyjną, ale wyraźnie jest nieczynny.

Mandale osobiste również się zmieniają, pracują. Niekiedy trzeba im coś dorysować lub coś zamalować. Niektóre z nich po jakimś czasie stają się zbędne. Po przepracowaniu danego aspektu, jego uzdrowieniu lub osiągnięciu celu wchodzimy na wyższy lub inny poziom wibracji i mandala na ten konkretny problem nie jest nam już potrzebna. Można zachować ją dla walorów artystycznych albo spalić. Dla naszej podświadomości będzie to wyraźny znak, że sytuacja jest całkowicie uzdrowiona i nie potrzebujemy już asekuracji w postaci mandali.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin