Znak nie lubił Wyszyńskiego.pdf

(211 KB) Pobierz
456716437 UNPDF
Znak nie lubił Wyszyńskiego
Ewa K. Czaczkowska 07-03-2011, ostatnia aktualizacja 07-03-2011 21:03
Książka Graczyka potwierdza, że środowisko "Tygodnika Powszechnego" ostro, czasem
ponad miarę ostro, krytykowało prymasa Wyszyńskiego i nie miało najlepszego zdania o jego
formacie intelektualnym – pisze publicystka "Rzeczpospolitej"
autor: Robert Gardziński
źródło: Fotorzepa
Ewa K. Czaczkowska
Książka Romana Graczyka "Cena przetrwania? SB wobec
"Tygodnika Powszechnego"" wywołała dyskusję dotyczącą zakresu współpracy tego
środowiska z bezpieką. Dla mnie jednak jest interesująca z jeszcze jednego powodu. Otóż
autor potwierdza w niej, że środowisko Znaku – którego częścią był "Tygodnik Powszechny"
– było o wiele bardziej krytyczne wobec prymasa Stefana Wyszyńskiego, niż gotowi są dziś
to przyznać jego dawni przedstawiciele.
Spisać postępki prymasa
O bardzo niechętnym stosunku środowiska do prymasa pisał w "Dziennikach" Stefan
Kisielewski. Po jednej z wizyt w redakcji "TP" zanotował, że mówią tu o prymasie (w tym
kontekście wymienia nazwisko Tadeusza Żychiewicza) "dosłownie ostatnimi słowami". I nie
była to jedyna notatka felietonisty "TP" na ten temat. Potwierdzenie obserwacji Kisiela można
znaleźć w innych dokumentach epoki – niewydanym wciąż w całości dzienniku Jerzego
Zawieyskiego i "Pro memoria" kard. Wyszyńskiego.
Te informacje uzupełniają materiały SB, a konkretnie donosy pisane przez pracowników
"TP", które cytuje Graczyk. Przytoczę tylko jeden fragment donosu Sabiny Kaczmarskiej,
pseudonim Targońska:
"W redakcji "TP" z dużym oburzeniem mówi się o postawie kard. Wyszyńskiego wobec
zmarłego (chodzi o Jerzego Zawieyskiego – przyp. e.cz.). Nie wziął on udziału w
uroczystościach pogrzebowych (prymas odprawił w jego intencji mszę w kościele przy
Piwnej, ale nie był na pogrzebie w Laskach – przyp. e.cz.), a proszącym go o tę przysługę
wobec zmarłego (zdaje się Stommie) odpowiedział "nie mam czasu". Żychiewicz i o.
Kasznica (...) wprost lżyli Wyszyńskiego. Żychiewicz stwierdził, że "postępki"
Wyszyńskiego należałoby skrupulatnie spisać i przy okazji "rzucić mu nimi w twarz"".
Cytatów mniej lub bardziej ostrych jest w książce więcej. Graczyk konkluduje: "(...)
dokumenty te pokazują znacznie silniejszy antagonizm na linii "Tygodnik" – kardynał
Wyszyński (a w konsekwencji także pewien spór z Wojtyłą, od którego "Tygodnik"
oczekiwał zdystansowania się od Prymasa) czy też większą głębokość podziału na tzw.
456716437.001.png
Kościół otwarty i tzw. Kościół zamknięty, niż się o tym po latach pisało w kręgu
"Tygodnika"".
Więcej niż "inne zdanie"
Prymasa i środowisko Znaku różniło wiele. Opisowi tych relacji poświęciłam w swojej
książce "Kardynał Wyszyński" cały rozdział. Różnice dotyczyły przede wszystkim stosunku
do Soboru Watykańskiego II, poglądów na wolność dyskusji w Kościele oraz pobożność
ludową. Środowisko Znaku krytykowało prymasa za styl rządzenia Kościołem, autorytaryzm,
ale obarczało także winą za napięcie w relacjach państwo – Kościół. Nie miało też
najlepszego zdania o formacie intelektualnym Wyszyńskiego. O prymasie, jak wynika z
różnych źródeł, wyrażano się ostro, czasem ponad miarę ostro.
Oczywiście, nie odmawiam środowisku Znaku prawa do posiadania i wyrażania własnych
poglądów. Także do niezgadzania się z linią prymasa Wyszyńskiego czy krytykowania jego
stylu rządzenia (prymas, w istocie, był autorytarny), biorąc nawet pod uwagę sytuację
polityczną, w jakiej wówczas działał Kościół.
Chodzi wyłącznie o to, aby za tamte oceny i opinie wyrażający je wzięli pełną
odpowiedzialność. Aby nie próbowali tych słów i ocen bagatelizować. A tak właśnie się
dzieje dzisiaj, choćby w niedawnym wywiadzie, jakiego udzielił "Gazecie Wyborczej"
Krzysztof Kozłowski, były wicenaczelny "TP". "Podobno destruowaliście autorytet prymasa
Wyszyńskiego" – pyta w "GW" Paweł Smoleński. "Aprobującym stosunkiem do Soboru
Watykańskiego II? Bzdura. Mieliśmy niekiedy inne zdanie niż prymas" – odpowiada
Kozłowski.
To było jednak więcej niż "niekiedy inne zdanie". Inne zdanie na temat Wielkiej Nowenny i
Millennium sprawiło, że w całym 1966 roku, najważniejszym roku dla Wyszyńskiego, na
łamach "Tygodnika" nie ukazała się ani jedna jego homilia czy wypowiedź. Ale jak nazwać
to, co się stało jesienią 1963 roku, gdy Stanisław Stomma rozpowszechniał w Watykanie, za
plecami prymasa tzw. Opinię, czyli dokument przygotowany w środowisku Znaku, w którym
wbrew prymasowi sugerowano Stolicy Apostolskiej nawiązanie stosunków dyplomatycznych
z PRL?
Nie tylko "świstki"
Po wielu latach, gdy okazało się, że linia prymasa w ówczesnych warunkach się sprawdziła,
niektórzy przedstawiciele środowiska przyznali, iż popełnili błąd (Stomma na kilka lat przed
śmiercią mówił o tym ks. Andrzejowi Gałce). Nikt nie wymaga, aby zrobili to inni. Chodzi
jedynie o to, by ówczesnych różnic i swoich ocen prymasa nie pomniejszali, nie
bagatelizowali.
Jerzy Turowicz w 1990 roku mówił, że środowisko wprawdzie przywiązywało dużą wagę do
praw, roli i miejsca świeckich w Kościele, ale w żadnej mierze nie oznaczało to "jakiegoś
krytycznego stanowiska" wobec prymasa. W podobnym duchu wypowiadała się Józefa
Hennelowa i Krzysztof Kozłowski. Tadeusz Mazowiecki mówił, że SB wyolbrzymiała
różnice.
Gdyby pisali o nich wyłącznie agenci SB – można by się nad tym ocenami poważnie
zastanawiać. Ale co np. zrobić z Kisielem? Zbieżność opinii w jego "Dziennikach" i donosach
pisanych przez informatorów SB w środowisku "TP" potwierdza, że nie wszystko, co jest w
zasobach IPN, to nic nieznaczące "świstki" papieru.
Gra z prymasem
Roman Graczyk 12-02-2011, ostatnia aktualizacja 12-02-2011 19:21
Fragment książki "Cena przetrwania? SB wobec Tygodnika Powszechnego" (Wydawnictwo
Czerwone i Czarne, Warszawa 2011)
Zasadniczy spór da się sprowadzić do pytania o stosunek do komunizmu i do komunistów. A
ponieważ dla polskich katolików tamtej doby kluczową postacią na scenie politycznej,
właśnie w kontekście pytań o komunizm i o komunistów, był kardynał Wyszyński, przeto i
stosunek do niego będzie ważnym kryterium różnicującym postawy bohaterów tej opowieści.
Najbardziej spektakularnym przejawem takiej kontrowersji była bodaj sprawa tzw. rzymskiej
opinii Stommy, nazywanej też „rzymskim memoriałem Stommy”. Dokument ten zawierał
opis tendencji antydemokratycznych w polityce Partii po 1956 r., sytuacji katolicyzmu w
Polsce oraz argumenty na rzecz ustanowienia stosunków dyplomatycznych PRL – Stolica
Apostolska. (…)
Zgłoś jeśli naruszono regulamin